Drugi lipca tego roku zapisał się w historii Warszawy nie tylko rozpoczęciem największego stołecznego konwentu, ale również, co będzie nas tu bardziej interesować, drugim pokazem gry Dragon Age: Początek. Tym razem do naszego kraju przybył nie tylko Greg Zeschuk, ale też kilka osób z ekipy pracującej nad grą. Miałem więc przyjemność obejrzeć ciekawą prezentację, pograć w grę zarówno na piecach jak i xpudłach oraz zamienić parę słów z osobą ze źródła. A wszystko to w klimatycznych sceneriach Zamku Królewskiego. Po informację czym jest Dragon Age odsyłam do mojej poprzedniej zapowiedzi [Tawerna RPG nr 116 – przyp. red.] Tutaj, żeby się nie powtarzać, przedstawię raczej ogólne wrażenia z pokazu.
Zaczęło się niewinnie, od zwyczajowej wymiany uprzejmości, przedstawienia sylwetki BioWare i zapewnień, że gra będzie wielka. Potem przeszliśmy do mięska. Dwóch pracowników studia (Bruce Venne i Mike Avery) zasiadło przed komputerami, by grając w ten sam fragment gry, zaprezentować przybyłym, jak bardzo różni się rozgrywka przy graniu różnymi postaciami. Mark Darrah, producent gry, opowiadał w tym czasie, jak i dlaczego doszło do zaaranżowanych sytuacji.
Już pierwsza rozmowa z napotkanym NPC-em, blokującym dostępu do łodzi mogącej zawieźć nas na wyspę magów, pokazała, że na konwersacje mocno wpływa skład drużyny. Na tę składają się, poza graczem, trzy postacie wybierane spośród dziesięciu. Bohaterowie, których aktualnie nie potrzebujemy, przebywają w rozbitym przez ekipę obozowisku i najwyraźniej tylko tam będzie można ich wymieniać. Każdy ma swój indywidualny rys, czy jest to pies, zła do szpiku kości czarodziejka, czy ogromny brutal, który wymordował swoją rodzinę. Kogo by jednak nie wybrać, można liczyć na to, że będą żywo komentować przemierzane lokacje i wtrącać się do dialogów. W wymienionym wcześniej przykładzie zła czarodziejka (znana z trailerów Morrigan) poczyniła bardzo subtelne sugestie co do rzeczy, które mogłaby zrobić z NPC-em w alkowie, jeśli ten będzie się opierał. Osiłek Sten z kolei próbował przekupić go ciasteczkami zabranymi dzieciakowi spotkanemu w odwiedzonej wcześniej wiosce. Widać, że jak na brutalny tytuł otrzymujący znaczek 18+, będzie tu sporo humoru (choć miejscami bardzo czarnego). Tak czy siak, drużyna trafiła na wyspę.
W siedzibie czarodziei na rozmowę wpływ ma pochodzenie postaci animowanej przez gracza. Z przywódcą magów inaczej rozmawia nie znający go wojownik, a inaczej czarodziejka, która na wyspie się wychowywała. Gdy oddano nam do dyspozycji komputery, można było dokładniej zapoznać się z tytułowym początkiem, zwyczajnie tworząc postać i przechodząc rozpoczęcie. Sama kreacja nie nastręcza żadnych trudności. Człowiek zaznajomiony z cRPG-ami powinien przejść przez nią z zamkniętymi oczami. Sporo zabawy zapewnia modelowanie wyglądu, które zgodnie z zapowiedziami daje naprawdę ogromne (choć nie dowolne) możliwości. Zaczynając grę szlachetnie urodzonym wojownikiem, jesteśmy dzieckiem zamożnej familii, której zamek pewnego dnia zostaje najechany przez wrogie siły. Przebijając się przez najeźdźców, poznajemy sterowanie i zarazem wyrabiamy sobie historię młodości naszej postaci. Zaczynając magiem, jesteśmy jednym z adeptów na wspomnianej już wyspie magów i stoimy przed ostatecznym testem, jakim jest znalezienie wyjścia z równoległego świata.
Wreszcie pokaz zaprowadził nas do jednej z komnat siedziby magów, w której garstka ocalałych chroni dzieci przed atakującymi potworami. W tym momencie znów ujawnia się wpływ składu drużyny na fabułę, gdyż w zależności od tego, kogo w ekipie mamy i jakie są w niej relacje, rozmowa tutaj może skończyć się albo rzezią, albo zyskaniem nowego sprzymierzeńca. Dlatego już teraz można powiedzieć, że jednorazowe przejście gry na pewno nie pozwoli odkryć wszystkich jej sekretów. W dodatku nie ma tu czegoś takiego jak zły wybór. Są tylko decyzje i ich konsekwencje. Twórcy twierdzą (choć nie wiem, czy to w ogóle możliwe), że w Dragon Age nie można utknąć. Nawet jeśli zabijesz postać ważną dla fabuły, wciąż uda ci się ukończyć grę. To zaś, dla pojedynczej postaci, zająć ma przy pędzeniu naprzód i pomijaniu wszystkiego, co nieobowiązkowe, przynajmniej pięćdziesiąt godzin. Świat będzie w pełni otwarty. Dostaniemy możliwość pójścia wszędzie tam, gdzie tylko zechcemy, lecz przeciwnicy nie będą niestety elastyczni, więc przedwczesna wyprawa na tereny wysokopoziomowe raczej nie skończy się dobrze.
Przejście gry wcale zresztą nie oznacza jej zakończenia. BioWare już teraz ma pomysły na kilka dodatków i zamierza tworzyć takowe jeszcze długi czas po premierze. W dodatku w ręce graczy oddane zostanie narzędzie, z którego korzystają twórcy, więc można oczekiwać prawdziwego wysypu fanowskich modyfikacji. A że one powstaną, nie ma wątpliwości. Każda wielka gra gromadzi wierną społeczność, zaś Dragon Age ma wszelkie predyspozycje do tego, by wielkim być. Także dosłownie, bo do instalacji wymagane jest dwadzieścia gigabajtów wolnego miejsca na dysku. Po tym co widziałem, nie wątpię jednak, że warto tyle poświęcić. Wszyscy fani Baldur’s Gate już w październiku dostaną grę, której oczekiwali przez lata: epicką, wciągającą, emocjonującą.
Czekamy z niecierpliwością!
Tytuł: | Dragon Age: Początek |
---|---|
Producent: | BioWare |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz