Akurat tak się złożyło, że tuż przed napisaniem tej recenzji zbiegły się w czasie dwa wydarzenia: reminescencje z LARP-ów w świecie Forgotten Realms oraz rozpoczęcie gry w Dungeons and Dragons Online. To wszystko uświadomiło mi, jak niewiele wiem na temat multiwersum D&D i jak bardzo upośledza to moją rozrywkę. Ciężko bawić się w świecie, którego się zupełnie nie zna – umykają nam niuanse, smaczki, odniesienia (nie wspominając o tym, że człowiek czuje się idiotycznie, kiedy po grze współuczestnicy zaczynają tłumaczyć, kim był ten wielki, zły arcymag i dlaczego nie zareagowałeś adekwatnie do sytuacji…). Podsumowując: Elminster’s Forgotten Realms spadło mi wprost z nieba.
Egzemplarz recenzencki przyleciał do mnie z Belgii, ale jest napisany w języku angielskim – przeciętnie skomplikowanym, ale mogącym sprawić trudności osobom, które nie przywykły do czytania książek pisanych w tym stylu. Bywały zdania, które musiałam przeczytać dwukrotnie, żeby zrozumieć, o co chodziło. Ale zacznijmy od początku…
Na pierwszy rzut oka uwagę zwraca przede wszystkim przepiękne wydanie – twarda, matowa okładka, utrzymana w mrocznej stylistyce, kredowy papier i mnogość ilustracji (wszystkie przepiękne, autorstwa najróżniejszych artystów). Książka jest w formacie A4, dzięki czemu wszystkie obrazki są widoczne, a druk duży – nie trzeba wytężać wzroku, żeby dostrzec liczne detale. Uroczym dodatkiem są całkiem udane szkice samego twórcy, najczęściej dołączone do oryginalnych maszynopisów, które autor tworzył na potrzeby swoje i swoich znajomych.
Te ramki
zawierają najczęściej rozwinięcie lub detale kwestii poruszanych na sąsiednich kartach – a tematyka jest naprawdę szeroka. Tom podzielono na kilka rozdziałów, opisujących najróżniejsze aspekty Krain, od codziennych spraw, poprzez prawo, życie domowe, kwestie finansowe, religijne oraz sztukę; wszystko to bardzo dopracowane, z dużą dbałością o detale. Interesującym bonusem dla mnie, jako osoby zajmującej się zawodowo tłumaczeniami, były małe słowniczki zawierające forgottenkowe
odpowiedniki naszych słów. Rzecz jasna, to nie jedyne tak szczegółowe i pomysłowe opisy, jakie spotkamy w Eminster’s Forgotten Realms; podobnie rozczulająca była specyfikacja lokalnych warzyw wraz z przyrządzanymi z nich potrawami (przypisanymi zazwyczaj również do którejś z ras Krain) czy też wykład na temat mundurów straży miejskiej w Waterdeep. Ilość pracy oraz kreatywności, które zostały włożone w wymyślenie i spisanie tych wszystkich szczególików jest imponująca. Większość opisów jest również prowadzona w klimacie
, dzięki czemu lepiej oddaje nastrój panujący w dużych, tłocznych miastach, chłodnych lasach czy zatęchłych podziemiach, rojących się od potworów.
Według mnie ta książka jest strzałem w dziesiątkę zarówno dla poważnego MG, który na Forgotten Realms zjadł zęby, jak i dla żółtodzioba, który dopiero rozpoczyna podróż po cudownych, strasznych krainach wyobraźni. Nie udało mi się w niej znaleźć niczego, co by mi się nie spodobało – nie przypuszczałam nawet, że tak bardzo mnie pochłonie. Zawiera interesujące detale, mogące urozmaicić rozgrywkę RPG, jest dobrze napisana i atrakcyjna wizualnie. Polecam wszystkim, którzy są w jakikolwiek sposób zainteresowani D&D, chociaż… sądzę, że nawet jeżeli nigdy nie interesowało Was to uniwersum – to piękne kompendium może zmienić Wasze nastawienie (i BTW – to na pewno byłby doskonały prezent).
Tytuł: | Elminster’s Forgotten Realms |
---|---|
Autor: | Ed Greenwood |
Wydawca: | Wizards of the Coast |
Rok wydania: | 2012 |
Stron: | 192 |
Ocena: | 5 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz