Spadać w otchłań czasów wspaniałych.
Sągi drew ich tak wytrzymałych.
Lica piękne, róża poranka.
Cudny śpiew żółtego kanarka.
Srebrzyste księżyca promienie,
Gwieździstych kwiatów szum zabrzmieje.
Czasy tak piękne, gdzie myśli miecz,
Historię tworzyły, czasy wstecz.
Lasy dziewicze, rzeki czyste,
Władza poranka, księgi wieczyste.
Odgłos kucia cudownej stali.
Człowiek prawdziwie Boga chwali.
Przez chmury białe Słońca promienie,
Tam na polu studnia widnieje!,
Przeświecają i błyszczą cudnie.
Stary kapłan prawi obłudnie,
Tłumy słuchają, śmiejąc się za
Plecami jego, ptak lata nad.
Honor, chwała, promień świetlisty
Kodeksu boskiego zwalisty.
Rzemieni czas, uprzęży końskich,
Kolumn monumentalnych jońskich.
Gotyckie drzewa, strzeliste wieże.
Kapłani pogrążeni w swej wierze.
Łąki zielone i soczyste.
Jezior tafle całkiem przejrzyste.
Słońce patrzące na strudzonych.
Ziemia karmiła też gnębionych.
Natura człowiekowi luba.
Nikt nie wiedział co to nuda.
Nostalgia

