Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

ODPOWIEDZ

Ocena

1
0
Brak głosów
2
0
Brak głosów
3
3
50%
4
2
33%
5
0
Brak głosów
6
1
17%
 
Liczba głosów: 6
Braveheart
Szczur Lądowy
Posty: 10
Rejestracja: wtorek, 27 stycznia 2009, 15:07
Numer GG: 0

Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: Braveheart »

Trudno zainteresować ludzi na tym forum do przeczytania twojego opowiadania.
Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze, większość osób pisze tu o fantasty, a z tego gatunku cholernie trudno wydobyć opowiadanie pełne pomysłowości, słowem: oryginalne. Większość opowiadań koncentruje się na elfach, krasnalach, i Złym Wielkim Smoku Co Zieje Ogoniem, albo podobnie, i czytanie takich tekstów nie daje żadnej frajdy.
Żeby odtrzymać komentarze, trzeba albo napisać genialny tekst (może sapkowski się zaloguje na Tawernie) albo beznadziejny - wówczas otrzymasz tyle komentarzy ile tylko sobie zapragniesz.

Dlatego też nie napiszę tu opowiadania fantasty.
Spróbuję napisać coś, co chcielibyście przeczytać.


Między Przepaścią a Wiatrem
Kończył się sierpień. Dojrzewały maliny, na polach chłopi pracowali w pocie czoła mieląc owies, zbierając siano, i układając snopki słomy, która zresztą w tym roku niezwykle bujnie rosła na wesołych polach Happyhills. Zrywano ostatnie jabłka z drzew, kobiety przygotowywały się do corocznego pieczenia kołaczu. Szamani, siedzący jak zwykle, w swoich zadymionych i śmierdzących stęchlizną wnętrzach szałasów, przygotowywali czary na nadchodzącą zimę.
Innymi słowy, w Happyhills nie mogło wieść się lepiej.
Zresztą, ta wesołość nie mogła trwać długo. Starsi plemienni mawiali że na Wesołe Pola dawno temu, przybył pirat z morza Kasspijana. Chciał odzyskać swój skarb, który zakopał pod ramionami wielkiego dębu, który stał w łysym polu od zawsze.
Jednakże chłopi nie dali mu szans odzyskania zaginionej zdobyczy. Wypędziwszy pirata, sami wykopali skarb i zdobyli wiele, wiele pieniędzy które rozdali sprawiedliwie osadnikom.
Ale gniew wygnanego pirata był ogromny. Gdy wchodził z powrotem na swój okręt, odwrócił się ku Wesołym Polom, i zagrzmiał wymachując zaciśniętą pięścią:
- Niechaj przeklęte będą Pola Happyhillsa, i niech na każdy rok spadnie na nich mój gniew! Przeklinam cały lud, niechaj zginie wśród pyłów i ognia pożaru! Niechaj wody Morskie zaleją ich i zetrą z powierzchni ziemi! Niechaj spadnie na nich lawina gniewu bożego, niechaj nikt tam nie zazna spokoju przez wieki! Amen!
Amen...
Amen...
Amen...

-Allan!
Chłopak obudził się z drzemki. Wokół było już jasno, a jego matka lekko nim potrząsała.
- Co? - wychrypiał zasłaniając oczy od słońca, bo grzało niezwykle mocno, a niebo niezmącone było ani jedną chmurką.
- Wstawaj, już dobre dwie minuty po południu. Idę po zakupy do wioski. Uważaj na siebie, i nie zbliżaj się do gospody Morna.
- Jasne.
- Na stole masz chleb i smalec. Jak chcesz możesz wydoić sobie kozę.
- Nie dziękuję.
- Na razie, synku.
- No pa. - chłopak wstał, ciągle nie mogąc przyzwyczaić się do słońca.
"Nie zbliżaj się do gospody Morna" powtórzył sobie, dwie minuty później, siedząc przed stołem w głównej izbie i niemrawo rysując kawałkiem węgla po blacie. Ludzie, skończyłem piętnaście lat! Mam chyba prawo trochę się zabawić!
Spojrzał w okno. W dali pola nagle załamywały się ustępując miejsca dolinie, w której rósł wspaniały świerkowy las. Na jego skraju stała zbudowana z jasnych desek, gospoda Morna, w której, jak wiedział Allan, za piętnaście złotych monet, można było nielicho się zabawić.
Zbyt wielka była to dla niego pokusa. Chłopak zsunął się z krzesła, chwycił do ręki lagę, i wymaszerował z domu niewiele się zastanawiając.
- Przecież nic mi się nie stanie jak wypiję sobie kufel albo dwa! - podśpiewywał, idąc rześko w stronę gospody, zapominając o jedzeniu, zmęczeniu, a o matce nie pomyślał nawet przez moment.
Wkrótce zbliżył się do budynku na tyle blisko, że mógł zauważyć pewną niezgodność w krajobrazie.
Przed karczmą stało siedem, wielkich czarnych jak smoła koni, z długimi falującymi na wietrze grzywami.
Allan był straszliwie ciekaw kto zajechał tym razem do gospody.
Podszedł jeszcze bliżej, przypatrując się jednemu z rumaków. Kiedy postąpił jeszcze dwa kroki, koń odwrócił się do niego przodem.
Chłopiec wrzasnął, podreptał do tyłu i wywalił się na trawę.
Na głowie wierzchowca ktoś, lub coś, wymalował trupią, białą czaszkę, idącą przez całe czoło aż do chrap.
Krzyk Allana był zabójczy w konsekwencjach, bo z gospody wyskoczył prawdopodobnie właściciel konia, wielki, zakuty w zbroję mężczyzna z ogromnym buzdyganem w ręce. Koło niego kręcił się karczmarz Morn, patrząc z przerażeniem na chłopca.
- Mówiłeś że będziemy Sami! - wrzasnął zakuty w zbroję człowiek.
- Ale... ja... - Morn trząsł się jak osika. - To tylko chłopiec, panie!
- TYLKO chłopiec, tak? - mężczyzna odwrócił się do karczmarza. - A zatem teraz poczujesz TYLKO lekkie ukłucie bólu, przyjacielu.
Buzdygan opadł, szybciej niż Allan zdołał zamknąć oczy.
Ogromny, okuty trzonek uderzył w głowę Morna, zamieniając ją w krawą miazgę. Ciało karczmarza zwaliło się na trawę, krew tryskała we wszystkie strony.
Zwycięzca spojrzał na Allana. Chłopiec dostrzegł długie wąsy, i czarne, wszystkomogące oczy.
- Morderca! - syknął.
- Nie ja jestem mordercą. - warknął mężczyzna. - Mówią o mnie Przepaść, jeśli ci to coś pomoże.
Allan był zbyt przerażony, by odpowiedzieć. Zresztą gardło zamknęło się mu na trzy spusty bo obeldze w stronę Przepaści, jak sam siebie nazywał.
- Zabijesz mnie? - wyjąkał przez chwilę.
-Teraz mamy dwa wyjścia - odparł Przepaść. - Albo zabiorę cię stąd i pomogą ci stać się jednym z nas, albo faktycznie, będę cię musiał zabić, byś mnie nie wydał.
- Nas?
- Ach tak, byłbym zapomniał. Należymy do Piratów Kapitana Jocka Pięści. Tak się składa że ma pewne rachunki z mieszkającymi tu ludźmi.
- Wyglądacie jak rycerze... - Allan odzyskał czucie w gardle.
Przepaść wybuchnął śmiechem.
- Możliwe. To jak będzie?
- J-jadę z wami...
-Świetnie. - Mężczyzna podał mu rękę, a Allan ujął ją, i podniósł się na nogi. - Będą z ciebie ludzie - rzekł. - Może i będą.

