Fallout 3 to tytuł wyjątkowy. Gra, na którą gracze czekali dziesięć lat. Następczyni jednych z najlepszych tytułów cRPG, a przez gros ludzi uznawanych za niedoścignięty przykład. Choć pierwotnie miała być wyprodukowana siłami studia Black Isle (autorów dwóch poprzednich części), w roku 2003 trafiła w ręce firmy Bethesda Softworks, znanej głównie z serii The Elder Scrolls. Fani, którzy generalnie wiedzieli do tej pory, czego się spodziewać i w dużej części mieli w sercach projekt Fallout 3: Van Buren, stanęli nagle przed wielką niewiadomą i z podwójną niecierpliwością zaczęli wyczekiwać wydania gry.
Nadeszła jesień roku 2008 – Fallot 3 ukazał się i trafił w ręce odbiorców. Dziesięcioletni czas produkcji spowodował, że choć jest on nominalnie trzecią grą z serii, duża część graczy nigdy poprzednich na swoich komputerach nie instalowała. Tytuł musiał zmierzyć się jednocześnie z oczekiwaniami starszych odbiorców (czyli ze swoją własną legendą) oraz pragnieniami młodszych graczy (wychowanych na zupełnie innych tytułach). Jak Fallout 3 wyszedł z tego testu?
Świat
Historia gry rozpoczyna się w roku 2277 w dawnych Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w okolicach ich stolicy – Waszyngtonu. To dokładnie dwieście lat po wybuchu totalnej wojny nuklearnej, która rzuciła świat na kolana. Dzięki poprzednim częściom gry znamy w miarę dokładnie rozwój sytuacji na dużych obszarach wschodniego wybrzeża: od roku 2161, gdy Kryptę opuścił pierwszy Wędrowiec, poprzez rok 2241, gdy śledziliśmy losy jego potomka i dalej, z zarysu podanego na zakończenie gry. Zaznajomieni z dwoma pierwszymi tytułami gracze, już przed sięgnięciem po grę, wiedzą dokładnie czego się spodziewają; pozostali czekają tylko na coś postapokaliptycznego.
Wkraczając w świat Fallouta 3, gracz otaczany jest przez dosyć nieprzyjemną rzeczywistość. Mimo iż od wojny i nuklearnej zagłady minęły już dwa wieki, praktycznie jedyne co napotyka wokoło siebie, to sterty zniszczonego, radioaktywnego złomu. Od czasu do czasu natrafi na jakieś ludzkie osiedle – zawsze brudne, zawsze zniszczone, zawsze bez perspektyw rozwoju. Nie znajdziemy tu pól uprawnych, czy też ludzi chcących budować swoją przyszłość. Liczy się tylko przetrwanie. Tu i teraz.
Poza osadami rozciągają się pustkowia
. Z rzadka można tu spotkać coś, co butnie nazywa się karawaną (choć zazwyczaj jest to grupka nie więcej niż 2-3 ludzi i zwierzę juczne). Najczęściej trafiamy na strzelające bez ostrzeżenia gangi, supermutantów, radskropiony i kilka innych brzydactw. Całość sprawia wrażenie, jakby bomby atomowe spadły tu przedwczoraj. To ile w końcu lat minęło od apokalipsy? Podczas gry niejednokrotnie złapiecie się na tym pytaniu.
Nazwanie tego świata postapokaliptycznym jest chyba nie do końca poprawne. Bardzie pasuje do niego sam drugi człon tego określenia. Nie jest to chyba do końca to, czego oczekiwali fani starych Falloutów. Tamte światy, choć zniszczone, znajdujdowały się na progu zmian na lepsze. Bardzo wyraźnie widać kontrast pomiędzy odbudowującymi się miastami, powstającymi nowymi organizacjami państwowymi, wyłaniającym się porządkiem, a czymś, co można określić jako ponury chaos. Czuje się, że świat Fallouta 1 i 2 i ten zaprezentowany nam w trzeciej części to już nie to samo.
Zauważalne są również inne rozbieżności – na przykład dlaczego tak świetnie kiedyś wyglądające i będące obiektami pożądania wśród graczy karabiny laserowe i plazmowe wyglądają teraz jak kilka powiązanych z sobą sznurkiem elektromagnesów? Gdzie zaginął blask bijący od pancerzy wspomaganych, które zgubiły gdzieś swoją wielkość (choćby tę literalną – fizyczny rozmiar). Dlaczego Bractwa Stali nie stać na uszycie sobie i powieszenie w siedzibie niepodziurawionej przez kule flagi? Dlaczego obecne w poprzednich częściach technologie nagle uważane są za mityczne i prawdopodobnie nieistniejące? Nic nie wygląda do końca tak, jak powinno. Nic do końca nie działa tak, jak powinno. Zniknął też czarny humor, który ubarwiał poprzedniczki Fallouta 3. Naprawdę, można mieć wrażenie, że autorzy poprzednie części widzieli tylko na filmikach w Internecie.
Ten świat, odcięty od swoich poprzedników, nadal wydaje się być trochę nierealny jak na dwa wieki po bombardowaniach. Wierzyć się nie chce, że niektóre z miejsc napotkanych w grze przetrwały w sposób niezmieniony przez tyle lat. Nie chodzi tu o budynki, a o ludzi, o struktury społeczne.
