ale nie wyrzucajcie mnie za to z sesji.
Złe przeczucia.
Co w nich dziwnego? Chyba każdy ma prawo? Tym bardziej, jeśłi sie idzie przez Alks-saes-stolice przestępczości.-Torkos zmuszał swój umysł
do uwierzenia, że to, co czuje to tylko złe przeczucia.
Gwizd. Uderzenie kamyka o dachówki.
Torkos rozejrzał się, ale nie zobaczył nic niepokojącego. Co nie zmienia faktu, że coś go zaniepokoiło.
Nie zobaczył nic. Szedł główną ulicą Alks-saes i nikogo nie było na drodze. Przeklnoł. Widocznie opowieści nie są wyssane z palca.
*
-Nie idź tamtędy.- niziołek o blond włosach podrapał sie po stopie.-To nie ma sensu chodź z nami,nadłożysz dwa dni drogi drogi. Góra trzy.
Znajdziesz go góra trzy dni później! I nie zaryzykujesz życia.
Krasnolud z ciemno rudą brodą,splątaną w dwa warkocze dokończył zupe i odpowiedział-Eh... nie mogę zwlekać. Jeśli on przejdzie
przez Alks-saes i dotrze przede mną do portu Zwyksas to może nigdy go nie dogonie.
-Jest arz taki bogaty?-trzeci i ostatni uczestnik dysputy zrobił duże oczy-Ja i mój brat-wskazał na pierwszego niziołka.
-nie zarabiamy przez rok tyle żeby korzystać z ich usług.
-Boście kozo dupy i gówno zarabiacie. A on bogaty,ba, cholernie bogaty! Tylko dlaczego wraz z tą swoją gwardią tak podróżuje?Po co?
Polej Bernhad.-Blond włosy nalał wina i odpowiedział na pytanie retoryczne-Był "cholernie bogaty" przez całe życie i mu sie znudziło.
Chodzi z tą swoją "gwardią" okrada,rabuje i chce stracić więcej niż ma.
Drugi niziołek z czarnymi włosami (po za tym nie różniący sie od pierwszego) spojrzał zdziwiony (od kilku minut jego twarz ma taki wyraz)
i rzekł:
-Mówicie wszyscy że ja jestem głupi a jak można stracić więcej niż sie ma?-zdziwienie przerodziło sie gniewną pyche. -Zawsze tak jest!
Wczoraj powiedziałeś:Zostaw to, Irek nie lubi cebuli!A ja na to:Właśnie że lubi! A on co? Zjadł cebule.-wstał i wychodząc krzyknoł-
Będe przy powozie.
-Kto to Irek?-krasnolud zrobił duże oczy.
-Chu* wie.
Niziołek wyjoł z sakwy 8 miedziaków położył na stole i spytał po raz ostatni.
-Jedziesz z nami?Będziesz ryzykował życie za głupi błąd brata?
-Nie jadę z wami. Będę ryzykował życie za błąd brata. Schowaj te 7 miedziaków,każdy płaci za siebie.
-Nie ma mowy Torkos,jak masz zginąć pod łapami rabusiów dla pieniędzy,to lepiej żebyś te pieniądze miał. Głupio zginąć na marne,
bez potrzeby.
-Tak źle mi wróżysz?-Krasnolud wstał. Jeśli była okazja nie płacić,to on nie miał zamiaru nalegać.
Bernhad w myślach walnął sie w łeb. Właśnie stracił 7 miedziaków. Przeważnie druga osoba nalegała, a on ulegał...
w ten sposób nie uchodził za skąpego. Jak na niziołka.
-Źle ci nie wróże ale sam wiesz że tamtejsze miasto to jedna wielka siedziba mafi.
-Tak,i to druga z najbardziej wpływowej nielegalnej korporacji.
-Po drugie arz 15% tamtejszego społeczeństwa to orkowie.
-Z nimi trzeba umieć gadać.-Krasnolud miał twarz pokerzysty.
-Po trzecie ludzie mówią że po Alks-saes w nocy chodzą zombi.
-Ty i ja jesteśmy inteligentni-krasnolud ruszył do wyjścia kraczmy gdy doszedł wskazał wieśniaków ciągnącyh krowę za rogi-Oni...
równać sie z nami nie mogą.
-Masz racje wiem co to % umiem liczyć,pisać wiem co to ironia. Myślisz że dzięki temu tysiące światków myliło sie?
Torkos zrobił kwaśną mine.
-Myślałem że jeśli ktoś umi liczyć i pisać to tym bardziej wie co to plotka.
-Umie.-niziołek ruszył do swoich powozów.-Żegnaj argonauto.
-Argonauto....to czego szukam jest dla mnie ważniejsze od złota.-krasnolud włożył swój obusieczny topór na plecy i poprawił
dwa toporeczki przy pasie.
-A więc,szczęśliwej podróży głupcze.
*
Mogłem jechać z nimi. Cały dzień pytałem po spelunach i dowiedziałem sie tylko, że Cedrik zawrócił,zamierza jechać przez Ksensabra.
Mogło to być zmyślone dla srebrnika który obiecywałem ale powiedziano mi tak w trzech miejscach.
Mogła by to być plotka-specjalnie rozsiana żeby zmylyć pogoń.Ale Cedrika nikt nie goni... zgoda ja go gonie,ale on o tym nie wie.
3xM

mogło być gołębiem,ale nie było. NIE OCENIAJCIE TEGO 4XM BO ZROBIŁEM TO SPECJALNIE.
Krasnolud odwrócił sie.
Zaczął stopniowo przyspieszać kroku. Po 30 sec. zobaczył wóz dwie osoby stojące przy nim i dwie siedzące na nim.
