BAZYL pisze:I nie słuchaj Asthnera - to, ze on nie przykłada wagi do dbania o gitarę nie znaczy, ze (bla, bla, bla)
Co jak co, ale po Tobie bym się nie spodziewał braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Do insynuacji się można przyzwyczaić, ale....
- stal brzmi inaczej niż nylon, bez względu na żywiołowość gry, różnica jest kolosalna, a nie drobna
- podłączanie gitary do wzmacniacza, a obok dywagacje nt. moich zwyczajów w dbaniu o sprzęt są śmieszne; od pewnego poziomu oszczędzać moim sposobem się nie opłaca
Szkoda słów, bez komentarza powinienembył to zostawić...
[Jak piszesz takie rzeczy na forum, to musisz się liczyć z tym, że młodzi to czytają i mogą brać za przykład. Zły przykład, który potępiam - dop. BAZYL]
***
@Sihamaah: do nauki, poza książkami, polecam po prostu szukać tabulatur utworów, które lubisz i próbować je grać. Sympatia jest ważna, żeby nie znudzić się w połowie pracy, kiedy grane przez Ciebie dźwięki nie będą nawet w przybliżeniu przypominać oryginału. A jeśli trafi się coś nazbyt trudnego, to szukasz dalej - powoli wzbogacając repertuar i wyrabiając palce. Pierwsze ciekawsze rzeczy, jakie ja grałem np, to Stairway to Heaven, The Sage (grupy Emerson, Lake & Palmer; miodny kawałek do palcowania), Nothing Else Matters (z solówką przepisaną oktawę niżej, bo mi się nie mieściła w skali :P)... I tak dalej, i tym podobne. Rada Wilczycy z graniem shant jest znakomita - poczujesz towarzyskie granie, poznasz kilka dynamicznych bić, etc. Ja się w ten sposób na dobre wciągnąłem w tę zabawę. ;p
Co do szukania tabulatur - możesz znaleźć kogoś, kto ma archiwa Mysongbook sprzed zamknięcia witryny i GuitarPro. Afair, programik umie konwertować swoje taby na pdfy... ;)