Karpellinka

ODPOWIEDZ

?

1
0
Brak głosów
2
1
100%
3
0
Brak głosów
4
0
Brak głosów
5
0
Brak głosów
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 1
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Karpellinka

Post autor: Ardel »

Dla Karpellinki, drogiej mi przyjaciółki.
Na Arkadiusa spadł deszcz, a wraz z nim bardzo specyficzna Kropla. Rozprysnęła mu się na głowie i spłynęła po twarzy. Gdy dotarła do palców stóp, uformowała się w kulkę i wzleciała do nieba, by spaść znowu. Arkadius zauważył to, a wraz z tym uśmiech, który rozbłysł wśród nocy. Uśmiech wyglądał na taki, który należy do osoby, która robi komuś psikus.
Karpellina była kroplołakiem. Kroplołaki podczas burzy mogły zamienić się w kroplę wody. Te Krople potrafiły unosić się w powietrzu, spadać w setkach małych części i robić wiele rzeczy, jakich człowiek nie może.
Wyobraźmy sobie lecącą Kroplę. Wzlatuje ponad chmury. Pod nią widać błyski i słychać grzmoty. A nad nią jasne niebo i piękne gwiazdy. Nagle Kropla zatrzymuje się i zaczyna spadać. Pod Kroplą widać mały czarny punkt, który powiększa się, aż w końcu można rozpoznać w nim Arkadiusa. Nasza Kropla dzieli się na miliony Kropelek i gdy te pojawiają się przed Arkadiusem, zmieniają się w Człowieka, a dokładniej w piękną (według Arkadiusa boską w obydwu znaczeniach) dziewczynę.
-Cześć! – rzekła arkadiusowa bogini. Arkadius padł na kolana – Źle się czujesz? – Arkadius padł tym razem na twarz – Wstań proszę. – pomogła mu wstać, podnosząc go za ramię – Czemu milczysz?
-K.k..kk..kimmm j..j.jeeesteśś?
-Przecież mnie znasz. Jestem Karpellinka z twojego miasta. Jesteśmy przyjaciółmi, o czym zdaje się zapomniałeś.
-Karpe... – Arkadius zemdlał

