[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Wstał i przeciągnął się, prezentując pełną galerię mięśni klatki piersiowej i brzucha. Nie było tego dużo, ale zawsze powtarzał, że wysokiej jakości. Parę razy uratowały go przed zabłąkanymi strzałami czy wysokimi cięciami - reagowały szybko i były wystarczające by przemieścić całe ciało w nieodległe miejsce zanim stała mu się krzywda.

- Witaj w nowym, oby piękniejszym dniu! - uśmiechnął się do Iseris - Wczorajszy spędziłem z tobą, więc nie sposób narzekać, ale mam nadzieję i ten spędzić z tobą, a żeby okoliczności towarzyszące okazały się nieco lepsze - dodał, podchodząc do niej. - Pomóc ci z tymi włosami? Razem będzie chyba wygodniej - powiedział, przeczesując odruchowo swoje włosy, które jednak dopiero zaczynały odrastać po wymianie skóry twarzy i głowy, której nie tak dawno dokonał symbiont...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon uśmiechnał się. Zdecydowanie bardziej podobało mu się takie zadanie niż negocjowanie. Jakieś strzały by się przydały.. Kołczan prawie pusty... zauważył gdy ruszali. Po drodze zachaczyli o kramik na uboczu gdzie Nadir uzupełnił zapasy. Poprawił pas, sprawdził czy miecz gładko się wysuwa oraz czy kusza jest pod ręką.
Jestem gotowy powiedział i uśmiechnął się szyderczo.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

Dotarłszy pod gmach urzędu miejskiego elfka nagle zupełne straciła całą pewność siebie. Spojrzała zakłopotana na Mistyka. Nie miała pojęcia jak to rozegrać. Co innego dla niej była rozmowa z Darkningiem, do którego chociaż odnosiła się z wielkim szacunkiem, to jednak miała dziwne podejście i wiele osób z jej otoczenia nieswojo czuło się przy niej, gdy rozmawiała z Mistrzem (chociaż w sumie sama nic dziwnego w tym nie widziała - mając duszę Władczyni przejęła po niej wiele różnych cech). A zupełnie co innego to było to wszystko związane z jakimikolwiek władzami czy ich przedstawicielstwem nie związanym z Darkantropią. Była prostą dziewczyną ze wsi... Albo nawet ściślej mówiąc z dziczy i gubiła się w tym.
- Hm... Erytryn... - bąknęła nie widząc jak ubrać w słowa swoją myśl. Zgrzytnęła zębami. Mistyk wyraźnie widział jej niepewność.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Nadir:

Drakon zakupił duży kołczan bełtów za 25 miedziądzów. Zawiera 100 bełtów. Pozostało mu jeszcze 350 miedziądzów.

Velius i Nadir:

Torosar wyprowadził ich z miasta i ruszył przed siebie. Wskazał delikatne czerwone światło błyszczące na zachód od miasta. - Tam jest węzeł chaosu. Opiekacze skupiły się wokół niego. Widać walczyły z czymś i odpoczywają. Może jeszcze nie zregenerowały się... skoro Eltharond tu się udaje to lepiej by je...- uderzył pięścią o pieść. Skinął na towarzyszy. Obaj usiedli na jego naramiennikach i nieumarły pobiegł. Poruszał się szybko jak na kupę kości w pancerzu ważącym ponad 200 ornów. Po drodze poczuli wiatr i nieprzyjemne uczucie.. to zaczęła się burza pyłowa. małe drobinki pyłu uderzały o ich twarze, drapiąc je.
Po kilku minutach biegu byli na skale okalającej węzeł. - Uważajcie na węzeł, nie podejdźcie blisko bo was wciągnie i zgniecie na miazgę - powiedział. Na płaskim terenie za skałą było dwanaście opiekaczy. Wielkie stwory o potężnych szczękach z licznymi otworami, z których ulatniał się dym i sporadycznie buchały płomienie. małe oczka obserwowały teren wokół i mrugały krótkowzrocznie. Unoszące się wokół tumany pyłu i popiołów uniemożliwiały zobaczenie czegokolwiek poza niecką , w której znajdował się węzeł.
- Uderzamy? - zapytał Torosar.

