[Warhammer] Arhain

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
Twilight
Pomywacz
Posty: 61
Rejestracja: niedziela, 15 czerwca 2008, 15:46
Numer GG: 6401347
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Twilight »

Lindara

Lindara szła przed siebie, aż znalazła wodę. Jednak otoczenie nie wyglądało tak, jak je pamiętała. Ruszyła dalej, wedle wskazówek jakie otrzymała od Szelmy. Po kilkunastu minutach teren wciąż nie przypominał jej niczego. Przez chwilę myślała, że Druchii zadrwił sobie z niej, ale pomysł ten odrzuciła bardzo szybko – nie osiągnąłby tym niczego oprócz tego, że zirytowałby ją tym niepomiernie.
W pewnym momencie opuściła bieg rzeki i zagłębiła się w, zagęszczający się coraz bardziej, las. Rozglądała się uważnie wokoło, ale zewsząd otaczały ją takie same ośnieżone drzewa. Gdyby pora roku była cieplejsza pewnie czułaby w ten ciężki, drażniący nozdrza, żywiczny zapach drzew. Jako mała dziewczynka uwielbiała go, ponieważ był tak różny od ostrych zapachów unoszących się w powietrzu Naggarondu. Był dla niej jak powiew świeżości.
W pewnym momencie zorientowała się, że otoczenie zmieniło się… tu i tam widziała zamarznięte kałuże wody oraz zbite kępy krzaków. Warstwa śniegu też wydała jej się mniejsza, jakby przydeptana… pokręciła się dookoła i doszła do wniosku, że musi to być przecięcie zwierzęcych ścieżek. Świadczyły o tym ślady łap i odciski kopyt. Ciekawe…
„Dobrze, że to nie cieplejsza pora” - pomyślała z ulgą – „wtedy dopiero byś się wpakowała.”
Ostrożnie przeszła dalej, ale tknięta nagłym impulsem spojrzała za siebie. Poczuła jak serce powoli podchodzi jej do gardła – wszystko wyglądało tak jednostajnie, jednakowo. Cofnęła się kilka kroków, ale nigdzie nie dostrzegła swoich śladów – wtopiły się w inne.
„No pięknie, co za upokorzenie: zgubić się na prostej drodze” – pomyślała wściekła na sama siebie. Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na kilka chwil strachu, po czym odetchnęła głęboko i otworzyła oczy całkowicie już spokojna. Przez chwilę wahała się nad wyborem kierunku, ale w końcu wybrała ten najbardziej prawdopodobny.
Po kilku minutach marszu znów poczuła niepokój. Bagnisko stawało się coraz większe, a drzew ubywało, co wcale nie wróżyło nic dobrego. Po chwili znów musiała przystanąć by zastanowić się nad sytuacją. Powoli, niczym wielki oślizgły wąż, strach podpełzał do niej coraz bliżej. Lindara rozejrzała się uważnie dookoła, a między drzewami dostrzegła rozbłysk światła. Zastygła nieruchomo, a gdy znów rozbłysło odetchnęła z ulgą – to była tafla rzeki.
Ruszyła w tamtą stronę z nadzieją, ale szybko rozczarowała się. Lód skuwał toń i nie miała pojęcia w którą stronę się udać.
W końcu zdecydowała się na jeden kierunek i po kilku minutach trafiła na świeżo wybitą przerębel. Przez chwilę patrzyła w szemrzącą cicho wodę po czym zrzuciła z siebie ubranie. Miała cichą nadzieję, że w razie czego banici zaczną jej szukać, choć, prawdę mówiąc, duma nie pozwoliłaby jej przyznać się do tego głośno.
Skostniała z zimna zanim się ponownie ubrała. Wcisnęła ręce pod pachy by trochę je ogrzać i wciąż szczękając zębami, ruszyła dalej. Na śniegu zauważyła ślady butów, a w oddali – coś białego. Podchodząc bliżej okazało się, że to znajome jej skalne ściany. Teraz na pewno wróci do jaskini.
Lindara wspinała się właśnie po wąskiej ścieżce, gdy usłyszała czyjeś głosy. Z początku zastygła w bezruchu, nasłuchując. Po chwili zakradła się trochę wyżej i jej oczom ukazał się przedziwny obrazek: Zimowysmutek i ta ludzka kobieta… „Jak ona miała na imię?” – pomyślała nagle – „A zresztą… Co oni tutaj robią?”
Obserwowała przez chwilę dziwną parę, po czym wyprostowała się i ruszyła w kierunku Cienia. Ten chyba ją usłyszał, bo obrócił się i warknął coś do tej kobiety. „To nie czas na podchody” - pomyślała i rozluźniła się. Przybrała pogodny wyraz twarzy, jakby właśnie wracała z udanej przechadzki.
- To tylko ja – kobieta uśmiechnęła się wesoło, uspokajająco unosząc dłonie. – Co tu robisz? Gdyby było cieplej pomyślałabym, że wygrzewasz się w słońcu niczym najedzony kot…
Róża pustyni
Której cień nosi ze sobą tajemną obietnicę
Ten pustynny kwiat
Żaden słodki perfum nie torturuje mnie bardziej niż ten