CDN.

Proszę o komentarze
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: CoB »

Ciężko wystawić mi ocenę, ponieważ jest to niedokończony tekst. Dlategóż wstrzymam się z subiektywną wyliczanką, zamiast tego zwrócę tobie uwagę na kilka potknięć:

1. Pilnuj interpunkcji, przeczytaj ten fragment raz jeszcze i popraw przecinki.
2. Odrzuca mnie pisanie nazw miasteczek po angielsku, ale to nie jest chyba do końca błąd - może "Happyhills" brzmi co nieco infantylnie.
3. Reszta wygląda ładnie i składnie, chociaż niczym nie powala. Póki co przypomina odrobinę coś a'la Wyspę Skarbów. Czekam na ciąg dalszy, wtedy też krytyka będzie miała jakikolwiek sens.

I na koniec - nie bawi mnie komentowanie w stylu "ty - mi, ja - ci". Jeśli komuś zależy, niech poprosi na pw, chociaż nic nie obiecuję. Poza tym nie jestem tak kompetentny, jak wielu komentatorów dostępnych na forum ;P
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
aleandra
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: wtorek, 29 maja 2007, 16:46
Numer GG: 0
Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski :)
Kontakt:

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: aleandra »

@CoB: Dobrze prawisz. W tym tekście znaki przestankowe są źle porozstawiane. Ale mnie jeszcze coś innego raziło w nim: POWTÓRZENIA! I specjalnie zaznaczam, bo jestem ich śmiertelnym wrogiem. Fabularnie trudno powiedzieć, bo faktycznie jest to niedokończony tekst... Na mój gust jednakże akcja pod koniec trochę za szybko się dzieje, ale to może subiektywne wrażenie; a może chodzi o zachowanie Przepaści? No bo ja na jego miejscu wzięłabym chłopa do tawerny (za fraki najlepiej) i po prostu podebatowała nad nim z resztą ferajny... Ale może się mylę, bo coś ciepłego w tym tekście jest jednak :). Więc czekam na dalszą część.
Aleandra,
http://goistka.blogspot.com - bajka bo-bajka.
AsiaWZieleni
Marynarz
Marynarz
Posty: 324
Rejestracja: wtorek, 3 maja 2005, 14:17
Numer GG: 0
Lokalizacja: z miejsca

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: AsiaWZieleni »

W opowiadaniu jest mnóstwo potocznych błędów. Nie jest źle, ale trzeba je poprawić. Moją ich dwustronną chyba listę zjadła wieszająca się przeglądarka, a już nie mam cierpliwości, by zaznaczać je od nowa. A, i postaraj się, autorze, unikać metafor, zwłaszcza tych, co brzmią absurdalnie.
Za całokształt masz u mnie 4- .
Nie ma tego złego, co do domu poszedł
Wujek Norbi
Szczur Lądowy
Posty: 9
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2009, 14:41
Numer GG: 0

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: Wujek Norbi »

Fajne opowiadanko ciut krótkie i dużo błędów. Mogłeś się bardziej postarać przy nazwie (happyhills? szczęśliwe wzgórza). Jednak za całokształt masz u mnie 4
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: Blue Spirit »

No tak Szczęśliwe Wzgórza. Co w tym złego? Mnie się nawet podobało. Cztery.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: Między Przepaścią a Wiatrem - opowiadanie pierwsze

Post autor: BAZYL »

:arrow: Słoma nie rośnie…
:arrow: Trochę za wcześnie jak na ostatnie jabłka.
:arrow: Trochę błędów interpunkcyjnych.
:arrow: Słabo – bez pomysłu, bez werwy, wszystko takie jakieś sielankowe i naiwne.
:arrow: Zbyt dużo potocznej mowy w tekście.
:arrow: Niedokończone…
:arrow: 3-
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
ODPOWIEDZ