Yang Lou:

Kobieta spojrzała na niego i uśmiechnęła się półgębkiem - Tyle potrafię sama - stwierdziła, ale nie protestowała, gdy szermierz odebrał jej szczotkę. Włosy kobiety były bardzo miękkie w dotyku, ale pachniały dalej popiołem.
Iseris westchnęła. - Śniadanie... i co dalej? W nocy uganiałeś się za demonem... -
Nie skończyła. Rozległo się pukanie do drzwi.

Arilyn Faerith:

Mistyk potarł brodę - Idziemy do burmistrza - powiedział. Dwóch urzędasów próbowało odwieść Erytryna od pójścia tam, ale mistyk nie ustępował i koniec końców wylądowali w gabinecie burmistrza. Elf spojrzał na nich i westchnął. - Proszę usiąść - wskazał kilka krzeseł przed sobą. - Co was wiec tu sprowadza? - zapytał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Ant »

Eltharond

-Przed nami trudne zadanie ale podołamy. Deamici atakujcie kulami chaosu na głowę tej kupy kości. Postarajcie się by w nic nie widział. Chaoci! Wy w międzyczasie zasypcie go iskrami od szyi w dół kręgosłupa, starając się uszkodzić jego skrzydła. ale róbcie to nieregularnie, by przypadkiem nie zmiótł was ogonem. Tiamath! Ty spróbuj w tym czasie zbliżyć się do stwora jak najbardziej i skrępuj wtedy jego ruchy. Deamici i Chaoci zaprzestańcie wtedy ataku. Frenzo, Furiuszu, zajmiecie się jego ogonem, bo to nim może zmieść nas wszystkich. Ty Molochu, postaraj się zniszczyć jego kończyny. Demony drugiego kręgu ci pomogą. Deamici. Waszym zadaniem będzie zbliżyć się do bestii i ciągły atak po łbie i szyi. Chaoci sprawcie by nic nie widział zasypując jego pysk swoimi iskrami. Słudzy przemocy pomożecie mi wtedy w zdobyciu berła. Pokażcie na co stać armię wielkiego Azazela!-
Istoty uniosły pięści i zawyły, po czym ruszyły wykonać rozkazy. Smok powstał i uniósł łeb. Płomień Demencji został sparowany masą pocisków Wielkich Demitów i iskrami Chaotów. Moloch podbiegł do nieumarłego smoka od boku, w tym czasie Frenza i Fiusz biegli na tył istoty. Smok podniósł się w pełni i zamachnął ogonem, rysując ścianę jaskini. . Kolejna kanonada kul chaosu posypała się na pysk nieumarłego. Kilka ferii iskier poleciało na szyję, łeb i klatkę piersiową, reszta trafiała w skrzydła. Smok zrobił krok wstecz, dajac tym samym molochowi pomysł. Ponad tonowa masa mięsa wzięła rozpęd i przygrzmociła olbrzymia pięścią w mostek smoka. Wielka bestia zachwiała się, próbując podeprzeć ogonem... który pękł. Frenza i Furiusz naruszyli go znacznie.Kolejna salwa kul chaosu i szarża Tiamatha obaliła nieumarłego na plecy. Frenza i Furiusz czmychnęli na boki.Smok chwycił Molocha i zacisnął szpony na jego ramionach. Demon zawył, ale z połowy kłopotu wybawił go Tiamath rozwalając prawy łokieć smoka. Moloch nacisnął na drugą rękę i rozwarł szpony.
Rozległ się głuchy łoskot, gdy Tiamatch odleciał gdzieś na bok z przetrącona połowa kości. Smok na chwile chwycił go paszczą i cisnął na bok.
Tymczasem kolejna walka zagorzała koło berła. Sterty kości wstały i chwyciły za przerdzewiałe miecze dwuręczne, , by bronic berła. Eltharond został zaatakowany, ale uniknął ataków.
Eltharond wyciągnął swój Vangart. Atakując, pomagając sobie Napadem wyrąbywał sobie drogę do berła. W międzyczasie krzyczał rozkazy:
Słudzy przemocy utorujmy sobie drogę przez te kościane przeszkody. Powalmy je! Niech nie uda się im nas trafić! Demony trzeciego kręgu pomóżcie nam i zróbcie porządek z powalonymi. Pokażcie to na co was stać po przemianie i jak wielka siła w was drzemie.
Deamici i Chaoci nie przestawajcie atakować jego szyi. Nie atakujcie równo. Wasze ataki mają sprawdić, że straci orientację. Nie może być skupiony na niczym innym jak obrona.
Frenzo i Furiuszu zniszczcie jego kończyny. Jak się z nimi uporacie zajmiecie się jego skrzydłami. Jak nie będzie mógł się ruszać przestanie być zagrożeniem..
Molochu ty w międzyczasie pokaż że twoja siła potrafi złamać szyję smoka bez najmniejszego trudu. Deamici i chaoci. Nie przestawajcie wtedy ataku tylko zmieńcie cel na łeb tego smoka. Niech nie uda mu się ponownie kogokolwiek z nas zaatakować
Nie dajmy zginąć Tiamathowi! Póki żyje walczmy o jego życie. Im większe mamy straty tym mniej zadowolony będzie Azazel, a nie chcemy poznać jego gniewu na naszej skórze.

