I ja pograłem nieco w Wiedźmaka, więc mogę wtrącić swoje 0,03 pln.
Od razu zaznaczam, że nie wyczekiwałem miesiącami na gierkę, nie śledziłem newsów i nie jestem emocjonalnie związany z tą gierką
bo wszak ona polska jest i budżet duży, i o Wiedźminie, więc jest super, a kto ma inne zdanie, jest głupcem.
No cóż, niestety muszę pomalkonteńcić. Szczerze mówiąc spodziewałem się nieliniowej fabuły i nieograniczonych możliwości. Tymczasem początek gry przypomniał mi stare czasy gierek przygodowych pod tytułem:
znajdź przedmiot A i użyj go w miejscu B, bo jak nie, to dalej sobie nie pograsz. Prowadzi to do absurdów, czego skutkiem jest np. niemożność użycia przedmiotu przed zabiciem wszystkich przeciwników znajdujących się w lokacji. Natomiast jak się ich zabije, to ni z gruszki, ni z pietruszki, nagle owy przedmiot użyć można (w tych dwóch zdarzeniach nie ma żadnego elementu logiki i szczerze powiedziawszy, nieco zmieszało mnie). Tą nieliniowość jednak zrzuciłem na barki tutoriala - kiedyś tym wiedźminem nauczyć się sterować trzeba.
To, co mnie naprawdę zaczęło drażnić, to istnienie nieprzekraczalnych przeszkód terenowych w rodzaju: murków po kolana, pancernych płotków drewnianych, czy drzew z niewidzialną barierą energetyczną. Doprowadziło to do absurdów, że chcąc wyjść z pewnej zagrody, nie mogłem przejść pod gałęziami drzew, lecz musiałem iść naokoło do bramy wejściowej... O skakaniu na murek też należy zapomnieć, co zresztą raz doprowadziło do śmierci Wiedźmaka - walczyłem z przerazą, która zapędziła mnie w kozi róg - tzn. za mną znajdował się murek po kolana, obok mnie kocioł i przeraza. Naturalnym odruchem wydawało mi się wskoczenie na murek, a tu zonk i kaplica... Poza tym nie można salwować się ucieczką - jak w krypcie walczyłem z ghulami, a Garalt oberwał nieco, chciałem się wycofać - doszedłem do drzwi, a gra szepnęła mi, że wyjść nie mogę, bo obok mnie znajdują się przeciwnicy... hmm, właśnie dlatego chciałem wyjść, bo obok mnie znajdowali się przeciwnicy

Sumując powyższy akapit - grając w tą grę bez przerwy miałem wrażenie, jakby ktoś prowadził mnie za rękę - tego zrobić nie mogę, tam pójść nie mogę, ale za to powinienem zrobić to i pójść tam.
Dalej - trochę nie podoba mi się sposób poruszania między lokacjami. To taki syndrom maratończyka, czyli jeśli Geralt chce przemieścić się z punktu A do punktu B, to musi biec... i nigdy nie poczuje zmęczenia. Wiem, z tym bieganiem to taki kanon w grach RPG, tym niemniej wprowadzenie środków transportu pokroju konia mogłoby wiele w tym zakresie zmienić.
Poza tym gierka ma drobne błędy graficzne (bohater zaczynając ruch, nie porusza nogami), ale bardzo szybko te wada przestają dokuczać.
Natomiast jest rzecz, która wg mnie jest rozwiązaniem fenomenalnym i powinna znaleźć się w innych gierkach tego typu - mianowicie: walka. Wg mnie z tym klikaniem myszką to majstersztyk. Gra nie jest zręcznościówką, więc wprowadzaniem elementów zręcznościowych typu: pchnięcie mieczem - wciśnij spacja+up, blok - up, cięcie połączone z piruetem - up, up, spacja, spacja, shift, alt - i tak dalej. Gracz ma wpływ na walkę Geralta, ale nie musi katować klawiatury - genialne posunięcie.
Sumując - wiem, że wady wynikają z użytego silnika graficznego. Tym niemniej boli mnie fakt braku poczucia całkowitej swobody (w o wiele starszym Falloucie, swoboda była o niebo większa). Natomiast muszę przyznać, że gra ma w sobie to coś, co koszmarnie wciąga w grę. Na szczęście nie mam gry u siebie - dlatego znalazłem czas na napisanie swoich wrażeń

(grałem u kumpla, ukończyłem tutoriala i trochę powalczyłem w środku fabuły). Na pewno jak kupię za niedługo nowy sprzęt, to i Wiedźmina nabędę również.