Zamek erlingów
: piątek, 13 lipca 2007, 11:00
Zamek erlingów
Wieś Novero była wyjątkowo spokojna.Gdy jej mieszkańcom przypomniało się o wzniesieniu wszyscy mówili:
-Te cholerne erlingi!
Czy to prawdy czy też mit z erlingami?
Poszukiwacz przygód-Marvol poszedł do najstarszego wioski i zapytał:
-Co to za erlingi?
-Małe stworzenia z długimi nosami,prawdopodobnie są z drewna,strzelają z dmuchawek…złośliwe,upierdliwe
-A co z ich pobytem w zamku na wzniesieniu?
-Nie wiadomo! Jednak ja myślę że są…
-Kogo to zamek?
-Erlingów!
-Nie,nie! Kogo to był zamek przed erlingami…
-Jakiejś hrabiny…
-Muszę to sprawdzić…żegnaj!
-Żegnaj!
Marvol wyruszył na wspomniane wzniesienie.Z paroma kroplami potu na czole otworzył drzwi zamku.Wszedł do sieni.Nic pusto…cisza…żadnego hałasu
Idzie w lewe drzwi…otwiera je ostrożnie wiedząc iż gdzieś tu grasują erlingi.
Kroczył przed siebie i mijał pięknie zdobione kominki czy grube,skórzane fotele.
Usłyszał szelest.Stanął na środku pokoju i wyciągnął swą ostrą szable.Gotów był do walki.
Jeszcze jeden szelest.Strzała z plujki ugodziła go w pośladki.Zrobiło mu się ciemno przed oczami i upadł na ziemie.
Marvol obudził się i przetarł oczy.Wylądował w zamkowych piwnicach.Było tu ciemno,mrocznie i zimno.Wstał.Sprawdził ekwipunek.Szabla,podróżna torba,wszystko było.
Rozejrzał się w około.Przed nim stały stare schody.Postanowił podejść na górę.Wejścia pilnowały solidne,drewniane drzwi.
Dotknął klamki a ta sturlała się po schodach.
Jeden celny kopniak a drzwi nie stanowił już oporu.Wyszedł z piwnicy i ujrzał pokój w którym był wcześniej.
Kominek wesoło grzał przy czym drewno skwierczało głośno.Marvol otworzył kolejne drzwi.
Stanął w progu i zobaczył jak erling sprytnie wykonuje fikołka w powietrzu i zmyka do drugiego pokoju.
Marvol wyciągnął szable i otworzył drzwi kolejnego to już pokoju.Wszedł do niego i strzała erlingowej plujki dotknęła obrazu wiszącego koło bohatera.Erling,który strzelał zaśmiał się głupawo i uciekł.Nasz bohater otworzył kolejne drzwi w zamku i ujrzał bibliotekę zaopatrzoną w mnóstwo zbiorów i pradawnych ksiąg.Erling znikł.
Z biblioteki przez szklane drzwi można dojść do balkonu.Marvol otworzył szklane drzwi i rozejrzał się.Spojrzał w dół.
Erling spadł i roztrzaskał się o ziemię ogrodu.
-Głupie te stworzenia!
Szepnął poszukiwacz przygód.
Schował szablę i postanowił skoczyć z balkonu.
Skacze….
Wylądował na ziemi z kilkoma obrotami i fikołkami…
Znajdował się w ogrodzie.W razie czego wyjął szablę i poszedł przez siebie.
Wylądował we wsi Nover.Zaszedł do domu starszego wioski i zapukał do jego drzwi.
-Byłem w zamku! Widziałem erlingi i nawet dostałem strzałą z plujki…
Po czym pokazał rane na pośladku.
-Jednak to prawda.Schowaj tą ranę….
-Wyruszę tam jutro rano z lepszym ekwipunkiem i zanocuje by sprawdzić cały zamek.
-Mów co zwiedziłeś dotychczas!
-Biblioteke,balko,trochę ogrodu,3 pokoje,sień,piwnice zamkową….
-Tak,racja wyrusz jutro z rana…nabierz sił i wyrusz…a teraz jest noc i idę spać…
-Przepraszam,ja jest tu tylko przejazdem….
-Standardowa gatka….jasne możesz się przespać w mym domku…
Ranek.Koguty zapiały na szóstą .
-Wstawaj! Śniadanie…
Marvol wstał i usiadł do stołu.
-Jajka,mleko i świeży chleb.Więcej nie mam.
-Wystarczy.Dziękuje za wszystko
-Co do ekwipunku to naprzeciwko mego domu jest kowal i handlarz Orven.Tanio u niego.
-Zajde tam.A Ty kim jesteś?
-Dłuuuga historia…...idź już!
-Tak idę! Żegnaj!
Po czym dojadł ostatni kawałek chleba i wyszedł.
-Zapraszam do sklepu poszukiwaczy przygód!
Krzyknął Orven.
