Tawerna RPG numer 129

Dystrykt 9

Nowe Getto – historia lubi się powtarzać, czyli kilka słów o Dystrykcie 9

Dystrykt 9

Ostatnimi czasy w kinowej fantastyce, pomijając Avatara, obserwuję dołek za dołkiem. Nawet produkcja Camerona, mimo ogromnej ilości zalet, nie przełamała impasu. Owszem, reżyser Titanica pokazał rewelacyjne rzemiosło filmowe, genialne budowanie nastroju, wspaniale skonstruowany świat, ale fabuła nie powala na kolana. Dlatego z ogromnym dystansem i sceptycyzmem podszedłem do Dystryktu 9.

Pierwsze (i nie ostatnie) miłe zaskoczenie to nieschematyczna sytuacja w jakiej widz zastaje filmową Ziemię: przybysze z kosmosu okazali się wycieńczonymi rozbitkami, około miliona zdezorientowanych i wygłodzonych obcych zamknięto w specjalnej (tytułowej) strefie. Jednakże dobry pomysł to nie wszystko, potrzebne jest także niebanalne wykonanie.

Moje dalsze wrażenia można opisać jako ogromne zaskoczenie. Twórcy doskonale wykorzystali możliwości, jakie dał im punkt wyjściowy. Paradoksalnie tym, co mnie najbardziej urzekło, okazały się realizm i prozaiczność sytuacji: kosmici nie są wcale tak różni o ludzi, nie są superinteligentną rasą, ani bezmyślnymi potworami – to istoty czujące, posiadające, jak my, wady i zalety. Podobnie ja ludzie – zamknięci w oddzielonej strefie – biedni i zdesperowani przemieniają ją w slumsy, jakże podobne do ziemskich. Izolacja i swoista nienawiść ze strony rdzennych mieszkańców Ziemi (jak najbardziej na tle rasowym) sprawiają, że dystrykt przypomina mi getto żydowskie.

W filmie działają cztery siły:

Dystrykt 9

Czyż historia nie zna już takich sytuacji? Sytuacji, w których można by wyróżnić więzionych i więżących, tych, którzy chcą pomóc i tych, którzy chcą zarobić na krzywdzie innych?

Z opowieści wyłania się negatywny obraz człowieka. Człowieka zdolnego do największego okrucieństwa w imię zysku. Człowieka bezwzględnego. Niepokojące i niesamowite jest to, jak bardzo agenci organizacji odpowiedzialnej za przewóz obcych do nowego obozu kojarzą się z hitlerowcami pukającymi do żydowskich domów.

Film jest przepełniony okrucieństwem – ludzie gotowi są zabijać bez zmrużenia oka, bez względu na to, czy mają do czynienia z dorosłym, dzieckiem czy płodem. Przeprowadzanie aborcji (pozbawiania płodów obcych życia) to czysta zabawa dla agentów. Wikus Van De Merwe, główny bohater – szef akcji – jest gotów zrobić wszystko w imię własnych interesów: najpierw mordować obcych, później mordować ludzi. Przypominają się najciemniejsze momenty z historii XX wieku, tak z zachodu, jak i ze wschodu Europy. Dawno nie widziałem w fantastyce tak dobrze skonstruowanego świata i tak dobrej kreacji aktorskiej. Sharlto Copley jest naturalny i przekonujący, sama postać potwornie irytuje, jednakże nie to przecież stanowi kryterium oceny aktorstwa.

Dystrykt 9

Co ciekawe, film łączy zwykle dość statyczne i nudne pierwiastki socjologiczno-psychologiczne z elementami kina akcji. Fabuła jest nieliniowa, wypełniają ją niebanalne zakręty – film wydaje się kończyć, po czym nagle sytuacja ulega diametralnej zmianie.

Natomiast za poważny błąd logiczny i brak konsekwencji uważam cudowną odmianę bohatera, który w ciągu paru chwil z egoisty, zdrajcy i mordercy przemienia się w zdolnego do poświęceń altruistę. Nagle zaczyna rozumieć takie słowa jak lojalność, ofiara czy przyjaźń. Być może miał to być jeden z niewielu poetyckich elementów filmu – kino i literatura przecież znają takie przypadki (wystarczy sięgnąć nie dalej, jak po rodzimą postać Jacka Soplicy), jednak przemiana ta przebiegła zbyt gwałtownie, przez co wydaje się nieco naciągana i ckliwa.

Za to, z całą pewnością, zakończenie filmu nie jest ani naciągane, ani ckliwe. Nareszcie! Twarda i jednocześnie realistyczna wizja świata, dająca możliwość głębszej refleksji nad naturą człowieka, nad kwestiami wielokulturowości czy różnic rasowych, w połączeniu z mocną akcją, czynią z Dystryktu 9 film co najmniej dobry, a wśród kinowej fantastyki (posiadającej kilka dzieł wybitnych i masę marności) nawet bardzo dobry.

Dystrykt 9

Dystryktu z całą pewnością nie nazwę arcydziełem, ale na pewno jest to film znacznie wybijający się na tle produkcji sprzed paru miesięcy, a może i lat. Proszę państwa: mamy dobry film fantastyczny.

Tytuł: Dystrykt 9 [District 9]
Reżyseria: Neill Blomkamp
Scenariusz: Neill Blomkamp, Terri Tatchell
Obsada: Sharlto Copley, Jason Cope, Nathalie Boltt, Sylvaine Strike, Robert Hobbs, Nick Boraine
Rok: 2009
Czas: 112 minut
Ocena: 4+

Autor: Narmo

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.