-Odejdź demonie! – krzyknął Arkadius po przebudzeniu, ale nie udało mu się to za bardzo, bo właśnie ktoś wlewał mu herbatę do gardła. Naprawdę brzmiało to tak: - Oblbź denoe(!) – i Arkadius opluł wszystko w promieniu pięciu metrów. Gdy przełknął chciał coś powiedzieć, ale ktoś go uprzedził.
-No i jak się czujesz? – znów ten głos pomyślał młodzieniec jeszcze w szoku
-Odejdź demonie!!
-Masz uszkodzony mózg? – usłyszał ironiczny głos – Może musisz jeszcze odpocząć? – teraz w głosie słychać było troskę
-Odejdź demonie!!!
-Może byś coś zjadł? Byłeś nieprzytomny przez pół dnia, odkąd znalazłam cię w takim stanie podczas burzy.
-Odejdź demo... – Arkadius przerwał w pół słowa i nastała chwila krępującej chwili – Zjeść? A co? – po przeżytym szoku, naprawdę był głodny
-Pieczeń z kluskami – teraz w głosie brzmiała ulga – zrobionymi przez Papricię i gorąca herbata.
Chłopak otworzył usta, z których zaczęła wyciekać reszta herbaty razem ze śliną.
-Odejdź...eeeeee... – szok jeszcze całkiem nie minął – A gdzie ja jestem?
-U mnie w domu. – odpowiedział głos – Nie poznajesz?
Arkadius spojrzał w inną stronę niż górę i zauważył, że rzeczywiście jest to dom jego przyjaciółki.
-Ode... – „jdź demonie” dokończył w myślach z goryczą. Że też nie umie języka powstrzymać – Poznaję. Przepraszam za zachowanie, ale jeszcze w pełni nie jestem sobą. Z chęcią skorzystam z propozycji posiłku. A i jeszcze jedno. Czy mógłbym zaprosić cię na kolację? – chciał jeszcze się zapytać jak ona się wtedy tak pojawiła, ale nie był aż tak głupi. Był pewien, że to się stało! „Może uda mi się dowiedzieć później” – pomyślał.
-Mógłbyś, mógłbyś. – odparła ucieszona Karpellina – Usiądź w końcu do stołu, bo jedzenie wystygnie.
Arkadius w jednej chwili odzyskał świadomość otaczającego go świata, przemyślał dokładnie zaistniałą sytuację i usiadł naprzeciw przyjaciółki.
„Może nie powinnam była zrobić mu takiego żartu.” – Karpellina włożyła oblaną sosem kluskę do ust. – „Mogło się to źle skończyć.” – tym razem to fragment pieczeni poleciał w stronę otworu gębowego. – „Mogłabym mu to wytłumaczyć, ale boję się, że odrzuci moją przyjaźń. A ja nie chcę stracić dobrego przyjaciela.” – cały czas oszukiwała się, że go nie kocha, że to tylko przyjaźń. Myślała o sobie jako o kimś, którego tak wspaniały chłopak nie pokocha, nawet gdyby bardzo się starała. Ale jeśli nie kochała Arkadiusa, to czemu nie zwracała uwagi na zaloty Uthera, najprzystojniejszego chłopaka w wiosce? Mężczyzny – miał już osiemnaście lat i kazał się nazywać mężczyzną. A tyle dziewczyn wzdychało do tego wełnianogłowego osiłka. – „Wytłumaczę mu to jutro. Na pewno” – widelec i nóż już od dłuższego czasu wędrowały po talerzu odkrawając kawałki pieczeni, której już tam nie było.
Arkadius zauważył, że Karpellina jest bardzo zamyślona. Nie miał pojęcia o czym myśli. Gdy podziękował za strawę i się pożegnał, ona nawet tego nie zauważyła. Więc wyszedł pozostawiając ją w świecie myśli.
-I jak smakowało? – dziewczyna zapytała puste miejsce naprzeciw niej – Arkadius? – musiała nie zauważyć jak wychodzi. Ale z niej idiotka. Myślała, że... Właśnie rozmyślała, a powinna porozmawiać z przyjacielem. Trudno sobie wyobrazić, jak kobiety tracą rozum gdy znajdą się blisko mężczyzn. Sprzątnęła ze stołu i myśląc o swojej głupocie udała się do sypialni.

Po około dwóch godzinach snu ubrała się w zieloną suknię z przedniej bawełny. Miała złote hafty na plecach i przy spódnicy. Uperfumowała się olejkiem pachnącym delikatnie jak trawa pokryta rosą i tak poszła na spotkanie z przyjacielem. A przynajmniej poszłaby, gdyby nie potknęła się o otwarty kufer i upadła, uderzając się potylicą w stół.

Arkadius zapukał...
Na dworze strasznie padało.
Arkadius zapukał...
Przyjaciel Karpellinki był już cały mokry.
I znów zapukał...
Pełen Mocy Arkadius wpadł do pokoju. Wyczuwał tu wiele żywych istot, jak muchy, ale tylko jedna go interesowała. Podbiegł do niej i zbadał Magią. Ujrzał tylko niewielkiego guza z tyłu głowy i od razu go uleczył...

-Leżałaś nieprzytomna. Ktoś cię uderzył? – Arkadius mówił bardzo zaniepokojonym głosem.
-Potknęłam się. – było strasznie poniżające powiedzenie tego, ale Kroplołaczka skończyła z oszukiwaniem przyjaciela – Nie wydaje ci się dziwne, że nie mam nawet guza? – spytała zastanawiając się czemu. Arkadius zrobił bardzo niewinną minę.
-Ani trochę. – odpowiedział sztucznym głosem – Może masz bardzo twardą głowę? – spróbował zażartować.
-Może... – ale nie była taka pewna. Podejrzewała, że Arkadius nie mówi prawdy – To gdzie się wybieramy na kolację? – chłopak spojrzał na nią z politowaniem.
-Jest bardzo późno. – wyjaśnił – Ciężko było cię dobudzić. – nie dodał, że to przez zmęczenie wywołane Uzdrawianiem – Karczmy będą już zamknięte.
-Więc może zjemy u mnie? – zaproponowała Karpellina