Moloch miał kłopoty, smok skupił sie an próbach chwycenia go. Wreszcie wielki demon chwycił smoka za szczęki i zaczął się z nim siłować. Nieumarły po chwili szarpanął podniósł demona łbem... i rozległ się kolejny trzask, gdy Frenza i Furiusz uderzyli na szyje od dwóch stron. Moloch wylądował na nogi i cisnął łbem w prawa cześć grupy szkieletów - wojowników, powalając ich i miażdżąc. Ciąg dalszy był łatwy do przewidzenia. na odsiecz Eltharondowi pognały wpierw demony III kregu, a potem cała armia, nie licząc chaotów. Oni dopiero pod koniec spalali i rozkruszali kości, uniemożliwiając szkieletom ponowne powstanie. Eltharond chwycił w dłoń berło. I drgnął.
Schował broń, odchrząknął i wydał następne rozkazy:
- Bierzemy Tiamatha i uciekamy czym prędzej. Zbliża się kolejne niebezpieczeństwo. O wiele groźniejsze od tego, które było tutaj. -
Demony III kręgu i Moloch podołały zadaniu i sprawnie wyniosły Tiamatha z podziemia. Cała ekipa biegiem udała sie na wschód.
Eltharond nakazał jednak odwrót w drugą stronę, a deamici mają patrzeć uważać na wschodnią stronę, w razie gdyby ktoś nieznajomy miał się wyłonić i wtedy go ostrzelać, po czym ma nastąpić ucieczka biegiem.
Istota jednak nie nadeszła, a demony przebiły zupełnie opuszczony w tej części zachodni mur i udały sie w dzicz.
- Tam dalej, panie, jest węzeł chaosu, możemy nim łatwo trafić do piekielnego miasta Azazela - powiedział Furiusz , wskazując kierunek.
Zabójca zaklął szpetnie po czym rozkazał jak najszybsze przejście do węzła chaosu.
Dotarli pod węzeł w niecałą minutę. W mieście za nimi zawaliła sie główna wieża. Czarna chmura wyrosła zza murów i zaczęła rozlewać sie po popielnych ziemiach. Eltharond wkroczył w wezęł i demony zaczęły wchodzić za nim...
Wycia i krzyki... bardzo znajome odgłosy wypełniały powietrze nad i w mieście demonów Azazela. Z portalu wyszła prawie całą grupa. Zabrakło tylko 2 deamitów... a jeden z nich wyszedł z węzła, po czym rozleciał sie an dwie części, jakby ktoś go przeciął na pół, mierząc linijką. Azazel uniósł brew i przywołał Eltharonda do siebie ruchem ręki. Stał koło dziury, z której wylewały sie nowe demony.
Elf zaklął ponownie widząc przeciętego Deamitę. Zobaczył wtedy Azazela. Podszedł do niego i ukłonił się nisko
- Panie! Zadanie wykonane. Oto berło, które miałem zdobyć- powiedział podając Azazelowi zdobycz
- Doskonale, Sługo, ale czekam na raport - powiedział Azazel, przyjmując bardziej ludzka postać. Procesowi towarzyszył dźwięk giętego metalu...
- Liczebność i stan oddziałów? - zapytał, niechcąc ręcznie liczyć armii za Eltharondem. Przy okazji ważył berło w dłoni. Wysłuchawszy raportu skinął na Eltharonda.
- Chodź wiec za mną, pokażę ci co możesz wybrać jako nagrodę za przyniesienie berła - powiedział, po czym wskazał niewielka dolinę, gdzie demony przepychały się, testując swa siłę.
- Dobrze sobie poradziłeś i przyprowadziłeś z powrotem więcej demonów , niż sądziłem. Dodatkowo mamy berło. Otrzymasz pewne zwiekszenie mocy, ponad to możesz wziąć do swej armii sto, lub mniej nowych demonów. jeśli weźmiesz mniej otrzymasz sam więcej mocy. -
Eltharond przyglądnął się licznej armii tłukącej się na dole.