Chciał krzyknąć, podbiec,ale powstrzymał sie myślą że w końcu jest z rodu Rogu Faolana i że nie wypada. Nawet jeśli 6 orków biegnie za
tobą po dachach.
Doszedł siedzącymi na wozie okazali sie jego przyjaciele-niziołki Bernhad i Narnhad.
W momencie gdy Torkos krzyknął ludzie poszli sobie.
-HEJ!Wy! To ja!
Niziołki podniosły głowy, uśmiechneły sie i zeskoczyły coby sie przywitać.
Po uściskach dłoni coś zaczeło zeskakiwać z dachów.
Sylwetki staneły w mroku. Światło padające z latarni na wóz i trójke przyjaciół nie padało na 4 humanoidalne postacie.
Torkos wyjął dwa toporki z pochew a niziołki stały jak wryte.
Twarz najwyrzszego i chudego weszła w oświetlony obszar. Zaraz za nią reszta ciała.
Jego dolne trójki wychodziły poza wargi.
Miał 1,9m. wysokości i 80cm. w barach. (Wow nie?) Zaczął mówić.
-Mowecie nam odac woz i wsystko co macie.-seplenił przez zęby.
Krasnolud nie tracił czasu szybkim rzutem toporka przepołowił czaszkę orka na pół.
Za nim pozostałe trzy sie ruszyły on pozbył sie drugiego toporka i zdejmował z pleców topór.
Niziołki otrzeźwiały widząc ciemną krew orka i nie chcąc na to patrzeć odwróciły wzrok.
Zobaczyły wóz i ruszyły przed siebie.
Krasnolud powoli pozwalał sie otoczyć,wybierał najsłabsze ogniwo.
Bernhad i Narnhad dobiegli do wozu...brakowało im metra kiedy nie wiadomo skąd pojawiły sie tam jeszcze dwa orki.
Osłupienie trwało chwile. Bernchad schylił sie pod orkową maczetą i ciął wzdłóż podbrzusza malutkim nożykiem po czym przemknął.
obok osłupiałego orka. Narnhad po prostu przebiegł pod nogami swojego wroga i tym sposobem był w wozie przed bratem.
Sekundę potem pojawił sie z dwoma kuszami gotowymi do strzału.
Torkos rzucił sie na najniższego z krzykiem:
-Za róg Faolana!!!!-biegł za szybko nabił sie ramieniem na mizykordie kościastego orka. Jęknoł.
Szybko odskoczył w tył. W locie zakręcił topór naokoło siebie co zmusił dwoje pozostałych napastników do chwilowego odskoku.
Torkos nie wiedział co ma zrobić. Był otoczony nie ważne gdzie zaatakuje i tak dostanie w plecy.
W rozpaczy zakręcił toporem jeszcze raz i kontem oka zobaczył że ten "kościasty" zostaje przebity dwójką małych bełtów.
Błyskawicznie zatrzymał sie i ciął przed się. Nadal w mroku poczuł że trafił w szyje. Miał brodę mokrą od krwi.
Zaczął tańczyć z ostatnim grubym napastnikiem. Usłyszał że niziołki skończyły naciągać cięciwę.
Stał pod złym kontem nie mogły strzelić.
Ostatni z toporem musiał sie garbić a i tak atakował za wysoko.
Torkos raz po raz kucał i rzucał się na 5 albo 7. Wpadli pod lampe. Ork zmróżył oczy od światła Torkos odskoczył.
Teraz w świetle lampy widział mały toporek tkwiący w mostku zwalistego acz szybkiego orka.
Świsneło. Ork dał popis wytrzymałości. Dwa bełty wbiły sie aż po lotki. Sekunde po nich dwa następne.
Ork zakołysał sie. Krasnolud pchnął go. Z leżącego zabrał co nie jego i zostawił aby sie wykrwawił.
*
Niziołki były czyste. Torkos wyglądał przy nich jak rzeźnik.
-Miałeś szczęście że na nas trafiłeś.-Bernhad uśmiechnoł sie-a nie mówiłem?
-Dobra,dobra.Chodź do karczmy.
Ruszyli. Jechali tą samą drogą. Torkos prawie nie krwawił, mizykordia ledwo co przeszła przez kolczuge.
-Co wy tu robicie? Mieliście jechać przez Veraks.-Krasnolud siadł na przyczepie i przekładał „artefakty” przeszkadzające w siedzeniu.-pospiesz wałachy.
-Oj,wyśmiejesz nas. Nie przewidzieliśmy tego że Verask wyleje.
-Kto wyleje?- Torkos nareszcie usiadł wygodnie na stercie kremów i maści.
-Rzeka niedaleko Veraks to Verask. Wylała tak że tamtejsze promy nas nie pomieściły. Jechaliśmy tam ze względu na wojsko stacjonujące tam a na ironie
wszystkie promy przewoziły sprzęt dla tamtejszej armi.-Bernhad nie ukrywał złości.
-I co teraz?- Narnhad ciekawski jak zwykle i jak zwykle poinformowany ostatni.
-Jak to co? Jedziecie ze mną arz do przełęczy a potem doganiacie wojsko przy Veridias na granicy. Nawet lepiej jak złapiecie zaraz przed bitwą! Tym bardziej
będą duapami trzęśli tym bardziej będą kupywać amuleciki.
-Tu masz racje ale jedziemy z tobą dalej.- niziołek o blond włosach uśmiechnoł sie chytrze.
-Czemu?
-Dowiesz sie później,wysiadaj.
To troche przerobiona i poprawiona wersja.
W następnych ortogrfia będzie->ok.
Falka nie kłóce sie z tobą ale pisanie nawet takiego gu*** sprawiło mi radoche więc na tym sie nie skończy.