Arkadius obudził się. W głowie łupało go jakby ktoś zrobił mu z mózgu poduszkę na szpilki (w tej chwili pełną) albo jak gdyby wypił wczoraj bardzo, bardzo dużo. Chciało mu się strasznie pić. Uznał drugą opcję za bardziej prawdopodobną i wyznaczył sobie nowe zadanie: opróżnienie do końca butelki ginu, którą widział przed sobą. Gdy ją podniósł zobaczył przez nią piękną, rozczochraną dziewczynę. Po chwili zaczął składać fakty. Myśli wyglądały tak:
1. musiałem (jak to k...a boli) dużo wypić
2. (boliiiii) muszę (suszyyyy) zalać gardło czymkolwiek
3. to przede mną to chyba (pić!pić!) Karpellina
4. (Ah! Jak dobrze strzelić sobie klina) Podsumowując:
-nie poszliśmy do karczmy
-jedliśmy u niej
-piliśmy
-i... Och! Nie! Zostałem u niej na noc!
Po drugiej stronie stołu obudziła się z jękiem Kroplołaczka. Arkadius szybko wyczarował iluzję niewidzialności, a raczej spróbował, bo udało mu się zamienić swój obraz z Człowieka na małego, różowego słonia. Karpellina spojrzała na niego przekrwionym, tępym wzrokiem, westchnęła głęboko i głośno wypowiedziała swoje myśli by dodać sobie odwagi:
-Coś chyba jeszcze nie wytrzeźwiałam. – Arkadius tak zdziwił się własnym czarem, że nawet nie drgnął – Dobrze, że Arkadius mnie nie widzi w takim stanie – próbowała ułożyć jakoś swoje włosy.
Chłopak nie wytrzymał presji i wypuścił swój, już i tak niedorobiony, czar. Po chwili naprzeciwko siebie stały dwie skacowane osoby.

Na dworze padało. Uther szedł przez wieś, a za nim ciągnęła się piękna panna i go zaczepiała. Zdenerwowany próbował jej wytłumaczyć, że on kocha Karpellinę, ale ona wtedy obnażyła swoje piersi, a on nie zwrócił na nie uwagi. Gdy dziewczyna odciągnęła go na bok i otarła kształtnymi sutkami o twarz, on nie wytrzymał.

Arkadius po długiej rozmowie (tym razem szczerej) z Karpellinką, uśmiał się do łez i powiedział, że ją kocha. Ona zareagowała podobnie, gdy dowiedziała się, że wychował go mag. I też powiedziała, że go kocha.
-Ale ty masz lepszego od mnie zalotnika. – powiedział racjonalnie Arkadius.
-Ale ja go nie nawet nie lubię! Czuję też, że mnie wcale nie kocha, tylko chce... No wiesz!
-Ja tam myślę, że to porządny chłopak.
-Potrafisz pokazać co teraz robi, czarodzieju? – ostatnie słowa podkreśliła ironią – Założę się, że właśnie dobrze się bawi z jakimiś dziewczynami.
-Potrafię. Zdejmij wszystko ze stołu. – poprosił Kroplołaczkę.

Uther właśnie... tej dziewczynie, która... a ona...

Nie! Na Theriona przestań! – krzyknęła Karpellina do młodego maga. Chłopak zrobił ruch ręką nad stołem i wizja zamigotała i zbladła.
-Dobrze stwierdzam, że jestem mniej nieprawy niż on, ale nadal na ciebie nie zasługuję. – uniósł się dumą – Chcę od ciebie jakieś trudne zadanie, które uczyni mnie ciebie godnym.
Dziewczyna parsknęła ze złością na widok głupoty przyjaciela, ale po chwili się uśmiechnęła tajemniczo. Arkadius nie wiedział dlaczego.
-Pocałuj mnie! – rozkazała
-Co?! – krzyknął pełen zdziwienia chłopak. Karpellinka uśmiechnęła się jeszcze raz widząc zmieszanie na jego twarzy.
-Pocałuj mnie. – uśmiech pogłębił się – Tylko porządnie.
I Arkadius zrobił to. Zaskoczył nawet sam siebie.
