Śnię o deszczu
Podnoszę swój wzrok ku pustym przestworzom
Zamykam oczy
Ten rzadki perfum jest słodkim upojeniem miłości
Deadel
Pomywacz
Posty: 44
Rejestracja: środa, 27 sierpnia 2008, 09:16
Numer GG: 0

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Deadel »

Zimowysmutek
Po chwili czekania z ukrycia wyszła Lindara "Wygląda jakbyla na spacerze taka jest zadowolona z siebie ciekawe ile słyszała". Nóż ukryłem za sobą i odpowiedzielem jej:
- Prawie zgadłaś właśnie zjedlismy pieczone ryby, a ta młoda ead uczyła mnie swojego języka- skłamałem jej bezczelnie poważnie patrząc w oczy i dodałem:
-Właśnie wracamy do jaskini idziesz z nami?-po czym odwracam się do młodej ead i machnąłem na nią by szła za mną do jaskini.
Kot ma swoje własne ścieżki;
choćbyś go zmusił do odwrotu, on nadal jest na swojej drodze.

Kot czeka

Droga Kota
Twilight
Pomywacz
Posty: 61
Rejestracja: niedziela, 15 czerwca 2008, 15:46
Numer GG: 6401347
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Twilight »

Lindara

Spojrzała pogardliwie na kobietę, po czym uważnie się przyjrzała otoczeniu. Cień miał dobrą gadkę, ale przekonująco kłamać nie potrafił – nigdzie nie było śladu ogniska. Musiało to być coś więcej, niż tylko nauka parszywej ludzkiej mowy. On chyba z nią nie chciał… Lindara czuła niesmak na samą myśl o tym.
„To by było obrzydliwe, on chyba o tym wie…” – pomyślała, uważnie obcinając wzrokiem mężczyznę. Uśmiechnęła się jednak wesoło na jego słowa.
- Dlaczego chcesz się uczyć ich brudnej mowy? – spytała, zwracając ironiczne spojrzenie na kobietę. – To strata czasu.
Ruszyła za elfem, a po chwili zrównała się z nim. Szli teraz ramię w ramię, a Lindara spojrzała na niego z ukosa, chcąc sprawdzić czy jej słowa wywołały na nim jakieś wrażenie.
Róża pustyni
Której cień nosi ze sobą tajemną obietnicę
Ten pustynny kwiat
Żaden słodki perfum nie torturuje mnie bardziej niż ten

Śnię o deszczu
Podnoszę swój wzrok ku pustym przestworzom
Zamykam oczy
Ten rzadki perfum jest słodkim upojeniem miłości
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Azghair

Sztuczka, której nauczył go Oriaith, była bardzo przydatna - oczywiście, jeśli umiało się ją poprawnie wykonać. Korsarzowi nie szło to zbyt dobrze, ale po kilku chwilach treningu opanował ruch na tyle, żeby być w stanie trenować samemu kiedy indziej. Później Oriaith przyniósł jakąś deskę i położywszy ją na skałach, skonstruował prostą równię. Azghair faktycznie nie miał większych problemów z utrzymaniem równowagi - przynajmniej dopóki nie został zaatakowany. Nie zdążył zablokować ciosu, który prawie zrzucił go na ziemię. Uśmiechnął się w odpowiedzi na komentarz elfa, po czym przyjął pozycję szermierczą. Starał się nie skupiać na sekwencji ruchów elfa, gdyż wiedział, że ruchem broni można zmylić przeciwnika. Zamiast tego starał się odczytać intencje przeciwnika i wyczuć jego następny ruch. Postanowił przyjąć taktykę obronną i czekać na błąd Oriaitha...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Deadel
Pomywacz
Posty: 44
Rejestracja: środa, 27 sierpnia 2008, 09:16
Numer GG: 0

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Deadel »

Zimowysmutek
Widząc wzgardliwe spojrzenie Lindary pomyślałem "szybko zapomniała, że jeszcze pare dni temu sama była zwierzęciem". Na jej słowa odpowiadam krótko:
-Tylko głupiec odrzuca nowe umiejętności-"pamietam jak dziś te słowa mojego wuja"
Kot ma swoje własne ścieżki;
choćbyś go zmusił do odwrotu, on nadal jest na swojej drodze.