Panie nie jestem godzien tak wielkiej łaski, ale skoro dajesz mi taką możliwość chciałbym wziąć ze sobą dwanaście opiekaczy, dwudziestu demonów II kręgu, czterdziestu szponiastych demonów i osiemnaście pijawek. -
- Doskonale. Jesteś pewien swego wyboru? - zapytał arcydemon.
- Tak panie. -
Demony wystąpiły do armii Eltharonda. Azazel pokiwał głową.
- Dostaniesz jeszcze coś, co ostatnio udało mi sie wyciągnąć.. w pewnych ilościach. Masz do wyboru Strażnika Wrót, demona agresji, Molocha, Piecoszczękę, sukkuba, inkuba lub pożeracza. -
- To naprawdę bardzo hojnie z twojej strony, panie. Wybieram Strażnika Wrót. -
Wielka istota przeszła do armii Eltharonda, gdy wskazał ją Azazel.
Azazel zaś położył dłoń na czole Eltharonda i półdemon poczuł jak jego rosnące skrzydła przebijają pancerz.
- No.. od tej pory jestes w stanie latać. Ponad to możesz przywołać do pomocy Wiatr Chaosu. Zaręczam, ze każda nie znająca się na chaosie istota spadnie z niebios w dół, gdy znajdzie siew zasięgu - powiedział Azazel, po czym pstryknięciem przywołał parę nefalemskich niewolników, którzy podali Eltharondowi jego nowy pancerz i broń. - Idź po ostatni z przedmiotów sługo! - powiedział arcydemon i poszedł w stronę dziury do piekła.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Uderzamy - spokojnie odpowiedział drakon. Proponuję wejść nieco wyżej niż oni, ja z Veliusem będziemy ich siec z dystansu, a jak jakiś podejdzie to ty go.. i tu wykonał charakterystyczny ruch ręką wydając przy tym odgłos podcinanego gardła. A jak już będą całkiem blisko to razem ich będziemy tłuc a czarodziej będzie zza naszych pleców ich studził swoim biczem wodnym
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- Nas sprowadzaja tutaj ostatnie wydarzenia. Chcecie czy nie, jestescie w nie zamieszani i jak tak dalej pojdzie, to na tym mozecie powaznie ucierpiec - powiedziala wprost. Mistyk mowil ze prawda jest najwieksza bronia... Zamierzala wiec mowic prawde...
- O? - burmistrz uniósł brew. - Wiec przyszliscie nas ostrzec? - zapytał.
- Miedzy innymi. Wiesz dobrze kim jest Azazel prawda? - zadala pytanie retoryczne. - Jego sługus imieniem Eltharond wlasnie ma zamiar sie tutaj wybrac. Przyczyna jest artefakt, ktory tu macie. Jesli my go namierzyliśmy, tym bardziej zrobi to on i jego demoniczni podwladni... - powiedziala. – Tylko, ze oni nie beda negocjowac i raczej wytna w pien cala wasza spolecznosc... Mistrael raczej sie wami nie zainteresuje... O ile wiem ma wazniejsze sprawy - dodala
Burmistrz odchrząknał.
- Eltharond? - zapytał. Widać imie było mu znane.
- Właśnie bierze szturmem miasto kawałek na zachód, jest o dziesieć dni drogi, ale ktoś, kto mu pomaga zna sie na wezłach chaosu. Podróżuje nimi z cała armia. Z tego co wiem jeden węzeł znajduje sie dwie goodziny drogi od miasta - stwierdził Erytryn. Burmistrz opadł na fotel.
- Skad wiecie, ze przyjdzie po nasz artefakt? - zapytał. Jego umysł kazal łapac mu się wątpliwości. Liczył dalej, że to co mówią przybysze nie jest prawdą.
