Bestia...

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49
Bestia...
To moje pierwsze opowiadanko... a właściwie pierwsza część mojego pierwszeo opowiadanka... niestety jakoś wena poten nie wróciła i nie powstały kolejne części... jednakzę kiedyś może napisze część drugą... narazie zaprasam do czytania i komentowania... (prosze nie zwracać uwagi na literówki jeśli te sie zdarzą ^^)
Pamiętam, że śniłem, nie wiem jednak o czym ani jak długo trwałem w świecie marzeń. Powoli, jeszcze będąc w stanie pół snu podniosłem się z łóżka, jednak woń stęchlizny unosząca się w małym pokoiku szybko przywróciła mnie do normalnego stanu świadomości. Strasznie zabolała mnie głowa, nie byłem pewny czy z powody tego nieznośnego zapachu unoszącego się po pokoju, czy z powodu wczorajszej imprezy. Chyba wtedy zbyt dużo wypiłem i urwał mi się film. Przypominam sobie jedynie to że tańczyłem... bardzo długo... potem wyszedłem z jakąś dziewczyną na taras, więcej nie mogę sobie przypomnieć... Podszedłem do okna, a mym oczom ukazał się jak każdego dnia widok lasu StoneHill, zwanego także martwym lasem z powodu drzew na których nigdy nie rosną liście., wydają się one być martwe i ponure przez wszystkie pory roku. Dla przejezdnego ten widok może się wydawać przerażający, ale dla mieszkańca StoneHill – miasteczka położonego w samym sercu owego lasu nie robi żadnego wrażenia. Ubrałem się w moje stare jeansy, czarną koszulkę i wyszedłem z mojego małego domku. Na ulicach było pusto ani jednej żywej duszy. Wydało mi się to dziwne, bo mimo iż StoneHill liczyło tylko 50 mieszkańców, to na ulicach zawsze coś się działo. To dzieci państwa Hinley bawiły się w policjantów i złodzieji, to pani Tarnebley zamęczała kwiaciarza Sama kolejną historią ze swojej młodości. Nie było słychać nawet pana Bins'a, który codziennie rano uraczał wszystkich swoim śpiewem spod prysznica. Ta cisza i pustka z jednej strony przerażała i napawała grozą, a z drugiej strony uspakajała i napawała spokojem, było to naprawdę dziwne uczucie. Żołądek zaczął się upominać o śniadanie, nie myśląc ani chwili dłużej ruszyłem w kierunku pubu Garrego, miałem nadzieję, że może tam wreszcie zobaczę jakąś żywą duszę. Przez okno nie było widać nikogo w środku, jednak drzwi były otwarte. Zacząłem się wtedy niepokoić, gdzie się podziali wszyscy mieszkańcy ??? Co się stało ??? Dlaczego w mieście nie ma ani jednej żywej duszy ??? Wszedłem do pubu mając nadzieję poznać odpowiedzi na moje pytania. Jakby na powitanie uderzył mnie zapach stęchlizny, taki sam jakim zalatywało się w moim pokoju. Ledwo zrobiłem parę kroków i potknąłem się o coś dużego. Powoli się podniosłem i odwróciłem głowę, byłem ciekaw o co „zahaczyłem”. Jeszcze tego wtedy nie wiedziałem, ale właśnie sprawdziło się powiedzenie „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”.
***
-Pięknie, pięknie mój drogi, oby tak dalej- rudowłosa kobieta zaśmiała się a jej głos poniosło echo rozchodząc się po lesie. W jej głosie można było wyczuć zadowolenie, przeplecione nutką ironii.
-Jeśli będziesz tak dalej postępował to zakończymy sprawę StoneHill szybciej niż się spodziewałam. Jedyne co musisz dalej robić to iść dalej po mieście i odkrywać kolejne rozdziały tej historii... - znowu się zaśmiała, jeszcze głośniej, ale jej głos nie wydawał się już taki ludzki...
***
Całe ciało było blade i takie sztywne, nie trzeba było go dotykać by poczuć emanujący z niego chłód. Mój umysł bardzo powoli przetwarzał to co widziały oczy, zupełnie tak jakby do niego nie docierała prawda, albo przynajmniej nie chciał by fakt iż leży przed nim stary dobry Garry jest rzeczywistością a nie dziełem wybujałej wyobraźni. Jednak z każdą sekundą nadzieja, że to może jednak sen, albo jakieś inne wyimaginowane zjawisko zanikała bezpowrotnie. Nie byłem wstanie wypowiedzieć słowa, że o poruszeniu z miejsca nie wspomnę. Przestało się liczyć wszystko, nawet dziwny fakt „pustego” miasta. Jedyny punktem zaczepnym dla mych myśli był Garry – właściciel tutejszego pubu, stary przyjaciel, który zawsze zapisywał piwo na zeszyt. Jak małe dziecko dotknąłem jego twarzy chcąc sprawdzić czy to co widzę jest prawdą. Potem oślepiło mnie światło, ale tylko przez parę sekund, kiedy ustało zobaczyłem coś co mnie zdziwiło...
***
...Wszyscy tańczyli, nawet pan Bin's mimo swojego wieku, tańczył na parkiecie jak „młody bóg”. Garry po raz kolejny zapisywał dla Sam'a piwo na zeszyt .Zabawa była sielska i pewnie trwałaby do białego rana gdyby nie pewne wydarzenie które odmieniło na zawsze życie mieszkańców StoneHill. Do pubu wszedł właśnie kolejny gość, mimo iż nie było go widać z powodu słabego światła to Garry od razu go rozpoznał. Podszedł do nieznajomego i z uśmiechem na twarzy powiedział
-Witaj stary! Długo cię u nas nie było, co się z tobą działo przez te ostatnie parę dni? - odpowiedziała mu cisza, z ust rozmówcy nie padło ani jedno słowo.
