Znowu cela... przyjemny chłód kamieni... o jak dobrze... teraz będe miał spokój... ale potem... znowu i coraz gorzej... pewnie niedługo mnie złamią... musze coś zrobić...
Tak właśnie myślał leżąc na posadce strażnik Tajemnicy. Najwyższy Kapłan wybrany z pośród wielu chętnych. Przypominał sobie elementy przygotowań do pełnienia funkcji kapłana i strażnika zarazem. Godziny pracy nad żelazną wolą, tak by nikt nie był w stanie go złamać. Był z tego najlepszy pośród wszystkich kandydatów i dlatego powierzono właśnie jemu Tajemnice.
Przewidywali nadejście ciężkich czasów dla strażnika Tajemnicy i właśnie, dlatego wybór padł na niego człowieka jakby się wydawało o psychice nie do złamania. Lata treningu nad wolą. Przydały mu się teraz, i póki, co zdawały egzamin. Tortury, którym go podawano doprowadzały ludzi do utraty zmysłów, jednak on wytrzymywał je.
Czasami jednak dochodził do kresu wytrzymałości, jednak ludzie zajmujący się nim dokładnie wiedzieli, kiedy przestać. Ponieważ nie mogą pozwolić na jego śmierć. Państwo, które pozna Tajemnice będzie miało nieograniczoną władze, tak przynajmniej powszechnie sądzono, ponieważ nikt nie wiedział, o czym mówi Tajemnica.
Cierpienia fizyczne były niczym w porównaniu z psychicznymi. Kapłan wiedział, że nie może umrzeć, ponieważ nie przekazał Tajemnicy żadnemu z uczniów. Oczywiście Tajemnica nie była tylko znana jemu, ponieważ była również zapisana. Jednak wątpił, czy stare zapiski przetrwały ukryte w różnych częściach świata, a wystarczyłoby jeden fragment zaginął, a Tajemnica nie zostanie już odkryta. Jednak do tego nie można było dopuścić!
Kilka dni temu podali mu jakieś środki odurzające. Nie wiedział wtedy gdzie jest i co mówi. Jednak po tym po tym eksperymencie z narkotykiem, podali go wyjątkowo brutalnym torturą fizycznym. Dzięki czemu pomyślał, że w trakcie odurzenia nic im nie wyjawił. Obawiał się jednak, że znowu zaczną mu podawać jakieś narkotyki, ponieważ tylko wtedy nie kontrolował tego, co mówi. Coraz poważniej myślał nad samobójstwem. Jedyne, co go jeszcze trzymało to fakt, że rada świątyni dowie się gdzie go przetrzymują i spróbują go odbić, wysyłając odział świątynnych rycerzy.
Nieprawda- nie zrobią tego niemoże w to wieżyć przecież świątynia nie dysponuje taką ilością rycerzy, aby go stąd odbić.
Potem nad tym pomyśli teraz ma trochę czasu, aby „nabrać sił” na kolejne tortury.
***
Rada świątyni właśnie dostała informacje o miejscu znajdowania się Najwyższego kapłana Tajemnicy. Wiadomość ta obudziła duże emocje wśród kapłanów.
-Musimy natychmiast go dobić! Żaden normalny człowiek nie wytrzyma tortur, jakie TAM stosują!
-Nie jesteśmy w stanie go dobić mamy za mało rycerzy, poza tym więzienie jest świetnie strzeżone.
-Pewnie i tak już popełnił samobójstwo obawiając się wyjawienia Tajemnicy.
-Właśnie nie możemy!
- Ale musimy sprawdzić, czy żyje!
- A jak zaradził tajemnice?
- To niemożliwe!
- Właśnie!
- Mimo wszystko trzeba podjąć próbę.
- Nawet nie wiemy, o czym mówi tajemnica. Jeżeli rzeczywiście jest taka ważna to po jej wyjawieniu grodzi nam wielkie niebezpieczeństwo i nie możemy narażać się na niebezpieczeństwo, bo z nami zginie także wiele istnień. Nie możemy wysłać rycerzy, bo wtedy nie będziemy mieli się jak bronić!
- Ma racje!
W tym momencie drzwi do sali obrad otworzyły się i stanął w nich potężny rycerz o blond długich włosach, błękitnych oczach i szlachetnych rysach ubrany w kolczugę i płaszcz przez jego plecy był przewieszony długi miecz. Był to Artes mistrz zakonu świątyni. Rozejrzał się po sali spoglądając każdemu z kapłanów w oczy po czy przemówił.
- Podobno wiecie gdzie przetrzymują NAWYSZEGO kapłana. I kapłani NIŻSZEGO stanu nie mają zamiaru zrobić wszystkiego, co w ich mocy, aby go ocalić.
- To nie twoja sprawa, co postanowiliśmy Artresie ty jesteś tylko żołnierzem w służbie świątyni i nasze decyzje nie powinny zaprzątać ci twojej walecznej głowy. A teraz ogłaszam koniec rady.
To powiedziawszy kapłani zaczęli rozchodzić się do swoich cel. Jeden z nich przechodząc obok rycerza szepnął mu do ucha.
- Powiem ci gdzie on jest wiem, że przed tym jak stał się strażnikiem był twoim przyjacielem. Zbierz tylko najlepszych ludzi i przyjdź z nimi do świątyni dzisiaj przed zmierzchem...
***
Znowu zebrał siły a co za tym szło znowu zaczną go męczyć na ciągnący się bez końca torturach. Siedział tu już chyba drugi miesiąc, a może i trzeci, ale co to za różnica, kiedy każdy dzień wygląda prawie tak samo. Ciągle zastanawiał się nad ratunkiem ze świątyni. I nagle nawiedziła go straszna myśl. Jeżeli ratunek już był, ale nie zdołał go uwolnić? Przecież świątynia dysponowała niewielką ilością rycerzy i ich atak mógłby łatwo zostać odparty przez strażników twierdzy-więzienia. Mogli oni wyciąć w pień rycerzy świątynnych, albo gorzej- wziąć ich na tortury i wypytywać o miejsce gdzie znajduje się świątynia. Artes... nie... nie wytrzyma... musi to zrobi... ale... tajemnica przepadnie... może to i lepiej... jeszcze chwila... o już ciemno... ciekawe, od kiedy...
***
Gdy najwyższy kapłan zastanawiał się nad losem Tajemnicy i jej rycerzy. Artes z grupą wiernych towarzyszy przekradał się pomiędzy korytarzami więzienia. Dostali się do niego kanałem odprowadzającym ścieki. Teraz chodzili na ślepo po korytarzach, próbując znaleźć cele strażnika Tajemnicy. Musieli uważać żeby nie podnieść alarmu. Na razie szło im bez większych problemów- po drodze trzeba było usunąć kilku strażników, ale to odbyło się bez większego hałasu. Jednak czas upływał, a ranek nie był ich sprzymierzeńcem.
Właśnie mieli przejść przez kolejny korytarz, gdy zauważyli, że jedna kawałek ściany jest lekko uchylony do wewnątrz. Bez słowa doskoczyli do tego fragmentu i pchnęli go. Ściana ustąpiła i okazała się ukrytym przejściem. Za nim zobaczyli schody o u ich szczytu drzwi zamknięte na zasuwę. Wszyscy byli pewni, że to jest cel ich podróży.
- Gdyby nie to, że nie domknęli przejścia nigdy byśmy go nie znaleźli tu wszystkie ściany wyglądają tak samo- powiedział szeptem Artes, po czym pobiegł do góry.
***
Znowu otwierają drzwi na dole... ale teraz im się nie da... zobaczą jak Tajemnica umiera na ich oczach... przynajmniej tym im odpłacę... biegną... szybko... o jest łyżka...nie drugi koniec... gardło chłód... są już przy dzwiach przesuwają zasuwę... teraz... ciepła krew... przebita tchawica... no patrzcie jak umiera... wchodzą... Artes przyjaciel... jakie to zabawne... uśmiech... ciemność.... i...
-GERNISIE NIE!!!
Strażnik Tajemnicy

