Na fali popularności Eclipse, na rynku pojawiło się sporo gier gatunku lekkiego 4X
– czyli strategii opartych na eksploracji, eksploatacji, ekspansji i eksterminacji, aczkolwiek na tyle skondensowanych, aby czas gry nie był horrendalnie długi. Niestety, niewielu tytułom udało się chociażby zbliżyć do ideału, którym dla wielu jest epickie Twilight Imperium, a przy tym zachować rozsądne proporcje czasowe. Nawet wspomniany już tytuł Touko Tahkokallio posiada wiele cech, które zbliżają go bardziej do eurogry niż typowej, ameritrashowej space opery.
Kolejną grą próbującą stanąć w szranki z coraz liczniejszą konkurencją jest Exodus: Proxima Centauri, produkcja niemal rodzima, gdyż jej autorami są Agnieszka Kopera oraz Andrei Novac, których wydawnictwo NSKN Legendary Games swoją siedzibę ma w Polsce. Tłem dla rozgrywki jest inspirowany powieścią Stanisława Lema Obłok Magellana świat, w którym ludzkość wyemigrowała do systemu Alfa Centauri. Maksymalnie sześć osób stanie w szranki o panowanie w kosmosie, tocząc rywalizację na polu ekonomii, polityki czy militariów.
Gra zapakowana jest w naprawdę sporych rozmiarów pudełko, pokryte śliskim lakierem. Wewnątrz znajduje się sporo elementów, te jednak cechują się bardzo nierówną jakością wykonania. Zasadniczo nic nie można zarzucić kafelkom składającym się na mapę galaktyki – grafiki na nich naprawdę mogą się podobać. Podobnie jest z plastikowymi modelami statków i kartami, choć te ostatnie mogłyby być nieco bardziej zróżnicowane kolorystycznie, gdyż dominuje w nich czerń. Największym problemem Exodusu są jednak żetony – fatalnej jakości, grafiki na nich są bardzo słabe, dodatkowo pokryte zostały foliowym laminatem, który odpada przy wypychaniu ich z wyprasek, co wygląda bardzo nieestetycznie. Wydawca najwyraźniej jednak zdaje sobie z tego sprawę, gdyż do gry dołączane są dodatkowe, wyciśnięte już z wyprasek znaczniki. Niezbyt udane, niestety, są także małe walce reprezentujące walutę oraz surowce – potrafią się przewracać i toczyć po całym stole. Pozostałe elementy trzymają raczej standardowy poziom wykonania.
Mechanika gry jest stosunkowo rozbudowana, aczkolwiek chroni się przed hordą wyjątków charakterystyczną dla gatunku. Każda tura dzieli się na kilka faz – pierwszą z nich jest utrzymanie, w czasie którego kolekcjonuje się surowce i płaci podatki. Im bardziej rozwiniemy naszą frakcję pod względem gospodarczym, tym więcej zapłacimy, co balansuje rozgrywkę. Kolejnym etapem jest faza polityki, w której najpierw odbywa się licytacja o kolejność w turze i sprawowaną funkcję (kanclerz i vice-kanclerz), a następnie wybierana jest jedna z trzech dostępnych w danej turze ustaw. Te dzielą się na trzy rodzaje – natychmiastowe, działające w danej turze oraz obowiązujące do końca rozgrywki. Sprawiają, że praktycznie każda partia przebiega nieco inaczej, pozwalają także niejednokrotnie na to, by jeden sprytny gracz mógł pokrzyżować innym szyki, w odpowiednim momencie głosując przeciwko rywalom. Polityka w grze, mimo tego, że nie jest bardzo rozbudowana, jest jednak istotna i nie można sobie pozwolić na jej lekceważenie.
Potem następuje faza akcji, która składa się z dwóch, a czasem większej liczby rund. W każdej z nich, gracze, którzy są do tego uprawnieni, wybierają po jednej z posiadanych kart akcji, które następnie realizują. Płacąc kosteczkami populacji, mogą także zareagować na poczynania przeciwników. Odpowiedni rozwój technologiczny pozwala cofać zagrane karty na rękę, by wykorzystać je w kolejnej rundzie, a także na wzięcie udziału w większej niż dwie liczbie rund. Do dyspozycji graczy jest handel, zakupienie ulepszeń, zebranie funduszy, wybudowanie statków kosmicznych, badanie nowych technologii czy wydobycie surowców. Szczególnie interesujące są badania naukowe, które można realizować w absolutnie dowolnej kolejności, mając od razu do dyspozycji całe drzewko technologiczne. Można więc powoli rozwijać się w jednej z dziedzin lub inwestować w wybrane przez siebie technologie różnych rodzajów.
Ostatnie dwie fazy związane są z wystrzeleniem broni masowej zagłady oraz walką i manewrami w przestrzeni kosmicznej. Szczególnie ta druga jest interesująca, gdyż w Exodusie wyraźnie widać, że autorom zależało na zachęceniu graczy do rywalizacji na polu militarnym, przyznając im za to sporo punktów zwycięstwa. Każda faza walki składa się, podobnie jak wykonywanie akcji, z dwóch rund, w każdej z nich gracze przydzielają zakryte żetony z numerami dla każdego ze statków. Wszystkie hexy, składające się na mapę kosmosu, mają na brzegach odpowiadające żetonom numery, więc gdy wszyscy rozplanują i ujawnią swoje ruchy, gwiezdne myśliwce i krążowniki rozpoczynają równoczesne przemieszczanie się zgodnie z ustalonymi kierunkami. Oczywiście, otwiera to pole do śmiałych zagrań, blefowania i nagłego zrywania utworzonych wcześniej tymczasowych sojuszy. Gdy na jednym z kafelków spotkają się modele rywalizujących graczy, rozpoczyna się walka, w trakcie której jednocześnie gracze rzucają kośćmi w ilości odpowiadającej ich zainstalowanym działom. Po przydzieleniu obrażeń i rozpatrzeniu bitwy, gracze otrzymują odpowiednią ilość punktów.