Kot czeka

Droga Kota
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Ninerl »

Azghair
Oriaith właśnie zamierzał się mieczem, zadając cios, który prawdopodobnie miałby trafić w brzuch
Azghair przygotował się do zbicia broni Oriaitha w lewo.
Poszło bardzo łatwo, aż za łatwo. Druchii się odsłonił, przynajmniej tak to wyglądało.Azghair cofnął się lekko - wątpił, żeby jego przeciwnik tak łatwo wystawił się na atak. Zamiast atakować znowu przyjął pozycję obronną.
Tak, to był oczywisty podstęp, bo za chwilę z trudem sparował następny, nieczysty cios.
Cofnął się jeszcze o krok, po czym zaatakował, szybkim cięciem starając się trafić Oriaitha w kolano.
Cios zatrzymał się na zasłonie szermierza, a potem ostrze Azghaira z impetem poleciało na prawo. A potem sztych trafił go w udo.Korsarz zachwiał się i cofnął szybko, odzyskując równowagę. Znowu przyjął pozycję obronną i czekał na atak przeciwnika.
- Za mało równowagi- pokiwał głową jasnowłosy - Mimo, że lepiej niż zwykli wojownicy.
- Starzeję się - mruknął korsarz. - Poza tym od długiego czasu nie miałem okazji trenować.
- Nie starzejesz, ja jestem starszy od ciebie. Co do trenowania, to tu myślę, że ci go nie zbraknie. Znajdę jeszcze kilka desek i pojawiasz się tu codziennie. - Oriaith zmierzył Azghaira wzrokiem
- Oczywiście - ten odpowiedział i skinął głową.

Lindara i Zimowysmutek
We trójkę razem wrócili do jaskini- dwoje Druchii i jedna ludzka kobieta. Emilienne skłoniła się pokornie Lindarze, ale jeszcze głębszy ukłon złożyła przed Cieniem - zanim zniknęła w mroku innego korytarza, posłała Zimowemusmutkowi pełne wdzięczności spojrzenie. Kobieta i mężczyzna zostali chwilowo sami. Może to była okazja, by porozmawiać bez obawy o chętne uszy- szpiegów na pewno nie brak w bandzie, a nowi przybysze to zagrożenie dla pozycji niektórych banitów.

Sarath
Następny dzień zaczął się jak zwykle. Chwilowo nikt chyba nie zauważył kradzieży - lepiej by została zauważona jak najpóźniej.
Sarath tym razem znowu udało się znaleźć blisko tych dwóch ludzi. Zaraz obok niej pojawił się Khael, ale kobiety nigdzie nie było widać. Dwójka ludzi rozmawiało dość cicho, aż Druchii musiał niemal się oprzeć o zwierzaka.
A potem spojrzał na dziewczynę.
- Chcesz wiedzieć, co mówią? Skarżą się na plugawe stwory, czyli psy strażnicze. Ten ciemny nazwał nas wynaturzeniami...- Khael warknął cicho. Mimo nienawiści do strażników, zapewne poczuł się obrażony takim określeniem na swoją rasę, która powinna rządzić całym światem.
- A potem mówią...- wąski uśmieszek wykrzywił jego wargi- O wczorajszym hałasie w nocy. O psach...Widział cię ktoś, mała? Lepiej by nie...- rzucił złośliwie spojrzenie dziewczynie- Szwargotali jeszcze o tym, że mają już dość. Czarny coś mówił o oporze. Plugawe zwierzęta...Nadają się tylko do służby...- mężczyzna prychnął pogardliwie.
- A teraz, moja maleńka...powiesz mi do czego ci potrzebne ich słowa...- zasyczał Khael- Jestem bardzo ciekaw...a butelki zapewne nikt inny poza tobą nie chce widzieć, prawda?- w jego głosie pojawił się zimny ton.
Zapewne, mówiąc "nikt inny" miał na myśli tamtych. To, że mógł ją sprzedać nie było niczym dziwnym dla Sarath. Ile razy słyszała historie o nadmiernym zaufaniu, które zostało obrócone przeciw jego darczyńcom?
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
callisto
Szczur Lądowy
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 12 grudnia 2008, 23:00
Numer GG: 9592373
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: callisto »