- Stad, ze jakis czas temu zmierzylismy sie z nim walczac o jeden z artefaktow. Wiemy ze i on i my szukamy tego samego... Tylko ze on przemieszcza sie wieksza sila i szybciej od nas. Jest na uslugach Azazela i ma polecenie odnalezienia i przyniesienia arcydemonowi wszystkich artefaktow... Nie jest latwym przeciwnikiem i nie gra fair. I umie odnajdywac artefakty bezblednie - powiedziala
Burmistrz zamrugał oczyma. - Artefaktów? - zapytał. - Tak, był orb, berlo i kostur. Berło własnei zdobywa on, kulę znaleźlismy my... Zgadnij gdzie ruszy, gdy zdobedzie berło...- powiedziął mistyk i skrzywił się. - To nie wyjdzie na zdrowie waszemu miastu -
Burmistrz zabębnił palcami o blat.
- Tak.. - mruknął. - Co więc proponujecie? - zpaytał.
- On szuka artefaktu. Jesli go tu nie bedzie nie bedzie mial powodu tu przychodzic. Z obopólną korzyscia mozemy zabrac stad ten przedmiot. - powiedziala wprost. - Watpie bowiem byscie mieli ochote mierzyc sie samotnie z armia demonow - mruknela
- Nie mogę wam go tak po prostu oddać - jęknał meżczyzna.
Nagle dach zatrzeszczał. Burmistrz niemal wywracajac sie o krzesło podbiegł do okna i odetchnął.
- Burza pyłowa - powiedział i usiadł z powrotem. - Dogadajmy sie. Naszemu miastu zagraża grupka opiekaczy. Nie mozemy opuscic miasta, bo atakują z duzego dystansu jak katapulty - powiedział. - Wykończycie te opiekacze, a my damy wam artefakcik, pasuje? - zapytał burmistrz. Nerwowy nastroj nie odstępował go na krok.
- Co to te opiekacze? Brzmi jak chodzacy toster - mruknela dziewczyna niepewnie i uniosla jedna brew. Jak tylko sie tego dowie odpowie na pytanie
- Takie tam demony.. Nic, z czym byśmy sobie nie poradzili - odparł Erytryn i westchnął. - Wiec oddasz nam kostur, jak unicestwimy te bestyjki, tak? - zapytał. burmistrz twierdzaco pokiwa głową. - Jak tylko burza minie namówimy naszą wieszczkę, by pokazała nam tamte tereny.. znaczy koło węzła. Wtedy będziemy mogli zobaczyć jak sobie radzicie.
- No dobra. Erytryn to teraz idziemy nie?
- spytala elfka gotowa ruszyc juz na te nieszczesne demony. Poruszyla barkami rozgrzewajac je przed potencjalna walka. Patrzyla na Mistyka. Chyba cala ta rozmowa bardzo ja wyczerpala. Nie lubila rozmawiac. Mistyk zobaczyl u niej jak do tej pory dobrze maskowane slady zdenerwowania.
- Hm, chodzmy, ale lepiej poczekajmy na koniec burzy. W tych warunkach nie bedę mógł za dobrze wykorzystywać zdolnosci mentalnych - powiedział. Burmistrz wysilił się na uśmiech i odprowadził pare do drzwi gabinetu. Mistyk podał elfce ramie
- Źle wygladasz, moze chwilkę przysiadziemy? - zapytal.
- Zle? Hm... Wiesz... Nie lubie gadac z urzednikami - dziewczyna wyraznie przestala juz nad soba panowac. Zadrzala jej brew w tiku nerwowym. Tych kilka minut kosztowalo ja wiecej niz bylaby sklonna sie do tego przyznac. Z natury raczej niesmiala w kontaktach z obcymi i wyzej postawionymi od siebie... Przy czym wychowanie wpoilo jej respekt do urzednikow.. Same problemy.
- To chodźmy do karczmy i przysiadźmy tam. Torosar i reszta pewnie szlajają sie po miescie - westchnął mistyk.
- N-no dobrze... - baknela ogladajac sie wstecz czy przypadkiem nie zostala uslyszana. Znow zadrzala jej brew. Zamrugala oczami i stanela jak slup soli.
- Hm? - mistyk spojrzał na nią. - Co jest? - zapytał, gotów wziac na ręce.