-Stary co z tobą, coś nie tak ? - położył mu rękę na ramieniu i leciutko nim potrząsnął. Nim zdążył coś jeszcze powiedzieć przybysz szybko go chwycił za rękę i ścisnął. Po sali rozległ się krzyk i odgłos łamanej kości. Wszyscy nagle zapomnieli o tańcu i muzyce i podeszli bliżej chcąc zobaczyć co się dzieje. Złamana kość jednak nie wystarczyła dla „łamacza kości”, wziął on zamach i przebił klatkę piersiową Garrego wyrywając serce. Pierwszą reakcją był krzyk, parę osób zemdlało z powodu krwi wylewającej się z ciała martwego już właściciela pubu i różnych narządów które wyleciały z jego ciała z sercem włącznie. Ludzie zaczęli uciekać, jednak zabójca tylko się uśmiechnął i ruszył w stronę kolejnej ofiary, teraz jego oczy przybrały przerażający odcień szkarłatu, ale już nic więcej nie było widać, bo znowu pojawiło się światło zalewające całe pomieszczenie...
***
Światło ustało równie szybko jak się pojawiło, ale zdziwienie i przerażenie po tym co zobaczyłem nie zanikła tak szybko. Obraz wyrwanego serca cały czas przelatywał mi przed oczami, ale najgorsze były te oczy... nie udało mu się rozpoznać kim była ta osoba, ale ten szkarłat w oczach... to były oczy bestii a nie człowieka. Wziąłem się w garść, wstałem starając się nie myśleć o tym co widziałem, byłem pewny że jeśli będę się nad tym zbyt długo zastanawiał to popadnę w szaleństwo. Wybiegłem z baru i ruszyłem prosto przed siebie. Każdy szelest... każdy odgłos zdawał się być zapowiedzią czegoś co mogło zakończyć moje życie... zapowiedzią bestii która zabiła Garrego i pewnie też innych. Ci co nie zginęli tamtej nocy pewnie uciekli z miasta. Rozejrzałem się i stanąłem jak wryty, jakimś dziwnym trafem dobiegłem aż do cmentarza położonego niedaleko za miastem. Nie dość że tego dnia widziałem o wiele za dużo, to jeszcze trafiłem na cmentarz, granica między normalnym myśleniem a szaleństwem była coraz bliżej. Nie wytrzymałem napięcia i zemdlałem, to było dla mnie za dużo. Nie wiedziałem że wtym samym czasie ktoś właśnie przybył do StoneHill
***
Czarny samochód właśnie wjechał do miasta. Przez szybę można było dostrzec mężczyznę i dziewczynę. Obydwoje byli ubrani na czarno, niczym „men in black” w płaszczach. Chłopak był czarny i łysy w markowych okularach przeciwsłonecznych, kobieta była zaś zgrabną brunetką o krótkich włosach. Nagle pojazd się zatrzymał.
-Dlaczego do jasnej cholery się zatrzymałeś ?! - krzyknęła brunetka, ale łysy powiedział spokojnie
-Spójrz... - i wskazał palcem na tabliczkę z napisem „StoneHill”
-Więc wkońcu dojechaliśmy.- na twarzy dziewczyny pojawił się szyderczy uśmiech.
-Na to wygląda... Samochód zostawimy tutaj, weźmiemy tylko sprzęt i ruszamy dalej pieszo, im szybciej się uwiniemy tym lepiej. Rozumiemy się Daria ??
-Nie truj Roy, lepiej się zastanów czy ten gościu co nam opowiadał o tym miejscu nie był wariatem czy jakimś innym świrem, bo dla mnie wyglądał on na jakiegoś gościa co za dużo wypił.- w jej zielonych oczach można było zobaczyć wstręt na samo wspomnienie o pijaku którego spotkali parę dni temu.
-Być może masz racje..., ale jeśli mówił prawdę.... zresztą jeśli nie sprawdzimy to się nigdy nie dowiemy.
-Punkt dla ciebie.
-W jego historii nie pokoi mnie jednak coś....
-Co ?
-Kiedy opisywał tego gościa to wspomniał coś o szkarłatnych oczach...
-I co z tego?
-Nie jestem pewien ale ten potwór potrafił.... złamać kości bez choćby oznaki słabości... przebić ręką ciało człowieka.... bawić się nim... jak krwawą marionetką...
-Chyba nie masz na myśli ....
-Niestety... nie widzę innego wytłumaczenia...
-Kurwa! My to mamy zawszone szczęście. - na twarzy Darii znów się pojawił szyderczy uśmiech. Obydwoje wyszli z samochodu i otworzyli bagażnik i zaczęli się szykować na to co mogło czekać na nich w mieście.
***
Słońce powoli chowało się za horyzontem, rudowłosa dziewczyna sama spokojnie przyglądała się temu pięknemu zjawisku.
-Robi się coraz ciekawej... uważaj mój drogi, bo stracisz zmysły nim dojdziemy do końca tej historii. - zaśmiała się cicho, ale nagle przestała. Wyraz jej twarzy nagle zmienił się z beztroskiego na bardzo poważny. Wyczuła kogoś... dwie osoby... mężczyznę i kobietę. Czuła, że nie są oni zwykłymi ludźmi... zwykłym „mięsem”. Byli oni wytrenowani to wytępienia takich jak ona.
-A więc mamy gości mój drogi... myślałam, że nikt więcej nie przeżył... pomyliłam się, ale mówi się trudno, wychodzi na to, że zabawa zaczyna się rozkręcać, lepiej pójdę osobiście się przyjrzeć naszym „gościom”. - kobieta pobiegła w stronę miasta. Nie było słychać jak biegnie... człowiek nie biegnie tak szybko i cicho...
***
Byłem w ciemnej jaskini, jedynym źródłem światła były nieliczne pochodnie porozstawiane w różnych miejscach. Szedłem w wzdłuż korytarza, po chwili doszedłem do kamiennych drzwi. Były na nich wyryte dziwne znaki, które jakimś cudem rozumiałem, napis głosił:
„Istota z niezkalaną duszą nie ma wstępu do królestwa ciemności
Wypaczone istnienie na zawsze złączy się z czystym mrokiem
Wszystko co było zniknie, a zostanie tylko to co będzie.”
Powoli położyłem dłoń na klamce, znajome mi już światło zaczęło wypełniać otaczający mnie mrok.
***
Dwójka ludzi szła powoli opustoszonymi ulicami StoneHill. Było tak jak opowiadał im ten człowiek, niejaki Teodor Bin's... w mieście nie było ani jednej osoby. Panowała martwa cisza, którą czasem przerywał tylko szum wiatru.
-Więc, które miejsce zaczniemy zwiedzać najpierw? - zapytała Daria swoim ironicznym tonem.
-Myślę, że powinniśmy zacząć od tego pub'u o którym nam opowiadał ten cały Bin's, podobno to tam się wszystko zaczęło, zresztą niedługo zapadnie zmrok i musimy gdzieś przenocować.
-Racja, po całym dniu drogi mam ochotę trochę przekimać. - ziewnęła chcąc najwyraźniej w jakiś sposób podnieść wiarygodność swoich słów.
-Najpierw praca, potem przyjemności.
-Więc trochę przyśpiesz, bo włóczysz się jak ślimak z zaparciem, chcę jak najszybciej to zakończyć.
Przyspieszyli kroku... po jakiś 20 minutach doszli do wspomnianego pub'u. Na wielkim szylcie widniał napis „Pub Garrego”.
-No to do roboty.-powiedziała dziewczyna, tym razem w jej głosie można było dosłyszeć nutkę sarkazmu.
Gdy weszli od razu spotkali się z odrażającym zapachem stęchlizny.
-Co tak jedzie, tutaj pachnie jak w jakiejś zawszonej spelunie. - zatkała sobie nos
-To jest speluna. - trafnie zauważył Roy. Ruszyli dalej aż napotkali ciało barmana. Było tak jak sobie wyobrażali słuchając opowieść Bins'a. Ręce bardzo cienkie, jakby zmiażdżone, nastawione pod dziwnym kątem... tam gdzie powinno być serce była tylko dziura, a wyraz jego twarzy wyrażał zarówno zdziwienie jak i przerażenie. Gdy weszli w głąb budynku dostrzegli więcej trupów, inne były bardziej „potargane” a inne mniej.
-Widać, że gość mówił prawdę, dobrze że przyjechaliśmy. Daria wiesz co masz robić?
-Wiem, wiem... nie cierpię tego robić, zawsze po tym mam ochotę rzygać.
Dziewczyna podeszła do pierwszej z brzegu ofiary i przyłożyła swoje dłonie do jej głowy, później zobaczyła światło zalewające cały pokój...
***
Powoli się podnosiłem, pamiętam, że miałem jakiś dziwny sen... śniły mi się drzwi a potem pojawiło sięznowu to światło... Przez parę kolejnych godzin nie wiedząc co robić błądziłem po cmentarzu, robiło się ciemno a głód który odczuwałem od rana stawał się nie do zniesienia. Nagle coś poczułem, to było coś dziwnego, coś jakby emanująca energia. Odwróciłem głowę w kierunku z którego to wyczułem. Nie mogłem dostrzec skąd to dochodzi ale byłem pewien, że ta „energia” emanowała z pub'u Garrego. Zacząłem biec w tamtą stronę, tak szybko jak potrafiłem. Wiedziałem, że muszę tam być jak najszybciej nie wiem jednak czemu?... to było coś... jakby instynkt... Przez myśl przechodziła mi cały czas jedna myśl: „teraz na pewno zaspokoję głód”.
***
Rudowłosa kobieta biegła przez las... po paru minutach dotarła do miasta. Przemieżała ulice niczym cień zmierzając do pub'u w którym zatrzymali się przybysze. Podeszła do okna... nie było jej w ogóle słychać. We wnętrzu ujrzała czarnoskórego mężczyznę siedzącego na krześle i kobietę dotykającą dłońmi głowę jednego z trupów. Na pierwszy rzut oka tylko go dotykała, ale coś jej podpowiedziało że to nie tylko to co widać na pierwszy rzut oka. Miała racje... jak zwykle. Nagle kobietę i trupa otoczyła cienka niebieska poświata. Wtedy nie miała już najmniejszych wątpliwości.
-To niemożliwe... jaki cudem taka marna istota... człowiek może... - nie chciała kończyć zdania, bała się prawdy. Nie doceniła ich, oni nie byli zwykłymi ławcami jakich do tej pory spotykała. Wiedziała, że sama nie podoła człowiekowi, który został obdarowany „czarnym darem”. Zaczęła się bać, po raz pierwszy od wielu lat. Mężczyzna zdjął okulary. Mogła teraz ujrzeć jego oczy... jasnoniebieskie oczy... oczy snajpera. Mężczyzna spojrzał tylko w okno z którego go obserwowała. Zerwała się i biegła ile sił w nogach. Na jej twarzy nie było już widać strachu tylko przerażenie. Ta dwójka nie była zwykłymi ludźmi. Te oczy... wiedziała że zobaczył ją.
-Mamy kłopoty mój drogi.... - wyszeptała – Sami nie damy rady... oni nie są zwykłymi ludźmi... musimy sprowadzić pomoc... mój drogi... - biegła, nie ważne gdzie byle jak najdalej stąd.
***
Poświata otaczająca kobietę znikła. Spojrzała na swego towarzysza i opowiedziała co widziała we wspomnieniach zabitego. Opisała każdy szczegół od tego jak tajemnicza postać przyszła, aż po to jak zaczęła zabijać. Nie mogła jednak określić dokładnego wyglądu mordercy. Jedyną rzeczą jaką udało jej się zapamiętać były szkarłatne oczy... Mężczyzna nie przerywał tylko słuchał uważnie.
-Więc jednak dobrze, że przyjechaliśmy – powiedział Roy gdy Daria skończyła. - Jednak wróg już wie, że tu jesteśmy.
-Co ty chrzanisz? - mówiła zlekką trudnością z trudem starając się powstrzymać wymioty... zawsze je miała gdy musiała to robić
-Kiedy odczytywałaś jego wspomnienia, usłyszałem, że ktoś się zbliża. To był jeden z nich, obserwował nas. Jednak uciekł, wyjątkowy tchórz... zresztą czego się można spodziewać po kobiecie.
-Ej, uważaj co mówisz ty feministyczna świnio, lepiej mów skąd wiesz, że to była kobieta? Widziałeś ją? - widać było, że chęć na wymioty już jej przeszła.
-Tak... rudowłosa piękność z brązowymi oczami.
-Czasami mam ochotę ci walnąć w ten twój czarny ryj...
-To nie wszytko... Ktoś się zbliża... czuję jego zapach.... taki smród można wyczuć z odległości paru kilometrów, jednak nie jestem pewien kim on jest... - mówił to bardzo powoli zakładając znowu czarne okulary.
-Więc przygotujmy przyjęcie powitalne dla tego sukinsyna. - uśmiechnęła się szyderczo i wyjęła kredę kreśląc na podłodze krąg z dziwnymi wzorami.
***
Biegłem najszybciej jak mogłem już widziałem pub, zdziwiłem się trochę, że tak szybko dotarłem na miejsce, ale to była w tym momencie bez znaczenia. Stanąłem nagle jak wryty... przed oczami przeleciał mi obraz twarzy Garrego, bałem się tam wejść ale wiedział, że musiałem.Powoli wszedłem do środka, ciało Garrego leżało tam gdzie wcześniej ale było tam teraz dużo więcej ciał, a może po prostu wcześniej ich nie zauważyłem. Usłyszałem kroki... ktoś był za mną. Odwróciłem się, naprzeciwko mnie stał czarny łysy mężczyzna w czarnym płaszczu i okularach. Mimo iż widziałem po raz pierwszy tego dnia żywego człowieka nie cieszyłem się z tego spotkania Nie wiedziałem czemu, ale coś mnie nie pokoiło w nim.
-Kim jesteś?-spytałem czułem jakby głos miałby mi się zaraz załamać
-Nie ważne... - lodowaty spokój z jakim to powiedział jeżył włos na głowie. Powoli zdjął okulary, dzięki czemu mogłem zobaczyć jego oczy... oczy snajpera – Jedyna co musisz wiedzieć to to, że ja jestem łowcą a ty zwierzyną- ledwo skończył zdanie, rzucił się na mnie, nie wiem jakim cudem pokonał dzielące nas 4 metry tak szybko. Wykorzystał siłę rozbiegu i walną mnie „z bara”,odrzuciło mnie na parę metrów. Był silny... jak dla mnie to nawet trochę za bardzo. Ledwo się podniosłem, a on znów na mnie pędził. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl „choć sukinsynu, zabawimy się...”
***
Czarnoskóry chłopak znowu wziął rozbieg, chciał po raz drugi powalić przybysza, miał nadzieję że go tym razem ogłuszy. Zaszarżował... on jednak był szybszy, zrobił unik i podniósł go i rzucił nim o ścianę, niczym szmacianą lalkę. Murzyn powoli się podniósł i spojrzałna przeciwnika, nienawiść, gniew i zniszczenie razem... w oczach które wydawały się dużo groźniejsze niż, chwilę temu, ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl o nich.
-Zaczyna się robić ciekawe- wydyszał, wstał i znowu zaszarżował, on był jednak szybszy, wykorzystał bieg przeciwnika przeżuwając go w róg ściany. Czuł że tym razem się nie podniesie, zauważył jednak że wróg wszedł właśnie w obszar kręgu. Ostatkami sił wydyszał dwa słowa
-Daria... teraz...
***
Rzuciłem tego czarnucha w róg ściany, nie myślałem wtedy o tym co robię, to było zupełnie tak jakby kto inny kierował mym ciałem. Podszedłem powoli do niego, uśmiechnął się nie podobał mi się ten uśmiech, powiedział
-Daria... teraz...
Więc nie był sam, to nie dobrze...
-Ej sukinkocie !!! Spójrz w dół !!! - odwróciłem się, i zobaczyłem kobietę ubraną podobnie jak mużyn który właśnie leżał pod ścianą. Instynktownie spojrzałem w dół, stałem w środku dziwnego kręgu wypełnionego dziwnymi znakami. Nie wiedziałem co te znaki znaczyły, ale powodowały we mnie paraliż, chciałem jak najszybciej opuścić ten krąg, ale było już za późno. Kobieta przyłożyła dłonie do lini kręgu i zaczęła coś mówić cichym głosem. Nagle linie kręgu wraz ze znakami narysowane białą kredą zaczęły emanować niebieskim światłem. Moje ciało nagle odmówiło posłuszeństwa. Dziewczyna zaczęła mówić coraz szybciej, a światło stawało się coraz mocniejsze jakby chciało za nią nadążyć. Upadłem na kolana... Czułem jakby nagle poziom grawitacji wzrósł dziesięciokrotnie. Nie mogłem się ruszyć, jakby tego było mało doszedł ból, chociaż to za słabe określenie by opisać to co czułem. Nagle z moich ust zaczęły płynąć słowa których nie rozumiałem, nie wiem jak to się działo... po prostu tak było...
***
Rudowłosa nagle się zatrzymała, odwróciła wzrok w kierunku pub'u. Czuła dwa źródła silnej energii ścierających się ze sobą.
-Nieźle mój drogi... - strach zniknął natychmiast z twarzy kobiety, pojawił się natomiast tajemniczy uśmiech... ptaki zerwały się z drzew słysząc jej śmiech.
-Nie wiem jakim cudem ale ty masz tak samo jak ta kobieta „czarny dar”, naprawdę zadziwiasz mnie na każdym kroku, niestety jednak nie zostanę z tobą. muszę załatwić pewną sprawę, ale wrócę... obiecuję...– ruszyła dalej a śmiech przenikał las jeszcze przez parę chwil.