Exodus: Proxima Centauri z pewnością posiada wiele interesujących pomysłów. Bardzo udana jest polityka, która potrafi wpłynąć na losy rozgrywki. Nie można też zapominać o tym, że sprawowanie funkcji kanclerza na koniec gry przynosi punkty zwycięstwa, pozwala to więc bardziej rozwiniętym ekonomicznie graczom zdobyć pewną rekompensatę za słabszą siłę wojskową. Kolejny plus należy się za rozwój technologiczny, który jest rozwiązany o wiele ciekawiej niż w konkurencyjnym Eclipsie. Nie ma mowy o losowym dobieraniu żetonów z woreczka, tutaj wszystko dostępne jest od razu i jeśli tylko któryś z graczy zechce, może nawet zakupić od razu broń masowej zagłady niszczącą planety przeciwników – trzeba przyznać, że brzmi to epicko i faktycznie w trakcie rozgrywki również tak się prezentuje.
Autorom gry udało się naprawdę oddać klimat kosmicznego konfliktu. Pod względem fabularnym, tytuł ten zdobywa sporą przewagę nad konkurencją, choć nieznacznie ustępuje kultowemu Twilight Imperium. W trakcie rozgrywki naprawdę można poczuć się jak władca kosmicznej nacji, rywalizującej na wielu płaszczyznach, przejmować władzę w galaktycznym senacie czy podporządkować sobie konkurentów militarnie. Sama walka przebiega bardzo sprawnie, jest logiczna, choć nie wystrzega się sporej dozy losowości. Biorąc pod uwagę mnogość opcji rozwoju statków, jednoczesne ich poruszanie, a także bronie masowej zagłady, jest także bardzo urozmaicona, czego nie można powiedzieć o Eclipse. Nie bez znaczenia jest również fakt, że całą rozgrywkę w maksymalnym gronie, gdy gracze poznają już zasady, można zamknąć w granicach dwóch i pół do trzech godzin, co jest świetnym wynikiem.
Niestety, Exodusowi brakuje trochę do ideału. Traci przede wszystkim na niskiej jakości komponentach, które zapewne odstraszą sporą część potencjalnej grupy docelowej. Nie ma wątpliwości, że siadając do stołu na kilka godzin oczekuje się, że będzie się obcować z produktem wydanym na wysokim poziomie, niestety w tym przypadku tak nie jest. Kolejną skazą jest brak eksploracji nowych terenów – choć gra pretenduje do miana strategii 4X, to aspekt ten jest bardzo okrojony przez określone już w instrukcji rozmieszczenie planet i statków neutralnych. Dość słabo zorganizowany jest także tor punktacji, na którym wartości zmieniają się z krokiem 0,5, co niestety nie wydaje się mieć jakiegokolwiek uzasadnienia.
Nie sposób uniknąć porównań gry do znanych konkurentów. Na pewno bliżej jest Exodusowi do Twilight Imperium, choć z oczywistych względów, nie jest pozycją aż tak rozbudowaną. Space opera od Fantasy Flight Games wciąż pozostaje więc w innej klasie, choć ze względu na bardzo długi czas rozgrywki zdecydowanie nie jest tak uniwersalna jak produkcja NSKN Legendary Games. Eclipse z kolei dużo bardziej zbliża się do eurogry, co dla jednych jest zaletą, a dla innych całkowicie dyskwalifikuje ten tytuł z grona strategii 4X. Dla fanów TI cierpiących na brak czasu zdecydowanie lepszym wyborem jest więc Exodus, który ustrzegł się wielu uproszczeń zastosowanych przez fińskiego projektanta. Ba, niektóre elementy rozwiązane ma nawet nieco lepiej niż legendarny już gigant – mowa przede wszystkim o eksterminacji, która tutaj jest bardzo zgrabnie skrojona.
Obok gry Anderia Novaca nie sposób przejść obojętnie. Zdecydowanie wstrzeliła się w lukę między Twilight Imperium, a Eclipse, łącząc najlepsze cechy obydwu tytułów, a także dodając sporo od siebie. Sprawia to, że pod wieloma względami jest produktem świetnym, aczkolwiek niepozbawionym kilku niedoróbek. Zdecydowanie warto weń zagrać, fani podobnych klimatów powinni natomiast szykować pieniądze na zakup – drugiej tak klimatycznej galaktycznej strategii, którą można rozegrać w sensownym czasie próżno szukać na rynku.
Plusy:
- elementy polityki,
- interesujący rozwój technologiczny,
- klimat,
- satysfakcjonująca walka,
- rozsądny czas rozgrywki.
Minusy:
- nierówna jakość wydania,
- brak eksploracji,
- dziwna punktacja.
Tytuł: | Exodus: Proxima Centauri |
---|---|
Autorzy: | Agnieszka Kopera, Andrei Novac |
Wydawca: | NSKN Legendary Games |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-6 |
Czas gry: | 180 minut |
Ocena: | 5 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz