[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Spojrzał na to co działo się na plaży. Wyglądało na to że jakoś sobie poradzili z demonem który ich zaatakował... A skoro zaatakował ich demon, to sami są raczej po tej stronie, co Yang, Iseris i Velius.
- Witam. Jestem Yang Lou, to jest Iseris, a to Velius. Widzę że walczyliście z tym stworzeniem; my aktualnie zajmujemy się mniej więcej tym samym - stwierdził żółtoskóry wojownik o czaszcze porośniętej krótkimi, najwyraźniej od niedawna odrastającymi, czarnymi włosami. Dziwaczna katana, wyglądająca jakby była zrobiona z zaschniętej krwi, szybko zniknęła w jego żyłach, jakby wessana tam jakąś magiczną mocą.
- Właśnie zmierzamy do najbliższego tutaj miasta. Jeśli chcecie, możecie pójść z nami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Po dosyć szybkim marszu przez dżunglę w to miejsce, mag mógł już na szczęście przystanąć i trochę odsapnąć. Gdy Yang odpowiedział nieznajomym, Velius pokiwał głową potwierdzając słowa towarzysza, po czym dodał:
- Niestety nie możemy wam zbyt wiele powiedzieć o tym, jakie to miasto będzie, z dwóch głównych powodów... - powiedział - Po pierwsze, sami nie jesteśmy zbyt długo w tym miejscu i nie mamy zbyt obszernej wiedzy o nim, a po drugie - kontynuował - wczoraj zdarzyło się coś... Ciężko to określić - zawahał się, co powiedzieć -nazwałbym to kataklizmem... Nie wiemy co się dokładnie stało, ale zniszczenia z pewnością są ogromne, a w dodatku niemal na pewno miało to związek z demonami - rzekł

Edit: @Mekow: najlepiej niech Ci Mr.Z opisze, bo ta postać była robiona już bardzo dawno temu i nie chciałbym nic pokręcić :D Ale ogólnie to ciężkozbrojny mag, erynianin (błękitna/niebieska skóra z tego co pamiętam, coś tam jeszcze było charakterystycznego)
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 października 2009, 19:19 przez Pavciooo, łącznie zmieniany 1 raz.
I tak nikt tego nie czyta...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mekow »

Argena

Część z tego czego się dowiedziała niespecjalnie jej się podobało. Więc najeźdźcy dotarli także tutaj - ale ta informacja nie została jeszcze potwierdzona i na pewno warto zbadać tą sprawę. Zresztą jaki mają wybór? Szukanie osiedli pośrodku dżungli?
Dobrą pociechą było to, że nie było tu zimno, a raczej ciepło... choć jak dla Argeny słoneczko mogłoby być jeszcze bardziej aktywne.

- Lepiej będzie jak pójdziemy z wami. - rzekła.
Zaraz potem, chcąc dowiedzieć się co inni o tym myślą, spojrzała na pozostałych. Daikonsstran potwierdził jej zdanie kiwając głową, a wojownik wzruszył obojętnie ramionami, co musiało oznaczać, że wszystko mu jedno, a już po chwili wstał gotowy do marszu.
- Idziemy! Ruszać się! - rozkazała towarzyszącym jej, małym... dzieciom(???).
One natychmiast zaprzestały mycia jej rzeczy i każde z nich złapało, schowany dotychczas w szalupie, mały wypchany plecaczek - szykując się do drogi. Jednocześnie oddały Argenie jej miecz - rękawice najwidoczniej nie były jeszcze gotowe do użytku.
Byli gotowi do drogi.




@Pavciooo
Opisz proszę wygląd swojej postaci.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

