Patrzę na wrak człowieka. Siedzi na plamie swojego kału i moczu. O dziwo, wcale mu to nie przeszkadza, wydaje się szczęśliwy, chociaż ja pamiętam, że to ułuda. Ten grymas tlący się na jego martwych ustach, z trudem naśladujący uśmiech, nie pojawił się dlatego, że człowiek ten ujrzał Boga w zrozumieniu wielu religii. O nie, jego dusza nie połączyła się z doskonałą istotą bezielesną, nie osiągnęła wstąpienia, nie odeszła do Valhalli. Zamiast tego uległa degeneracji w swoim niezmierzonym pięknie, popłynęła strumieniem świadomości, przewodami, wprost w Sieć – nowy, wspaniały świat, namacalne już za żyia niebo, którego iluzji nikt nie mógł się oprzeć.
Ludzie byli próżni i leniwi. Myślę, że to natura ludzka, która jest całkowicie niereformowalna. Od zawsze dążyli do wolności, równości i braterstwa. Jednak chodziło im tylko o to, żeby jak najmniej się napracować i jak najwięcej dostać w zamian. Samo lenistwo to za mało – ludzie ciągle się czegoś obawiali, a to budziło agresję, która z kolei była czynnikiem wszelkich zmian, popularnie zwanych rewolucjami.
W XXI stuleciu ludzkość żyła w obawie przed terroryzmem. Strach, po kilku większych atakach, stał się tak paraliżujący i wszechogarniający, że wybuchła III Wojna Światowa. Doprowadziła ona do zniszczenia ponad osiemdziesięciu procent opulpcji ludzkiej. Nie mówię nawet o klimacie i ekosystemie, które stały się nie do zniesienia. Tak, groźb terroryzmu została zażegnana, za to pojawiło się co innego, na co homo sapiens sapiens nie posiadali broni i mogli tylko biernie oczekiwać na atak w swych kryjówkach – nowe, zmutowane szczepy wirusów.
Trzeba przyznać, że człowiek został zapędzony w róg, z którego nie ma już ucieczki – natura zemściła się za cierpienia i straty poniesione podczas nuklearnej wojny. Medycyna nie była w stanie poradzić sobie z wirusem, odpornym na każdy rodzaj antybiotyków. Ludzie zaczęli poszukiwać drogi ucieczki i życia wiecznego. Gwałtownie rozwijała się technologia, biocybernetyka i komunikacja, pohłaniając wszelkie zasoby – naturalne i ludzkie, by dać możiwość uieczki przed wirusem. W końcu, te szalone i romantyczne umysły dokonały przełomowyh odkryć pozwalających im na wieczne życie.
O ile dawne systemy posiadały dwie zmienne, tak lub nie, o tyle najwięksi informtycy dokonali cudu – nauczyli się programować z trzecią zmienną – może. To dało komputerom moc, by mogły zacząć zdobywać świadomość. Poza tym doszli do połączenia maszyny z ciałem – tak powstały cyborgi, łączące mózgi ludzi, zwykle zbrodniarzy lub naukowców, ze stalowymi konstrukcjami. Ale największym zwycięstwem, a zarazem najcięższym grzechem było opracowanie techniki zdolnej zapisywać fale mózgowe w nowym systemie. Ludzie szybko z tego skorzystali, przenosząc się do idealnych, sieciowych światów, na które posiadali boski wpływ. Wszyscy, którzy się połączyli, już nie chcieli wracać. A doszło do tego, że cała populacja przeniosła się do sieci. I przy śmierci oddawała jej swoją świadomość, w postaci wielu zmiennych… - tak jak zrobił człowiek przede mną, tak jak robią wszyscy, którzy jeszcze żyją w hiperszczelnych komorach podłączonych do ogólnoświatowej sieci.
Umarł człowiek. I nie muszę go doglądać. Jednak zostanę tutaj, marząc o tym, by dotykiem poczuć jego uciekające ciepło. I nienawidząc Sieci, która odebrała mi Pana, któremu służę…
Tak rzecze samoświadomy, hiperkręcony mikser.
Opole, coś koło 2007 roku
----
Ktoś zapyta, po co taki shit na forum. Ano, sprzątając skrzynkę pocztową i trafiając przy okazji na to... dzieło, nie mogłem się powstrzymać przed opublikowaniem go dla dobra ludzkości. Jeśli macie mieszane uczucia, coś wam to przypomina, uważacie, że jest żałosne i niesmaczne, pewnie macie rację.
Na swoją obronę mam trzy argumenty:
1. Opowiadanie powstało pod przymusem, w trakcie przerwy obiadowej, bo miałem dużo nieobecności na j.polskim, a polonistka stwierdziła - "Napiszesz coś do gazetki i zapomnimy o sprawie". To się popisałem. Od tego czasu nie prosiła mnie już o nic więcej
2. Ta potrzeba przedstawienia utworu korzystającego z oklepanych schematów, nudnych motywów, z błędami ortograficznymi, logicznymi i stylistycznymi, nie bierze się tylko z wewnętrznych pokładów sadomasochizmu. Ma to być przestroga dla młodych autorów - jak nie pisać
3. Na szczęście już tak nie piszę I nie mogłem się powstrzymać przed dopisaniem tytułu i ostatniego zdania dla klimaciku ;P