Opowiem wam dziś drodzy słuchacze
opowieść niesamowitą
Słuchajcie uważnie, gdyż powtarzać nie raczę,
A myślę, że chcielibyście usłyszeć tą.
Była kiedyś skała,
W tej skale kamienie, minerały,
w końcu bryłka jakaś powstała,
Jeden kamyk, klejnot mały.
Plotka owiała dolinę
Jakoby od wieków klejnot leży w górach,
Gdyż czarodzieje zamieszkujący tę krainę
Ujrzeli to w swych z kryształu kulach
Niby tylko władcy to powiedzieli,
A jednak niedługo potem
Poszukiwacze skarbów do doliny ściągnęli,
By sie obsypać złotem.
Chciwe serca ich jak burza
Zaatakowały wgórza
Budząc przy tym złe duchy gór
Zasypał ich wkrótce śnieg i lód,
Jednym z tych poszukiwaczy
Był mężczyzna o imieniu Wood,
Który miał ze sobą magiczny wór.
Jeśli bowiem wypowiedzieć zaklęcie raczył,
W worze zjawiało się to, co mu było potrzebne.
I kiedy lawiny zwalały sie z gór,
Wood wyjął z wora solidny mur.
Gdy na to z patrzyłem, myślałem, że jebnę.
Nie dziwne, że tylko ten człowiek ocalał,
Choć pewnie ze strachu w gacie nalał,
To ruszył w dalszą podróż.
Ja na jego miejscu zawróciłbym już,
Lecz on był twardzielem.
O ja pierdzielę:
Toć on jest w połowie drogi
A już się pod nim uginają nogi.
Cieżko chociaż stwierdzić, czy był w połowie
Bo przecież nie wiedział, w którą stronę zmierzać.
Myślał jednak, że los mu dopowie,
Dokąd iść należy.
Ściemniło się, obóz rozbił więc.
Snu kierowała nim chęć.
Położył się, wlazł w śpiwór obcisły
I zasnął, a sen miał mglisty.
Widział najpierw tunel a potem światełko,
Jego ręka chwyciła za kilof z udręką,
I począł kuć w skale,
Męcząc się przy tym niebywale,
A w końcu, gdy z tunelu wyjście wykopał,
Ujrzał swój namiot i siebie w śpiworze.
Tak być nie może.
Księżyc jeszcze na niebie górował,
A ten ze snu wstał,
Chwycił, co pod ręką miał.
A był to ornamentami zdobiony
Kilof dziadkowej żony,
Czyli w skrócie babci jego,
Człeka tego młodego.
Ale nie czas na odkrywanie rodzinnych korzeni.
Gdyż człeczyna ten już kilofem kuje w ziemi,
A dokładniej w skale,
Pokrytej śniegiem,
Który nie dawał sie strzepnąć wcale,
Ale w końcu zlazł z czasu biegiem.
Wkrótce Wood dokopał się do groty.
Wlazł do niej szybciutko,
I choć nie miał ochoty,
To szedł po malutku.
Nagle doszedł do końca pieczary.
Nie było tu dróg innych wcale.
Zaczął więc kuć w skale,
Długo bardzo kopał, ale
Rezultatów to nie dało.
Dobra, tego mało.
Druga pochodnia się już wypaliła.
Na dodatek grota się zawaliła,
A dokładniej wyjście z pieczary.
Wood wierzył, że to czary.
Wtem błysnęło coś w mroku
Był to chyba kamień z boku,
w ścianie.
Niesłychane!
Że też go nie dojrzał, kiedy właził do groty.
Umierać nie miał ochoty.
Odrąbał kamień od skały
I schował do torby cały.
kuć korytarz zaczął.
Skała była jak kupa masła.
Mimo, że pochodnia zgasła,
Wydostać się na wolność raczył.
Zadowolony wraca do doliny,
Głodem nasiąknięty ze swojej winy.
Nagle słyszy ryk
Potem drugi i trzeci.
Ucieka w mig,
Jakiś stwór za nim leci.
Wielki, włochaty niczym małpa potwór.
To Yeti, ktory zszedł z wyższych gór.
Uznawany był za legendę,
A jednak gonił tego człowieka.
Mówić nie będę,
Jak wygladał, bo obiad czeka.
Gonił go więc stwór włochaty,
Człowiek wolniejszy, choć Yeti brzuchaty.
Dogonił Wooda i już miał go zjeść ze smakiem,
Gdy wtem człowiek sięgnął po worek.
Z wora wyciągnął kij zakończony hakiem.
Zrobił to w samą porę.
Hakiem potwora pociachał,
chociaż tylko tak o nim machał.
Yeti jednak tylko udawał martwego.
Wnet wstał i dopadł człeczynę tego.
Wyrwał mu ręce i nogi,
Wsunął je niczym pierogi.
Krew, flaki tu i tam.
Potwór uciechę ma.
Wkrótce po dzielnym człowieku krew tylko na śniegu została.
Wraz z nim zginęła jego chwała.
Wierzcie w opowieść tę,
Albo nie.
Wydarzyła się jednak naprawdę,
I ja to wiem.
Poszukiwacz

-
- Majtek
- Posty: 94
- Rejestracja: środa, 4 lipca 2007, 20:47
- Numer GG: 8630524
Poszukiwacz
http://teironius.deviantart.com/ <--- mój zakątek 


-
- Szczur Lądowy
- Posty: 11
- Rejestracja: czwartek, 10 kwietnia 2008, 20:10
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: POL
Re: Poszukiwacz
TEKST BYŁ DOBRY DAŁEM 5, ALE CZ TO PRAWDA TO NIE WIEM ALE RACZEJ NIE 

śmierci to wyzwolenie, a nie kara

-
- Marynarz
- Posty: 324
- Rejestracja: wtorek, 3 maja 2005, 14:17
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z miejsca
Re: Poszukiwacz
Powstrzymam się od rozpasanej recenzji, bo nie wszystko poezja, co się rusza, pardon, co ma wersy. Być może to zagmatwane, ale powinieneś, moim skromnym zdaniem, umieścić ten tekst w dziale PROZA mimo wszystko (albo, dla dobra ludzkości, nigdzie nie umieszczaj).Fabuła sama w sobie mogłaby być ciekawa, gdyby została rozwinięta.
Jeśli chodzi o zawartość Twojego dzieła, zauważę tylko, że jest niejednolity stylistycznie i nic nie wskazuje, ze zabieg tenże ma jakikolwiek sens. Na więcej mnie nie stać, wyczerpało mnie stwierdzenie:
Edit: Jeśli chcesz pisać, to pisz. Ale błagam, nie tak!
Jeśli chodzi o zawartość Twojego dzieła, zauważę tylko, że jest niejednolity stylistycznie i nic nie wskazuje, ze zabieg tenże ma jakikolwiek sens. Na więcej mnie nie stać, wyczerpało mnie stwierdzenie:
I tyle za komentarz.Gdy na to z patrzyłem, myślałem, że jebnę.
Edit: Jeśli chcesz pisać, to pisz. Ale błagam, nie tak!
Nie ma tego złego, co do domu poszedł