Sarath
Sarath słuchała gróźb mężczyzny z rosnącą irytacją i rozbawieniem jednocześnie. Co on sobie myślał, że jest naiwna i nie przewidziała konsekwencji? Domyślała się, że jego ciekawość będzie żądała zaspokojenia. Ale ona nie miała zamiaru tego robić. Przynajmniej na razie.
- Po pierwsze, nie jestem twoją maleńką i nigdy nią nie będę, jasne? – Odpowiedziała mu, krzywiąc się lekko. -Po drugie, nikt mnie nie widział ani za rękę nie złapał, a strażnicy za nic nie uwierzą, że niewolnicy wyświadczają sobie nawzajem przysługi. A jeśli mnie sypniesz to nie tylko ja poniosę konsekwencje, mój drogi.– Nie mogła powstrzymać się od uśmieszku pod nosem. Jego groźby najwyraźniej odbijały się od niej jak od ściany. – Pytasz się po co mi to… Cóż, zanim tu trafiłam byłam aspirującą artystką. A co robi każdy porządny artysta najpierw? Bada grunt. – Powiedziała tonem jakby jej słowa były czymś oczywistym. - Pewnie zapytasz: grunt pod co? A ja ci odpowiem, że dostałam propozycję. Nader kuszącą. Ale bez twojej znajomości tego ich języka nic się nie uda. I stracimy na tym. Wszyscy. – Dodała po chwili namysłu szczególnie akcentując słowo wszyscy.
Ewolucja jest niedoskonałym i często okrutnym procesem.
Moralność traci swoje znaczenie.
Wybór pomiędzy złem i dobrem zredukowany do jednego, prostego wyboru...
Przetrwanie,
albo unicestwienie.
Twilight
Pomywacz
Posty: 61
Rejestracja: niedziela, 15 czerwca 2008, 15:46
Numer GG: 6401347
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Twilight »

Lindara, Zimowysmutek

Zimowysmutek patrzył chwilę za odchodząca ead. "Jutro też będzie trzeba coś wymyślić by wymknąć się na naukę" – pomyślał, po czym odwrócił się w stronę Lindary i spytał:
- Mogłabyś dowiedzieć co zrobili z bronią napadniętej karawany, bo ją dostałem tylko to - tu pokazał jej ułomki jakieś klingi.
Skinęła lekko głową, w odpowiedzi na ukłon kobiety, a na jej ustach wykwitł niemal przyjazny uśmiech. "W gruncie rzeczy to tylko ludzka kobieta. One są tak… kruche" – pomyślała, przyglądając się odchodzącej postaci. Odwróciła się do Druchii, marszcząc lekko brwi.
- Może mogłabym, a może nie... - stwierdziła, krzyżując ręce na piersi i opierając się o ścianę wejścia do jaskini. - Jednak skoro ty dostałeś tylko to, to wątpię bym ja dostała inną odpowiedź.
Lindara zmrużyła lekko oczy, a na jej ustach wykwitł nieprzyjemny uśmiech.
- A jeśli zdobędę dla ciebie jakąś broń to co ja będę z tego miała?
-Nic nie dostaniesz...- zawiesił głos na chwilę, po czym dodał - bo nie proszę cię o jej zdobycie... Hmm, jeżeli już tak bardzo chcesz być potrzebna to możesz ni załatwić kawałek skóry - tu nakreślił w powietrzu kwadrat o powierzchni mniej więcej pół metra.
-I jeszcze jedno: kiedy kończymy zabawę w banitów?- zadając to pytanie uważnie przyglądał się Lindarze. Ta drgnęła, słysząc odpowiedź Zimowegosmutka. Jej twarz pozostała jednak nieprzenikniona, choć oczy zwęziły się niebezpiecznie.
- Skoro tak, to sam sobie organizuj zabawki - prychnęła drwiąco. - I nie licz, że nie usłyszysz takiego pytania od innych.
Zamyśliła się lekko, jakby zastanawiała się nad jego drugim pytaniem.
- Jeśli masz gdzie odejść to droga wolna. Ale wątpię by pozwolili ci tak po prostu opuścić bandę, bez konsekwencji. Jakbyś nie zauważył jesteśmy zdani na ich łaskę albo niełaskę.
Zamilkła na chwilę, rzucając mu czujne spojrzenie.
- Kiedy byłeś na polowaniu, Szelma poradził nam byśmy przypomnieli sobie dawne umiejętności. Radzę ci zrobić to samo.
Zamilkła, by spojrzeć na korony okolicznych drzew. Po chwili podjęła wątek:
- Dał mi do zrozumienia, że od tego będzie zależeć to czy przeżyjemy. Jeśli jedno z nas popełni błąd to pociągnie pozostałą dwójkę.
Kobieta spojrzała na Cienia świdrującym wzrokiem zielonych oczu.
- Nie jesteś przyzwyczajony do słuchania rozkazów - to było stwierdzenie, a nie pytanie. - Nie nauczono cię tego? Jeżeli nie to trzeba to zmienić. Jestem pewna, że jedno z nas obejmie przywództwo w tym zadaniu.
Nie uznała stosowne poinformować go, że to ją Szelma wyznaczył do tego zadania. Nie chciała psuć im niespodzianki. Wolała postawić swoich towarzyszy przed faktem dokonanym.
Lindara skrzywiła się lekko, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wnętrza jaskini. „Po co ja w ogóle z nim o tym rozmawiam” – pomyślała – „Nie potrzebne mu to do szczęścia.”
- Nie dumaj zbyt długo, bo minie cię posiłek – rzuciła przez ramię i zniknęła w półmroku jaskini.