Elfka odpowiedziala dopiero po chwili.
- Nic... Nic mi nie jest - baknela. - Nie kaz mi prosze wiecej rozmawiac z takimi jak on... - baknela spuszczajac glowe.
- Dobrze... - powiedział Erytryn. – mogłaś mi po prostu powiedziec, bym to sam zalatwil - dodał, kładac jej dłonie na ramionach.
Arilyn spuscila glowe. Najwyrazniej nie wiedziala co ma odpowiedziec. Chyba w ogole nie brala tego pod uwage wczesnej. Nie pomyslala o tym... Zreszta... Nie chciala do tej pory by Mistyk wiedzial o jej braku umiejetnosci radzenia sobie z takimi sprawami...
-Dobra... Nie stójmy tu jak kołki… Mam cie poniesć do karczmy? - zapytał mistyk, usmiechajac sie cieplo.
Elfka drgnela i zamachala rekami podnoszac przy tym gwaltowne glowe
- Nie, nie trzeba. Naprawdę - byla wyraznie speszona. Miala czerwone policzki.
- No to chodź - mistyk mrugnął do niej i skinął na karczmę.
Elfka ruszyla za Mistykiem. Szla pol kroku za nim. Gdy zwalnial kroku ona rowniez zwalniala nie chcac go wyprzedzac
Erytryn otworzył przed nia drzwi i wyszczerzył się.
- Panie przodem -
Elfka nie miala wyjscia. Weszla przed Mistykiem. Zawahała sie przed tym troche ale wyprzedzila w koncu Erytryna...
Erytryn usmiechnal sie i zamknal drzwi za elfka.
- Herbaty? - zapytal.
- Mhm - skinela glowa. Zmeczyla ja ta dyskusja z burmistrzem. Rozejrzała sie za jakims miejscem gdzie moglaby w spokoju usiasc.
Mistyk podal jej krzesło.
- Dobra, czekamy tu na naszych podopiecznych? - zapytał i zasmial sie. Słowo "podopieczny" średnio pasowało do Torosara.
- Hm, jakbyśmy mieli Sotora zamiast Torosara, to mogłbym powiedzieć "podopiecznych" z pelnym przekonaniem - dodał.
Elfka usmiechnela sie siadajac na krzesle
- Fakt - powiedziala wyobrazajac sobie teraz Sotora. Zasmiala sie cicho pod nosem. Rzeczywiście ten potężny nieumarły, jeden z Mrocznej Trójcy był czasami bardzo dziecinny.. I w jej przekonaniu wręcz słodki, niczym pluszak.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Uśmiechnął się, rozczesując powoli jej włosy. Sam kiedyś miał bujną i długą czuprynę, więc mniej więcej orientował się, jak należy to robić.
- Iseris, ja nie wątpię, że jesteś w stanie poradzić sobie ze wszystkim, co może cię spotkać. Chciałbym tylko załatwić część tych rzeczy za ciebie, nie dlatego, że mogłabyś sobie z nimi nie poradzić, ale po to, żeby zaoszczędzić ci wysiłku -uśmiechnął się, spoglądając w lustro. Wiedział że w szklanej tafli dostrzeże jego uśmiech. - Śniadanie i... Może popytam gdzieś w mieście. Być może ktoś tutaj widział moich... Znajomych. Chciałbym ich odszukać. Gdyby nie oni, nigdy bym cię nie uratował - spojrzał na sufit. - Czyż nie ustaliliśmy już, że Zabójca Demonów to moje drugie imię? - mrugnął do niej, wciąż powoli rozczesując włosy i wypłukując zakrzepłą krew - A imię zobowiązuje. Widzę demona, gonię demona. Dogonię demona, zabiję demona. Proste zależności... - mówił to, już kierując się do drzwi. Symbiont milczał, więc zapewne za drzwiami nie było żadnego niebezpieczeństwa, które umiałby wykryć. A mimo wizyty w piekle szermierz nie popadł jeszcze w paranoję - co innego koszmary senne, to prawda. Ale paranoja jednak mimo wszystko nie.

