Pierwsze kroki związane ze zbadaniem dziwnego portalu znajdującego się na (jeszcze dziwniejszej) wyspie niedaleko Bravil poczynione – udało mi się szczęśliwie przejść na drugą stronę, czyli do… zwyczajnego pokoju. Tam powitał mnie ubrany w czarny garnitur, łysawy człowiek, który powiedział, że przeniosłem się do krainy Sheogoratha, Pana Obłędu. Faktycznie, nie kłamał – po krótkiej rozmowie (kazał mi udać się do siedziby swego władcy) ściany pomieszczenia rozpadły się, pozwalając mi kontynuować podróż.
Pokonawszy Strażnika Wrót prowadzących do właściwej części krainy, natychmiast wspiąłem się na najwyższe wzgórze jakie znajdowało się w zasięgu wzroku i… niezmiernie się zdziwiłem. Drżące Wyspy mają dwa oblicza, oba zupełnie niepodobne do Cyrodiil! Północne (Mania), barwne i radosne oraz południowe (Demencja) – choć mroczne, napełniające smutkiem, to muszę przyznać, że spodobało mi się bardziej, być może dlatego, że przypomina mi Morrowind, moją rodzinną prowincję.
Chciałbym dokładniej zbadać faunę i florę tej krainy, niestety, wygląda na to, że będzie to musiało zaczekać – kończą mi się zapasy żywności. Muszę jak najszybciej dotrzeć do siedziby Sheogoratha.
W końcu dotarłem do Nowego Sheoth (również podzielonego na dwie części: Tygiel oraz Błogość). Już przy pierwszej rozmowie uderzyło mnie jedno – szaleństwo jego mieszkańców. Zaprawdę, nie znam ani jednej istoty, która rozumowałaby równie irracjonalnie, co obywatele tego miasta.
Postaci jakie napotykam są co najmniej ciekawe, mają w sobie to coś, co nie pozwala o nich zapomnieć. Dla człowieka, który dopiero co musiał znosić bezpłciowość członków społeczeństwa Cyrodiil, stanowi to bardzo miłą odmianę i choć trudno, ze względu na barierę umysłową, dogadać się z poddanymi Pana Obłędu (a może właśnie dlatego?), każde spotkanie z kimkolwiek z nich sprawia autorowi tegoż dziennika wielką radość.
Przykłady? Miły Fanrienie to człowiek, który boi się… ścian, ponieważ myśli, że mogą się na niego zawalić, gdy będzie spał. Wielka głowa – argonianin mający obsesję na punkcie widelców, Gloorogos, zapalony sprzedawca patyków (Świeża dostawa kijów. Gwarantuję brak liści
) i wielu innych. Planuję opisać szczegółowo wszystkie te przypadki – Tamriel z pewnością będzie mi wdzięczne, w końcu nie co dzień otrzymuje się szansę na odwiedzenie którejś z części Otchani.
W ciągu ostatnich trzech dni starałem się uzyskać jak najwięcej informacji o Drżących Wyspach. Dziś uporządkowałem wszystkie moje notatki. Oto, czego się dowiedziałem:
Porównując do siebie mapy Cyrodiil i Drżących Wysp doszedłem do wniosku, że te drugie stanowią aż ćwierć powierzchni Cesarstwa, co z pewnością imponuje, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę to, jak ciekawie zagospodarowany jest ten teren – jaskinie, forty, a także wioski i obozy. Dokładne poznanie tego wszystkiego powinno zająć trochę czasu…
To, co zdumiewa już przy pierwszym spotkaniu ze zwierzętami (jeśli można je tak nazywać) żyjącymi w królestwie Sheogoratha, to z pewnością ich budowa. Może grummici nie prezentują się zbyt oryginalnie (wyglądają niemal kropka w kropkę jak gobliny), ale sękaczy bursztynowych (które, najprościej mówiąc, są jeszcze żywszymi drzewami) trudno nie uznać za niezwykłe, zwłaszcza porównując je do cyrodiilowskich wilków czy ogrów.
Roślinność jest jeszcze dziwniejsza: święcące w ciemnościach na jaskrawoniebiesko księżyce uwiądu, fioletowe, przypominające rozgwiazdy astry czy obrzydliwe bagienne macki – tutejsi alchemicy potrafią zdziałać z nimi cuda, co udowodnili mi wielokrotnie, chociażby wczoraj, lecząc z paraliżu moją lewą nogę.
Znam już niemal całe Drżące Wyspy, a wciąż nie widziałem się z ich panem. Nadszedł czas, aby to nadrobić.
Lord Sheogorath! Ho, ho, niesamowita osobowość! A raczej dwie – ich wypowiedzi splatają się ze sobą, tworząc istny labirynt znaczeń. Na szczęście Haskill, doradca Pana Obłędu, wszystko mi objaśnia. Kto wie, czy właściwie zrozumiałbym opowiedzianą mi dzisiejszego wieczora opowieść, gdyby nie on.
A trzeba przyznać, historia jest intrygująca – Drżącym Wyspom grozi najazd Rycerzy Ładu. Mają oni, pod wodzą Jyggalaga, podbić całą krainę i zaprowadzić w niej Porządek. Zdaniem Sheogoratha Szary Marsz (tak nazywa się ten ruch) należy powstrzymać za wszelką cenę, twierdzi również, że tylko ja mogę to zrobić (co potwierdza tylko powszechną opinię – jest szalony). Z niecierpliwością czekam na rozwój dalszych wydarzeń. Kto wie, co przyniesie jutro…
Plusy
Minusy
Tytuł: | The Elder Scrolls IV: Shivering Isles |
---|---|
Producent: | Bethesda Softworks |
Wydawca PL: | Cenega |
Platforma: | PC, PS3, Xbox 360 |
Rok wydania: | 2007 |
Ocena: | 5- |
Autor: Sori