Fergo zdawał się nie ucierpieć zbyt mocno. Co prawda był nieprzytomny, ale miał jedynie skromnego guza na głowie - zapewne efekt zderzenia się z płotkiem, choć oczywiście możliwe było, że zarobił też kilka siniaków skrytych obecnie pod ubraniem. Wyglądało na to, że jego zdrowiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
- Cholera, trzeba się zabrać za to jajo. - mruknął półork ruszając z miejsca w kierunku wsi. Po drodze zatrzymał się przy swojej, leżącej na ziemi, koleżance z drużyny.
Dzieliło ich wówczas dobrych kilka metrów, ale Elfie uszy Sangathana i Pasov, dosłyszały ich rozmowę.
- Wygrała ze mną. Ja nie wiem... jak to się stało? - skarżyła się kobieta niespecjalnie zadowolonym głosem.
Półork pomógł jej wstać i wymigując się od odpowiedzi powiedział krótko:
- Nie marudź. I zbierz siły, bo idziemy po gryfie jajo.
- Ale ta elfka... Taka mała chudzina... Gorhgel! - marudziła kobieta.
W tym momencie Pasov przestała na moment zajmować się Fergo i zmierzyła ich wzrokiem, choć oni szli odwróceni plecami do nich i nie mogli jej widzieć. Nie znała wyzwiska jakiego użyła wobec niej blondynka, ale niespecjalnie jej się to podobało. Niektórzy widocznie nie umieli przegrać i spokojnie się z tym pogodzić.
- Ona walnęła mnie w... - zaczęła kobieta idąc powoli z kosturem i półorkiem niczym kulami niepełnosprawnej osoby.
- Wszyscy słyszeli gdzie. - mężczyzna wpadł jej w słowo - Nie wrzeszcz tak. - skomentował.
- Nie to. Oko mi podbiła. - pożaliła się i rozmówcy nawiązali przez moment kontakt wzrokowy.
- Zagoi się. Nic Ci nic nie będzie. - uspokoił ją miłym, niepasującym do niego głosem i poczłapali dalej w milczeniu... a może coś jeszcze mówili, tylko nie dało się już tego usłyszeć bo ktoś inny zabrał głos.
W międzyczasie Sangathan i Ardel podnieśli Fergo, a na szczęście chłopak nie okazał się zbyt ciężki. Możliwe, że kubek zimnej wody wylany na twarz go obudzi, ale dla bezpieczeństwa musieli najpierw oddać przedmioty - zanim ich przeciwnicy się pozbierają i nabiorą ochoty na dokładkę. Póki co słychać było odgłosy cichych jęków poszkodowanych, ale potem ktoś zabrał głos.
- Dobra walka. - rzekł mężczyzna w długim, szarym stroju z kapturem, który stanął po ich stronie. Wszyscy zwrócili na niego swoją uwagę. - Teraz to nie ma co. Pozbierajcie swojego, a ja się zajmę Nim. - wskazał na swojego kompana, który miał mniej szczęścia w walce i leżał teraz na ziemi. - Wieczorem. Zapraszam do karczmy na piwo. Ja stawiam. - powiedział i podniósł kolegę.
Po przyjęciu zaproszenia zawodnicy pożegnali się krótko i rozeszli w dwóch różnych kierunkach. Zakapturzony pogramolił w stronę wsi, zaś drużyna ósma weszła do budynku sędziego, gdzie natychmiast położyli Fergo na podłodze.
Był to dobry moment, aby wypomnieć organizatorom, iż zawody zwykle wymagają pewnej kontroli, ale zarówno Lord Markcham jak i sędzia budzili swoją postawą pewien szacunek i udało im się powstrzymać od nieuprzejmych komentarzy.
- Mamy przedmioty. - powiedział Ardel.
- Dobrze. Poproszę je i waszą listę. - odparł sędzia z lekkim uśmiechem.
Pasov podeszła bliżej i położyła na stole ich listę przedmiotów, srebrny podstawek, oraz opowiadania o wampirach - w sumie troszkę szkoda, że nie było czasu do nich zajrzeć.
Sędzia uśmiechnął się i zaznaczył kolejne dwa podpisy na liście drużyny ósmej.
- Gratuluję. Jesteście najbliżej zwycięstwa. - powiedział - Jeszcze tylko kusza! - dodał głośno i oddał Elfce listę:
Zaraz potem, zanim zawodnicy zdążyli cokolwiek zrobić, otworzyły się drzwi i do środka weszło dwóch mężczyzn. Z oboma zawodnicy już się tak jakby spotkali. Jednym był zbrojny rycerz, który minął ich parę minut temu, a drugim łysy mężczyzna, który sprzedał im książeczkę i to On zabrał teraz głos.& Błękitna muszla ze szmaragdowej wyspy
& Butelka wina
-- Kusza
& Zbroja
& Książka
& Srebrne naczynie
& 5 szt.zł. - każda moneta inna
& Sadzonka Orontium Złotego
& Pióro z ogona Heteralocha Czarnego
& Jajo gryfa
- Podobno chcecie coś jeszcze odemnie odkupić. - powiedział z przyjacielskim uśmiechem, wyciągając z pod płaszcza średniej wielkości, łowiecką kuszę. Cenną, wspaniałą kuszę, która była ostatnim przedmiotem do zdobycia, a posiadanie jej w tym momencie oznaczało ostateczne wygranie zawodów!!! Niestety ich "tajemniczy kupiec" też zapewne zdawał sobie z tego sprawę. Wyglądało na to, że nadszedł czas na negocjacje ceny.