Mówiłeś mi
"Pani chyba raczy żartować",
Ja jedynie przekręcałam głowę
W stronę lustra malując
Sobie inną, bardziej pewną twarz;
Patrzyłeś przez nie w moje oczy:
Wiedziałeś, że nie żartowałam -
Moje podejście do świata
Było tak samo nieograniczone
Jak wszystkie nasze pragnienia;
Odcisnęłam na nim swoje usta,
Zakryłam ramiona szalem,
Spryskałam nasz świat zagranicznymi perfumami,
Wyszłam nie oglądając się za siebie,
Żegnając Cię spojrzeniem przez lustro;
Mój pierwszy raz
(Tak w ogóle wspominałam Ci,
Że nie był z Tobą?)
Był mi tak samo obojętny -
Chciałam mieć to za sobą
By dalej grać w życiu
Upranione role
Z czarno-białego ekranu,
Którymi jednocześnie od zawsze byłam,
I miałam mieć niewiele wspólnego
Miłość?
Ironia losu, ale nie kochałam nigdy,
Jeszcze -
Nawet Ciebie,
Choć robiłeś z mym ciałem tak wiele
Jendak będę:
Bo widzisz -
Śmierć
Ma w sobie coś z miłości!
A ja przecież tak często umieram.
WERSJA 2
-> Za dużo było kurde tych luster ! :O
-> I dużo niepotrzebnych słów..coś czuje, że jeszcze to po wycinam
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)