"zapomniana historia"

ODPOWIEDZ

;>

1
1
20%
2
2
40%
3
0
Brak głosów
4
0
Brak głosów
5
2
40%
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 5
Aurora
Mat
Mat
Posty: 503
Rejestracja: poniedziałek, 20 listopada 2006, 15:43
Numer GG: 1668791
Lokalizacja: Ziemia Niczyja
Kontakt:

"zapomniana historia"

Post autor: Aurora »

Za tych, których księga życia posiada poplątane rozdziały...




[center:feb472a22c]PROLOG[/center:feb472a22c]


To się może wydać dziwne, ale wszystko zaczęło się w bardzo zatłoczonym mieście. Małe budnyki z malutkimi oknami, proste budownictwo, ale za to jeden na drugim stały przy wąskim okutych kamieniami uliczkach. Drewniane drzwi skrzypiały przyjacielsko... Pogoda była dosyć dwuznaczna - ni to słoneczna, ni to deszczowa - jakby niebo nie potrafiło się zdecydować. Amee otworzyła drzwi, by wyjść na zewnątrz i... potknęła się o koszyk. Podniosła go i znalazła w nim dziecko - dziewczynkę. Kilkumiesięczną mroczną elfkę...
- Salyn... - Szepnęła i z radoścą wbiegła do domu wołając sowją matkę.


[center:feb472a22c]CZĘŚĆ I[/center:feb472a22c]



Minęło dwadzieścia lat od tamtego zdarzenia. Zmarła mama Amee. Nic strasznego dziewczęta
w zasadzie mogły radzić sobie same, ale... Jakaś dziwna aura refleksji ogarnęła dom. Ogień z kominka skakał po ścianach tworząc różnie ciekawe, nierzadko zabawne wzory...
w domu panował półmrok, a na firmamencie zagościły już gwiazdy. Amee uwielbiała gwiazdy, choć nigdy nie wiedziała dlaczego. Przecież to tak niepodobne dla czarnej elfki.. dla jej rasy...jednakże Salyn nauczyła ją zamiłowania do gwiazd, otoczenia i ludzi... Nie była typowym mrocznym Elfem i Amee wiedziała dlaczego...

- Salyn..możemy porozmawiać?! - Zawołała
- Nie widze przeszkód. Ale.. coś się stało? Miałam wrażenie, że chcesz tu posiedzieć sama..
- Salyn.. posłuchaj mnie.. Nie mów nic przez chwile! - Lekko zirytowała się Amee. Była zdenerwowana, kompletnie nie wiedziała od czego zaczać, a jeszcze ten jej spokój, ta bezsensowna radość.
- .... - Spojrzała na nią jednoznaczym karcącym spojrzeniem.
- Salyn ja zwyczajnie nie wiem jak zacząć.. Nie mam bladego pojecia jak Ci to powiedzieć.
- Proponuję od początku? - Nie wytrzymała i nie potrafiła się już powstrzymać od sarkazmu.
- Są rzeczy, których nie mówi się prosto z mostu...
- Nie. Sami sobie tworzymy te pieprzone, bezsenwosne utrudnienia. Wszystko mówi sę już, nagle i prosto, bo wówczas nie dajemy szansy narodzinom kłamstwa.. oszczędzamy sobie nawzajem bólu i problemów, rozumiesz?
- Tylko, że idąc tą logiką powinnaś to wiedzieć od dziesięciu lat...
- Więc może nie przedłużajmy? - Piła do niej wyraźnie już zirytowana jej nieporadnością Salyn
- Otóż... widzisz, kiedy się tu znalazłaś wszyscy wiedzieliśmy kim jesteś. Byłaś córką siostry mojej matki.. jej siostrzenicą.
- Tak.. z tego doskonale zdaję sobie sprawę.
- Ale... sęk w tym, że jest jedno ale... - Zająnęła się Amee
- Tak?
- Nigdy nie wiedziałaś dlaczego się tu znalazłaś.. Wszystkie te rozmowy były urywane. Bo widzisz.. Twoja matka była ciemną elfką, ale ojciec... był jasnym elfem... Ona nie umarła od tak po prostu, ale ciemne elfy, które nie zrozumiały tego co zaszło, nie potrafił pojąć prawdziwości tego uczucia zwyczajnie ją.. zabiły. A on... Z wyglądu jesteś typowym ciemnym elfem
i musisz trzymać się z nami... dla nich nie istniejesz. Tu ludzie mogą zapomnieć o tej historii... Zrób coś niegodziwego, zabij człowieka zaraz się ucieszą - tam.. nigdy.
- Więc dlaczego cieszyłaś się na mój widok? - Salyn przyjęła to wyjątkowo spokojnie
- Ponieważ miałam nadzieję, że to Camee, iż żyje... Dla mojej matki to było jednoznaczne - ona nie żyje. A jednak cieszyłyśmy się, że tutaj jesteś. Było dla nas czymś ważnym, iż dostałas drugą szansę. Wiemy, że doprowadziły cię tutaj jasne elfy.
- Mój ojciec żyje? - Zapytała
- .....
- Odpowiedz! - Stanowczo zarządała Salyn
- Tak...
- A ty masz z nim kontakt, prawda? - Utkwiła to swoje przenikliwe spojrzenie w Amee
- .....
- No powiedzże do cholery, bo nigdy nie uwierzę, że nie!
- Salyn o tej historii trzeba zapomnieć...
- Nie. To tak jakbym zapomniała o sobie...Rozumiesz?
- Tak...
- Nic nie rozumiesz.. Gdzie on jest?! - Zapytała
- Salyn nieważne!
- Natychmiast mi powiedz, bo Cie zabiję.. Jak tu stoję i .. cie szanuje zginiesz! - Krzyknęła w dosyć rzeczywisty sposób.
- Nie zrobisz tego... - powiedziała, a Salyn podniosła do góry różdżkę i zaczęła szeptać zaklęcie - Dobrze powiem ci, ale odłoż, że to dziadostwo!
- Tak myślałam.. - Kąciki jej ust lekko uniosły się do góry tworząc ironiczny, a zarazem zaczepny uśmiech, grymas.
- W wiosce South... nie znam domu, nic więcej nie wiem... tylko tyle...
- To wystarczy. Amee ja odchodzę. Muszę poznać swoją historię, a kiedy rozliczę się sama ze sobą... Wówczas się spotkamy...
- A jeżeli nie.. ?
- Wówczas już się nie spotkamy - Uśmiechnęła się zadziornie, ale w jej oczach widać było dziwną nadzieję, a może.. ulgę.


[center:feb472a22c]CZĘŚĆ II[/center:feb472a22c]


Wędrowała tak już dłuższy czas. Była coraz bliżej. Wioska South była jedną z pierwszych założonych przez jasnych elfów. Dlatego by do niej dotrzeć trzbabyło pokonać wiele nieprzyjemnych wzniesień, ale stała ona w otoczeniu wolnej przestrzeni toteż Salyn nie była narażona na kontakty z innymi jasnymi elfami. W czasie podróży chcąc nie chcąc wiele się nauczyła i stała się silniejsza. Pojęła sztukę medytacji jako odpoczynku i poznawała swoje mocne i słabe strony. Właśnie przechodziła przez ostatni pełen wysokich drzew las. Był ciemny i nieprzyjemny.. zupełnie jakby nie miał nic wspólnego z jasnymi eflami. Salyn stwierdziła, że to wyobrarzenie widocznie było kupką stereotypów, które w rzeczywistości niewiele są warte, a jedynie powodują bezsenwosne konflikty, więc pozbyła się tej refleksji i szła dalej. Aż w końcu ujrzała bramę.. wejście do wioski. Tylko jak mroczna elfka, ma wejść do skupiska jasnych? I nagle .. Uśmiechnęła się do siebie.

- Aux Proux Moux.. Our.. - I stak stała się niewidzialna.. na krótki..bardzo krótki czas... Przeszła przez bramy wioski.
Niestety musiała się ujawnić.. tylko komu? Wsród tłumu zauwarzyła drobną elfkę, wyglądała na spokojną, dobroduszną, a zarazem pewną siebie i gotwoą do działania.. kogoś takiego jej było trzeba. Udała się więc za nią, śledziła ją przez cały dzień oglądając najdziwniejsze czynności, czasem pękając ze śmiechu, a czasem nudząc się niemiłosiernie.
- Napiszę kiedyś opowiadanie "dzień z życia jasnego elfa" ... - zaśmiała się do siebie. Więc kiedy elfka w końcu weszła do swojego domu, zaparzyła jakieś śmierdzące zioła i byla sama... Salyn zdjęła z siebie czar.
- Przepraszam...
- C o T Y T U? ! - Mówiła do niej jak do upośledzonej
- Nie kończ.. Ja .. myślę tak samo jak Wy, a nawet lepiej..dużo lepiej. Jestem Salyn..
- Nie obchodzi mnie to kim jesteś!
- A mnie nie obchodzi to, że ciebie nie obchodzi.. słuchaj mnie bo potraktuje cie solidną porcją promieni z mojej różdżki, rozumiesz?! - poniosło ją..
- Mój ojciec.. ten który miał dziecko z mroczną elfką.. .szukam go..
- Camee była twoją matką?!
- Tak..
- Salyn...
- Ale co się dzieje? O co Ci.. ?
- Jestem.. Salyn ja jestem twoją siostrą... to dlatego.. dlatego przyszłaś do mnie.. ty wiedziałaś...
- Możliwe..
- Jesteś jak my.. Salyn...
- Gdzie jest mój ojciec?
- On.. musisz iść do zamku przy końcu wioski... on.. zapytaj o Danthego.. powinni.. ale..
- Jeszcze się spotkamy...
- Mam nadzieję.. Salyn... Moja.. Moja Salyn... - Zamyśliła się...


[center:feb472a22c]CZĘŚĆ III[/center:feb472a22c]


Było już ciemno.. ulice puste. Cóż.. te stworzenia o tak podobnej do niej powierzchwności jednak się rózniły. Jak można tracić tyle czasu na spokojne siedzenie w domu... Życie.. Powinno się tu coś dziać.. Za spokojnie. Życie to światła, to walka to ... Na pewno nie siedzenie w miejscu. No cóż.. Odnalazła ten zamek.. Jak zwykle otoczony przez straże. Ponowiła numer z niewidzialnością. Weszła. Aczkolwiek było to bez sensu.. I tak musiała się kogoś zapytac. "Jacy oni są wszyscy do siebie podobni.. " - Pomyślała.

[center:feb472a22c]***[/center:feb472a22c]

Podeszła do pierwszego lepszego mężczyzny na korytarzu...
"Przedstawienie zacząć czas.." - Szepnęła do siebie.

Podeszła do niego od tyłu, zakryła mu oczy dłońmi.. zdjęła z siebie czas i szepnęła mu do ucha:
- Szukam Danthego...
- Kim jesteś?
- Jego córką... Szukam Danthego..
- Jego córka raczej wie, gdzie znajduje się jej ojciec...
- On ma więcej dzieci.. .
- Ale.. ZDJEMIJ MI NATYCHMIAST DŁONIE Z OCZU! - Krzyknął
- Uspokój się.. - Powiedziała dosyć ostrzej.. - Bo inaczej będziemy rozmawiać..
- Masz racje.. Porozmawiamy sobie inaczej - Obrócił się z różdzką w dłoni. Salyn nie widziała jak ją wyciągał.. to stanowiło mały problem, ale przeież zawsze miała szanse. Wyjęła swoją i... w tym momencie upadła bezwładnie na ziemię...

