Niespodzianka ;)

ODPOWIEDZ

Na ile oceniasz ten tekst?

1
0
Brak głosów
2
0
Brak głosów
3
1
25%
4
2
50%
5
1
25%
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 4
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Niespodzianka ;)

Post autor: Midnight »

Masz szluga?

Zapity glos przerwal jej czytanie. Zdziwiona uniosla glowe napotykajac przekrwione oczy lumpa spod mostu.

- Przykro mi ale nie pale.

Mezczyzna wzruszyl ramionami i oddalil sie chwiejnym krokiem w strone nocnego. Przez chwile sledzila jego poczynania, lecz dosc szybko dala sobie spokoj. Ta noc byla juz dostatecznie spartaczona, zeby sobie jeszcze glowe zawracac spolecznymi zerami. Z westchnieniem powrocila do lektury gazety. Ksiezyc swiecil dzis na tyle jasno, ze nawet bez brudnego swiatla latarni litery byly doskonale widoczne. Nagle ktos, po raz kolejny stanal nad nia, a ona majac juz dosc ciaglego pytania o fajki wybuchnela.

- Nie, nie mam fajek, skretow, drobnych ani tez nie pojde z toba w krzaki za piec zlotych.

- Najmocniej pania przepraszam. Chcialem jedynie zapytac o droge do najblizszego w miare przyzwoitego hotelu. Naprawde nie mialem nic z tych rzeczy na mysli. Pani raczy wybaczyc.


Zdziwiona uniosla glowe. Przez chwile miala wrazenie iz przeniosla sie o dobre kilka stuleci wstecz. Mezczyzna, ktory przed nia stal ubrany byl w dlugi czarny plasz i wygladajacy na dosc drogi czarny garnitur. Jego zadbana dlon spoczywala na srebnej galce laski, ktora delikatnie sie podpieral. Twarz nieznajomego sprawiala wrazenie starej, wrecz wiekowej. Wlasciwie nie wiedziala dlaczego, gdyz z wygladu mogl miec najwyzej trzydziestke, jednak jego oczy... Tak, zdecydowanie to wlasnie te oczy byly przyczyna dla jakiej przykleila mu latke "wiekowego".

- To ja przepraszam. Ta okolica nie nalezy do najprzyjemniejszych, a ja mialam zly dzien. Nie powinnam sie wyladowywac na obcych.

Usmiechnela sie przyjaznie po czym wstala z lawki, na ktorej spedzila ostatnie dwie godziny oczekujac na swgo ksiecia z bajki.

- Pozwoli pan, ze go zaprowadze. Wynajmuje pokoj niedaleko stad w calkiem przyjemnym hotelu prowadzonym przez mlode malzenstwo. Naturalnie o ile moje towarzystwo panu odpowiada.


Nie widziala dlaczego zachowuje tak wzniosly i patetyczny ton. Ten mezczyzna dzialal na nia wlasnie w ten sposob sprawiajac, iz nie mogla sie powstrzymac.

- Alez prosze wybaczyc moje maniery. Luis DeVero do uslug. Z przyjemnoscia udam sie z pania w owo czarowne miejsce.

Nie, no teraz to jednak przesadzil. Przemknelo jej przez mysl lecz nie wypowiedziala tego glosno. Usmiechnela sie jedynie po raz kolejny i ruszyla przodem.

- Weronika Karska. Milo mi pana poznac...

- Luisie, jezeli moge prosic. Pan brzmi tak... staro.

Omal nie parsknela glosnym smiechem... Naprawde skad ten facet sie urwal?! Moze to zbieg z wariatkowa, albo szaleniec, ktory jeszcze tam nie trafil... Normalny to on napewno nie jest.





Gawedzac o litelaturze i sztuce (gdy zaproponowal ten temat wybuchnela gwaltownym kaszlem) dotarli wreszcie do hoteliku Pod Karmazynowym Lwem. Sliczny, maly budynek pamietajacy jeszcze czasy sprzed wojny otoczony byl wspaniale utrzymanym ogrodem. Weronika lubila sie tu zatrzymywac ilekroc wypadl jej wyjazd sluzbowy do Krakowa. Ceny byly przystepne, jedzenie znakomite i przede wszystkim bylo czysto. Tylko okolica nie najlepsza ale to mozna jakos wybaczyc. Pan Stefan wciaz jeszcze nie spal wiec Luisowi szybko zostal przydzielony pokoj, jak sie okazalo sasiadujacy z jej wlasnym. Rzuciwszy krotkie „Dobranoc” ruszyla po schodach i juz po chwili rozkoszowala sie strumieniem cieplej wody padajacym na jej zgrabne cialo. Weronika miala dwadziescia szesc lat. Od trzech lat pracowala w firmie swojego ojca zajmujacej sie projektowaniem i wykanczaniem domkow jednorodzinnych. Lubila swoja prace i czeste wyjazdy z nia zwiazane. Ten jednak byl wyjatkowy. Dzisiejszej nocy miala sie spotkac z kims bardzo dla niej waznym. Marka poznala rok temu na jednym z targow. Mily chlopak w jej wieku z burza blad wlosow i zawadiackim usmiechem bez trudu zdobyl jej serce. Dzisiejszej nocy byla rocznica ich spotkania, a on sie nie zjawil. Slone lzy naplynely jej do oczu lecz szybko otarla je wierzchem dloni. Jeszcze tego brakowalo zeby plakala przez jakiegos faceta.
Nagly halas w pokoju przerwal jej rozmyslania. Kto to moze byc do diabla?! Zaniepokojona wyszla szybko z kabiny i otuliwszy sie miekkim recznikiem ostroznie uchylila drzwi. Cios spadl znienacka, nawet nie zdazyla sie oslonic. Zapadla w ciemnosc.