Otworzył więc drzwi zupełnie spokojny i wyluzowany.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Eltharond:

Demony zebrały się w grupę, po czym obrały szyk. - Gotowi do wymarszu, panie - zameldowała Frenza.


Nadir i Velius:

- Moim językiem mówisz, drakonie - powiedział Torosar, po czym ześliznął się po krawędzi skarpy. Velius natomiast zachwiał się i runął w drugą stronę, koziołkując kilka razy.. Drakon miał problem. Albo pomoże Torosarowi, albo Veliusowi, który padł nieprzytomny u podnóża wzgórza... Opiekacze dostrzegły Torosara i ruszyły na niego, miotając ogniste pociski.


Arilyn Faerith:

Burza szalała nad miastem, a Torosar i reszta nie wracali. - Przejdziemy się po mieście i ich poszukamy? - zapytał wreszcie mistyk nieco nerwowym głosem. Torosarowi chyba nie przyszło nic głupiego do głowy... znaczy czaszki.
W tym momencie z wyższego pietra zszedł Ugurth i przeciągnął się. Spojrzął na Erytryna i Arilyn. – Przegapiłem cos? – zapytał i podrapał się po potylicy.


Yang Lou:

I niemal wpadł na odziana w czarny pancerz postać. W sumie istota była jak cień. Szermierz miał wrażenie jakby zaraz miała zniknąć... że jest jakąś iluzją. - Yang Lou? - zapytała postać wibrujacym głosem. Szermierz pokiwał głową w milczeniu, patrzeć na rozmówcę wytrzeszczonymi oczyma. - Jestem Nachtrinroth. Służę tej samej organizacji co twoja znajoma - Arilyn. Czas, byś wrócił do nich i im pomógł. maja kłopoty - powiedział. - Lub raczej będą mieć. Ja jestem potrzebny gdzieś indziej, a na miasto, w którym obecnie rpzebywaja idzie, lub wkrótce ruszy armia Eltharonda. Obecnie szaleje tam burza pyłowa, wiec demony podejdą pod bramy absolutnie niezauważone. Ostrzeżesz ich - Yang zamrugał oczyma, gdy ninja wcisnął mu w rękę mały okrągły przedmiot. - Użyjesz tego, by dostać siew pobliże miasta - skinął mu głowa i odszedł.
Szermierz zamrugał oczyma. Ta istota nie rozkazywała mu. Ona po prostu podawała mu plan działania, którym podąży. Stwiedzała przyszłe fakty, bardziej niż je przewidywała. Iseris wstała z łóżka i podeszła do nieco zdrętwiałego Yanga. Spojrzała na niego. - Arilyn? - zapytała i uniosła brew. - To elfickie imię... kobiece - dodała. Ostatnie słowo chyba było opatrzone sporą ilością chłodu.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- Mam złe przeczucia... Lepiej chodźmy ich szukać... Podejrzewam, że wiem gdzie ich znajdziemy - bąknęła. Pojawienie się Ugurtha skwitowała ciężkim westchnieniem. Wstała ze swojego krzesła.
- Rusz tyłek. Idziemy szukać reszty towarzyszy. Eltharond może już być na tropie ostatniego artefaktu. Na pewno zawiedliśmy w jednym wypadku, więc tym razem się postarajmy - powiedziała zmęczonym głosem już kierując się ku drzwiom. Zamierzała wykonać to zadanie. to onaczało, że odpocznie dopiero później. Ten tok myślenia dodał jej chwilowo siły do dalszego działania. Jak pojawi się adrenalina będzie lepiej. Teraz musiała zadowolić się tym impulsem, który pchnął ja do działania.
- Jazda! Nie lubię takich przeczuć. Nie mam zamiaru ich ignorować - otworzyła drzwi i ruszyła przodem osłoniwszy wcześniej twarz. W jej myślach zagościł niepokój. Coś miało się wydarzyć... Takie miała wrażenie... I raczej nie będzie to nic miłego.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Powoli wciągnął powietrze. No, to teraz wszystko zaczęło układać się po jego myśli. Chyba, dodał sam do siebie, kiedy usłyszał jakim tonem odezwała się Iseris.
- Kobiece, owszem. Ona i jej oddział uratowali mnie z jakieś twierdzy w której zamknęły mnie demony. Krótko przed tym, jak trafiłem do Piekła. Była nieco podobna do ciebie - dodał, popadając w dziwne zamyślenie. - Zdaje się, że powinniśmy się spieszyć. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko udaniu się tam ze mną? - spytał, delikatnie głaszcząc jej włosy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir
Cholera jasna! krzyknał. Stał przez chwilę oceniając sytuację.... Velius leżał nieprzytomny. Na Torosara nacierały hordy przeciwników. Sytuacja wydała się oczywista. Drakon szybkim ruchem podrzucił kuszę i posłał betła w najbliższego wroga. Błyskawicznie nałożył kolejnego i wystrzelił niemal bez celowania. W takim tłoku nie trudno było powalić jakiegoś wroga. Opiekacze nacierały jednak zajadle, Nadir nie nadążał z przeładowywaniem. Szlag, akurat teraz Mag musiał się potknąć... mruknął odkładając kuszę. Doskoczył to Torosara. Przydało by się nieco więcej miejsca, nie sądzisz? zapytał ze złośliwym uśmiechem. Zaatakował Odepchnięciem tych stojących najbliżej, a gdy zrobilo się trochę luźniej stworzył Powietrzne Ostrze i zaczął siać nim zamęt w szeregach przeciwnika tnąc po kilku wrogów jednocześnie niewidoczną bronią.