Bohater
Najważniejszym chyba elementem każdej gry cRPG jest jej fabuła i bohaterowie. Fallout 3 stara się powrócić w tej kwestii do swoich korzeni. Gracz zabawę rozpoczyna jako niemowlak i kontynuuje ją przez lata dziecięce, aż do osiągnięcia dojrzałości. W sposób częściowo sfabularyzowany dobiera cechy swojej postaci: od rasy (Fallouta dogoniła w końcu poprawność polityczna i mimo iż zarówno matka i ojciec postaci wyglądają na – jak to się w USA określa – rasę kaukaską, możemy zagrać także afroamerykaninem czy też azjatą), płci, imienia, poprzez cechy do umiejętności. Ciekawym pomysłem jest dobranie tych ostatnich w sposób automatyczny po wypełnieniu przez postać testu K.O.Z.A. (Kompleksowa Ocena Zdolności Adaptacyjnych), to jest odpowiedzi na kilka pytań-scenek rodzajowych. To ukłon w stronę młodszych graczy, którzy zapewnie po ujrzeniu planszy tworzenia postaci pełnej cyferek by się przestraszyli. Oczywiście statystyki możemy zmienić sami w dowolnym kroku oraz na samym końcu, podczas opuszczania schronu. Ciekawym jest, iż nasz wygląd fizyczny możemy całkowicie odmienić w czasie rozgrywki, z fabularnym rzecz jasna uzasadnieniem.
Fabuła
Niestety już na samym początku okazuje się, że nasz bohater nie ma szczęścia i jest półsierotą wychowywaną przez ojca-naukowca. Ten, choć kocha go niezmiernie, w pewnym momencie postanawia opuścić Kryptę 101. Decyzja ta powoduje, że również i nasza główna postać musi wyruszyć z domu. Na początku celem jest odnalezienie rodzica, który rzecz jasna komplikuje się tak bardzo, że decyzje podejmowane przez postać wpłyną na losy całych pustkowi i mogą przyczynić się do ich uratowania lub zniszczenia.
Fabuła Fallouta 3 podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich to wątek główny gry – prawie całkowicie linowy, składający się z kolejnych kroków począwszy od wyjścia ze schronu, poprzez śledzenie kroków ojca po pustkowiach, na uratowaniu/zniszczeniu świata kończąc. Druga to dodatkowe przygody, zazwyczaj stanowiące zestawy kilku zadań związanych z jedną osobą lub miejscem.
Nie ma co ukrywać, rozwiązania fabularne w Falloucie 3 to już nie to samo, co w poprzednich częściach. Pierwsze co rzuca się w oczy, to wspomniana liniowość głównej historii. Udając się w niektóre miejsca przed czasem i próbując używać niektórych przedmiotów, czy też urządzeń, otrzymujemy wprost komunikat: „teraz nie możesz tego użyć”. Nie ma co też spodziewać się nieskończonej ilości sposobów dojścia do celu. W większości przypadków misje trzeba przejść metodą siłową, ewentualnie (naprawdę ewentualnie) przegadać rozmówcę. Dwa sposoby? Jak na dzisiejsze czasy mogłoby wydawać się całkiem sporo, ale w porównaniu z Falloutem 2 to śmiesznie mało.
Fabule brakuje też wielkich sił rządzących światem. Niby mamy tu Enklawę i Bractwo Stali, ale ledwie co je poznajemy, to gra się kończy. Misje związane z osadami to rozwiązywanie ich spraw codziennych. Praktycznie brak tego, co było bardzo silnym elementem starych części (szczególnie drugiej) – rozgrywek pomiędzy ludźmi, możliwości opowiedzenia się po jednej ze stron kilku ważnych konfliktów. W Falloucie 3 mamy taki jeden i to kończący się błyskawicznie, zresztą jak i sama gra.
Wolność fabularna i rozwiązań w Falloucie 3 zniknęły – została natomiast znana z innych produkcji Bethesdy, jak i poprzednich części gry, wolność zwiedzania świata. Bez praktycznie żadnych ograniczeń możemy przemierzać dosyć bogatą rzeczywistość. Robimy to na piechotę, bowiem pole naszych działań nie jest zbyt przestronne. Zwiedzanie Waszyngtonu i okolic to dosyć ciekawe zajęcie. Cieszy możliwość zajrzenia w różne zakamarki. W graczu pozostaje jednak wrażenie, że zróżnicowanie to jest dosyć sztuczne – po chwili okazuje się, że poza samym centrum stolicy, przedzieramy się przez podobne do siebie ulice, górki, budynki, resztki autostrad. Jeszcze gorzej jest pod ziemią. Dużą cześć naszych podróży przebywamy bowiem długimi identycznymi korytarzami metra i kolejnymi stacjami, które różnią się tylko tym, że w jednej tu, a w drugiej tam znajduje się blokujące drogę rumowisko. Jednorodność wpływa bardzo nużąco na rozgrywkę. Po kilku godzinach gry po prostu trzeba odpocząć.
Dodam jeszcze, że osobiście nie podobało mi się zakończenie fabularne gry. No po prostu nie tego oczekiwałem. Nie lubię rozwiązań w stylu deus ex machina
– zastosowanego nie tylko na końcu, ale i podczas samej rozgrywki. W starych Falloutach można było przeciwstawić się fabule, co oczywiście zazwyczaj kończyło się śmiercią, ale przynajmniej w uczciwej walce (wyjątkiem była chyba niemożność zabicia zarządcy schronu w pierwszej odsłonie gry).
Mechanika
Fallout 3 przedstawiany jest jako action-cRPG (co już samo w sobie powoduje ból głowy u fanów poprzednich części) – czy jednak naprawdę nim jest?