Budzila sie powoli. Bol glowy i potezny odruch wymiotny sprawialy iz niechetnie otwierala oczy. Bylo jej zimno, straszliwie zimno. Odruchowo otulila cialo rekami aby ofiarowac mu choc odrobine ciepla. Zaplacila za to dlugimi torsjami po ktorych ustapieniu dlugo siedziala bez ruchu. Pomieszczenie do ktorego ktos ja wrzucil mialo gladkie, szare sciany bez okien i potezne stalowe drzwi. Miala wrazenie iz jest w jakims wiezieniu choc nie wiedziala jak sie tu znalazla. Jej ubranie gdzie wyparowalo pozostawiajac ja bezbronna wobec chlodu i szczorow, ktore jakims cudem znalazy sobie droge do tej celi. Zaczela wolac. Jej krzyki odbijaly sie od scian powodujac kolejne fale bolu. Wreszcie przestala. Zchrypnieta, wykonczona wymiotami, zalamana....

Kilka godzin pozniej drzwi nagle sie otwarly. Zdziwiona nie ruszlala sie z koca, ktory sluzyl jej za poslanie. Tam tez uderzyl w nia strumien lodowatej wody wypuszczony z weza strazackiego trzymanego przez roslego mezczyzne. Stalo sie to tak niespodziewanie, ze nie zdazywszy zlapac na czas powietrza. Zaczela sie krztusic. Gdy byla juz bliska smierci poprzez utopienie ktos zakrecil wode. Nad soba uslyszala meski glos.

- Zabierzcie ja na gore... Szef chce sie zabawic.

Nie majac sily protestowac pozwolila im postawic sie na nogi i zawlec do jakiegos pokoju gdzie niezdarnie ubrano jej biala sukienke, a mokre blad wlosy spieto wyszukana spinka. Znosila te zabiegi ze spokojem czlowieka pogodzonego ze swoim losem. Coz bowiem mogla zrobic? Slaba, wymeczona, smiertelnie przerazona. Nie miala pojecia gdzie sie znajduja ani tez kim jest ow "szef". Nie wiedziala nawet ktora moze byc godzina.... Wreszcie zaprowadzono ja do obszernej sypialni. Glownym elementem wystroju tego pomieszczenia bylo stare loze z baldachimem zaslane wygladajaca na jedwabna, posciela. Goryle ustawili ja na srodku pomieszczenia po czym szybko sie oddalili. "Szef chce sie zabawic". Slowa te brzmialy w jej uszch pelne nieprzyjemnego posmaku. W naglym odruchu buntu rzucila sie w strone okna szarpnieciem odsuwajac ciezka zaslone. Zamarla. Rzad czerwonych cegielek powiotal ja zamiast tak upragnionego widoku wolnosci.

-Gdzie ja jestem? Gdzie ja do diabla jestem?


Szeptala przerazona krazac po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiejkolwiek drogi ucieczki lub chociazby czegos co moglo by jej posluzyc jako bron. Niczego jednak nie znalazla.Gwaltowny, bezsilny szloch wstrzasnal jej cialem gdy osunela sie na miekki dywan obok lozka.
W takiej oto pozycji zastal ja "Szef". Z poczatku nie zauwazyla jego wejscia. Dopiero gdy brutalnym pociagnieciem za wlosy poderwal ja na nogi odkryla iz nie jest juz dluzej sama.

- Marek?

Spytala zdezorientowana patrzac w oczy swojego kochanka. On jednak nie odpowiedzial. Usmiechnal sie jedynie ukazujac rzad lsniacych zebow. W rzedzie owym dominowaly dwa, ostre jak szpilki kly. To nie byl dobry usmiech.

- Witaj moja droga. Stesknilas sie?
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: Niespodzianka ;)

Post autor: BAZYL »

- brak polfontów?
- drobne błędy.
- trochę patetyczne wypowiedzi.
- jakieś to takie wyrwane z kontekstu. Zaczynasz pisać o gościu, który idzie do hotelu, potem o nim zapominasz, a jeśli ktoś ma porwać bohaterkę to robi to w hotelu – gdzie każdy może skojarzyć wchodzących i wychodzących – zamiast w parku, gdzie ciągle kręci się pełno elementu. Znaczy: trochę zabrakło logiki.
- zgrabnie napisane, przyjemne do czytania.
- ocena: 4-, byłoby więcej, gdyby opowiadanie zostało lepiej przemyślane.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
ODPOWIEDZ