Elfka dotarła do hangaru Białego Mechanika bez trudu.
Biały mechanik był w hali konstrukcyjnej. - Okrągły klucz Dwudziestka - rzucił spod maszyny. Młody pomocnik podał mu ślizgiem jakiś dziwny kawałek metalu. - Okrągły chłopcze, to ta przegródka piata z prawej - bąknął mechanik. - Przepraszam - rzucił szybko młody, szukając klucza po skrzynce. - Ojej.. czekaj, chyba mam go tutaj... nie mam dziewiętnastkę - mruczał Biały Mechanik. Zaraz wychylił się spod maszyny. - Wiesz co? Godzina przerwy. Skupienie mi siada, a poza tym... - wskazał brzuch chłopaka. - Myślałem,że to wicher próbuje odedrzeć nam dach hali, a to twój brzuch burczy. Marsz pod prysznic i do stołówki, a następnym razem zapytaj mnie o możliwość przerwy... - powiedział. - Ym.. ale najpierw może mnie spod tego wyciągnij - podał mu rękę. Młody zaparł się nogą i wyciągnął starszego mężczyznę spod maszyny. - Albo muszę schudnąć, albo załatwić wyższe podnośniki konstrukcyjne... - mruknął Biały Mechanik. - No leć, leć, jakbyś mógł to przynieś mi ze stołówki moje to-co-zwykle. Kucharz będzie wiedział o co chodzi
- Oczywiście - bąknął młody i pomknął do łaźni. Biały Mechanik spojrzał na siebie. - Szarobury Mechanik... - mruknął, widząc masę plam z oleju. potem podniósł wzrok i zobaczył Arilyn. - O, Arilyn. Pozwól, że nie uściskam twej dłoni - pokazał ręce brudne od smaru.


Wszyscy (poza Arilyn):

Całą ekipa powoli zagłębiła się w dżunglę po drugiej stronie jaru. Starszy wojownik szedł z tyłu. Dotykał drzew. - Ja tu zostaję - mruknął. - Dżungla mnie wyżywi - dodał i machnął reszcie ręka na pożegnanie. Iseris uniosła brew i wzięła wdech. - Hm... jak natrafisz na tubylców to nie licz, ze w pobliżu będzie... - czarodziejka zamilkła. Gość odszedł.
Grupa parła naprzód przez dżunglę, wkrótce do nosów całej ekipy doleciał swąd spalenizny. Wyszli z lasu na coś w rodzaju polany. Widok przed nimi był raczej zastraszający. To co było przed nimi stanowiło chyba resztki spalonej plantacji. Zgliszcza stelaży na rośliny i systemu nawadniającego. Wszędzie walały się ciała demonów. Centralny budynek, od którego dzieliło ich jakieś siedemset metrów, dalej stał, ale miał rozwalone drzwi, a ściany znaczyły ślady ognia. Koło budynku leżał jakiś mężczyzna. Leśna elfka klęczała, trzymając jego głowę na kolanach. Gładziła go powoli po włosach. Z budynku wyszedł brzuchaty mężczyzna i klęknął przy leżącym. Z prawej od ekipy zawaliła się płonąca wieża obserwacyjna, wzniecając chmurę popiołu.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Plomiennoluski »

Daikonsstran

Spokojnie jechał na Pimpusiu mniej więcej pośrodku grupki. Kiedy dotarły do niego słowa starszego człowieka. No cóż każdy musiał sam podejmować decyzje a ostatnio wszystko było tak wywrócone do góry nogami że ciężko było jasno określić co jest bardziej sensowne. Przyjrzał się bliżej nowym towarzyszom podróży. Wyglądało na to że trafili z deszczu pod rynnę, najpierw najazd demonów na jego miasto, potem lekki niefart na morzu a teraz to. Zaczynało się robić coraz bardziej ciekawie, przynajmniej już wiedział co znaczyło "obyś dożył ciekawych czasów", faktycznie czasem trzeba było nabrać pewnej perspektywy żeby docenić spokój i słodkie lenistwo.

Sielankę spaceru przez dżunglę przerwał mu nagły widok zniszczeń, jaki się przed nim rozciągał.
- Mam nadzieję że nie są to przedmieścia miasta o którym wspominaliście, bo nie jestem pewien czy jest do czego wracać. - głos drakona był wyprany z emocji, nic dziwnego, większość normalnych odruchów była u niego nieco zablokowana. Przyjrzał się bliżej pobojowisku i płonącej wieżyczce, widok zdecydowanie nie napajał go optymizmem, ale ciagle miał w sobie determinacje do tego żeby nie dać się zabić.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