Sam system cech i umiejętności przypomina z nazwy i wyglądu znany z poprzednich części S.P.E.C.I.A.L. (w polskiej wersji nie wiedzieć czemu S.P.E.C.I.A.Ł.) wywodzący się z uniwersalnego rozwiązania G.U.R.P.S. Mamy tu podstawowe cechy (siłę, percepcję, wytrzymałość, charyzmę, inteligencję, zręczność oraz szczęście), zestaw przydatnych umiejętności (od strzelania, poprzez naukę, do kradzieży) oraz perki (specjalne umiejętności i fabularne dodatki).
Zaskakujące i irytujące jest działanie niektórych z nich, np. nauki i otwierania zamków. Poziom nie przekłada się bezpośrednio na prawdopodobieństwo sukcesu operacji, ale tylko je umożliwia. Istnieją po prostu komputery, które można hackować (nauką) od poziomu 50, czy też zamki od poziomu 75. Sama czynność spada na barki gracza – który musi zręcznościowo, przy pomocy myszki i klawiatury, poruszać wytrychami lub też rozwiązywać literowe szarady.
Choć umiejętności jest wiele, podczas gry, która niestety do zbyt długich nie należy, nie da się rozwinąć ich za dużo. Ponieważ rozgrywka opiera się w większości przypadków na brutalnej wyrzynce, duża część punktów prawdopodobnie u każdego gracza wzbogaci poziom strzelania z broni zwykłych, energetycznych, ciężkich, ładunkach wybuchowych oraz skradania. W takim wypadku na nic innego już nie wystarczy – co tak po prawdzie nie wpłynie znacząco na rozgrywkę. Zdawać by się mogło, że pozostałe umiejętności są raczej na pokaz. Przydatna jest jeszcze tylko sztuka rozmawiania, dzięki której można przekonywać bossów do bezkrwawego rozwiązania.
Walka
W momencie, w którym każdy gracz przejdzie kilka większych potyczek, dojdzie zapewnie do jednego wniosku – ta gra to nie żadne action-cRPG, tylko zwyczajne FPP. Przez 90% czasu gry bohater przedziera się przez pustkowia, tunele, korytarze dzierżąc w ręku swój ukochany karabin i rozwalając wszystko co stanie mu na drodze.
W odpowiedzi na uwagi graczy, że nie do końca tego by oczekiwali od cRPG-a, Bethesda przygotowała system VATS (Vault-Tec Assisted Targeting System). Dzięki niemu gracz może przejść w tryb dokładnego celowania, wybrać nawet kilka celów i oddać kilka strzałów. Jeśli dodatkowo robi to skradając się – trafienie krytyczne jest wielce prawdopodobne. Dzięki VATS-owi można przeciwnika zlikwidować znacznie szybciej, a i zostać nagrodzonym ciekawą animacją przedstawiającą śmierć celu.
Niestety VATS ma dwie wady. Pierwsza z nich to fakt, że punktów akcji starcza zaledwie na kilka strzałów. Możliwość ponownego użycia systemu pojawia się dopiero po ich ponownym uzbieraniu – czyli kilkudziesięciu sekundach. Podczas tego czasu jesteśmy uwięzieni w trybie zwykłej strzelanki. Drugą irytującą cechą jest to, że VATS można włączyć tylko w momencie dojrzenia przeciwnika. Jeśli zostaliśmy zaatakowani z nieznanego nam kierunku, dopóki sami nie rozejrzymy się wokoło i nie zlokalizujemy mniej więcej celu myszą – VATS nie zaskoczy.
Podczas zwykłego trybu walki liczy się tylko to, jak dobrze potrafimy się posługiwać naszą myszą i czy mamy dobry refleks. Gra nie posiada czegoś takiego jak aktywna pauza, która umożliwiałaby chociażby rozejrzenie się i lokalizację celów (VATS pozwala tylko na przełączanie się między dojrzanymi obiektami, nie rozglądanie się). Każdy atak zza pleców, szczególnie w wykonaniu szybkiego przeciwnika, kończy się irytującymi obrażeniami – zanim gracz zorientuje się, że coś go gryzie (radar
w grze pokazuje tylko cele znajdujące się w strefie 180 stopni przed postacią), odwróci się, zlokalizuje obiekt i włączy VATS-a (który sam zaskakuje dopiero po jakimś czasie) – zostaje dotkliwie pokąsany przez jakieś małe zwierzątko… Jeszcze gorzej, gdy dostanie się w ogień krzyżowy przeciwników uzbrojonych w dowolne lepsze karabiny.
Gdyby Fallout 3 reklamowany był jako FPP z elementami RPG, te uwagi zapewnie nie mogłyby być uznawane za wady. Jednak w grze cRPG są to rzeczy co najmniej irytujące.
Oprawa
Oprawa graficzna i dźwiękowa gry stoją na bardzo wysokim poziomie (przynajmniej w wersji przeznaczonej dla komputerów osobistych): dobrze wykonane obiekty i tekstury, robiące niezwykłe wrażenie animacje krytycznych trafień i końcowe sceny batalistyczne zadowolą każdego. Muzyka podkreśla klimat i nie przeszkadza w grze. Technicznie trudno cokolwiek poważniejszego Falloutowi zarzucić.
Można jednak trochę ponarzekać na monotonię wizualnej oprawy graficznej, która utrzymana jest przez większość czasu w identycznej gamie odcieni szarości i po pewnym czasie męczy oczy. Czy też naprawdę postapokalipsa musi być tożsama z absolutnym brakiem jaskrawszych barw?
Podsumowanie
Ocena Fallouta 3 to bardzo trudna sprawa. Generalnie grę można określić mianem strzelanki FPP z dużą ilością elementów action-cRPG, nawiązującą fabularnie do świata znanego z oryginalnych części. Jest to dokładnie to, czego spodziewali się fani jej poprzedniczek i czemu usilnie zaprzeczali producenci. Ci więc, którzy czekali na rasowego cRPG-a i kanoniczny produkt, zapewnie pozostaną nieusatysfakcjonowani. Natomiast osoby, które nie miały wcześniej styczności z tytułami lub też podchodziły realistycznie do zapowiedzi Bethesdy, będą miały lepszą zabawę. Obiektywnie rzecz biorąc otrzymaliśmy bowiem dosyć dobrą, choć momentami nużącą grę.
Tytuł: | Fallout 3 |
---|---|
Wydawca: | Cenega |
Rok wydania: | 2008 |
Platformy: | PC, X360, PS3 |
Ocena: | 4+ |
Taa..
„Generalnie grę można określić mianem strzelanki FPP z dużą ilością elementów action-cRPG”
Szkoda, że autor nie uznał, ze F3 to jeszcze tycoon jest. ;>
Ja niby jestem fanbojem ale teksty, że ” większości przypadków misje trzeba przejść metodą siłową, ewentualnie (naprawdę ewentualnie) przegadać rozmówcę. Dwa sposoby?”
Cóż, w jednej z misji pobocznych jest rozwiązań 8, w innej w innej 5 – i to nie są wyjatki. Sorry, stary ale nie wiem skad wytrzasnales powyzsze zdanie. Akurat swoboda wyboru rozwiazywania questów to jedna z tych rzeczy przy których F3 idealnie podchodzi pod poprzedników.
„Gdyby Fallout 3 reklamowany był jako FPP z elementami RPG, te uwagi zapewnie nie mogłyby być uznawane za wady. Jednak w grze cRPG są to rzeczy co najmniej irytujące.”
Wg takiej logiki np Gothic i TESy to też nie trve crpgi – bo przecież walka toczy się cały czas w czasie rzeczywistym (w przeciwienstwie zreszta do F3 w którym jest wspomniany VATS). Nie wszyscy żyją cały czas 10 lat temu, serio.
Co do reszty – jako tako się zgadzam, choć nie ukrywam, że wystawiłbym ocene conajmniej o punkt wyżej.
Hmm…
Dla mnie Fallout 3 też podchodzi bardziej pod FPP niż cRPG, ale to subiektywna ocena. Na pewno jest w nim więcej cRPG niż np. w Bioshocku, który łączył oba gatunki, ale także pozostał FPP.
Co do ilości możliwych rozwiązań, to jest słabo. Na pewno gorzej niż w poprzednich częściach. Że w wątkach pobocznych? Niech tam – ale wątek główny jest GŁÓWNY, a tam jest bieda z nędzą.
Mówisz że Gothic w tym porównaniu wychodzi podobnie? Tam na samym początku miałeś do wyboru 3 obozy do których mogłeś dołączyć, aby rozwinąć wątek główny, a tu co masz? Zabić zarządce, albo nie zabijać? Zdać test KOZA albo powiedzieć nauczycielowi że masz to w głębokim poważaniu? No bez przesady – pod względem możliwości fabularnych głównego wątku nawet Gothic bije F3.
Za to walka jest bardzo fajna (pomijam przymusowe animacje, które po 5 użyciu VATS-a zaczynają wkurzać). Jak skończysz F3 powiesz: fajna strzelanka. Skończysz dowolną strzelankę – powiesz fajna strzelanka. Skończysz F2 czy gothica, powiesz – fajny erpeg. I tyle.
ZŁO
Powiedzta po prostu, czy lepiej kupic F3 czy kolejny prepaid do WoWa. 😛
ta..
„Jak skończysz F3 . Powiesz: fajna strzelanka. Skończysz dowolną strzelankę – powiesz fajna strzelanka. Skończysz F2 czy gothica, powiesz – fajny erpeg. I tyle.”
Ekhem.. „*powiem” chyba powinieneś napisać – ja tam uważam, że skończyłem pełnowartościowego erpega.
Co do wątku głównego – zgoda, że odstaje poziomem od misji pobocznych. Tylko, że w F1&F2 (w szczególności w dwójce) wątek głowny schodził rowniez na dalszy plan – sorry, ale GECK, Enklawa i BoS chowały się przy problemach VC, „specyfice” NR, rycerzach Graala czy robieniu za bohatera/postrach Pustkowi. Inna sprawa to to, że jest rzeczywiscie bardziej konwencjonalny (tzn. od pkt A do B, od B do C etc.) – przeskoczyć można bodajze w nim tylko dwie misje .
Powracając do wątków pobocznych – to one stanowią siłę tej gry, tak samo jak i TESów (z Morrkiem na czele ofc, Oblivion był bowiem zwyczajnie średniawy) – w jednej z przykładowych misji (ogólnikowo, więc raczej nie zaspoileruje) mozemy rozwiąc konflikt dwóch frakcji droga siłową (opowiadajac sie po jednej lub drugiej stronie), wyperswadować go jednej ze stron (również wybieramy której), spowodować awarię Bardzo Ważnej RzeczyTM dzięki której problem może jeszcze bardziej się nasilić lub wręcz przeciwnie – przestać istnieć (w zależności od intrygi i perswazji naszego bohatera) lub
włamać się do prywatnych baz danych by ją skompromitować w oczach opinii publicznej. Nie mówiac o tym, ze część questów da się zaliczyć zwyczajnie kłamiąc, iż je wykonaliśmy (ofc wspierajac to retoryką).
Tak jeszcze tylko – na koniec – wszystko zalezy od osobistych preferencji – ja np. zawsze wolałem bogactwo świata, swobodę działania i wielowątkowość akcji od najbardziej nawet genialnej fabuły – kogoś innego co inneo jara. ;P
@Adamir – MMO śmierdzi. Zawsze i wszędzie. ;]
@Phoven
„Tak jeszcze tylko – na koniec – wszystko zalezy od osobistych preferencji – ja np. zawsze wolałem bogactwo świata, swobodę działania i wielowątkowość akcji od najbardziej nawet genialnej fabuły – kogoś innego co inneo jara. ;P”
Ja wole mieć to i to. Piszesz tak, jakby F3 przewyższał poprzednie części, w którymkolwiek z wymienionych aspektów – a przecież tak nie jest.
PS.
Mam pytanie – może lekko wredne – grałeś w ogóle w Fallouta 1, Fallouta 2, czy też np. Arcanum?
…
Wyjaśnie może skąd to pytanie.
Wraz z wzrostem kosztów wydawania gier robią się one co raz bardziej krótkie i jednotorowe. To może generalizacja, ale szczególnie widać to zjawisko w cRPGach.
Dochodzi to tego, że to co kiedyś było normalnym, jak np. chodzenie po całym ogromnym świecie gry bez ograniczeń (praktycznie obecne w każdym ze rpgów z lat 90), długa fabuła wystarczająca na długie dni gry (niektóre przechodziło się w tygodnie, np. Betrayal at Krondor’93), potem dołączenie zupełnej nieliniowości fabuły i dowolności rozwiązywania zadań (w Falloutach, Arcanum – parę lat później) – zniknęło z nadejściem rewolucji technicznej. Teraz jest odkrywane to na nowo w ograniczonym bardzo stopniu i serwowane jako nowość i przełomowość 🙂
Jeśli się nie grało w te stare gierki, które posiadały na pewno dużo słabszą grafikę, ale rozwiązania fabularne czasami o niebo lepsze – bo zamiast projektować 2 lata obiekty 3d, tworzono świat, BNów, tysiace wierszy rozmów – których nie trzeba było nagrywać dźwiękowo (!) – więc nie było praktycznie żadnych ograniczeń na treść, ilość, itp. – to nie ma się tej perspektywy, którą mają starzy tetrycy – tacy, jak ja 😀
Nie mówie oczywiście, że „kiedyś było lepiej” – bo przecież są teraz super gierki, tylko super cRPGów trochę mniej – a Fallout 3 tutaj nie pomógł i – wypada blado w stosunku do np. Wiedźmina i Mass Effecta.
–
„PS.
Mam pytanie – może lekko wredne – grałeś w ogóle w Fallouta 1, Fallouta 2, czy też np. Arcanum?”
Oczywiście, że nie – jak sam mówiłem jestem casualem wiec póki co przerobiłem jedynie dwie wersje Sapera – no i kiedyś jeszcze grałem w Pasjansa ale stwierdziłem, ze to zbyt hrcowa rozrywka jak dla mnie i dałem sobie spokój.
Piszesz tak, jakby F3 przewyższał poprzednie części, w którymkolwiek z wymienionych aspektów – a przecież tak nie jest.
„Piszesz tak, jakby F3 przewyższał poprzednie części, w którymkolwiek z wymienionych aspektów – a przecież tak nie jest.”
Nie przewyższa – ale dorównuje.
Sorry, borg ale jak dla mnie zwyczajnie to jednak jest takie bezsensowne gadanie, że „dawniej było lepiej” – dawniej świetne rpgi też nie wychodziły „co chwila”. Tym bardziej, ze F3 wyraznie wybija się spośród współczesnej konkurencji – szeroko reklamowane „możliwosci wyboru” w Wiesku to żenua w porównaniu do możliwości jakie oferuje F3 (misje poboczne! choć w sumie w porownaniu do Wieska to nawet watek głowny niewiele odstaje). W ME nie grałem, za sf zbytnio bowiemnie przepadam (ledwo na KOTORy dałem się skusić, choć przyznaje, ze nie zaluje).
I jeszcze jedno – nie wiem co dokładnie rozumiesz pod pojęciem „starych gier” ale ja FO, Arcanum, balduroidy etc. doskonale pamiętam i nie sprawia mi problemow porownywaniu ich do wspolczesnych produkcji. Jesli chodzi o jeszcze strasze pozycje – tu już gorzej, ale nie mam ochoty ani czasu by katować w rpgi które próby czasu jednak nie przetrwały. Sentymentów żadnych nie mam, bo móc nie mogę.
literówki
ajj… dziwacznie ten mój powyższy post wyglada – nie zwracac uwagi na literowki proszę. ;]
Hmm…
Ciekawi mnie co masz na myśli pisząc o grach, któe próby czasu nie przetrwały. Bo z tego co piszesz wynika, że żadna gra w którą nie grałeś nie przetrwała takiej próby.
Krondory to klasyki, podobnie jak Planescape. Co z tego, że się słabo sprzedały? Wiele dobrych gier się słabo sprzedaje – ale to nie umniejsza ich jakości. Są słabe gry, które sprzedają się świetnie. Między jakością a sprzedażą jest mała korelacja.
A Fallout 3? Próbowałem zainstalować patcha – ale nie wykrywa mi zainstalowanej gry. Znalazłem gdzieś na forum, że muszę reinstalować grę, żeby go zainstalować, a tego mi się robić nie chce. Za mało poprawek. Poczekam na kolejny. Zatem grałem dziś bez patcha. Po jakimś czasie gra się zawiesiła. Okej, zdarza się, ale jakoś już mi się nie chciało jej włączać z powrotem… I to nie był pierwszy raz.