[center:feb472a22c]CZĘŚĆ IV[/center:feb472a22c]


Obudziła się w bliżej nieznanym jej miejscu z okropnym bólem głowy.. Udało jej się wstać, ale w ogóle nie pamiętała jak się tutaj znalazła. To było nieprzyjemne... Wstała i rozejrzała się dookoła.. wtedy jej wzrok natrafił na kawałek pergaminu. Podniosła go i przeczytała znajdujące się na nim słowa "Nie szukaj mnie.. Zapomnij o mnie.. Nasza hisotira to osobne rozdziały... Nie znam Cię, nie kocham i nic dla siebie nieznaczymy.. a ludzie tutuaj nienawidzą Twojego imienia." - to są te dobre jasne elfy - pomyślaa ironicznie i zaczęła czytać dalej "Twoja matka umarła w bardzo przyjemny sposób.. chcesz wiedzieć jaki? To była jaskinia między wioską jasnych, a mrocznych elfów.. mniej więcej w połowie drogi. Miała ostre ściany z których spływała słona woda, w której światło odbijało się ślicznymi, świetlistymi refleksami... Spływała delikatnie najpierw po ścianach, a potem po naszych ciałach... blask świec odbijał się w oczach... Miała na sobie czarną, ale śliczną sukienkę.., a ja.. wtedy wziąłem jeden z wiszących u ścian tej jaskini kamieni do ręki. Spojrzałem na nią, a w jej oczach ujrzałem zrozumienie.. od razu wiedziałem... Wziąłęm do ręki jej dłoń i wbiłem ostrze kamienia w jej rękę, dokłaniej w żyłę. Delikanie - jeżeli oś takiego można zrobić delikatnie - przejechałem tym ostrzem w dół, zostawiając za sobą ślady z krwi. Rozpływała się na dwie strony okalając całą jej bladą skórę... została również na mojej dłoni... To samo zrobiłem z jej drugą ręką. Bolało wiesz? Bo zabijałem kogoś kogo kochałem.. a gdzieś w swojej głowie słyszałem płacz dziecka, które leżało obok i przeczówało, że coś jest nie tak... Wówczas ją objąłem i zaczęłem całować. Byliśmy razem, bardzo blisko siebie. Nasze ciała były jednym ogniem przez krótką chwilę, którą zapamietam już do końca życia jako najpiękniejszą w swoim życiu.. i tę najbardziej przeklęta. Tak łatwo można stracić wszystko w jeden dzień... Zgubić się... Ona umarła.. odeszła tak spokojnie ale z uśmiechem na ustach i krwią dookoła..., a kiedy odeszła Ty przestałaś płakac. Usnęłas spokojnie" - a od tamtej pory nie płakałam - "Wziąłęm cię i zaprowadziłem do domu Twojej ciotki, a siostry Twojej matki. Miałaś nigdy nie poznać prawdy, ale Amee chciała inaczej. To cud, że żyjesz i czytasz ten list. Doceń to. Żegnaj... "


"Tylko tyle.. żegnaj, nie mamy ze sobą nic wspólnego, zabiłem towoją matkę w czasie orgii" - Pomyślała...ale nie potrafiła płakać.. Po prostu powoli..bardzo powoli odeszła w bliżej nieznanym jej kierunku. Nie miała ochoty wracać do Amee. Chciała być sama.. albo poznać ludzi, którzy jej nie znają. Zdala od jej wioski..z nową historią.


[center:feb472a22c]EPILOG[/center:feb472a22c]


Ale nienawiść do rasy jasnych stała się silniejsza.. Pragnęła ich śmierci i pogromu... Ale wiedziała, że sama niewiele zrobi... Potrzebowała pomocy.., a była bardzo zdeterminowana... Salyn.. zawsze dostawała to, czego chciała. I tym razem miało być podobnie..tym razem pragnęła zemsty. Koniec historii stał się zarazem początkiem kolejnej.. dwie cienkie nici jej życia właśnie przeplotły się ze sobą....
Mój świecie rozpal duszę moją, aż do końca! Mój świecie zamień duszę w cząsteczkę słońca! Niech świeci w mroku, niech rozjaśnia dni parszywe! Chcę mięc gorączkę! (...) Ogrzej mnie, miłości, której nie znam jeszcze(...)ogrzej mnie!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Pogoda była dosyć dwuznaczna - ni to słoneczna, ni to deszczowa - jakby niebo nie potrafiło się zdecydować.
Świetne słowa, tylko co ma dwuznaczność, do braku zdecydowania?! :P

Dobra, może zacznę od pozytywów, a zauważyłem ich... niewiele - spodobał mi się motyw, że w końcu mroczny elf staje się taki jaki powinien być mroczny elf, a nie Dritzz ;)

A teraz co mi się nie podoba:
a) Chaos - treść jest chaotyczna, w wielu momentach brak schematu przyczyna - skutek. Oczywiście to opowiadanie, ale... czy aby na pewno? Wiąże się z tym kolejny problem, a mianowicie:
b) Objętość - a raczej jej brak. Może jak byłoby dłuższe, zarazem zyskałoby na:
c) Opisach - które praktycznie nie istnieją, a jeśli są, to tragiczne i śmieszą...
d) Dialogi - też nie są górnolotne, w zasadzie są słabe.
e) Literówki - z tym może się czepiam, ale zauważam je, a to bardzo źle...

"Opowiadanie" (aż wstyd mi ten twór tak nazywać - ciekawe co by pomyśleli ci, którzy piszą prawdziwe opowiadania O.o) jest słabe, nie ma w nim nic, co mogłoby się komukolwiek spodobać. Wydaje się być pisane na kolanie, lub jako historia postaci do nudnej sesji.

Powinienem dać 1 i... dam 1, bunt mrocznej elfki nic tu nie pomoże.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Aurora
Mat
Mat
Posty: 503
Rejestracja: poniedziałek, 20 listopada 2006, 15:43
Numer GG: 1668791
Lokalizacja: Ziemia Niczyja
Kontakt:

Post autor: Aurora »

Eee nie :D nie bede sie buntowac ;D naucze Cie tajskiej sztuki calowania;-)
Mój świecie rozpal duszę moją, aż do końca! Mój świecie zamień duszę w cząsteczkę słońca! Niech świeci w mroku, niech rozjaśnia dni parszywe! Chcę mięc gorączkę! (...) Ogrzej mnie, miłości, której nie znam jeszcze(...)ogrzej mnie!
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

:arrow: Dziwny BBCode :P
:arrow: Czy pogoda moze być dwuznaczna?
:arrow: Aura refleksji? Jak wyżej...
:arrow: Bardzo niestarannie napisane.
:arrow: Zanim doczytałem pierwszy dialog do koca - znudził mi się. Generalnie chodzi o to, ze nie potrafisz zainteresować czytelnika, przykuć jego uwagi. Mało tego - ten dialog to takie wyolbrzymienie niczego - jak to mówią - 'z igly widły'.
:arrow: Elfak ma na sobie bardzo krótki czar i śledzi kogoś cały dzień, po czym zdejmuje z siebie czar :>
:arrow: Dialogi słuyża niczemu. Najistotniejsze rzeczy ujmujesz jednym, dwoma zdaniami, a bzdury na które nie warto zwracać uwagi zmieniają się w dialogi...
:arrow: W ten spośób co przedstawiasz nie pisze sie listu - to raczej monolog.
:arrow: Opowiadanie sztampowe, choc tak naprawde o niczym. Nudne i banalne. Ocena 2.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
ODPOWIEDZ