K-E-C cz.2

ODPOWIEDZ

Czas ocenić 2-gą część ;)

1
0
Brak głosów
2
0
Brak głosów
3
0
Brak głosów
4
1
100%
5
0
Brak głosów
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 1
Kamdin
Szczur Lądowy
Posty: 18
Rejestracja: piątek, 4 maja 2007, 13:18

K-E-C cz.2

Post autor: Kamdin »

-II- Wampir i Alfred

Cała trojka stała teraz w milczeniu przed różową warownią, w której, jak się domyślali, mieszka coś nie całkiem normalnego. Stali już tak kilka dobrych minut, gdy w końcu człowiek otrząsnął się z wrażenia, i przemówił do reszty drużyny:
-Wiecie, może lepiej tam nie wchodzimy. Nie słyszałem jeszcze o niczym, co chciałoby mieszkać w takim miejscu, a coś czuję, że lepiej się nie dowiadywać.-
-Masz rację, Krzysztofie. Zawracamy- rzekła elfka i odwróciła się tyłem do bramy.
Po kilku sekundach ciszy odwrócili się jej dwaj kompani, trochę zaniepokojeni tym, że elfka w ogóle się nie rusza. I wtedy, ku swemu przerażeniu zobaczyli to, przez co elfka znieruchomiała: Ogromne stado wiewiórek stało na drodze za nimi, gapiąc się na całą trójkę z wyraźnym zamiarem "zabawy" z drużyną. Co chwila rozlegały się piski zwierzątek. Wiewiórki wierciły się, podskakiwały, chodziły, rozglądały, ale nie ulegało wątpliwości, że powoli i nieubłaganie cała gromada zbliżała się do trójki bohaterów.
-A może lepiej wejdziemy do środka?- zaproponował krzat, co w tej chwili było jedynym mądrym (chyba) rozwiązaniem. Naparł na drzwi, które ku jego zdumieniu, otworzyły się bezszelestnie do wnętrza budowli. Najpierw weszła elfka, później krasnolud, a na końcu Krzysztof, który próbował zrzucić z lewego ramienia jedną z wiewiórek. Szybko zatrzasnęli drzwi, a elfka zamknęła kłódkę małym, czerwonym kluczykiem.
-Skąd go wzięłaś?- odparł zdziwiony krasnal.
-Ze ściany. Wisiał pod plakietką"Klucz do Drzwi wejściowych"-
-Tu jest następna: "Sala zebrań: Drewniane drzwi po lewej"- powiedział czarodziej.
-Wchodzimy?- zapytała elfka. Obydwaj przytaknęli.
Otworzyli drzwi, za którymi było wąskie, acz wysokie przejście, a z tego, co zauważyli dalej, był zakręt w lewo. Bez wyraźnego pośpiechu szli korytarzem, aż w końcu, zza zakrętu słyszeć się dało odgłosy podśpiewywania, chichotania i innych takich. Trójka bohaterów, pomimo lęku zdobyła się jednak na odrobinę odwagi i skręciła za róg. Wtem ich oczom ukazał się niezwykły widok: W sali tańczył, podskakiwał i mówił do siebie jegomość ubrany w różowy fartuszek, z naszyjnikiem z kwiatków i wianuszkiem na głowie. Gdy zobaczył trzech niespodziewanych przybyszów wykrzyczał:
-Mejk pis, not łor!*
-Że co?- odparł krzat, który otrząsnął się ze zdumienia
-Mejk pis, not łor!!!-
-Te, Krzysztof, to aby klątwa nie jest jakaś, czy co? -zapytał kolegę krasnolud.
-Aaa! To wampir!- krzyknęła przerażona elfka.
-A co, przeszkadza wam to?- odpowiedział nieznajomy.
-Eee... ja rozumiem, jakbyś odprawiał mroczne rytuały, delektował się krwią, ale... taniec w fartuchu i naszyjnikiem z kwiatów?- odparł Krzysztof, który zastanawiał się teraz, czy spotka jeszcze coś dziwniejszego od stada wściekłych wiewiórek czy wampira w różowym wdzianku. Ten podbiegł do trójki podróżników, nałożył każdemu z nich wianuszek na głowę, a powietrze wokół spryskał perfumami.
-To jest takie be, poza tym, nikomu nie przeszkadzam. Och, na pewno jesteście głodni, zapraszam was więc na skromną kolacyjkę.-
Cała trójka zdrętwiała na myśl o kolacji w siedzibie wampira, mimo tego, że rzeczywiście byli nieco głodni. Wampir uśmiechnął się zalotnie do Elfki, i przeszedł do sali obok. Za nim podążyła trójka naszych wspaniałych bohaterów, którzy nie wiedzieli jeszcze, w co się pakują.
Po chwili cała czwórka siedziała na krzesłach obitych futrem z złotych wiewiórek, przy okrągłym stole nakrytym różowym obrusem. Kolacja okazała się nie być taka straszna, jaką się zdawała być. Najpierw pojawiła się miska pełna żelowych miśków, następnie pieczeń z wiewiórki, co zbytnio nie zdziwiło naszych bohaterów, wszak wiewiórek nie brakowało w okolicy.
-A ta wiewiórka, zdaje się być jedynym mięsem podczas dzisiejszej kolacji.- rzekł czarodziej
-Wiewiórka? Ach, tak, mój drogi, uwielbiam wiewiórki, smażone w szczególności. Ale mniejsza z tym. Rzeczą, która teraz najbardziej mnie zastanawia, to powód waszego przybycia. Od 50 lat tylko jedna osoba chciała mnie odwiedzić.
-No więc, khm... mości wampirze - zaczął krzat -jesteśmy tu, aby się ciebie pozbyć.- Gdy wampir usłyszał te słowa, spojrzał się na całą trójkę wzrokiem zranionej sarny.
-Zgładzić mnie?! Ależ to się nie godzi! Kto was wynajął???-
-Ekhm, wynajął nas, ten... no...- popadł w zamyślenie czarodziej, gdyż w ogóle nie pytali pracodawcy o imię. (a także wiele innych ważnych i bardzo przydatnych rzeczy)- taki staruch jeden-
-A... 50 lat temu on sam próbował i jakoś mu się jeszcze nie udało. Wnerwia mnie ten staruszek. Szkoda, że nie mogę iść z wami.-
-Tak? A to z jakiego powodu.- zapytał krzat
-Widzicie, w piwnicy, w której trzymam worki z żelowymi misiami jest tunel, na końcu którego ostatni właściciel umieścił pewien kryształ. Kryształ zaczarował warownię w taki sposób, że nikt, kto tu wejdzie, nie może wyjść, do tego przypala mnie, jak chce go dotknąć.
-ŻE CO?!?!- odparli chórem bohaterowie
-Tak tak, mam jeszcze bliznę na ręce i...-
-Mniejsza o bliznę, jak my stąd wyjdziemy?!- elfka była na skraju załamania.
-Wystarczy, że zrzucicie kryształ z postumentu, na którym stoi. Tyle.-
-Żadnych potworów, pułapek? -spytał zdziwiony krzat.
-Nie, poza bezdenną przepaścią rozciągającą się na długość 20m. Błagam, wypuśćcie mnie stąd! Dostaniecie klucz do zbrojowni. Będziecie mogli wybrać sobie po jednej broni, zbroi czy co tam znajdziecie. Umowa stoi?-
-Dobra, i tak nie będziemy mieli co tu robić...-
-Wspaniale! Chodźcie ze mną- odparł wampir
No i poszli.

* * *

Ze skrzypnięciem otworzyły się drzwi prowadzące do małego pomieszczenia. Elfka, krasnal, czarodziej oraz wampir weszli do pokoju, który zdawał się być raczej składzikiem na miotły niż czyjąśkolwiek piwnicą.
-No, moi drodzy, poszperajcie tu trochę, a ja pójdę się przebrać.- odparł wampir, po czym puścił oko do elfki, a następnie zniknął w ciemności korytarza.
-Panowie, tu nic nie ma! Puste szafki, półki...-
-A czego oczekiwałaś od 100 letniej, opuszczonej warowni, hę?- z daleka skomentował wampir
-Dobra, zejdźmy lepiej tunelem, zniszczmy kryształ i chodźmy stąd.- błysnął inteligencją czarodziej, po chwili potykając się o otwartą trumnę.

* * *

Szli już z dwadzieścia minut, gdy Tenramitte w coś wdepnęła.
-Co do cholery? No nie... kisiel...-z obrzydzeniem stwierdziła elfka
-No i co? To tylko kisiel.-
-Ej, patrzcie! Światło!- krzyknął czarodziej
I rzeczywiście, gdy zeszli dość stromym tunelem, zobaczyli, że cały korytarz przed nimi jest oświetlony pochodniami. Z dziury w suficie spływały ogromne ilości kisielu, o smaku morelowym, co metodą empiryczną stwierdził krasnal.
-Zostaw, jeszcze się okaże, że zatruty, albo coś.-
-Hej, panowie, tu przepaść jest!- wykrzyknęła elfka, która zdążyła ich wyprzedzić, ale po chwili cofnęła się, gdyż przypomniała sobie czym zaowocował jej pośpiech przy wejściu na wzgórze. Tym razem najbliżej stanął Ebon.
-U, głęboko tutaj. A po drugiej stronie, to święcące, to chyba ten kryształ, no nie? Co myślisz, Krzysztof?- zapytał Ebon.
-Nie stój na krawędzi, bo się jeszcze poślizgniesz.-
-No co ty, mam wspaniałe poczucie równowAAAaaagiiii....-
-Krzysiek, chyba mi nie powiesz, że Ebon spadł- spytała elfka, która próbowała nie zamoczyć zbytnio sukni kisielem.
-Niestety, ale spadł, chociaż nie martwiłbym się, na dole jest o wiele więcej kisielu, niż na przykład tutaj.-
Ebon otworzył oczy, i od razu spostrzegł, że leży na czymś miękkim.
-Cholerny kisiel!... Kurde, co jest!? Aaa! Tonę w kisielu!!! Myślałem, że umrę w pojedynku z cyklopem, czy jakimś smokiem, a nie, że utonę w dziurze pełnej kisielu morelowego!!! RATUNKU!!! POMOCY!!!- krzyczał krasnal. Na jego szczęście z góry spuszczono mu linę. Złapał się jej kurczowo, a gdy czarodziej i elfka wciągnęli go na górę, nie mogli się powstrzymać od śmiechu.
-Z czego się tak rżycie?!- zapytał nieco wnerwiony krzat, próbując zrzucić z siebie kisiel.
-Wyglądasz... jak żelkowy miś czy inne takie...- odpowiedziała elfka.
-Ile tego tam jest, co?- Krzysztof z trudem powstrzymywał się od śmiechu.
-Dużo. Wystarczająco dużo, aby was obydwoje tam utopić.-
-Dobra, już dobra nie złość się.- powiedziała do niego elfka, kładąc mu rękę na ramieniu, ale zaraz ją cofnęła, gdyż było całe oblepione kisielem.
-Spójrzcie tutaj, kolejna plakietka "Posmaruj, i przejdź", nawet strzałka wskazująca miejsce, które trzeba posmarować. Jak myślicie, co to znaczy?- zapytał krzat.
W tym samym momencie elfka przycisnęła swoją wysmarowaną dłoń do MKWS**, a wtedy przed nimi pojawił się pół-przeźroczysty most. Cała trójka powoli przeszła przez niego, który, pomimo swej delikatności, okazał się być całkiem stabilny. Przed sobą mieli kolumienkę z kryształową kulą koloru... niebieskiego.
-Heh, przynajmniej nie morelowy- stwierdziła elfka.
-Dobra, spróbuję go przepchnąć, czy co...-powiedział człowiek. -Kurde, nie chce się ruszyć.- Mocował się z kulą kilkanaście sekund, ale ta raczej nie zamierzała się przesunąć.
-Daj, ja spróbuję... -zaproponował krasnal. I o dziwo, kula poruszyła, się a dokładniej mówiąc, przykleiła się do wysmarowanej ręki Ebona, co przyjął z wyraźną dezaprobatą.
-Mam nadzieję, się do mnie na stałe nie przykleiła-
-Rzuć nią o ścianę, może puści.- powiedział czarodziej.
-AAAAA!!!! Panowie, pomóżcie!!!- wrzasnęła elfka
Gdy się obrócili, zauważyli, że z przepaści wyłonił się wielki, gładki, kisielowy miś, który jednak naprawdę pachniał. Spojrzał się na grupkę przerażonych oraz zdumionych bohaterów, i powiedział.
-Ooo, cuuukierki!!!- głos misia niczym grzmot przetoczył się po całej jaskini.

* * *

Wampir akurat podlewał kwiatki, gdy jakby spod ziemi rozległ się przytłumiony huk.
-Oho, zbudzili Alfreda. Ciekawe, czy sobie poradzą.-
Wrócił z powrotem do swojego zajęcia.

* * *

Cała trójka spoglądała na żelowego miśka z ogromnym przerażeniem.
-Krzysztof, rzuć jakieś zaklęcie, czy coś! Nie chcę zostać pożarta przez... niego!- wykrzyknęła Tenramitte.
Na szczęście czarodziej miał już przygotowane zaklęcie. Wystawiając prawą rękę przed siebie, szybko rzucił 'Halvil', i wtedy z jego ręki wystrzelił malutki, niebieskawy pocisk. Trafił miśka w czoło, stapiając trochę z jego delikatnej, żelkowej skórki. Uśmiech misia zastąpiła taka mina, że ogórki od razu by skisły.
-Niedooobre cukieeerki!!! Alfred najpierw zgnieeecie cukieeerki, a później je zjeee!!!- z uśmiechem na twarzy uderzył w miejsce, gdzie stał Ebon. Ten na szczęście zdążył się odsunąć.
-Uciekajmy stąd, inaczej nas zabije- krzyknął czarodziej, który znów błysnął inteligencją.
Cała trójka rzuciła się w stronę mostu, ten jednak zniknął, gdy miś uderzył w niego łapą.
-I co teraz?!- krzyknęła przerażona elfka. "Co on nam teraz zrobi?!-
-Patrzcie, tu też jest MKWS!!!- powiedział Ebon, i dotknął go obsmarowaną kisielem głową. Most nie pojawił się jednak, zapewne dlatego, że w jego miejscu stał teraz miś.
-Cip, cip, misio! Patrz, cukiereczek!!!- elfka w akcie desperacji rzuciła w przepaść malutki kamyczek.
-Cukiereczeeek!!! - huknął Alfred Miś i schylił się po zdobycz, ale poślizgnął się i upadł. Cała jaskinia zatrzęsła się z tego powodu. W końcu most się zmaterializował, wtedy cała drużyna przebiegła go i mimo śliskiego podłoża, zdołali jakoś przejść tunel, i wrócić do piwnicy, z której prowadził tunel do jaskini.
-O bogowie! -ryknął krzat- chyba nic mnie już nie zdziwi: najpierw wściekłe wiewiórki, później wampir - pacyfista, przepaść wypełniona kisielem, i do tego wielki, kisielowy miś. O, widziałem już chyba wszystko!- mówił z trudem łapiąc oddech.
-A kryształ, co z nim?- zapytała elfka
-Mam go przy sobie- rzekł krasnolud -Nie chciał się odkleić od mojej ręki.-
I wtedy, jak na zawołanie, kryształ upadł na ziemię, rozbijając się przy tym na kilkadziesiąt mniejszych lub większych kawałków.
-Nareszcie, tyle na to czekałem!!!- wykrzyknął uradowany wampir, gdy zmaterializował się obok czarodzieja, który z przerażenia potknął się o jedną ze skrzyń.
-Dobra, a teraz zadanie!- rzekł z poważną miną krzat- Mamy cię pokonać, abyś...
-Nie musicie! Teraz, gdy jestem już wolny, mogę sobie stąd iść, a więc staruszek pomyśli, że mnie zgładziliście, no nie?-
-To nawet ma sens...- powiedział w zamyśleniu Krzysztof
-Właśnie!...- powiedział uradowany wampir, a po chwili namysłu dorzucił
-Mam nawet lepszy pomysł! Pójdę razem z wami!-
Cała trójka zaniemówiła z przerażenia.

C.D.N.


*- lepiej brzmi, gdy czyta się to na głos
**- Miejsce Które Wskazuje Strzałka.
Byłem, jestem i będę krasnoludem, a co!

A poza tym: tu ti tu rum tu tu :D
Kamdin
Szczur Lądowy
Posty: 18
Rejestracja: piątek, 4 maja 2007, 13:18

Post autor: Kamdin »

Tego zapewne nawet przeczytać nie zechcecie... oj, wujek K musi coś z tym zrobić :P
Byłem, jestem i będę krasnoludem, a co!

A poza tym: tu ti tu rum tu tu :D
jokemaster
Marynarz
Marynarz
Posty: 284
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 15:33
Numer GG: 4340922
Lokalizacja: Big Village
Kontakt:

Re: K-E-C cz.2

Post autor: jokemaster »

Hmm wiesz powiem ci że nikt tego nie skomentował ponieważ teks jest za długi i większości sie nie chciało. No dobra ja mam dużo czasu to wale swoją opinie. Opowiadanie jest niezłe lecz napewno gorsze od jedynki. Chyba nie miałeś na niego pomysł. Motyw z kiślem
Kamdin pisze: Ebon otworzył oczy, i od razu spostrzegł, że leży na czymś miękkim.
-Cholerny kisiel!... Kurde, co jest!? Aaa! Tonę w kisielu!!! Myślałem, że umrę w pojedynku z cyklopem, czy jakimś smokiem, a nie, że utonę w dziurze pełnej kisielu morelowego!!!
I z żelkowym miśkiem
Kamdin pisze: AAAAA!!!! Panowie, pomóżcie!!!- wrzasnęła elfka
Gdy się obrócili, zauważyli, że z przepaści wyłonił się wielki, gładki, kisielowy miś, który jednak naprawdę pachniał. Spojrzał się na grupkę przerażonych oraz zdumionych bohaterów, i powiedział.
-Ooo, cuuukierki!!!- głos misia niczym grzmot przetoczył się po całej jaskini
są straszine płytkie i psują wartośc wiersza. Ogólnie jest nieźle lecz po pierwszej częsci spodziewałem sie czegoś więcej. O i jeszcze jedno. Trudno mi wyobrazić sobie że w takiej drużynie jak ta członkowie zwracają się do siebie per Krzysztofie. Nie pasuje to do ogólnej koncepcji utworu. Daje 4-
This is it, here I stand
I’m the light of the world, I feel grand
Got this love I can feel
And I know yes for sure it is real
ODPOWIEDZ