Czy taka gra dorównuje poprzednim częściom, nad którymi siedziałem do świtu z wypiekami na twarzy i słownikiem ANG-POL pod ręką, żeby na bieżąco tłumaczyć każde słowo z dialogów? Moim zdaniem nie.
Heh, chyba zainstaluję tego patcha jednak, bo w takim tempie nigdy tej gry nie skończę 😀
Do diabła z falloutem 3
Ja czekam na Mass Effect 2 😛
Ja wiedziałem, że tak bedzie 😛
Fallout 3 to wynik połączenia cech Obliviona i S.T.A.L.K.E.R.A., któremu oryginalna saga Fallout użyczyła tylko tytułu i uniwersum ;]
Fallout 3 to połączenie Simsów i Neverhooda.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale może dzięki temu awansuje na starszego Nerd’sMutantAlloweda.
🙂
Niestety, awansowałeś tylko na pozycję gościa, któremu skończyły się argumenty…
Eh…
Jako wierna fanka F1 i F2 nie tego się spodziewałam. No, ale można się było obawiać, choć skrycie sądziłam, pamiętając Obliviona, że może Bethesda zaoferuje coś dłuższego dla bardziej ambitnych graczy pamiętające oldschoolowe czasy Falloutów.
A gdyby tak do tworzenia fabuły do F3 zatrudniono chłopaków z CD Projekt Red? (No co, pomarzyć można…:D)
Bardzo dobra i rzetelna recenzja – mam tylko jedną uwagę: na wszystkie procesory świata, „wyrzynka” pisze się przez „RZ” 😉
BAZ:
Ja swoje racje przedstawiłem juz dawno, i w topicu i tutaj – nie będę powtarzał tego samego po raz kolejny.
Zamiast tego wystawiam identyczne komentarze co oponenci – to nawet zabawne. :]
😀
Skoro przedstawiłeś argumenty i nie przedstawiasz nowych – znaczy, że Ci się skończyły 🙂
AAAAA
– Witam
Z góry można było zakładać , iż jeżeli ta taką gre bierze sie Bethesda- bedzie wielka lipa. Nie jestem fanem ich dzieł.Wielkie wsparcie 3D i piękne krajobrazy to 1/3 gry RPG- za resztę odpowiedzialna jest fabuła i to COS ,czego pracownicy tej firma nie maja.Grę zainstalowałem- no i sorki, badziewie. Dałem się namówić czarowi Fallouta. gra za to świetnie pasuje na konsole,i na nie była tworzona .Odbiorca-
typowy nastolatek 12-16 lat
Ocena prawdziwa – 6/10
🙂
> ardzo dobra i rzetelna recenzja – mam tylko jedną uwagę: na wszystkie procesory świata, „wyrzynka” pisze się przez „RZ” 😉
http://so.pwn.pl/lista.php?co=wyrzyna%E6
wyrzynać (nożem, piłą) -am, -ają
http://so.pwn.pl/lista.php?co=wy%BFyna%E6
wyżynać (np. kosą) -am, -ają
Obie poprawne 😉
A poszło przez „ż”, bo mi się z „zarżnięciem” skojarzyło, a to w końcu takie łądne słowo… 🙂
Cieniutko i bardzo subiektywnie.
Sorka za te slowa ale nie moge wytrzymac. Wydaje mi sie ze Phoven mial racje, ze borg i Bazyl zatrzymali sie jakies 10 lat temu i nie chca patrzec dalej. Jakim wg. was typem gry byl Morrowind? 95% ludzi powie ze cRPG (zawsze znajdzie sie ktos z odmiennym zdaniem), a przeciez zadania polegaly zwykle na pojsciu do jakichs ruin, wyrznieciu tego co sie tam zaplenilo i przyniesc 1 rzecz. Tego juz nie widzieliscie? Wy nadal tkwicie w turowych falloutach i silniku infinity. Dlaczego niby brak mozliwosci rozejzenia sie i ew. strzaly w plecy nie sa zgodne z zasada cRPG? Przecierz rpg polega na wcieleniu sie w postac i udawanie jej. Nie wiem czy nie zauwazyles borg, ale nie wyszedles jako cyborg, ktory namierza wszelkie cele w promieniu 100m w sekunde. Dla mnie to jest wlasnie tworzenie klimatu. Wchodzisz w alejke miedzy zniszczonymi wierzowcami i NIE WIESZ co i kto jest w kazdym oknie budynkow. Idziesz tak, zeby bylo Cie jak najmniej widac i rozgladasz sie uwaznie czy cos nagle nie wyskoczy i nasluchujesz strzalow. A nawet, gdyby bylo tak jak chcesz, czyli system vats dziala dookola Ciebie, to dopiero przerodzilo by sie to w strzelanke. Swobodny spacerek po zniczonym swiecie przegryzajac ciacho i wciskajac co 2 sek. klawisz V, bo a noz cos sie wyloni i trzeba bedzie siegnac po bron. Sam nie wiesz czego chcesz. cRPG, czy FPP.
A co do szarosci swiata. Co w F1 i F2 a nawet FT bylo jaskrawe? Bo z tego co pamietam, to tylko grafiti na scianach i te zielone kaluze radioaktywnego syfu. Swiat jest szary, bo ma to podkreslic gdzie sie znajdujemy. Jakos grupka dziewczynek w kolorowych sukienkach nie pasuje mi do serii F.
Mała podpowiedz. Mamy rok 2008 i to ze gra 10 lat temu byla klasykiem, to nie znaczy ze zostalo to wbite jako standard „ISO 12244 – gry cRPG”.
