Strona 1 z 1

New Weird

: sobota, 14 czerwca 2008, 18:00
autor: Sátyros
Fantastyka na naśladowcach stoi. Półki w księgarniach uginają się od kolejnych opowieści o światach świeżo co wyjętych z tolkienowskiej matrycy. Wydaje się, że gatunek stoi w miejscu; oczywiście, czytelnikom to nie przeszkadza. Szukają bowiem właśnie, wbrew często buńczucznym deklaracjom, rzeczy znajomych, pozwalającym im uciec od problemów dnia codziennego. Tak przynajmniej jest w mojej grupie rówieśniczej - chyba jednak nie tylko tutaj, skoro fantastyka nie traci tak szybko na popularności...
Szczęśliwie, coraz liczniej zaczynają pojawiać się perełki. Wielu dzisiejszych pisarzy, takich jak na przykład China Mieville, Jeff Vandermeer, Jeffrey Ford czy Ian R. McLeod, stara się zrzucić uwierającą fantastykę skórę opowieści o elfach, bohaterach czy, wprost przeciwnie, kolejnym podboju kosmosu. I czynią to znakomicie.
Ten reformatorski ruch ochrzczony został mianem New Weird. Trudno mówić o nim jako o jakimś podgatunku - nie dziwnym to zresztą, zważywszy na wypisany na sztandarach postulat braku ograniczen dla tworczej wyobraźni.
Moja przygoda z New Weird zaczęła się od "Fizjonomiki" Jeffreya Forda. Książka, pomimo pewnych niedociągnięć, wstrząsnęła mną i wzruszyła. Obrazy, jakie wprowadziła do mojej wyobraźni, do dzisiaj nieustannie powracają, burząc w snach spokój.
Teraz czytam "Miasto Szaleńców i Świętych", zbiór opowiadań Vandermeera - przezabawne, przerażające, zaskakujące, przepiękne. Cudowne... Gdyby był ktoś zainteresowany, wydaje mi się, że w internecie można znaleźć opowiadanie 'Zakochany Dradin" - polecam.
Zastanawiam się, czy na polskim podwórku znajdujemy jakieś książki wpasowujące się w klimaty New Weird. Pierwszym, który przychodzi mi do głowy jest Dukaj. Czy ktoś jeszcze?...

Re: New Weird

: sobota, 14 czerwca 2008, 18:20
autor: BAZYL
Oprócz Zakochanego Dradina można jeszcze znaleźć Przemianę Martina Lake’a.

Jeśli chodzi o literaturę New Weird, to jakoś nie przemawia do mnie tworzenie gatunku, który ma się wyłamać poza ramy gatunkowe. Bo w gruncie rzeczy to nie jest niczym nowym - Tolkien stworzył Śródziemie - jak na tamte czasy to była literatura New Weird - bo jak inaczej nazwać epos dziejący się w świecie baśni, z elementami powieści filozoficznej czy mitotwórczej?

Teraz czasy wymagają aby ta literatura była bardziej udziwniona - bo przecież Tolkien i inni już byli, więc żeby zmieścic się w "gatunku" trzeba udziwniać jeszcze bardziej. Nie wiem czy mi się ten zabieg podoba - Jeśli chodzi o Dukaja, bo jego akurat czytałem, to uważam niektóre utwory za niezłe, a na przyklad "Inne Pieśni" za zwyczajnie przegadane. Zresztą w wykraczaniu poza gatunek w którym się tworzy jest troche ryzykowne - siegam po pisarza, bo lubię jego gatunek, a co jeśli natknę się na elementy gatunku którego nie znoszę?