Dziewczyna wyglądała nieco inaczej niż ostatnio. Z jej oczu zniknęła niepewność. Pojawiła się stanowczość... A gdzieś głęboko, na dnie jej oczu, czaił się płomień... Brwi miała ściągnięte nad oczami.
- Wojna z demonami dotarła aż tutaj. Zdrajca Eltharond jest na wyspie. Azazel zapewne będzie chciał odszukać swojego generała. Jestem odcięta od pomocy ze strony moich zwierzchników, więc jedyne co mam do zaoferowania to moje rapiery i zdolności. I najlepiej by było gdybyście zawarli trochę sojuszy. Inaczej może być krucho - powiedziała poważnie. Nie siliła się na wstępy. Żałowała, że nie zdecydowała o pozbawieniu życia tego żałosnego śmiecia. A mogła zakończyć jego żałosną egzystencję i ocalić tyle istnień... Jedna z brwi dziewczyny drgnęła. Pożałowała swojej litości i współczucia... Jaka szkoda, że moce Władczyni Ognia były zdecydowanie poza jej zasięgiem... Spaliłaby go na popiół...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mekow »

Argena

Kobieta ruszyła razem z innymi, chowając jednocześnie półtoraręczny miecz na swoje miejsce. Jej służba natychmiast podążała za nią. Początkowo "dzieci" musiały biec lekkim truchcikiem, ale potem tempo marszu całej grupy uległo spowolnieniu, więc nie miały one problemów z nadążeniem. Pod tym względem, przedzieranie się przez dżunglę wyszło im na dobre.
Z całej drużyny Argena szła jako druga. Nie zamierzała wlec się gdzieś z tyłu - jej zdaniem było to dobre dla tych małych pachołków, a nie dla kogoś takiego jak ona. Nie chciała też być pierwsza, gdyż ta osoba zmuszona była z kolei do wycinania ścieżki, a Ona nie miała ochoty się męczyć dla wygody innych... co innego odwrotnie.

Odejście wojownika było równie nagłe jak i zaskakujące. Może po tym wszystkim co się stało, postanowił odciąć się od wszystkich i wybrać życie samotnika. Coś jej tu jednak nie pasowało.
Stwierdził, że dżungla go wyżywi... może przez jakiś czas, ale nie był on już pierwszej młodości, a w ten sposób długo nie pociągnie - sam skazywał się na "prawo dżungli". Widocznie uznał, że najeźdźcy nie są zainteresowani podbijaniem lasów tropikalnych i tu będzie przed nimi bezpieczny.
Zresztą jego los obchodził Argenę tyle co ludzi, którzy uciekli wzdłuż plaży, gdy zostali zaatakowani - czyli naprawdę bardzo niewiele.

W końcu dotarli do celu, ale wszystko wskazywało na to, że ktoś dotarł tam przed nimi. Zniszczenia wskazywały na porządną walkę, ale musiała się ona odbyć dość niedawno - prawdopodobnie wczoraj.
- Chyba nie tego się spodziewaliście!? - zagadała do tych, którzy prowadzili marszrutę.
Swoją drogą, ten krajobraz coś jej przypominał.
Argena nie interesowała się losem leżącego mężczyzny, czy to rannego czy umierającego. Nie sądziła też, że pozostali napotkani mogą mieć coś ciekawego do powiedzenia... Choć nie wykluczała tej możliwości.
Zwracając uwagę na to gdzie stawia stopy ruszyła do przodu. Chciała przyjżeć się ciałom poległych demonów - coś tutaj sprawiło, że ginęły w dużych ilościach, a to było już nawet ciekawe... Może przy okazji znajdzie coś interesującego, jak broń, czy sakiewka.
- Za mną. - rozkazała z wyższością w głosie, a cztery małe postacie przemknęły między zgromadzonymi, aby usłuchać rozkazu swojej pani. Argena nie będzie przecież przeszukiwać przykrytych popiołem ciał i zgliszczy - to one były tu od takiej, brudnej roboty.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
-W tych czasach należy spodziewać się wszystkiego co najgorsze - rzucił do Argeny - Dowiedzmy się od tych tam, co dokładnie się wydarzyło - powiedział do towarzyszy
Domyślał się, że musiała się tutaj odbyć jakaś bitwa z demonami. Wyglądało na to, że zostały one przepędzone, niestety, najwyraźniej bardzo wysokim kosztem.
Świat coraz bardziej staczał się w otchłań chaosu, tutaj było to widać doskonale.
I tak nikt tego nie czyta...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Ruszył w stronę trójki istot zgromadzonych przed gruzami, cały czas zachowując ostrożność.
- Co tu się stało? - zapytał głośno, kiedy już się zbliżył.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