Uff, nareszcie udało nam się to zrobić ;).
Róża pustyni
Której cień nosi ze sobą tajemną obietnicę
Ten pustynny kwiat
Żaden słodki perfum nie torturuje mnie bardziej niż ten

Śnię o deszczu
Podnoszę swój wzrok ku pustym przestworzom
Zamykam oczy
Ten rzadki perfum jest słodkim upojeniem miłości
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Azghair

Oddalił się w kierunku jaskiń, po namyśle jednak skierował się w stronę lasu. Czuł zasychający na skórze pot, poza tym nie mył się od czasu przybycia do jaskini banitów... Nie zamierzał szukać strumienia - śniegu było pod dostatkiem, a korsarzowi takie warunki nie były obce. Znalazłszy jakieś ustronne miejsce, rozebrał się, natarł śniegiem, po czym szybko ubrał z powrotem, ponieważ od razu poczuł przenikliwe zimno. "Nie będzie z ciebie pożytku, jeśli dostaniesz zapalenia płuc"-pomyślał. Ruszył z powrotem do jaskini, starając się chociaż trochę rozgrzać szybkim marszem. Idąc analizował przebieg swojego pojedynku z Oriaithem oraz trenował wykonywanie sztuczki, której nauczył go elf.

Już myślałem, że sesja padła :) Dlatego nic nie pisałem.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Ninerl »

Azghair, Lindara i Zimowysmutek
Następne kilka dni minęło właściwie tak samo. Azghair codziennie stawiał się na szkoleniu u Oriaitha, Zimowysmutek zaczął towarzyszyć myśliwym na polowaniach, a przy okazji towarzyszyła im Lindara.
Wreszcie, Arhaith wręczył im dwie włócznie i łuk razem z kołczanem i kazał iść samotnie. Wyprowadził małą grupkę nowicjuszy daleko w las, na teren żerowisk. Zimowysmutek był już tutaj, pierwszego poranka po libacji.
Łowca zaraz potem odszedł, surowo przykazując by nie wracali bez zdobyczy.
Zostali sami. Zimowysmutek trafiłby z powrotem do jaskiń chyba bez większych problemów, a był dziwnie pewien, że Arhaith raczej nie nich nie wróci. Zapewne to miał być test.
Szli jeszcze chwilę przez zamarznięte bagniska, prztykane tu i tam drzewami i gęstymi krzakami. W pewnym momencie natrafili na świeże tropy. Wielkie odciski przypominały Zimowemusmutkowi i Lindarze tropy łosia. Chwilę potem skrzyżowały się z nimi następne, dużo mniejsze i należące prawdopodobnie do sarny.
Azghair właśnie podchodził do przykucniętych Zimowegosmutka i Lindary, gdy nagle coś zaszeleściło i rozległ się świst. Drżący bełt wbił się w gałąź tuż przed jego nosem. Kolejny zadygotał nad jego głową, gdy korsarz przypadł do ziemi. W krzakach za nimi jak i przed nimi coś szeleściło coraz głośniej.

