Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia – recenzja filmu

dzienDzień, w którym zatrzymała się Ziemia to najnowsza produkcja sci-fi wytwórni 20th Century Fox – remake filmu pod tym samym tytułem z 1951 roku. Jak można było dowiedzieć się z trailerów i wywiadów z producentami oraz obsadą, miała to być epicka i pełna akcji opowieść o ostatecznym sądzie nad ludzkością. Oto z głębokiego kosmosu przybywa do nas przedstawiciel grupy zaawansowanych cywilizacji i decyduje o tym, czy należy podjąć radykalne środki w postaci usunięcia naszej cywilizacji w celu uratowania planety i życia na niej przed nami samymi.

Założenia fabularne, choć bądźmy szczerzy – nieco sztampowe, dawały przyszłym widzom nadzieję na dość dobrą rozrywkę. Niestety, zamiast niej hollywoodzcy producenci zaserwowali nam coś, co z dużą dozą dobrej woli nazwać można średnim filmem.

Głównymi bohaterami produkcji są kosmita Klaatu grany przez Keanu Reevesa oraz doktor Helen Benson, w którą wcieliła się Jennifer Connelly. Ważną postacią jest również adoptowany syn Helen – Jacob, którego zagrał Jaden Smith. Miłą niespodzianką jest epizodyczna rola znanego głownie z występów w Latającym Cyrku Monty Pythona – Johna Cleese’a, który wcielił się w postać profesora Barnhardta. Scenariusz produkcji został napisany przez Davida Scarpa, reżyserią zajął się Scott Derrickson. Budżet filmu wynosił, według oficjalnych danych, 80 milionów dolarów.

Fabuła produkcji nie należy do skomplikowanych czy zaskakujących. Na naszą planetę przybywa przedstawiciel zaawansowanej rasy. Widząc nasze wady, postanawia zniszczyć ludzkość, po czym naturalnie zmienia zdanie i ratuje nas. Scenariusz filmu jest sztampowy i przewidywalny do granic możliwości. W całej produkcji nie znajdziemy żadnej zaskakującej fabularnie sceny, żadnego nieprzewidywalnego zwrotu akcji. Całość toczy się z góry ustalonym torem znanym z klasycznych filmów science-fiction kategorii B. Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia jest remake’em, widz nie powinien spodziewać się teoretycznie znaczącego nowatorstwa, jednakże scenarzysta mógł postarać się i choć trochę ubarwić tę historię.

Sztampowość scenariusza nie jest niestety jego największą wadą – jest nią za to całkowite pozbawienie go jak najmniejszych znamion realizmu, zarówno w samej historii, jak i w działaniu bohaterów. To co wyprawia się na ekranie, wprowadza w osłupienie nawet najbardziej pozytywnie nastawionego odbiorcę. Wprawdzie przewidywalny scenariusz pozwala każdemu dokładnie zgadnąć, co stanie się w kolejnej scenie, jednak sposób, w jaki się to dzieje, jest zawsze niemile zaskakujący.
dzien2Każdy wie, że to, co zostało zidentyfikowane jako meteoryt mający zniszczyć swoim uderzeniem pół stanu, jest w rzeczywistości lądującym statkiem kosmicznym. Jednakowoż to, że śmietanka naukowców zebrana w sztabie kryzysowym dowiaduje się tego, spoglądając przez okienka helikopterów, które specjalnie wiszą w powietrzu kilkaset metrów od przewidywanego miejsca uderzenia, jest do bólu naiwne. Ciekawe co by się stało, gdyby to jednak naprawdę była asteroida… Każdy wie, że pojmany kosmita ucieknie. Jednak to, że zostaje on zostawiony sam na sam z przesłuchującą go jedną osobą w pomieszczeniu bez kamer i żadnego nadzoru, jest po prostu nierealne. Samo przesłuchiwanie obcego na wariografie jest również naciągane, szczególnie że scenę wcześniej zostaje mu, jak domniemają przetrzymujący go ludzie, wstrzyknięty środek ogłupiająco-obezwładniający. Nie tylko ludzie zachowują się irracjonalnie, robi to również Klaatu, który jak na przedstawiciela grupy wysokorozwiniętych cywilizacji swoje przybycie na Ziemię i całą misję zaplanował wyjątkowo nieudolnie. Cały film składa się z jednego długiego ciągu niewytłumaczalnych decyzji, posunięć i zachowań.

Gra aktorska w filmie stoi na przewidywalnym poziomie. Keanu Reeves jak zwykle nie wyraża sobą żadnych uczuć. Jednak tym razem można powiedzieć, że jest to stan dobrany specjalnie dla roli pozbawionego ich kosmity. Poziom zaangażowania pozostałej części obsady można określić jako zadawalający. Nie ma ani czym się zachwycać, ani za bardzo nad czym ubolewać.

Efekty specjalne są zazwyczaj ważną częścią składową filmu science-fiction. Jest też tak w przypadku Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia, choć nie stają one w nim na pozycji pierwszoplanowej. Zarówno ogromne statki kosmiczne-kule robią dobre wrażenie, tak samo jak eksponowany w trailerach gigantyczny robot obronny. Gorsze wrażenie sprawia sam Klaatu w swojej pierwotnej postaci, czy też operacja przeprowadzana na nim – tu, bądźmy szczerzy, nie popisano się za bardzo. Kosmita leży po prostu przykryty nieprzeźroczystym namiotem, a reakcje na jego niesamowitą odmienność słyszymy jedynie w wypowiedziach badających go postaci.
dzeO oprawie muzycznej filmu nie można powiedzieć praktycznie nic więcej prócz tego, że w zadawalający sposób wspomaga to, co jest przedstawiane na ekranie.

Podsumowując – Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia, to film z niezłymi efektami specjalnymi, z poprawnie grającymi aktorami, z wcale niezłym pomysłem na fabułę i całkowicie zawalonym scenariuszem. Zastanawiać się można, czy właściwie ktoś przeczytał go przed zatwierdzeniem i wydaniem na produkcję tych 80 milionów dolarów. Jest to jedna z pozycji, na których można zawieść się znacząco, szczególnie jeśli uwierzy się przed pójściem do kina w zawartość trailerów, czy też wywiady udzielane przez obsadę.

Tytuł: Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia [The Day the Earth Stood Still]
Reżyseria: Scott Derrickson
Scenariusz: David Scarpa
Obsada: Keanu Reeves, Jennifer Connelly, Jaden Smith
Czas: 104 minuty
Rok: 2008
Ocena: 2+
borg Opublikowane przez:

Wychowany na starym dobrym radzieckim science-fiction oraz poczciwym Commodorku. Fantasy też lubi, szczególnie jeśli za oknem naparzają się magowie.

Jeden komentarz

  1. gaudat
    25 stycznia 2009
    Reply

    Fail

    porażka, a nie film.
    Nie mogę tego przełknąć, że za taka sztywną grę Reeves dostał parę milionów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.