Swoja droga, spojzcie na swoj obiektywizm. Probojecie obalic kazdy argument Phovena, ale taki Vramin, ktory z gory zalozyl ze gra jest biedna, bo stworzyla ja Bethesda nie dostal zlego slowa. Odblokujcie sie ludzie, bo tkwicie w 1 punkcie. Jak dalej tak bedzie, to nie bedziecie miec nic fajnego z zycia i zaczna sie opowiastki wnukom, ze prawdziwe rpgi byly z czasow waszego dziecinstwa.
PS. Cytuj sobie Bazyl ile chcesz. Ciekaw jestem, czy wybierzesz cos co cokolwiek wniesie do tematu.
Nie wiem o co chodzi z cytowaniem….
Zacznę od tego, że w Morrowinda grałem na tyle krótko, że nie mogę się o tej grze wypowiadać. Zatem nie będę. Gra mi się nie spodobała. Chodzenie po ruinach i przynoszenie przedmiotów mnie zwyczajnie nie bawi.
Walka w Falloucie 3? Jestem w stanie ją przełknąć. Jest dynamiczna widowiskowa – jak w każdym dobrym FPP. Gorzej gdy idę pustym tunelem, rozglądam się dokładnie i nagle dostaję w plecy. Odwracam się i co widzę? Przeciwnika stojącego za mną na wyciągnięcie ręki… Zauważyłem także przenikających przez ściany i spadających z sufitu…
Boję się Ofca, ze nie wiesz co znaczy obiektywizm. Vramin nie dostał po łapach, bo nie ma sensu dyskutować z gościem, który siadł do gry z przeświadczeniem, że jest beznadziejna (a nie jest), pograł kwadrans i odszedł mówiąc że jest beznadziejna. Trudno dyskutować z kimś, kto nie ma argumentów. Phoven argumenty ma i przyjmuje pewną linię obrony Fallouta, ale borg czy ja nie możemy się z jego argumentami zgodzić. Dlatego staramy się je obalić, czy podać kontrargumenty.
Ty za to idziesz w stronę Vramina – krytykujesz krytykę gry, która posiada wady, zamiast próbować ją bronić argumentami, jeśli uważasz, że ocena 4+ jest za niska. Przy Twojej postawie Phoven jest starym tetrykiem, bo widzi niedoskonałości Fallouta 3 🙂
Krytyka
Nie krytykuje krytyki, tylko podejscia do cRPG i swiata fallouta. Owszem, uwazam ze ta gra jest najlepszym produktem roku 2008, ze wzgledu na swiat przedstawiony i klimat, co nie oznacza odrazu ze nie widze w niej wad. Przejzyj sobie moj post w temacie F3 a zobaczysz, ze i ja poprawilbym conieco. Nie wiem tez dlaczego porownales mnie do Vramina. Przeciez kazdy wytkniety blad poparlem argumentem…
A co do obiektywizmu, to spojz sobie na temat. Jest Phove, Bazyl, borg i Vramin. Wlasciwie Phoven nie ma po swojej stronie nikogo i obalacie wszystkie jego argumenty, bo sie z nimi nie zgadzacie. A nagle wyskakuje Vramin z biednym komentarzem i jego nie ruszacie. Ja rozumiem ze moze macie zbyt wysokie poczucie wlasnej wartosci zeby rozmawaic z takimi ludzmi, lub poprostu sie wygadales z takimi ludzmi i Wam sie znudzilo. Ale ja was nie znam i dla niewtajemniczonego to wyglada jakbyscie zbierali armie tych, ktorzy was popieraja, niewazne jakim argumentem.
A co do cytowania, to kiedys mi zagroziles „Mam cie zacytowac?” w jednej rozmowie o F3. Nie wiem co chciales wtedy takiego powiedziec, ale jezeli da Ci to jakis argument, ze jestem niedorozwiniety w porownaniu do Ciebie to nie widze przeszkod.
Hehe…
Vramin tym co napisał kompletnie się wyłożył. Ja nie kopię leżącego. Jak widać borg też nie. Dlatego nie komentujemy jego słów.
A co do cytatu to pamiętam już – obnażyłaś swoją niekompetencję, ale powiedziałem też, że nie będę Cię cytował. To nie jest przedmiotem tej dyskusji. Póki co 😉
Poza tym nikt nikogo tu nie zagania, a poza borgiem, Phowenem, Vraminem i mną jeszcze parę osób się wypowiedziało…
ehm
a co a tez sie odezwe…
w Fallouta 3 nie gralem – to wypada chyba powiedziec na dzien dobry, ale nie o to idzie. Chodzi o to, ze po przeczytaniu dziesiatek stron recenzji, dyskusji, opisów, po obejrzeniu mnóstwa screenow i materialow filmowych doszedle do wniosku, ze owszem zakupie fallouta 3, ale za rok moze dwa. Dlaczego? Ludzie nagminnie skarza sie na bledy i udziwnienia – dlatego zaczekam z zakupem jakis czas. Spodziewam sie, ze do tego czasu powstana mody i patche uzdatniajace rozgrywke dla kogos takiego jak ja – ot chocby system walki – nie przepadam za takimi rozwiazaniami w grach rpg – daliby jakas aktywna pauze i mozliwoc oddalenia kamery na wieksza odleglosc i granie w ten sposob i juz byloby lepiej…
Tak gwoli wyjaśnienia
Kamerę da się oddalić na całkiem sporą odległość (praktycznie taką jak chociażby w poprzednich Falloutach, jakkolwiek sterujesz nadal WSADem, no i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie gry na takim poziomie). Do walki nie będę jakoś specjalnie przekonywał ale VATS serio zdaje egzamin nawet dla kogoś kto w zbytniego refleksu nie ma. Na pewno zaś nie ma co liczyć na patcha zmieniającego tak diametrialnie system walki, choć akurat biorać pod uwagę zaplecze modderów taki mod może miałby przyszłość. Osobiście też czekam na mody (choć w F3 przeszedłem zarówno wątek główny jak i wiekszość sidequestów) ale raczej pogłębiające interakcję z niektórymi NPCami i ofc dodatkowe zadania i domki. 😉
DO OFCY
ty chyba mylisz znaczenie – R P G – są w nim zawarte elementy które charakteryzują taki produkt . Mówisz tak i właściwie tym samym przyznajesz racje że np. Diablo -to też rpg- bo są cechy postaci i można pogadać z npc-ami.
jeżeli tym kogoś obraziłem- przykro mi – ale takie są MOJE- odczucia po ok.3 godzinach grania, i wiele osób które znam zgadza sie z tym.
PS. Morrowinda przeszedłem całego.
I
@evilmg
Ja tez nie liczylbym na jakies specjalne zmiany sposobu walki. Gra zostala tak zaprojektowana i tak to zostanie. Program do modowania F3 wniesie pewnie sporo, ale takich zmian nie bedzie przewidywal tak jak to bylo w TESIII i TESIV.
Diablo nie ma wlasciwie wcale dialogow i nalezy wg. mnie do gatunku action rpg (ale jednak dopisek rpg musi byc). Tutaj masz rozne zadania, swobodne chodzenie po calym swiecie i wiele wyborow. Wiec porownanie tutaj F3 i Diablo jest tutaj kiepskie. To 2 rozne typy gier.
Nie wiem dlaczego wy macie takie smieszne zalozenia ze rpg to pewien standard. Jezeli jakas gra wyjdzie, to moge ja ocenic czy jest to typ rpg, action rpg czy moze napierdalajwszystkocosierusza. Sa pewne kryteria, takie jak rozwijanie postaci, co nie oznacza ze musi byc to jakos specjalnie rozbudowane. A taka sprawa jak walka nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. RPG to wczywanie sie w postac. Jezeli moge chodzic po swiecie, rozwijac swoja postac i przygody to jest to typ rpg, niewazne czy walka jest z mozliwoscia pauzy, w czasie rzeczywistym, turowym czy moze na papierze.
Złoty środek
Uważam że bethesda powinna zająć się grami napierdalajwszystkocosierusza, nikt nie będzie miał pretensji 😀
Ja będę miał
Niestety oni nie znają się kompletnie na innych gatunkach niż tylko cRPGach – szkoda, jo?
Ale to tak jakby narzekać, że Paradox potrafi robić tylko hrcowe klony EU, ale za to jakie klony ^^
Słaba recenzja
Pominę kwestię samej gry bo to nie miejsce na dyskuję o niej. Recenzja jest długą serią narzekań na wady gry, mniejsze i większe. Nie znalazłem w niej ani jednego dłuższego fragmentu który wolny byłby od krytyki całkiem poprawnej gry (sądząc po ocenie na końcu). Jeśli pominąć ostateczną ocenę i oprzeć się wyłącznie na treści recenzji możnaby dojść do wniosku, że brak spójności i wady czają się wszędzie poza oprawą graficzną. Recenzent w żadnym punkcie nie wskazuje na autentyczne zalety produkcji wyszukując coraz to nowe problemy.
to jednak nie to
niby dobra gra ale jednak to nie fallout…. brakuje tu tych podchodów jakie robiłem w 2 w San francisko…. kto grał wie jaką satysfakcję dawalo ukrycie się za ścianą, która zmuszała przeciwnika do podejścia i zmarnowania tury…
FPS?
Taka mała uwaga, czemu w tej grze strzelając z 30 m w trybie rzeczywistym pociski mają rozrzut ok. 1 metra i to nawet z karabinu i niezależnie od umiejętności strzelania. Tak samo nie da się skutecznie chować za przeszkodami bo wszyscy cię i tak trafią choćbyś miał wystawioną samą głowę. Szybkość poruszania też jest do kitu jedynie z przeciwnikiem z wyrzutnią rakiet można bawić się w uniki przez strafowanie.
Tak ogólnie to ani RPG dobre ani FPS z nowego fallouta nie wyszło.
Bzdury
Fallout 3 to fajna gra, autor przegina z krytyką. Gra ma bardzo fajnie wyglądający postapokaliptyczny świat, który mozna zwiedzic wzdluz i wszerz napotykając masę przygód i wiele ciekawych widoków.
PS. Grałem tez w Fallout 2
Dziwna recenzja, ocena i niektóre komentarze 🙂
Fallout 3 jest świetny i nawet głupio jest porównywac go z 1 czy 2, bo to są zupełnie inne gry. Trójka ma swój klimat, czasem nawet lepszy od poprzednich części, i świetne rozwiązania, ale także pewne błędy. Bethesda robi super gierki, można grac w nie w nieskończonośc, do morrka, czy obliviona wyszly cale setki modów, do fallouta 3 również. Znam prawie na wylot F1 i 2, lubię starsze gierki rpg, ale do cholery też nie są idealne i nie można wszystkiego co nowe do nich porównywac! A system walki? gdyby w trzeciej był system turowy, to pewnie sporo ludzi narzekałoby że twórcy gierki się powtórzyli. Przynajmniej jest coś nowego. Gierce i twórcom należy się szacunek, bo gra jest po prostu świetna. Ocena tej recenzji też taka powinna byc.
krótko i na temat
Ta gra to NIE Fallout, tylko jakaś strzelanka w klimatach postapokaliptycznych. Komercha i kicha dedykowana dla niewymagających nastolatków. Stanowczo odradzam zakup.