Uther właśnie związywał tej, nachalnej dziewczynie ręce za plecami. Ileż można wytrzymać! Miała piękne piersi, to prawda. Ale co z tego?! Uther kochał Karpellinkę. Dziewczyna krzyknęła z bólu, bo mocno związał jej ręce. Dla osoby słyszącej krzyk z daleka wydawałoby się, że to krzyk czystej ekst.... No wiecie czego. Mężczyzna wrzucił ją do szopy z sianem i ruszył by oświadczyć się Karpellinie.

Uther, gdy tylko drzwi się otwarły oberwał otwartą dłonią w twarz. Drzwi się zamknęły.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: Karpellinka

Post autor: BAZYL »

:arrow: Błędy;
:arrow: Powtózenia;
:arrow: nastała chwila krępującej chwili;
:arrow: Trochę drętwe miejscami;
:arrow: Interpunkcja mnie przeraża;
:arrow: Tekst jest bardzo infantylny - niby pomysł okej, ale postaci zachowują się jak bohaterowie anime dla najmłodszych;
:arrow: Może nie powinnam była zrobić mu takiego żartu - wszystko w tym zdaniu jest źle :P
:arrow: fragment pieczeni poleciał w stronę otworu gębowego - nie wiem dlaczego ale w tym momencie zacząłem odbierać to jako horror :P
:arrow: wełnianogłowego osiłka - znaczy, ze osiłek ma głowę z wełny?
:arrow: Jej jak ja nie lubie takich melodramatycznych tekstów... - Ktoś cie uderzył? - Ja też cię kocham! - Bardzo dobra kawa!
:arrow: Pelna poduszka na szpilki oznacza, że w jej środku jest pierze, gabka czy inna zawartość, dobrze mówię?
:arrow: Wyliczenia w tekscie literackim są głupie i zbędne. Jeśłi ktoś nie potrafi wyliczenia zapisać słowami, nie powinien brać się za pisanie :P
:arrow: Ale ja go nie nawet nie lubię - przyznaj się, czytałeś tę grafomanie zanim opublikowałeś? Wyobraź sobie, że dajesz komuś innemu to do przeczytania, a sam nie jesteś w stanie tego zrobić...
:arrow: Uther właśnie... tej dziewczynie, która... a ona... - bełkot, nic dodać nic ująć;
:arrow: Tekst jest żałosny, choć zapowiadał się nieźle. Jako pisarz nie możesz bac się powiedzieć dupa, czy seks - dlaczego czuję, że jak trzeba to potrafisz kląć, a tytaj widać jakąś pruderię... Czytając to widziałem młodego szczyla, który sie czerwieni na samą myśl o tym tekscie.
:arrow: Może bronić Cię tylko młody wiek. Dużo pisz, jeszcze więcej czytaj, jakoo autor bardziej dystansuj się od postaci - dzięki temu będzie ci łatwiej pisać rzeczy oczywiste - jak choćby to że się młodzi gzili jak króliki... czy temu podobne.
:arrow: Dajesz czytelnikowi postać, która jest negatywna, ale nie jest zła - do końca zachowywałą się okej, ale i tak przegrała z głównym bohaterem, który jest tak niewydarzony, że tylko usiąść i płakać. Takie zagrywki nie przysparzaja czytelników...
:arrow: 2.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: Karpellinka

Post autor: Ardel »

Ten tekst pisałem jakieś 2 lata temu :P

Wrzuciłem go z ciekawości. Wtedy moja interpunkcja, składnia i język miały wiele jeszcze przed sobą :P
ODPOWIEDZ