Noc rozmyślań
: niedziela, 3 czerwca 2007, 18:34
Noc rozmyślań
Myślałem o życiu
Czy nie powinno się skończyć.
Myślałem o śmierci
Czy nie powinna się zacząć.
Czy życie to sen,
Z którego trzeba się obudzić?
Czy może to śmierć jest snem,
A życie jawą?
Rozważałem możliwości skończenia z tym.
Jedna delikatna kreska na skórze...
Krew wycieka, a życie wraz z nią.
Czy to może nieetyczne?
Ty leżąc obok mnie
Dotykałaś ustami mego policzka.
Kojarzyło mi się to z objęciem mogiły
Martwego, suchego, zimnego ciała.
Szeptałeś mi do ucha ciepłe słowa.
Ja słyszałem śmierci mowę.
Ujrzałem ciemność, spotkałem ciebie.
Cisza zabrzmiała jak dzwon.
Otworzyłem oczy.
Ty miałaś zamknięte.
Objąłem cię ramieniem
I zanurzyłem się w nurcie ciepła.
Obudziłaś się.
‘Coś cię dręczy?’
Zapytałaś mnie. Ja po chwili:
‘Oczywiście, że nie
Kochasz mnie?’
‘Oczywiście.’ Kłamstwo na twych ustach.
Usnęłaś znów.
Gdy wstałaś miałaś dziwne uczucie.
N ręce twarda skorupa,
Włosy zlepione, a ja się nie ruszałem,
Nie oddychałem, serce nie biło.
Wrzasnęłaś.
Tak. To krew.
Wypłynęła z mego ciała.
Dostrzegłaś czerwoną kreskę przy dłoni.
Tak. Tam leżał nóż.
Złożyłaś pocałunek
Na mych stygnących wargach.
Sztuczny.
Wzięłaś do ręki nóż i...
Nie. To zbyt patetyczne.
Wzięłaś go w dwa palce.
I położyłaś na stole.
Nie, nie wbiłaś go sobie w serce.
Odłożyłaś go i chwyciłaś słuchawkę.
Moje martwe uszy
Dosłyszały:
‘Tak. Kocham. Przyjedź. Pa.’
A po chwili:
‘Policja?’
Myślałem o życiu
Czy nie powinno się skończyć.
Myślałem o śmierci
Czy nie powinna się zacząć.
Czy życie to sen,
Z którego trzeba się obudzić?
Czy może to śmierć jest snem,
A życie jawą?
Rozważałem możliwości skończenia z tym.
Jedna delikatna kreska na skórze...
Krew wycieka, a życie wraz z nią.
Czy to może nieetyczne?
Ty leżąc obok mnie
Dotykałaś ustami mego policzka.
Kojarzyło mi się to z objęciem mogiły
Martwego, suchego, zimnego ciała.
Szeptałeś mi do ucha ciepłe słowa.
Ja słyszałem śmierci mowę.
Ujrzałem ciemność, spotkałem ciebie.
Cisza zabrzmiała jak dzwon.
Otworzyłem oczy.
Ty miałaś zamknięte.
Objąłem cię ramieniem
I zanurzyłem się w nurcie ciepła.
Obudziłaś się.
‘Coś cię dręczy?’
Zapytałaś mnie. Ja po chwili:
‘Oczywiście, że nie
Kochasz mnie?’
‘Oczywiście.’ Kłamstwo na twych ustach.
Usnęłaś znów.
Gdy wstałaś miałaś dziwne uczucie.
N ręce twarda skorupa,
Włosy zlepione, a ja się nie ruszałem,
Nie oddychałem, serce nie biło.
Wrzasnęłaś.
Tak. To krew.
Wypłynęła z mego ciała.
Dostrzegłaś czerwoną kreskę przy dłoni.
Tak. Tam leżał nóż.
Złożyłaś pocałunek
Na mych stygnących wargach.
Sztuczny.
Wzięłaś do ręki nóż i...
Nie. To zbyt patetyczne.
Wzięłaś go w dwa palce.
I położyłaś na stole.
Nie, nie wbiłaś go sobie w serce.
Odłożyłaś go i chwyciłaś słuchawkę.
Moje martwe uszy
Dosłyszały:
‘Tak. Kocham. Przyjedź. Pa.’
A po chwili:
‘Policja?’