-A co mi zaaoferujesz?
-Długi poręczny miecz,tarcze gotycką,kolczugę…
-Powiedzmy tak.Co mogę kupić za 120 miedziaków….
-Rozumiem.No to możesz kupić puklerz.
-Za ile?
-120 miedziaków!
-Kupuje…a teraz żegnaj!
-Żegnaj!
Po udanym handlu Marvol postanowił jeszcze raz zajść do zamku erlingów.
Ponownie otworzył drzwi główne zamku i wszedł.Tym razem pójdzie na prawo.
Otwiera pierwsze drzwi na prawo i wchodzi do pokoju gdzie pali się kominek.Coś zaszurało.Marvol wyciągnął szable zrobił dwa kroki do przodu.Obrócił się spoglądając na cały pokój.
Otworzył kolejne drzwi i wszedł.Ciemność…coś spadło z hukiem.To była metalowa łopatka do przerzucania drewna w kominku.Marvol nawet nie chował szabli.Cos zrobiło kolejny hałas.To dźwięk drewna obijającego się o metal.
Strzała z plujki erlinga trafiła w puklerz,który zawieszony był na plecach.
Nasz bohater obrócił się i ujrzał erlinga siedzącego na fotelu przed kominkiem.
Jeden cios zadecydował o dalszym życiu potwora.Był to celny cios odcinający głowę.
Marvol wyjął delikatnie i ostrożnie małą strzałę i przypatrzył się jej.Z grotu wyleciała kropelka trucizny.Upadła na ziemie i zabrudziła dywan.
Biegiem bohater znalazł się w domu starszego wioski.
-Mam! Teraz uwierzysz!
-Co? Co masz?
-Strzałę erlinga!
-O mój boże!Siadaj zaparzę Ci ziół….
-Jasne...co z nią zrobisz?
-Wydobędę trucizne i zrobię jej odwrotność czyli odtrutkę na nią…
-To niemożliwe!
-Co?
-Trafiła mnie strzała w pośladek a się nie zatrułem.
-Ta strzała była nie zatruta…
-A ta jest..
-Te okropne stwory chciały Cię już na zawsze uśmiercić..
Następnie starszy wioski podał kubek z zaparzonymi ziołami.
-Pij i wypoczniesz u mnie..dziekuje Ci za wszystko..
-Nie,to ja dziękuje za Twą gościnność…
-Nie ma problemu…
-Zajmę się przygotowanie odtrutki a Ty wypocznij..
-Co racja to racja!
Wieś Novero była wyjątkowo spokojna.Gdy jej mieszkańcom przypomniało się o wzniesieniu wszyscy mówili:
-Te cholerne erlingi!
Czy to prawdy czy też mit z erlingami?
Poszukiwacz przygód-Marvol poszedł do najstarszego wioski i zapytał:
-Co to za erlingi?
-Małe stworzenia z długimi nosami,prawdopodobnie są z drewna,strzelają z dmuchawek…złośliwe,upierdliwe
-A co z ich pobytem w zamku na wzniesieniu?
-Nie wiadomo! Jednak ja myślę że są…
-Kogo to zamek?
-Erlingów!
-Nie,nie! Kogo to był zamek przed erlingami…
-Jakiejś hrabiny…
-Muszę to sprawdzić…żegnaj!
-Żegnaj!
Marvol wyruszył na wspomniane wzniesienie.Z paroma kroplami potu na czole otworzył drzwi zamku.Wszedł do sieni.Nic pusto…cisza…żadnego hałasu
Idzie w lewe drzwi…otwiera je ostrożnie wiedząc iż gdzieś tu grasują erlingi.
Kroczył przed siebie i mijał pięknie zdobione kominki czy grube,skórzane fotele.
Usłyszał szelest.Stanął na środku pokoju i wyciągnął swą ostrą szable.Gotów był do walki.
Jeszcze jeden szelest.Strzała z plujki ugodziła go w pośladki.Zrobiło mu się ciemno przed oczami i upadł na ziemie.
Marvol obudził się i przetarł oczy.Wylądował w zamkowych piwnicach.Było tu ciemno,mrocznie i zimno.Wstał.Sprawdził ekwipunek.Szabla,podróżna torba,wszystko było.
Rozejrzał się w około.Przed nim stały stare schody.Postanowił podejść na górę.Wejścia pilnowały solidne,drewniane drzwi.
Dotknął klamki a ta sturlała się po schodach.
Jeden celny kopniak a drzwi nie stanowił już oporu.Wyszedł z piwnicy i ujrzał pokój w którym był wcześniej.
Kominek wesoło grzał przy czym drewno skwierczało głośno.Marvol otworzył kolejne drzwi.
Stanął w progu i zobaczył jak erling sprytnie wykonuje fikołka w powietrzu i zmyka do drugiego pokoju.
Marvol wyciągnął szable i otworzył drzwi kolejnego to już pokoju.Wszedł do niego i strzała erlingowej plujki dotknęła obrazu wiszącego koło bohatera.Erling,który strzelał zaśmiał się głupawo i uciekł.Nasz bohater otworzył kolejne drzwi w zamku i ujrzał bibliotekę zaopatrzoną w mnóstwo zbiorów i pradawnych ksiąg.Erling znikł.
Z biblioteki przez szklane drzwi można dojść do balkonu.Marvol otworzył szklane drzwi i rozejrzał się.Spojrzał w dół.
Erling spadł i roztrzaskał się o ziemię ogrodu.
-Głupie te stworzenia!
Szepnął poszukiwacz przygód.
Schował szablę i postanowił skoczyć z balkonu.
Skacze….
Wylądował na ziemi z kilkoma obrotami i fikołkami…
Znajdował się w ogrodzie.W razie czego wyjął szablę i poszedł przez siebie.
Wylądował we wsi Nover.Zaszedł do domu starszego wioski i zapukał do jego drzwi.
-Byłem w zamku! Widziałem erlingi i nawet dostałem strzałą z plujki…
Po czym pokazał rane na pośladku.
-Jednak to prawda.Schowaj tą ranę….
-Wyruszę tam jutro rano z lepszym ekwipunkiem i zanocuje by sprawdzić cały zamek.
-Mów co zwiedziłeś dotychczas!
-Biblioteke,balko,trochę ogrodu,3 pokoje,sień,piwnice zamkową….
-Tak,racja wyrusz jutro z rana…nabierz sił i wyrusz…a teraz jest noc i idę spać…
-Przepraszam,ja jest tu tylko przejazdem….
-Standardowa gatka….jasne możesz się przespać w mym domku…
Ranek.Koguty zapiały na szóstą .
-Wstawaj! Śniadanie…
Marvol wstał i usiadł do stołu.
-Jajka,mleko i świeży chleb.Więcej nie mam.
-Wystarczy.Dziękuje za wszystko
-Co do ekwipunku to naprzeciwko mego domu jest kowal i handlarz Orven.Tanio u niego.
-Zajde tam.A Ty kim jesteś?
-Dłuuuga historia…...idź już!
-Tak idę! Żegnaj!
Po czym dojadł ostatni kawałek chleba i wyszedł.
-Zapraszam do sklepu poszukiwaczy przygód!
Krzyknął Orven.
-A co mi zaaoferujesz?
-Długi poręczny miecz,tarcze gotycką,kolczugę…
-Powiedzmy tak.Co mogę kupić za 120 miedziaków….
-Rozumiem.No to możesz kupić puklerz.
-Za ile?
-120 miedziaków!
-Kupuje…a teraz żegnaj!
-Żegnaj!
Po udanym handlu Marvol postanowił jeszcze raz zajść do zamku erlingów.
Ponownie otworzył drzwi główne zamku i wszedł.Tym razem pójdzie na prawo.
Otwiera pierwsze drzwi na prawo i wchodzi do pokoju gdzie pali się kominek.Coś zaszurało.Marvol wyciągnął szable zrobił dwa kroki do przodu.Obrócił się spoglądając na cały pokój.
Otworzył kolejne drzwi i wszedł.Ciemność…coś spadło z hukiem.To była metalowa łopatka do przerzucania drewna w kominku.Marvol nawet nie chował szabli.Cos zrobiło kolejny hałas.To dźwięk drewna obijającego się o metal.
Strzała z plujki erlinga trafiła w puklerz,który zawieszony był na plecach.
Nasz bohater obrócił się i ujrzał erlinga siedzącego na fotelu przed kominkiem.
Jeden cios zadecydował o dalszym życiu potwora.Był to celny cios odcinający głowę.
Marvol wyjął delikatnie i ostrożnie małą strzałę i przypatrzył się jej.Z grotu wyleciała kropelka trucizny.Upadła na ziemie i zabrudziła dywan.
Biegiem bohater znalazł się w domu starszego wioski.
-Mam! Teraz uwierzysz!
-Co? Co masz?
-Strzałę erlinga!
-O mój boże!Siadaj zaparzę Ci ziół….
-Jasne...co z nią zrobisz?
-Wydobędę trucizne i zrobię jej odwrotność czyli odtrutkę na nią…
-To niemożliwe!
-Co?
-Trafiła mnie strzała w pośladek a się nie zatrułem.
-Ta strzała była nie zatruta…
-A ta jest..
-Te okropne stwory chciały Cię już na zawsze uśmiercić..
Następnie starszy wioski podał kubek z zaparzonymi ziołami.
-Pij i wypoczniesz u mnie..dziekuje Ci za wszystko..
-Nie,to ja dziękuje za Twą gościnność…
-Nie ma problemu…
-Zajmę się przygotowanie odtrutki a Ty wypocznij..
-Co racja to racja!