- Po kolei. Ten Eltharond to kto? - zapytał Biały Mechanik. Skinął elfce na jedno z pobliskich krzeseł stojących wokół małego, okrągłego stolika wmurowanego jedyną (centryczną) nogą w posadzkę. Mężczyzna sięgnął po jakąś buteleczkę, stojącą koło skrzynki z narzędziami. Opłukał dłonie ze smaru, a po najbliższym otoczeniu poniósł się smród rozpuszczalnika. Mechanik otrząsnął ręce i podszedł do kraniku nieopodal stołu przy którym stało parę krzeseł. Wymył ręce jakimś specyfikiem i spłukał go wodą. Gdy usiadł przy stoliku jego dłonie już nie śmierdziały chemią.


Wszyscy (poza Arilyn):

Cała ekipa podeszła powoli do trójki przed wieżą. Z górnych wyglądnęli jacyś uzbrojeni ludzie. Do ekipy na dole dołączył wielki mężczyzna, zaczęli opatrywać dość poważną ranę leżącego. Leśna elfka patrzyła na Argene podejrzliwie. Twarz nastoletniej istoty przybrała bardzo wrogi wyraz. Kobieta zatrzymała się o parę kroków od reszty. Yang ją wyminął i zadał pytanie.
- Demony przyszły i daliśmy im odpór na tyle,ze uznały że nie opłaca się atakować - odparł wielki mężczyzna. - Całą plantację diabli wzięli - jęknął gruby mężczyzna. - I mało nie ubili naszego snajpera... ech wy... - pokręcił głową i spojrzał na elfkę. Elfka przestałą gapić się na Argene i popatrzyła na brzuchatego mężczyznę pytająco. Ten tylko westchnął i machnął ręką. - Też uciekacie przed falą demonów? - zapytał obecnych. - To pomożecie nam przenieść trochę rzeczy do transportera i zabierzecie się z nami do bezpiecznego miejsca - mruknął.
Wielki mężczyzna spojrzał na obecnych. - Ten Drakon - jasne, niech idzie, ale reszta śmierdzi mi magią - mruknął. - To zatkaj nos. Nie czas na bredzenie o przekonaniach i to na czym kto polega. Wszyscy jesteśmy zagrożeni. Jeśli teraz Technikowie nie zarządzą rozejmu z resztą ludzi to uznam ich za kretynów - mruknął brzuchaty mężczyzna. - Trudno zaprzeczyć - rzucił ranny. Elfka położyła mu palec na ustach, by go uciszyć.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

Elfka usiadła. Przez chwilę układała to sobie w głowie. Gdy mężczyzna dołączył do niej przy stoliku zaczęła opowieść. Nie zdradziła szczegółów dotyczących jej przełożonych. Jeśli się domyśli i ustosunkuje to elfka się dopasuje. Jeśli nie, to tym lepiej. Opowieść zaczęła od uwolnienia jeńców z wieży. Potem opowiedziała o potyczkach z demonami i o Azazelu... O zdradzie Eltharonda i o tym jak przez niego pozbawiła życia przyjaciela. Nie wdawała się w szczegóły. Na koniec opowiedziała o wielkiej bitwie i o tym jak darowała życie temu śmieciowi.
- Nie jestem demonem tylko elfką. Nie chciałam się zniżać do jego poziomu... Tym razem nie popełnię tego błędu... - mruknęła.
- Gdy wysłano mnie do tego oddalonego gospodarstwa zjawił się tam Eltharond. Wiedział o tym, że utraciłam pamięć. Nie wiem jakim cudem, ale wiedział o tym od samego początku. W każdym razie starał się wcisnąć mi ciemnotę, że jesteśmy po jednej stronie. On tam został. Nie wiem co się dzieje z gospodarstwem... Być może ta parszywa podróba demona ma jakiś sposób na to by śledzić moje poczynania i wie już o tym, że odzyskałam pamięć. A wtedy może być krucho. Jest potężny. W walce jeden na jeden prawdopodobnie jestem bez szans. Do tego wedle wizji, którą miałam Azazel intensywnie poszukuje Eltharonda - zakończyła.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Plomiennoluski »

Daikonsstran


Przyglądał się całej scenie z zaciekawieniem, wyglądało że nie dość że coś tutaj się oparło fali demonów, to na dodatek była to ostoja techniki. Zszedł z golema i podszedł bliżej nowo przybyłych. Najwyraźniej było tu więcej niż tylko delikatna niechęć pomiędzy magią i techniką. W tym momencie jednak co innego było ważniejsze.
- Jeśli macie coś ciężkiego, to Pimpuś wam pomoże w przenoszeniu, pokażcie tylko co chcecie zabrać.
Golem przysunął się do swojego konstruktora pokazując swoją gotowość do działania.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mekow »

Argena

Idąc w tym samym kierunku co reszta, ale bardziej okrężną trasą, kobieta rzuciła okiem na porozrzucane ciała demonów. Niektóre były częściowo rozerwane na kawałki, a inne miały wielkie dziury. Argena nie miała specjalnie pojęcia o tego rodzaju broni, ale jakoś rozpoznała ślady. Zapewne była to podobna broń, do tej dziwnej hałaśliwej, której Daikonsstranin użył na plaży. Ale sądząc po skuteczności, musiała to być jakaś większa wersja... Gdy zawędrowała bliżej domu, zauważyła że ciała demonów są przecięte na pół - co musiało być efektem znakomitego wojownika i naprawdę dobrego, lub nawet magicznego miecza.
Ilość tych ciał i efekty broni zasugerowały Argenie, że czas najwyższy założyć pancerz.
- Zbroja. - powiedziała krótko, a niosący jej pancerz Gron natychmiast zaczął wyciągać z tobołków doskonałej jakości obity napierśnik.

Wtedy to dotarli do pozostałych osób zgromadzonych pod wieżą. Argenie nie spodobało się spojrzenie jakim przywitała ją elfka... "Czyżby wiedziała!?!... Nie! Przecież nie mogła wiedzieć... ale najwidoczniej mogła wyczuć" - przemknęło jej przez myśli.
Argena nie zamierzała dostarczać nikomu informacji. "Przeczucia to jedno, a wiedza to coś zupełnie innego." - pomyślała chcąc optymistycznie podejść do sprawy, aczkolwiek nie poprawiło to jej nastroju w obliczu wrogiego spojrzenia jakie miała na sobie.
Na szczęście ktoś zajął ją rozmową. I w sam raz, gdyż jedna z małych chodzących za Argeną postaci podała jej zbroję. Dobrze, że elfka przegapiła ten moment, w którym Argena zaczęła się uzbrajać - jeszcze zrobiłaby coś głupiego.
Niestety potem okazało się, że wielki mężczyzna również był nieufny. Ten przynajmniej, był taki nie tylko wobec niej, ale także wobec innych... nie było to dobre, ale przynajmniej dla niego nie była pierwsza na liście... jak to miało miejsce w przypadku młodej elfki.
Na szczęście grubas gadał z sensem, podobnie ranny osobnik, więc powinno jej się udać pozostać z innymi i przedostać się do wspomnianego, bezpiecznego miejsca... Choć nie miała chwili, aby podpytać się czy jest wspomniany transportowiec.
- Dobrze mówią, jesteśmy w tej samej sytuacji. - powiedziała - I po tej samej stronie. - dodała na wszelki wypadek, mając nadzieję, że wiadomości te dotrą do odpowiednich uszu i rozwieją czyjeś wątpliwości. Mówiąc to Argena skończyła ubierać się w lekką, ale doskonale dopasowaną damską zbroję, najwyższej klasy.
Spojrzała na swoją służbę. W tych okolicznościach nie powinni się oddalać od niej, ale stali dwa metry za nią (trzymając w rękach jakieś zawiniątka), więc najwidoczniej zdawali sobie z tego sprawę.
- Pomożecie przenosić bagaże. - poinformowała karzełki, wydając im w ten sposób rozkaz, który natychmiast były gotowe wykonać.
- Silni nie są, ale zrobią ile mogą. - poinformowała brzuchacza.
Według Argeny, pożyczenie swojej służby miało być jej wkładem... całym jej wkładem w pomaganie przy ewakuacji - przecież nie będzie osobiście pracowała fizycznie.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
- Jeśli chodzi o te demony...- rzucił mag - To jak źle wygląda sytuacja? I czy atakują głównie z jakiegoś konkretnego kierunku, czy przyłażą ze wszystkich stron? - zapytał chcąc zorientować się lepiej w panującej sytuacji. Wiedział, że takie informacje mogą być niedługo bardzo istotne, ale nie był pewien, czy technicy zechcą ich mu udzielić.
Tak czy siak, chyba skorzystamy z propozycji - powiedział spoglądając na Yanga, by upewnić się, że ten myśli tak samo (w końcu nie chciał przypadkiem wylądować sam gdzieś na terenach techników, nawet jeśli na razie byli potencjalnymi sprzymierzeńcami w ewentualnej walce z demonami)
Szybko przypomniał sobie w myślach zaklęcie leczące i podszedł do rannego mężczyzny. -Chyba będę w stanie tutaj pomóc - powiedział i za zgodą towarzyszy rannego przystąpił do rzucania zaklęcia leczącego.
I tak nikt tego nie czyta...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