***
C.D.N (ale kiedy i czy w ogóle to nie wiadomo ^^)
Pamiętam, że śniłem, nie wiem jednak o czym ani jak długo trwałem w świecie marzeń. Powoli, jeszcze będąc w stanie pół snu podniosłem się z łóżka, jednak woń stęchlizny unosząca się w małym pokoiku szybko przywróciła mnie do normalnego stanu świadomości. Strasznie zabolała mnie głowa, nie byłem pewny czy z powody tego nieznośnego zapachu unoszącego się po pokoju, czy z powodu wczorajszej imprezy. Chyba wtedy zbyt dużo wypiłem i urwał mi się film. Przypominam sobie jedynie to że tańczyłem... bardzo długo... potem wyszedłem z jakąś dziewczyną na taras, więcej nie mogę sobie przypomnieć... Podszedłem do okna, a mym oczom ukazał się jak każdego dnia widok lasu StoneHill, zwanego także martwym lasem z powodu drzew na których nigdy nie rosną liście., wydają się one być martwe i ponure przez wszystkie pory roku. Dla przejezdnego ten widok może się wydawać przerażający, ale dla mieszkańca StoneHill – miasteczka położonego w samym sercu owego lasu nie robi żadnego wrażenia. Ubrałem się w moje stare jeansy, czarną koszulkę i wyszedłem z mojego małego domku. Na ulicach było pusto ani jednej żywej duszy. Wydało mi się to dziwne, bo mimo iż StoneHill liczyło tylko 50 mieszkańców, to na ulicach zawsze coś się działo. To dzieci państwa Hinley bawiły się w policjantów i złodzieji, to pani Tarnebley zamęczała kwiaciarza Sama kolejną historią ze swojej młodości. Nie było słychać nawet pana Bins'a, który codziennie rano uraczał wszystkich swoim śpiewem spod prysznica. Ta cisza i pustka z jednej strony przerażała i napawała grozą, a z drugiej strony uspakajała i napawała spokojem, było to naprawdę dziwne uczucie. Żołądek zaczął się upominać o śniadanie, nie myśląc ani chwili dłużej ruszyłem w kierunku pubu Garrego, miałem nadzieję, że może tam wreszcie zobaczę jakąś żywą duszę. Przez okno nie było widać nikogo w środku, jednak drzwi były otwarte. Zacząłem się wtedy niepokoić, gdzie się podziali wszyscy mieszkańcy ??? Co się stało ??? Dlaczego w mieście nie ma ani jednej żywej duszy ??? Wszedłem do pubu mając nadzieję poznać odpowiedzi na moje pytania. Jakby na powitanie uderzył mnie zapach stęchlizny, taki sam jakim zalatywało się w moim pokoju. Ledwo zrobiłem parę kroków i potknąłem się o coś dużego. Powoli się podniosłem i odwróciłem głowę, byłem ciekaw o co „zahaczyłem”. Jeszcze tego wtedy nie wiedziałem, ale właśnie sprawdziło się powiedzenie „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”.
***
-Pięknie, pięknie mój drogi, oby tak dalej- rudowłosa kobieta zaśmiała się a jej głos poniosło echo rozchodząc się po lesie. W jej głosie można było wyczuć zadowolenie, przeplecione nutką ironii.
-Jeśli będziesz tak dalej postępował to zakończymy sprawę StoneHill szybciej niż się spodziewałam. Jedyne co musisz dalej robić to iść dalej po mieście i odkrywać kolejne rozdziały tej historii... - znowu się zaśmiała, jeszcze głośniej, ale jej głos nie wydawał się już taki ludzki...
***
Całe ciało było blade i takie sztywne, nie trzeba było go dotykać by poczuć emanujący z niego chłód. Mój umysł bardzo powoli przetwarzał to co widziały oczy, zupełnie tak jakby do niego nie docierała prawda, albo przynajmniej nie chciał by fakt iż leży przed nim stary dobry Garry jest rzeczywistością a nie dziełem wybujałej wyobraźni. Jednak z każdą sekundą nadzieja, że to może jednak sen, albo jakieś inne wyimaginowane zjawisko zanikała bezpowrotnie. Nie byłem wstanie wypowiedzieć słowa, że o poruszeniu z miejsca nie wspomnę. Przestało się liczyć wszystko, nawet dziwny fakt „pustego” miasta. Jedyny punktem zaczepnym dla mych myśli był Garry – właściciel tutejszego pubu, stary przyjaciel, który zawsze zapisywał piwo na zeszyt. Jak małe dziecko dotknąłem jego twarzy chcąc sprawdzić czy to co widzę jest prawdą. Potem oślepiło mnie światło, ale tylko przez parę sekund, kiedy ustało zobaczyłem coś co mnie zdziwiło...
***
...Wszyscy tańczyli, nawet pan Bin's mimo swojego wieku, tańczył na parkiecie jak „młody bóg”. Garry po raz kolejny zapisywał dla Sam'a piwo na zeszyt .Zabawa była sielska i pewnie trwałaby do białego rana gdyby nie pewne wydarzenie które odmieniło na zawsze życie mieszkańców StoneHill. Do pubu wszedł właśnie kolejny gość, mimo iż nie było go widać z powodu słabego światła to Garry od razu go rozpoznał. Podszedł do nieznajomego i z uśmiechem na twarzy powiedział
-Witaj stary! Długo cię u nas nie było, co się z tobą działo przez te ostatnie parę dni? - odpowiedziała mu cisza, z ust rozmówcy nie padło ani jedno słowo.
-Stary co z tobą, coś nie tak ? - położył mu rękę na ramieniu i leciutko nim potrząsnął. Nim zdążył coś jeszcze powiedzieć przybysz szybko go chwycił za rękę i ścisnął. Po sali rozległ się krzyk i odgłos łamanej kości. Wszyscy nagle zapomnieli o tańcu i muzyce i podeszli bliżej chcąc zobaczyć co się dzieje. Złamana kość jednak nie wystarczyła dla „łamacza kości”, wziął on zamach i przebił klatkę piersiową Garrego wyrywając serce. Pierwszą reakcją był krzyk, parę osób zemdlało z powodu krwi wylewającej się z ciała martwego już właściciela pubu i różnych narządów które wyleciały z jego ciała z sercem włącznie. Ludzie zaczęli uciekać, jednak zabójca tylko się uśmiechnął i ruszył w stronę kolejnej ofiary, teraz jego oczy przybrały przerażający odcień szkarłatu, ale już nic więcej nie było widać, bo znowu pojawiło się światło zalewające całe pomieszczenie...
***
Światło ustało równie szybko jak się pojawiło, ale zdziwienie i przerażenie po tym co zobaczyłem nie zanikła tak szybko. Obraz wyrwanego serca cały czas przelatywał mi przed oczami, ale najgorsze były te oczy... nie udało mu się rozpoznać kim była ta osoba, ale ten szkarłat w oczach... to były oczy bestii a nie człowieka. Wziąłem się w garść, wstałem starając się nie myśleć o tym co widziałem, byłem pewny że jeśli będę się nad tym zbyt długo zastanawiał to popadnę w szaleństwo. Wybiegłem z baru i ruszyłem prosto przed siebie. Każdy szelest... każdy odgłos zdawał się być zapowiedzią czegoś co mogło zakończyć moje życie... zapowiedzią bestii która zabiła Garrego i pewnie też innych. Ci co nie zginęli tamtej nocy pewnie uciekli z miasta. Rozejrzałem się i stanąłem jak wryty, jakimś dziwnym trafem dobiegłem aż do cmentarza położonego niedaleko za miastem. Nie dość że tego dnia widziałem o wiele za dużo, to jeszcze trafiłem na cmentarz, granica między normalnym myśleniem a szaleństwem była coraz bliżej. Nie wytrzymałem napięcia i zemdlałem, to było dla mnie za dużo. Nie wiedziałem że wtym samym czasie ktoś właśnie przybył do StoneHill
***
Czarny samochód właśnie wjechał do miasta. Przez szybę można było dostrzec mężczyznę i dziewczynę. Obydwoje byli ubrani na czarno, niczym „men in black” w płaszczach. Chłopak był czarny i łysy w markowych okularach przeciwsłonecznych, kobieta była zaś zgrabną brunetką o krótkich włosach. Nagle pojazd się zatrzymał.
-Dlaczego do jasnej cholery się zatrzymałeś ?! - krzyknęła brunetka, ale łysy powiedział spokojnie
-Spójrz... - i wskazał palcem na tabliczkę z napisem „StoneHill”
-Więc wkońcu dojechaliśmy.- na twarzy dziewczyny pojawił się szyderczy uśmiech.
-Na to wygląda... Samochód zostawimy tutaj, weźmiemy tylko sprzęt i ruszamy dalej pieszo, im szybciej się uwiniemy tym lepiej. Rozumiemy się Daria ??
-Nie truj Roy, lepiej się zastanów czy ten gościu co nam opowiadał o tym miejscu nie był wariatem czy jakimś innym świrem, bo dla mnie wyglądał on na jakiegoś gościa co za dużo wypił.- w jej zielonych oczach można było zobaczyć wstręt na samo wspomnienie o pijaku którego spotkali parę dni temu.
-Być może masz racje..., ale jeśli mówił prawdę.... zresztą jeśli nie sprawdzimy to się nigdy nie dowiemy.
-Punkt dla ciebie.
-W jego historii nie pokoi mnie jednak coś....
-Co ?
-Kiedy opisywał tego gościa to wspomniał coś o szkarłatnych oczach...
-I co z tego?
-Nie jestem pewien ale ten potwór potrafił.... złamać kości bez choćby oznaki słabości... przebić ręką ciało człowieka.... bawić się nim... jak krwawą marionetką...
-Chyba nie masz na myśli ....
-Niestety... nie widzę innego wytłumaczenia...
-Kurwa! My to mamy zawszone szczęście. - na twarzy Darii znów się pojawił szyderczy uśmiech. Obydwoje wyszli z samochodu i otworzyli bagażnik i zaczęli się szykować na to co mogło czekać na nich w mieście.
***
Słońce powoli chowało się za horyzontem, rudowłosa dziewczyna sama spokojnie przyglądała się temu pięknemu zjawisku.
-Robi się coraz ciekawej... uważaj mój drogi, bo stracisz zmysły nim dojdziemy do końca tej historii. - zaśmiała się cicho, ale nagle przestała. Wyraz jej twarzy nagle zmienił się z beztroskiego na bardzo poważny. Wyczuła kogoś... dwie osoby... mężczyznę i kobietę. Czuła, że nie są oni zwykłymi ludźmi... zwykłym „mięsem”. Byli oni wytrenowani to wytępienia takich jak ona.
-A więc mamy gości mój drogi... myślałam, że nikt więcej nie przeżył... pomyliłam się, ale mówi się trudno, wychodzi na to, że zabawa zaczyna się rozkręcać, lepiej pójdę osobiście się przyjrzeć naszym „gościom”. - kobieta pobiegła w stronę miasta. Nie było słychać jak biegnie... człowiek nie biegnie tak szybko i cicho...
***
Byłem w ciemnej jaskini, jedynym źródłem światła były nieliczne pochodnie porozstawiane w różnych miejscach. Szedłem w wzdłuż korytarza, po chwili doszedłem do kamiennych drzwi. Były na nich wyryte dziwne znaki, które jakimś cudem rozumiałem, napis głosił:
„Istota z niezkalaną duszą nie ma wstępu do królestwa ciemności
Wypaczone istnienie na zawsze złączy się z czystym mrokiem
Wszystko co było zniknie, a zostanie tylko to co będzie.”
Powoli położyłem dłoń na klamce, znajome mi już światło zaczęło wypełniać otaczający mnie mrok.
***
Dwójka ludzi szła powoli opustoszonymi ulicami StoneHill. Było tak jak opowiadał im ten człowiek, niejaki Teodor Bin's... w mieście nie było ani jednej osoby. Panowała martwa cisza, którą czasem przerywał tylko szum wiatru.
-Więc, które miejsce zaczniemy zwiedzać najpierw? - zapytała Daria swoim ironicznym tonem.
-Myślę, że powinniśmy zacząć od tego pub'u o którym nam opowiadał ten cały Bin's, podobno to tam się wszystko zaczęło, zresztą niedługo zapadnie zmrok i musimy gdzieś przenocować.
-Racja, po całym dniu drogi mam ochotę trochę przekimać. - ziewnęła chcąc najwyraźniej w jakiś sposób podnieść wiarygodność swoich słów.
-Najpierw praca, potem przyjemności.
-Więc trochę przyśpiesz, bo włóczysz się jak ślimak z zaparciem, chcę jak najszybciej to zakończyć.
Przyspieszyli kroku... po jakiś 20 minutach doszli do wspomnianego pub'u. Na wielkim szylcie widniał napis „Pub Garrego”.
-No to do roboty.-powiedziała dziewczyna, tym razem w jej głosie można było dosłyszeć nutkę sarkazmu.
Gdy weszli od razu spotkali się z odrażającym zapachem stęchlizny.
-Co tak jedzie, tutaj pachnie jak w jakiejś zawszonej spelunie. - zatkała sobie nos
-To jest speluna. - trafnie zauważył Roy. Ruszyli dalej aż napotkali ciało barmana. Było tak jak sobie wyobrażali słuchając opowieść Bins'a. Ręce bardzo cienkie, jakby zmiażdżone, nastawione pod dziwnym kątem... tam gdzie powinno być serce była tylko dziura, a wyraz jego twarzy wyrażał zarówno zdziwienie jak i przerażenie. Gdy weszli w głąb budynku dostrzegli więcej trupów, inne były bardziej „potargane” a inne mniej.
-Widać, że gość mówił prawdę, dobrze że przyjechaliśmy. Daria wiesz co masz robić?
-Wiem, wiem... nie cierpię tego robić, zawsze po tym mam ochotę rzygać.
Dziewczyna podeszła do pierwszej z brzegu ofiary i przyłożyła swoje dłonie do jej głowy, później zobaczyła światło zalewające cały pokój...
***
Powoli się podnosiłem, pamiętam, że miałem jakiś dziwny sen... śniły mi się drzwi a potem pojawiło sięznowu to światło... Przez parę kolejnych godzin nie wiedząc co robić błądziłem po cmentarzu, robiło się ciemno a głód który odczuwałem od rana stawał się nie do zniesienia. Nagle coś poczułem, to było coś dziwnego, coś jakby emanująca energia. Odwróciłem głowę w kierunku z którego to wyczułem. Nie mogłem dostrzec skąd to dochodzi ale byłem pewien, że ta „energia” emanowała z pub'u Garrego. Zacząłem biec w tamtą stronę, tak szybko jak potrafiłem. Wiedziałem, że muszę tam być jak najszybciej nie wiem jednak czemu?... to było coś... jakby instynkt... Przez myśl przechodziła mi cały czas jedna myśl: „teraz na pewno zaspokoję głód”.
***
Rudowłosa kobieta biegła przez las... po paru minutach dotarła do miasta. Przemieżała ulice niczym cień zmierzając do pub'u w którym zatrzymali się przybysze. Podeszła do okna... nie było jej w ogóle słychać. We wnętrzu ujrzała czarnoskórego mężczyznę siedzącego na krześle i kobietę dotykającą dłońmi głowę jednego z trupów. Na pierwszy rzut oka tylko go dotykała, ale coś jej podpowiedziało że to nie tylko to co widać na pierwszy rzut oka. Miała racje... jak zwykle. Nagle kobietę i trupa otoczyła cienka niebieska poświata. Wtedy nie miała już najmniejszych wątpliwości.
-To niemożliwe... jaki cudem taka marna istota... człowiek może... - nie chciała kończyć zdania, bała się prawdy. Nie doceniła ich, oni nie byli zwykłymi ławcami jakich do tej pory spotykała. Wiedziała, że sama nie podoła człowiekowi, który został obdarowany „czarnym darem”. Zaczęła się bać, po raz pierwszy od wielu lat. Mężczyzna zdjął okulary. Mogła teraz ujrzeć jego oczy... jasnoniebieskie oczy... oczy snajpera. Mężczyzna spojrzał tylko w okno z którego go obserwowała. Zerwała się i biegła ile sił w nogach. Na jej twarzy nie było już widać strachu tylko przerażenie. Ta dwójka nie była zwykłymi ludźmi. Te oczy... wiedziała że zobaczył ją.
-Mamy kłopoty mój drogi.... - wyszeptała – Sami nie damy rady... oni nie są zwykłymi ludźmi... musimy sprowadzić pomoc... mój drogi... - biegła, nie ważne gdzie byle jak najdalej stąd.
***
Poświata otaczająca kobietę znikła. Spojrzała na swego towarzysza i opowiedziała co widziała we wspomnieniach zabitego. Opisała każdy szczegół od tego jak tajemnicza postać przyszła, aż po to jak zaczęła zabijać. Nie mogła jednak określić dokładnego wyglądu mordercy. Jedyną rzeczą jaką udało jej się zapamiętać były szkarłatne oczy... Mężczyzna nie przerywał tylko słuchał uważnie.
-Więc jednak dobrze, że przyjechaliśmy – powiedział Roy gdy Daria skończyła. - Jednak wróg już wie, że tu jesteśmy.
-Co ty chrzanisz? - mówiła zlekką trudnością z trudem starając się powstrzymać wymioty... zawsze je miała gdy musiała to robić
-Kiedy odczytywałaś jego wspomnienia, usłyszałem, że ktoś się zbliża. To był jeden z nich, obserwował nas. Jednak uciekł, wyjątkowy tchórz... zresztą czego się można spodziewać po kobiecie.
-Ej, uważaj co mówisz ty feministyczna świnio, lepiej mów skąd wiesz, że to była kobieta? Widziałeś ją? - widać było, że chęć na wymioty już jej przeszła.
-Tak... rudowłosa piękność z brązowymi oczami.
-Czasami mam ochotę ci walnąć w ten twój czarny ryj...
-To nie wszytko... Ktoś się zbliża... czuję jego zapach.... taki smród można wyczuć z odległości paru kilometrów, jednak nie jestem pewien kim on jest... - mówił to bardzo powoli zakładając znowu czarne okulary.
-Więc przygotujmy przyjęcie powitalne dla tego sukinsyna. - uśmiechnęła się szyderczo i wyjęła kredę kreśląc na podłodze krąg z dziwnymi wzorami.
***
Biegłem najszybciej jak mogłem już widziałem pub, zdziwiłem się trochę, że tak szybko dotarłem na miejsce, ale to była w tym momencie bez znaczenia. Stanąłem nagle jak wryty... przed oczami przeleciał mi obraz twarzy Garrego, bałem się tam wejść ale wiedział, że musiałem.Powoli wszedłem do środka, ciało Garrego leżało tam gdzie wcześniej ale było tam teraz dużo więcej ciał, a może po prostu wcześniej ich nie zauważyłem. Usłyszałem kroki... ktoś był za mną. Odwróciłem się, naprzeciwko mnie stał czarny łysy mężczyzna w czarnym płaszczu i okularach. Mimo iż widziałem po raz pierwszy tego dnia żywego człowieka nie cieszyłem się z tego spotkania Nie wiedziałem czemu, ale coś mnie nie pokoiło w nim.
-Kim jesteś?-spytałem czułem jakby głos miałby mi się zaraz załamać
-Nie ważne... - lodowaty spokój z jakim to powiedział jeżył włos na głowie. Powoli zdjął okulary, dzięki czemu mogłem zobaczyć jego oczy... oczy snajpera – Jedyna co musisz wiedzieć to to, że ja jestem łowcą a ty zwierzyną- ledwo skończył zdanie, rzucił się na mnie, nie wiem jakim cudem pokonał dzielące nas 4 metry tak szybko. Wykorzystał siłę rozbiegu i walną mnie „z bara”,odrzuciło mnie na parę metrów. Był silny... jak dla mnie to nawet trochę za bardzo. Ledwo się podniosłem, a on znów na mnie pędził. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl „choć sukinsynu, zabawimy się...”
***
Czarnoskóry chłopak znowu wziął rozbieg, chciał po raz drugi powalić przybysza, miał nadzieję że go tym razem ogłuszy. Zaszarżował... on jednak był szybszy, zrobił unik i podniósł go i rzucił nim o ścianę, niczym szmacianą lalkę. Murzyn powoli się podniósł i spojrzałna przeciwnika, nienawiść, gniew i zniszczenie razem... w oczach które wydawały się dużo groźniejsze niż, chwilę temu, ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl o nich.
-Zaczyna się robić ciekawe- wydyszał, wstał i znowu zaszarżował, on był jednak szybszy, wykorzystał bieg przeciwnika przeżuwając go w róg ściany. Czuł że tym razem się nie podniesie, zauważył jednak że wróg wszedł właśnie w obszar kręgu. Ostatkami sił wydyszał dwa słowa
-Daria... teraz...
***
Rzuciłem tego czarnucha w róg ściany, nie myślałem wtedy o tym co robię, to było zupełnie tak jakby kto inny kierował mym ciałem. Podszedłem powoli do niego, uśmiechnął się nie podobał mi się ten uśmiech, powiedział
-Daria... teraz...
Więc nie był sam, to nie dobrze...
-Ej sukinkocie !!! Spójrz w dół !!! - odwróciłem się, i zobaczyłem kobietę ubraną podobnie jak mużyn który właśnie leżał pod ścianą. Instynktownie spojrzałem w dół, stałem w środku dziwnego kręgu wypełnionego dziwnymi znakami. Nie wiedziałem co te znaki znaczyły, ale powodowały we mnie paraliż, chciałem jak najszybciej opuścić ten krąg, ale było już za późno. Kobieta przyłożyła dłonie do lini kręgu i zaczęła coś mówić cichym głosem. Nagle linie kręgu wraz ze znakami narysowane białą kredą zaczęły emanować niebieskim światłem. Moje ciało nagle odmówiło posłuszeństwa. Dziewczyna zaczęła mówić coraz szybciej, a światło stawało się coraz mocniejsze jakby chciało za nią nadążyć. Upadłem na kolana... Czułem jakby nagle poziom grawitacji wzrósł dziesięciokrotnie. Nie mogłem się ruszyć, jakby tego było mało doszedł ból, chociaż to za słabe określenie by opisać to co czułem. Nagle z moich ust zaczęły płynąć słowa których nie rozumiałem, nie wiem jak to się działo... po prostu tak było...
***
Rudowłosa nagle się zatrzymała, odwróciła wzrok w kierunku pub'u. Czuła dwa źródła silnej energii ścierających się ze sobą.
-Nieźle mój drogi... - strach zniknął natychmiast z twarzy kobiety, pojawił się natomiast tajemniczy uśmiech... ptaki zerwały się z drzew słysząc jej śmiech.
-Nie wiem jakim cudem ale ty masz tak samo jak ta kobieta „czarny dar”, naprawdę zadziwiasz mnie na każdym kroku, niestety jednak nie zostanę z tobą. muszę załatwić pewną sprawę, ale wrócę... obiecuję...– ruszyła dalej a śmiech przenikał las jeszcze przez parę chwil.
***
C.D.N (ale kiedy i czy w ogóle to nie wiadomo ^^)

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Nie mi to oceniać ale... Czekam na dalszą część, by móc się wypowiedzieć w pełni. Mogłeś podtrzymać bardziej tajemniczość opowiadania, według mnie za szybko przeszedłeś do rozwinięcia. A i jeszcze jedno - czy to powstało na bazie weny po Mitach Cthulhu? 

http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia
Nie za bardzo udało ci się stworzyć mroczny klimat, który chyba próbowałeś osiągnąć. Jeśli chodzi o język to jest kupa błędów ortograficznych, a nawet trochę logicznych. Strasznie nie podobają mi się fragmenty z narracją w pierwszej osobie. No i przede wszystkim:
Taak, gratuluję, że udało ci się dojść aż do drugiej części "Mrocznej Wieży", czyli książki pod tytułem "Powołanie Trójki". Wolałbym jednak żebyś wymyślał swoje epitety zamiast zrzynać z mistrza King'aFamir pisze:Jasnoniebieskie oczy... oczy snajpera
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
nyano, nie bulwersuj sie tak... musisz zrozumiec, ze my jestesmy POCZATKOWYMI pisarzami, i fakt, ze zrzynanie pomyslow nie jest najlepszym pomyslem (
), podchodzi to nawet pod plagiat, ale nie powinienes sie tak czepiac tego klimatu... ;P

szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia
W tym wypadku mnie nie obchodzi że jesteście POCZĄTKUJĄCYM pisarzem, towarzyszu Szturm. Teraz interesuje mnie tylko i wyłącznie twórczość towarzysza Famira.
Aha, jeszcze jedno. Ja się nie bulwersuję, ja dzielę się moimi wrażeniami po przeczytaniu wiersza, towarzyszu.
Aha, jeszcze jedno. Ja się nie bulwersuję, ja dzielę się moimi wrażeniami po przeczytaniu wiersza, towarzyszu.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:

-
- Tawerniana Wiewiórka
- Posty: 2008
- Rejestracja: poniedziałek, 23 sierpnia 2004, 15:54
- Numer GG: 1087314
- Lokalizacja: dziupla ^^
- Kontakt:
Jak opowiadanie nie będzie dopracowane, to tłumaczenia w stylu "to mój pierwszy tekst" w niczym nie pomogą. Autor w najlepszym przypadku dostanie wiadomość, że ma tekst dopracować i przysłać jeszcze raz, wtedy się pomyśli o publikacji.
Sblam! | "Orły są duże i tupią"

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 2
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 13:11
- Numer GG: 0
..........................e
Ostatnio zmieniony wtorek, 17 września 2013, 15:54 przez fredwieszcz, łącznie zmieniany 2 razy.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:










Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 19
- Rejestracja: niedziela, 11 marca 2007, 20:02