-
- Pomywacz
- Posty: 29
- Rejestracja: środa, 2 sierpnia 2006, 18:41
- Lokalizacja: Trasylwania
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia
- Tekst niepoprawny pod względem ortografii i interpunkcji.
- Niekonsekwencja - "Tajemnica" raz pisana jest z wielkiej litery, innym razem z małej. Czasem występuje w liczbie pojedynczej, a czasem w mnogiej.
- Fabuła prosta, banalna, nieciekawa. Bez głębii, ni jakichkolwiek zwrotów akcji.
- Marne opisy.
3
- Niekonsekwencja - "Tajemnica" raz pisana jest z wielkiej litery, innym razem z małej. Czasem występuje w liczbie pojedynczej, a czasem w mnogiej.
- Fabuła prosta, banalna, nieciekawa. Bez głębii, ni jakichkolwiek zwrotów akcji.
- Marne opisy.
3
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: niedziela, 27 sierpnia 2006, 19:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Gdzieś w Lesie Loren... ale teraz w Milton Keynes...
- w wielu miejscach zła interpunkcja,
- kiepskie opisy zdarzeń, o których się właśnie czyta,
- zagmatwana i niewciągająca fabuła,
- zjadasz końcówki,
- bardzo mało realistyczne,
- po prostu niedorzeczne... Jedyna osoba, która poznała Tajemnicę, a kapłani nawet nie chcą go ratować, bo wątpią w swoją siłę, i takie tam pierdoły,
- niezaskakuje niczym, np. w jednej chwili bohater myśli o jego losie, itp. a po chwili "rada" kapłanów mówi zupełnie to samo... trochę to zrobione jak na filmie (tylko, źe tam wyglądałoby to ciekawie)
Moja ocena, to -3
- kiepskie opisy zdarzeń, o których się właśnie czyta,
- zagmatwana i niewciągająca fabuła,
- zjadasz końcówki,
- bardzo mało realistyczne,
- po prostu niedorzeczne... Jedyna osoba, która poznała Tajemnicę, a kapłani nawet nie chcą go ratować, bo wątpią w swoją siłę, i takie tam pierdoły,
- niezaskakuje niczym, np. w jednej chwili bohater myśli o jego losie, itp. a po chwili "rada" kapłanów mówi zupełnie to samo... trochę to zrobione jak na filmie (tylko, źe tam wyglądałoby to ciekawie)
Moja ocena, to -3

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:





Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
