na około mnie białe ściany
nigdzie Cię nie dostrzegam
myślę cały czas o tobie
tęsknie...
Naglę Cię zauważam
wyciągam do ciebie ręce
ale nie mogę
coś mi je trzyma
szarpię
ból…
biegnę w twoją stronę
do ciebie
ściana
odbijam się od niej jak od materaca
ląduję na ziemi
na moich związanych rękach
rozpacz...
Podnoszę się
zauważam jakąś postać
mężczyznę w białym kaftanie
ma związane ręce
w oczach obłęd
a z ust toczy mu się piana
patrzę w lustro
płacz…
Nagle ktoś wbiega do pokoju
jacyś mężczyźni w białych fartuchach
to oni!– krzyczę
to oni mi ją zabrali!
powalają mnie na ziemie
coś wstrzykują
sen…
Leżę na łóżku
nade mną stoisz ty
próbuję wstać
nie mogę przywiązali mnie
zaczynam szarpać
w twoich oczach widzę strach
boisz się mnie
uciekasz
paranoja…
Znów to samo
siedzę sam w pokoju
na około mnie białe ściany
nigdzie cię niema
a ja wciąż o tobie myślę
wciąż tęsknię
obłęd…
Coż mój drugi wiersz