- Hm... sądzisz, ze parę ostatnich ataków na plantacje to jego sprawka? - zapytał Biały Mechanik, unosząc brew. - Słyszeliśmy o podobnych wizjach od paru innych... hm... wrażliwych osób. Nikt jednak nie wiedział kim jest ten jegomość... - starszy mężczyzna pogładził się po wąsach w zamyśleniu. - Jedziemy do reszty Techników, z pewnością będą mieli do ciebie parę pytań - stwierdził, wstając. - Zeus, Zaitan! Ruszamy! - krzyknął. Dwójka mężczyzn porzuciła swoje zajęcia i ruszyła w kierunku białego czołgu, by go zastartować. Zeus wyglądał bardzo podobnie do gościa, który niósł Arilyn gdy wróciła do miasta o własnych siłach.
Ten drugi z kolei wyglądał szczypiorkowato, miał na sobie śmieszną, czarna kamizelkę i spodnie, na głowie gogle. - Chodźmy, Arilyn - powiedział Biały Mechanik, ruszając w stronę czołgu.


Wszyscy: (poza Arilyn - będę pisał p.A.)

Transporter okazał się być wielką metalową puchą na sześciu kółkach.
Daikonsstran od razu poznał dwuślad pancerny. Kawał dobrej roboty, ale nie było czasu podziwiać ani w nim grzebać.
- Potrzebujemy by jakaś dwójka lub trójka ludzi stanęła na strażnicy - rzucił brzuchaty mężczyzna i skinął głową na Daikonsstrana i Argenę. - Może wasza dwójka i... - jego wzrok na chwile spoczął na młodej elfce. - Nie - pokręcił głową, szukając wzrokiem dalszych kandydatów. Elfka znacząco odchrząknęła. - No dobra, tylec z nimi - bąknął brzuchacz.
Reszta wzięła się za noszenie.
Velius skończył leczenie i pomógł wstać snajperowi. - O, jak nowo narodzony, dzięki, stary - zaśmiał się mężczyzna. - Pogadamy po drodze, chodź, trzeba przenieść cały ten złom - wskazał innych którzy już schodzili z góry z pakunkami. - Co do twoich pytań - Wygląda na to, że demony łażą po tej dżungli losowo i napadają co popadnie - snajper wzruszył ramionami. - Pecha mieliśmy... -
Okazało się, ze w środku budynku jest trochę więcej ludzi, nie licząc równie brzuchatej co właściciel kobiety i kilku dzieci było tam jeszcze parę osób zdecydowanie zdolnych do walki. Można by nawet rzec, że niezdatnych w sumie do czegokolwiek innego...

(jest czas na krótki dialog między postaciami, jak ktoś nie chce/nie ma o czym gadać lub chce pogadać z NPCem niech da mi znać)
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Plomiennoluski »