Sarath
Khael tłumaczył prawie wszystkie rozmowy- wynikało z nich głównie, że ludzie są coraz bardziej zdesperowani, tylko nie wiedzą dokładnie co robić. Spierali się też, co zaplanować- brunet uparcie przekonywał łysego, by zacząć działać już natychmiast. Natomiast wysoki człowiek i grupka jego pobratymców nie była do końca przekonana, nalegając na spokój i dokładne rozważenie sytuacji niewolników.
To był dobry moment, by przekonać ich do pomocy. Zgodzą się zapewne na wszystko.
Jednak zanim Sarath zdążyła to zrobić, pewnej nocy obudził ją Khael. Reszta była również przytomna. Adair usiadł tuż za plecami Sarath, a reszta otoczyła ją kręgiem.
- A teraz....moja droga może wyjawisz nam to swoje zainteresowanie zwierzętami- Khael przymrużył oczy.
- Wszyscy jesteśmy zainteresowani- dodała Kyorien, patrząc się podejrzliwie na dziewczynę.
Haroith skinął w milczeniu głową. Sarath zrozumiała, że Khael musiał zdradzić towarzyszom prośbę i treść podsłuchiwanych ludzkich rozmów.
To może być jedyna szansa, by przekonać resztę Druchii do pomocy...
Ostatnio zmieniony sobota, 4 kwietnia 2009, 19:45 przez Ninerl, łącznie zmieniany 1 raz.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Twilight
Pomywacz
Posty: 61
Rejestracja: niedziela, 15 czerwca 2008, 15:46
Numer GG: 6401347
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Twilight »

Lindara

Kolejne dni zaczynały jej się zlewać w jedno. Były ciągiem wciąż powtarzanych czynności. Lindara by nie czuć się jak piąte koło u wozu okazyjnie przyłączała się do myśliwych. Wyszło jej to tylko na dobre.
W końcu Arhaith wręczył im dwie włócznie i łuk, i polecił im iść samotnie na polowanie. Było jasne, że mieli się nie pokazywać bez zdobyczy. Lindara wręczyła towarzyszą włócznie, a sobie zostawiła łuk. „Tak będzie dla nich bezpieczniej” – pomyślała.
Razem z Zimowymsmutkiem poprowadzili Azghaira poprzez zamarznięte bagnisko. Uważnie lustrowała każde zagłębienie w śniegu. Po kilku minutach wskazała Cieniowi spory trop.
- Łoś? – spytała go, przyklękając przy śladach. Kilka metrów dalej na ślad łosia nakładały się ślady sarny. Druchii przyklęknął przy niej badając ślad.
Słyszała kroki Azghaira za sobą. Usłyszała też świst i stuk, gdy grot uderzył o drzewo. Po czym kolejny. Odwróciła się gwałtownie, Azghair leżał na ziemi, a nad jego głową drżał bełt. Zielone oczy elfki otworzyły się szeroko ze zdumienia.
- Kurwa – wydusiła z siebie tylko, sięgając po łuk i strzałę. – Znajdźcie jakąś osłonę, bo wystrzelają nas jak bezbronne zwierzęta.
Sama skryła się za drzewem, przygotowując łuk do strzału. „Ciekawe, kto do nas strzela” – pomyślała uważnie obserwując krzaki. Nie podobało jej się to i miała nadzieję, że to tylko jakiś test ze strony banitów.
Róża pustyni
Której cień nosi ze sobą tajemną obietnicę
Ten pustynny kwiat
Żaden słodki perfum nie torturuje mnie bardziej niż ten

Śnię o deszczu
Podnoszę swój wzrok ku pustym przestworzom
Zamykam oczy
Ten rzadki perfum jest słodkim upojeniem miłości
Deadel
Pomywacz
Posty: 44
Rejestracja: środa, 27 sierpnia 2008, 09:16
Numer GG: 0

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Deadel »

Zimowysmutek
Ostatnie kilka dni minęło bardzo podobnie rano polowania, do których przyłączyła się Lindara. Dzięki temu że przy pilnowałem rozbioru zwierzyny zdobyłem trochę ścięgien, z których zrobiłem plecioną linkę do paści. Popołudniami kontynuowałem naukę młodej ead. Zacząłem też biegać z nią po lesie by odzyskać kondycję, a ją przygotować do treningu, który mam zamiar jej przeprowadzić W przerwach pokazywałem jej jak i gdzie zakłada się paści, złapane zwierzęta zjadaliśmy sami. Wieczorami pracowałem nad dwoma kawałkami metalu by zrobić z nich ostrza do rzucania. W przed dzień polowania, które miało być naszym testem wytłumaczyłem młodej ead jak ma się zemścić na Shobhairze,[ plan polega na tym że ona prowokuje go do gwałtu i w momencie największego szczytowania robi mu drobną ranę ostrym jak brzytwa okruchem krzemienia, który przez noc znajdował się w dole z odpadkami] tego dnia więcej z nią nie robiłem, gdyż cały dostępny czas zszedł mi na wytłumaczenie tego planu. Tej nocy miałem sen o mojej NorLyann. Rankiem ruszyliśmy z Arhaitem na polowanie, które miało być dla nas następnym testem. Wyprowadził nas w okolice gdzie polowałem po raz pierwszy. Łuk wzięła Lindara, a włócznie trafiły się mi i Azghairowi. Po paru minutach trafiliśmy na ślady sarny i łosia. Postanowiłem. że ruszymy tropem łosia w momencie, gdy miałem to przekazać reszcie usłyszałem świst i brzęk bełtów wbijanych się w drzewo. Przywarłem do ziemi wypatrując skąd nadleciały.
Kot ma swoje własne ścieżki;
choćbyś go zmusił do odwrotu, on nadal jest na swojej drodze.

Kot czeka

Droga Kota
callisto
Szczur Lądowy
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 12 grudnia 2008, 23:00
Numer GG: 9592373
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: callisto »

Sarath

Sarath westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami. „Kurwa, on ma stanowczo za długi język” – pomyślała lekko zirytowana.
- Czyżby Khael wam nie powiedział? – spytała, ponownie wzruszając ramionami. – Powiedziałam mu to, co sama wiem. Wydaje się, że wśród… - dziewczyna zawahała się przez chwilę, nie wiedząc jakiego słowa użyć - nas działa jakaś grupa. Uważają, że możemy polepszyć swój los. Do tego potrzebne nam są znaczne siły. W tym te parszywe zwierzęta. Liczę też na was i waszą… dyskrecję. Jestem pewna, że nawet jeśli strażnicy wynagrodzą donosiciela to owa grupa zemści się na delikwencie. Nikt przecież nie lubi kapusiów.
Sarath powiodła uważnym wzrokiem po twarzach towarzyszy, starając się odgadnąć czy łyknęli to, co im sprzedała.
- To tyle – stwierdziła po chwili milczenia. – Nic więcej nie wiem.
Ewolucja jest niedoskonałym i często okrutnym procesem.
Moralność traci swoje znaczenie.
Wybór pomiędzy złem i dobrem zredukowany do jednego, prostego wyboru...
Przetrwanie,
albo unicestwienie.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Azghair

Kilka kolejnych dni stało się serią rutynowych czynności. Treningi były męczące, ale już po tym krótkim okresie korsarz zauważył powrót kondycji i refleksu. Szybko przypomniał sobie wyuczone wcześniej sztuczki, ręce i dłonie przynajmniej w części odzyskały dawną siłę i sprawność. Codzienne kąpiele, o ile tak można nazwać nacieranie się śniegiem, sprawiły, że przenikliwe zimno przestało robić na elfie większe wrażenie.
Na polowanie szedł zły - nie był myśliwym, więc najprawdopodobniej będzie tylko przeszkadzał. Ariaith zostawił ich w środku lasu, ale korsarz doszedł do wniosku, że skoro Cień bywał na polowaniach, to prawdopodobnie zna drogę powrotną. Azghair splunął w ślad za odchodzącym elfem.
-Złapmy coś szybko i wracajmy-mruknął.-Nie wiem, po co wam tu jestem potrzebny, ale nie mam ochoty na łażenie po lesie.
Wziął jedną włócznię i poszedł do przodu, zostawiając Zimowegosmutka i Lindarę trochę w tyle. Kiedy zauważył, że tamci się zatrzymali, odwrócił się i zaczął iść w ich stronę. Wtedy bardziej podświadomie wyczuł niż usłyszał świst lotek. Zatrzymał się w pół kroku, a bełt z kuszy wbił się w drzewo tuż przed jego nosem. Rzucił się na ziemię i potoczył parę metrów w stronę krzaków przed nim, skąd najprawdopodobniej oddano strzały. Usłyszał głos Lindary. "Osłona nic nie da, skoro są zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jedyne wyjście to atak"-pomyślał i podczołgał się jeszcze trochę w stronę krzaków przed sobą. Przeciwnicy, kimkolwiek byli, nie wystrzelili salwy bełtów, a to znaczy, że nie mieli uraithen. Korsarz miał więc odrobinę czasu, jeśli przeciwnicy przeładowują kusze. Zacisnął mocniej palce na drzewcu włóczni i wpatrując się w krzaki czekał na kolejny szelest i poruszenie liści. Jednocześnie powoli zmieniał postawę - podciągnął kolana bliżej ciała, a swój ciężar oparł na nogach i lewej ręce. Trzymaną w prawej włócznię przygotował już do zadania pchnięcia. Czuł przyspieszony oddech i bicie serca, fale adrenaliny, napływającej do krwi, sprawiały, że każdy bodziec był o wiele mocniejszy, jednocześnie napełniając go euforią walki. Kiedy tylko dostrzegł poruszenie, zaatakował, uderzając włócznią w miejsce, gdzie krzaki się zatrzęsły.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Ninerl »

Zimowysmutek, Lindara, Azghair
Azghair skoczył w stronę krzaków- ich osypane śniegiem gałązki zadrżały lekko. Przez chwilę wydało mu się, że coś mignęło. Zamachnął się włócznią i krzaki zaszeleściły głośniej. Wskoczył w zarośla i za chwilę ledwie sparował cios mieczem, który jakby pojawił się znikąd.
Za chwilę biało odziana postać niemal skoczyła na niego. To mógłbyć problem - włócznia raczej nie służyła do walki w zwarciu.
Lindara i Zimowysmutek w kilka chwil znaleźli się za pobliskim drzewem. Było wąskie i mogło posłużyć tylko przez moment.
Cieniowi wydało się przez moment, że dostrzega przed sobą jakiś ruch- tak jakby ktoś próbował ostrożnie przekraść się za pobliskimi krzewami.
Znowu rozległ się świst wystrzelonych bełtów, ale tym razem pofrunęły w stronę korsarza. Ten jednak był trudnym celem, będąc stale w ruchu i strzelec miał pecha. Jeden bełt wbił się z szelestem w zamaskowanego przeciwnika, a na jego ramieniu rozlała się czerwona plama. Azghair usłyszał jego jęk bólu i ciche przekleństwo.

Sarath
- Grupa, tak....? Chyba nie mówisz nam wszystkiego albo jesteś głupia- stwierdziła sucho kobieta- A może to podpucha strażników?
-Taaa... nowicjuszkę mogliby tak wykorzystać.- dodał Adair- Wcisnąć taki kit. Kto ci to powiedział?- mężczyzna zacisnął dłonie na jej ramionach- Mów otwarcie...- potrząsnął dziewczyną.
- Inaczej przekonamy cię szybko do bycia szczerą- Khael uśmiechnął się paskudnie i podniósł ułamaną i poszczerbioną szyjkę butelki.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
callisto
Szczur Lądowy
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 12 grudnia 2008, 23:00
Numer GG: 9592373
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: callisto »

Sarath
No...To pięknie się Sarath mi urządziła...pięknie po prostu


Sarath westchnęła ciężko. Mogła się tego spodziewać
- Powiedziałam, co wiedziałam, więc odłóż tą pieprzoną butelkę, bo do jasnej cholery ja nic nie wiem! – Powiedziała patrząc w stronę Khaela. W jej głosie nie było słychać paniki, ani strachu. Wyczuwalne było za to lekkie poirytowanie. -Podeszła do mnie jakaś kobieta, nie pytajcie skąd się wzięła, bo nie mam bladego pojęcia, składając mi ofertę, o której już wam mówiłam. Jeśli jest coś, czego zdołałam się nauczyć to to, że jak się nie ryzykuje to się nic nie ma. Owszem, to może być poducha strażników, cholera ich tam wie. Ale patrząc z drugiej strony, czy oni nie są nieco…zbyt leniwi na to? Możecie mnie teraz zabić, proszę was bardzo, ale wydaje mi się, że jest jakiś powód, dla którego podeszła do mnie. Więc jak będzie? Pracujemy razem, czy wolicie tu tkwić? – Zapytała Sarath spokojnym tonem, sprawiającym wrażenie, że ich pogróżki spłynęły po niej jak woda.
Ewolucja jest niedoskonałym i często okrutnym procesem.
Moralność traci swoje znaczenie.
Wybór pomiędzy złem i dobrem zredukowany do jednego, prostego wyboru...
Przetrwanie,
albo unicestwienie.
Deadel
Pomywacz
Posty: 44
Rejestracja: środa, 27 sierpnia 2008, 09:16
Numer GG: 0

Re: [Warhammer] Arhain

Post autor: Deadel »

Zimowysmutek
Razem z Lindara ukryliśmy się za smukłym drzewem, które nie dawało prawie żadnej szansy przed ostrzałem. W krzakach przed nami zauważyłem że ktoś próbował się nie postrzeżenie poruszać. "Nie mamy żadnych szans jak zacznie strzelać jedyne wyjście to zwarcie" przemknęło mi przez głowę. Dałem Lindarze moja włócznie, jednocześnie wyciągając swój nóż. Rzekłem do Lindary:
-Za mną, osłaniaj tyły.- ignorując dźwięki walczącego Azgahira, rzucam się z nożem w krzaki, gdzie dostrzegłem ruch. [będę dożył do obalenia przeciwnika wykorzystam zalety noża w walce w zwarciu]
Kot ma swoje własne ścieżki;
choćbyś go zmusił do odwrotu, on nadal jest na swojej drodze.

Kot czeka

Droga Kota
ODPOWIEDZ