W ciągu ostatnich kilku miesięcy obejrzałem niesamowicie dużą ilość Anime, głównie za sprawą dziewczyny. I głównie po łebkach. Dziewczyna lubi oglądać te których zazwyczaj ja przełknąć nie mogę: Mundurki i szkoła i mundurki. (Czyli głownie te dla bab) albo mnie wkurwia ten przelewajacy wodę bambus w łaźni. Albo że pokazują sufit z lampą czasem. Albo krew która nie wygląda jak krew bo wygląda jakby ktoś wałkiem po ścianie czerwoną farbkę maznął. Albo że każdy zły śmieje się tak samo. Albo że prawie zawsze jest postać piegowata w okularach z włosami powyżej ramion. Albo już nie wiem co. w ogóle praktycznie w każdej Anime jest coś co mnie powinno tak konkretnie odrzucać bo anime stworzyło swój własny kanon już. Na koniec narzekania wstępnego powiem ze nie trawię angielskiego dubbingu czy polskiego lektora. Napisy są najlepsze. Dlatego też nie obejrzałem GitS bo miało miks tego i tego. Wracając, są tytuły do których się przyłożyłem i obejrzałem w całości:
NGE: To jest wypas, tylko nikt nie rozumie końcówki.
Akira: Ostatnio się za to wziąłem. Nie mam pojęcia czemu nie wcześniej. Ogółem fabuła dla mnie bardzo prosta (albo nie zrozumiałem, albo nie znam mangi) ale klimat nieziemski, a animacja na niezłym poziomie.
Interlude: Tu też nie wszystko jest do zrozumienia, ale da się zrozumieć końcówkę. Choć niektórzy oglądający to anime musieli być kompletnymi idiotami gdy czytałem komentarze.
Moon Phase - Chyba jedyny serial (nie licząc OMG!) który obejrzałem. A przekonał mnie opening który ma tyle do treści serialu co pięść do nosa. Główna bohaterka stereotypowa, na dodatek wampirzyca, jakież oryginalne. Główny bohater to łamaga zakochany w tamtej , jeszcze oryginalniejsze. Dziadek który posiada magiczne zdolności, też nowość, a fabuła była przewidywalna do bólu(nie licząc może kilku scen[na dodatek kończy się jakby w połowie starć]). Dodatkowo masa kocich uszek, co powinno mnie wkurwiać, ale mi nie przeszkadzało. Przemiksowana europejska kultura też nie przeszkadzała mi. Jednak w tym anime było coś co mnie przyciągnęło niż odepchnęło. Może to wszystko jest podane w nieco inny mniej standardowy sposób? Może to piętno autora mangi, bo z tego co pamiętam najpierw była manga. Uf ale sie rozpisałem. A zapomniałem dodać o humorze - eż nie jest jakiś specjalnie wysokich lotów.
Rosario to Vampire- Też zawiera chyba wszystko czego w anime nie lubię(chłopak wrzucony w świat magii, kiedy sam jest ciamajdą i bezmagiczny, na dodatek tego, wszystkie laski się w nim kochają, omg). A zwłaszcza przemiksowania europejskiej kultury(póki co wszystkie wymienione anime to mają) Żart jest cienki, postacie jak zwykle stereotypowe i jak zawsze takie same. Różaniec na szyi? WTF?! Co nie zmienia faktu że widziałem kilka ostatnich odcinków pierwszego sezonu i wiem nawet że przygotowują następny. Do obejrzenia, bez podniecania. Podoba mi się tylko jedna postać tutaj. A wspomiałem że to jedzie na fali Pottera? Podobnie jak Zero no Tsukaima?
Shinigami no Ballad - To jest fajne, choć denerwuje mnie ten kotek i jakaś sztuczna melanholijność tytułowej postaci. Głównie dlatego jest to ciekawa pozycja bo to kilka różnych luźno powiązanych ze sobą historyjek o śmierci, a dobre jest to że czasem można w kadrze zauważyć postacie które przewinęły się w innych odcinkach, a tu nie występują.
Teraz to się rozpisałem. Dla Was może być to mało patrząc na te Wasze sesje. ;]
EDIT:
Na przykład Ouran Highschool Host Club. Jest to w zasadzie odwrócona komedia heremowa (dosłownie, w klasyfikacji gatunkowej można natrafić na określenie "reversed harem"). Innymi słowy mamy jedną dziewczynę i bandę facetów - tytułowy host club.
Też widziałem, dobrze że przypomniałeś. Dobre do odmóżdżenia się. Nic więcej. Pełno tam pedalskich żartów o bliźniakach, ale są one o tyle dobre że są autoironieczne dla samego gatuku. A bohaterka, jest jak dla mnie bezbarwna, jest tylko narzędziem do ukazania tego.
EDIT2:
Dodałem "narzekania wstepnego" ;]