Daikonsstran & Argena

- No dobrze, to chodźmy na tą wierze, może uda się coś ciekawego stamtąd zobaczyć.
Argena wyraziła zgodę przez ruszenie w odpowiednim kierunku. Lepiej było tam siedzieć i podziwiać widoki, niż... no właśnie, co innego mogłaby robić?
Kobieta zostawiła swoją służbę, aby pomagała w przenoszeniu bagaży.
- Właściwie to jak się dostałaś na ten statek, którym płynęliśmy? - zapytał konstruktor kiedy już wczłapał się na górę.
Argena podziwiała widoki, choć ten obecny nie miał w sobie nic nadzwyczajnego.Gdy towarzysz ją zagadał, najpierw zastanowiła się chwilę.
- Chciałam oddalić się od zagrożenia jakim był najazd demonów... Nie wiedziałam tylko, że nastąpi ona na taką skalę i będzie aż tak skuteczna.
- Mhm. - podsumował Daikonsstran. - Może ty opowiesz mi coś więcej o tej plantacji i mieście o którym ktoś wspominał? - zwrócił się do elfki we wspólnym wracając wzrokiem do obserwacji dżungli. Elfka jednak milczała... Może nawet nie zorientowała się, że do niej mówiono, gdyż patrzyła w przeciwną stronę - unikając spojrzenia na swych towarzyszy warty... a może tylko Argeny.
Widząc, że elfka nie jest skora do rozmowy Argena zagadała:
- Może Ty mi opowiesz o tej twojej hałaśliwej broni?
- Nie ma tu wiele do opowiadania, ot zwykła strzelba, żaden cud techniki czy inżynierii. Wystarczy dobrze wykorzystać odpowiednie reakcje i zmienić wybuch w siłę napędową i już mamy coś zdecydowanie potężniejszego od zwykłego łuku. - powiedział inżynier wyjaśniając, przynajmniej według swojej opinii.
- Czyli... - zaczęła, wyglądało na to, że dla niej nie wszystko było tutaj oczywiste - Ten wybuch wywołujesz magią? A to ma jakieś strzały? - Powiedziała od niechcenia rozglądając się.
- Magia? - zapytał zdziwiony inżynier. - Dla niektórych może byłaby to i magia, ale nie ma w niej ani odrobiny, a strzał nie ma, za to powiedzmy że ma pociski podobne do procy. Tylko że używa się samych naturalnych składników, nic nadprzyrodzonego.
Argena zmarszczyła brwi... coś jej tu nie pasowało.
- Jak nie ma w tym magii, to skąd się bierze ten wybuch? - zauważyła.
- Z odpowiednich substancji, to chyba normalne? W naturze występują różne rzeczy, trzeba tylko zacząć się nią interesować i eksperymentować z nią zamiast sięgać tam gdzie się nie powinno. - dla niego było to oczywiste.
Argena skrzywiła się słysząc odpowiedź. Przez chwilę milczała.
- Ale proca używa wręcz śmiesznych pocisków. Dlaczego nie możesz wziąć lepszych od nich strzał ?
- Po co strzała, jeśli pocisk ma utkwić w ciele a nie przez nie przelecieć. Proca może ma śmieszne pociski, ale odpowiednio użyte są zabójcze. Na dodatek jeśli wyrzucisz je z większą siłą, tak jak ze strzelby to spełnią zadanie lepiej niż strzała, i sie nie rozsypią po drodze, poza tym zajmują mniej miejsca. - Wyglądało że będzie musiał kobiecie tłumaczyć wszystko od podstaw a nie chciało mu się w tym momencie za bardzo.
Argena przez chwilę analizowała zdobyte informacje.
- Czyli strzelba, po prostu wyrzuca te pociski z bardzo dużą siłą?
- Dokładnie tak.
Argena pokiwała głową ze zrozumieniem.
- No a teraz skoro wszystko ustalone, oczy na dżunglę. - rzucił konstruktor.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mekow »