Jak coś pomyliłem z nazwami to sorry, ale zagubila mi sie najnowsza wersja karty, a Zeth zapomniał mi podeslać :P
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Ant »

Eltharond

Półdemon zamyślił się chwilę.
Potem spojrzał po podwładnych. W jego oczach pojawiło się zadowolenie.
Rozprostował skrzydła.
"Zawsze chciałem zobaczyć jak to jest wzbić się w powietrze. Może po wyjściu z portalu wykonam swój pierwszy lot. Ale najpierw ważniejsze sprawy. Na zabawę czas przyjdzie później. "
- Zanim wyruszymy trzeba wykonać coś jeszcze. Pijawki! Uleczcie Tiamatha! Byle szybko i nie odwalcie fuszerki. Wróg nie będzie czekał. Azazel też! - zwrócił się do podkomendnych
Gdy Tiamath już był w stanie wyruszyć zwrócił się do Furiusza.
- Furiuszu mam dla ciebie specjalne zadanie. Prowadź! -
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

Nefalem skinął głową i ruszył spokojnie za Erytrynem, który stał już przy drzwiach z założoną maską. Rozpoczęła się wędrówka ulicami miasta...

To potrwa "nieco"


Yang Lou:

- Ba... samego cię nie puszcze - mruknęła kobieta. Westchnęła i przeciągnęła się. - W sumie... możemy ruszać chociażby i za minutę, tylko się ogarnę - stwierdziła pewnym głosem. "oho... nieźle stwierdził Shreth. "Uważaj, żebyś nie podszedł do jakiejś kobiety za blisko, bo ona urwie jej głowę" zarechotał.

Nadir:

Drakon dotarł do Torosara, który właśnie wywijał mieczem dwuręcznym. Podchodzenie blisko nie było dobrym pomysłem, więc Nadir trzymał dystans. Trafił na pojedynczego przeciwnika i z nim tylko się starł. Gdy po kilkudziesięciu sekundach walki powalił demona, stwierdził, że Torsar załatwił prawie całą resztę.
Kilka szybkich ataków od tyłu i kolejne Opiekacze padały jak muchy.
Wkrótce było po wszystkim...
xp wzrosło do 1900, awansowałeś na 18 poziom


Eltharond:

Tiamath został uleczony bardzo szybko.
Furiusz skinął głową i udał się do węzła. - Słucham, panie? - zapytał po drodze. - Chodziło tylko o doprowadzenie armii do węzła, czy cos jeszcze? -
Tymczasem demony zgromadziły się koło węzła i powoli przygotowywały do przeniesienia.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Strzelił palcami, przeciągając się mocno. Chrupnęły kręgi w odcinku lędźwiowym.
- Ja też spróbuję postkładać się do kupy. Trzebaby szybko się zbierać, nie chcę żeby te cholerne demoniszcza pourywały im łby. Nie znam ich zbyt długo, ale było nie było, wyciągnęli mnie z demonicznego więzienia - spojrzał kątem oka na Iseris, obserwując jej reakcję, mimo że udawał że patrzy w okno, gładząc wciąż prawie łysą czaszkę - należy im się za to jakaś wdzięczność, prawda? - uśmiechnął się. Miał cichą nadzieję że znajdzie tam w mieście kogoś, kto nauczy go trochę więcej o posługiwaniu sie kataną.
Shrethem.
*Nie śmiej się, bo pić przestanę. Może ma biedaczka niską samoocenę, i dlatego jest taka zazdrosna? Zresztą czy to ważne? Dla niej mogę się przestać zbliżać do innych kobiet. Warto.*
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Czeka aż go ktoś podniesie...

:P
I tak nikt tego nie czyta...
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon odetchnał. Szybko ci z nimi poszło.... powiedział spokojnie. W jego głosie dało się jednak wyczuć nutkę podziwu.
Zobaczmy co z naszym czarownikiem zaproponował i skierował się w stronę nieprzytomnego Veliusa. Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Albo że znasz się na medycynie w razie czego...

Przypominam sie w związku z kartą ;)
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
ODPOWIEDZ