Argena i Daikonsstran

- No dobrze, to chodźmy na tą wierze, może uda się coś ciekawego stamtąd zobaczyć.
Argena wyraziła zgodę przez ruszenie w odpowiednim kierunku. Lepiej było tam siedzieć i podziwiać widoki, niż... no właśnie, co innego mogłaby robić?
Kobieta zostawiła swoją służbę, aby pomagała w przenoszeniu bagaży, a sama zajęła się podziwianiem widoku, choć ten obecny nie miał w sobie nic nadzwyczajnego.
Jedną z rzeczy jakie dało się zauważyć, była postępowanie Elfki, która stanęła za Daikonsstranem, tak żeby oddzielał je od siebie i odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Ta niechęć do Argeny była (dla niej) zupełnie zrozumiała i wprost oznaczało iż elfka po prostu musiała... wiedzieć.
- Właściwie to jak się dostałaś na ten statek, którym płynęliśmy? - zapytał konstruktor kiedy już wczłapał się na górę.
Gdy towarzysz ją zagadał, nadal błądziła myślami o elfce i jej podobnych. Potem zastanowiła się nad odpowiedzią i powiedziała:
- Chciałam oddalić się od zagrożenia jakim był najazd demonów... Nie wiedziałam tylko, że nastąpi ona na taką skalę i będzie aż tak skuteczna.
- Mhm. - podsumował Daikonsstran. - Może ty opowiesz mi coś więcej o tej plantacji i mieście o którym ktoś wspominał? - zwrócił się do elfki we wspólnym języku wracając wzrokiem do obserwacji dżungli. Elfka jednak milczała... Może nawet nie zorientowała się, że do niej mówiono, gdyż patrzyła w przeciwną stronę - unikając spojrzenia na swych towarzyszy warty... a może tylko Argeny.
Widząc, że elfka nie jest skora do rozmowy nawet z nim, Argena zagadała:
- Może Ty mi opowiesz o tej twojej hałaśliwej broni?
- Nie ma tu wiele do opowiadania, ot zwykła strzelba, żaden cud techniki czy inżynierii. Wystarczy dobrze wykorzystać odpowiednie reakcje i zmienić wybuch w siłę napędową i już mamy coś zdecydowanie potężniejszego od zwykłego łuku. - powiedział inżynier wyjaśniając, przynajmniej według swojej opinii.
- Czyli... - zaczęła, wyglądało na to, że dla niej nie wszystko było tutaj oczywiste - Ten wybuch wywołujesz magią? A to ma jakieś strzały? - Powiedziała od niechcenia rozglądając się.
- Magia? - zapytał zdziwiony inżynier. - Dla niektórych może byłaby to i magia, ale nie ma w niej ani odrobiny, a strzał nie ma, za to powiedzmy że ma pociski podobne do procy. Tylko że używa się samych naturalnych składników, nic nadprzyrodzonego.
Argena zmarszczyła brwi... coś jej tu nie pasowało.
- Jak nie ma w tym magii, to skąd się bierze ten wybuch? - zauważyła.
- Z odpowiednich substancji, to chyba normalne? W naturze występują różne rzeczy, trzeba tylko zacząć się nią interesować i eksperymentować z nią zamiast sięgać tam gdzie się nie powinno. - dla niego było to oczywiste.
Argena skrzywiła się słysząc jego słowa, nie była zadowolona, że nie udzielono jej bardziej jasnej odpowiedzi. Wciąż nie wiedziała skąd strzelba bierze swoją potęgę.
- Ale proca używa wręcz śmiesznych pocisków. Dlaczego nie możesz wziąć lepszych od nich strzał ? - powiedziała po chwili.
- Po co strzała, jeśli pocisk ma utkwić w ciele a nie przez nie przelecieć. Proca może ma śmieszne pociski, ale odpowiednio użyte są zabójcze. Na dodatek jeśli wyrzucisz je z większą siłą, tak jak ze strzelby to spełnią zadanie lepiej niż strzała, i się nie rozsypią po drodze, poza tym zajmują mniej miejsca. - powiedział.
Argena przez chwilę analizowała zdobyte informacje. Nadal jednak nie rozumiała zasad działania jego dziwnej broni, choć ciała martwych demonów świadczyły o jej skuteczności.
- Czyli strzelba, po prostu wyrzuca te pociski z bardzo dużą siłą? - spytała aby się upewnić czy dobrze zrozumiała.
- Dokładnie tak. - odpowiedział jej, a ona pokiwała głową.
- No a teraz skoro wszystko ustalone, oczy na dżunglę. - rzucił konstruktor.
Argena zgodziła się, że starczy już tej dyskusji. Wyglądało na to, ze poznanie tej dziwnej dla niej broni będzie wymagało poświęcenia większej ilości czasu.
Rozglądając się Argena zauważyła, że dżungla wygląda na nienaruszoną zaś plantacja jest całkowicie wypalona. Nie wiedziała co tutaj rosło, ale fakt, że już tego nie ma oznaczał, że demony odniosły sukces... choć przypłacony sporymi stratami.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
ODPOWIEDZ