Wyobraź sobie, że jesteś potężnym wojownikiem, dzierżącym wielki, dwuręczny miecz. Albo przepiękną szlachcianką, o której wyczynach można usłyszeć na niemal każdym dworze. Wraz ze swoim oddziałem, składającym się z kilkudziesięciu najwierniejszych wojaków, na tle wschodzącego słońca z bojowym okrzykiem na ustach szarżujecie na wroga.
Takie doświadczenia zapewnia Mount & Blade, wywodzące się ze studia TaleWorlds. Programiści swoim nowym dziełem dali tysiącom graczy możliwość, o której wielu marzy od dziecka – poprowadzenia własnej, prywatnej armii i zawojowania świata oraz uczestniczenia w bitwach, o jakich długo będą krążyć legendy.
Nim jednak zdobędziemy wieczną chwałę, czeka nas niejedna przygoda i potyczka. Zabawę rozpoczynamy od wyboru płci, imienia, herbu oraz określenia wyglądu naszej postaci (opcji jest wystarczająco dużo), ale najciekawszą możliwością jest wybór przeszłości. Heros, którym będziemy kierować, mógł być zarówno dzieckiem ubogich szlachciców, jak i myśliwych czy kupców. Można zadecydować, czy jako młoda osoba szwędał się po mieście czy kradł. Kolejną opcją jest obranie powodu, dla którego chce ruszyć w świat; skierować może nas do tego zemsta, żądza władzy albo chęć poszukiwania przygód. Możliwych wyborów jest dużo więcej. Szkoda tylko, że nasze decyzje nie wpływają na przebieg rozgrywki.
Jeżeli zadecydujemy już o wcześniejszych losach naszego bohatera, to przyjdzie nam uporać się z rozdaniem pierwszych punktów doswiadczenia. Dzielimy je na trzy grupy: główną (siła, zręczność, charyzma, inteligencja), umiejętności (potężny naciąg, tropienie, handel, inżynieria itd.) oraz walka (miecze, topory, bronie obuchowe, bronie miotane, łuki, kusze). Punkty doświadczenia zdobywamy podczas treningów, turniejów, atakując miasta lub zamki, plądrując wioski, wykonując misje oraz wygrywając bitwy. Niestety, tylko ostatni z tych sposobów ma sens, bowiem zyskujemy nie tylko PD, ale także złoto, sławę oraz łupy wojenne. Zatem, jeżeli będziemy unikać starć, to nieprędko wyszkolimy naszą postać.
Po ukończeniu tworzenia postaci, trafiamy do jednej z krain – Królestwa Rhodoków, Królestwa Nordów, Królestwa Veagirów, Królestwa Swadii lub Chanatu Khergickiego. Każde z nich różni się od siebie. Veagirowie, na swych skutych lodem ziemiach, trenują znakomitych piechurów, a z kolei Khergici w swoim stepowym państwie posiadają niezwyciężoną konnicę. Każda z krain posiada w swoim władaniu około czterech miast, dziesięciu zamków i tyleż samo wsi, zatem jest co podbijać. Zdobyte przez nas lokacje możemy albo zatrzymać, albo oddać je we władanie innego lorda, co wbrew pozorom czasami się opłaca.
Jednak aby podbić choćby zamek, potrzeba nam około osiemdziesięciu wojowników, których przecież należy karmić i płacić im należny żołd, bowiem inaczej odejdą z naszego oddziału. Z początku w nasze szeregi wstąpią jedynie zwykli wieśniacy, którzy z widłami staną do boju z rabusiami. Im więcej sławy zdobędziemy, tym większy stanie się nasz oddział, a w karczmach napotkamy najemnych żołnierzy, którzy za odpowiednią zapłatą przyłączą się do drużyny. Rozwijanie armii w grze jest rzeczą konieczną – bez niej nie zdobędziemy przecież niczego. Ważne jest również, aby umiejętnie dobierać żołnierzy. Konnica zwerbowana w Chanacie Khergickim rozniesie w drobny mak swoich przeciwników, ale tylko na równinie. Jeśli przyjdzie nam atakować zamek, a jeźdźcy zejdą z wierzchowców, to poniosą o wiele większe straty. Mistrzami w obronie są natomiast Rhodokowie, jednak ich umiejętności nie przydają się przy szturmach. Jak widać, warto poświęcić chwilkę (dosłownie!) na dobór jednostek.
Oprócz klasycznych wojowników (np. Najemne Ostrze, Strażnik Karawany) napotkamy w karczmach postacie unikatowe, czyli osoby posiadające imię oraz własną historię. Możemy je zwerbować za niewielkie pieniądze (była wojskowa kucharka) lub nawet za darmo (człowiek, który zabił brata, dołącza do nas, aby odkupić winy). Ciekawy jest fakt, iż jesteśmy w stanie obdarować ich ekwipunkiem, końmi oraz samodzielnie rozdać posiadane przez nich punkty doswiadczenia. Niestety, jak w prawdziwym życiu, postacie lubią się kłócić. Ma to swoje skutki, np. postać A nie lubi postaci B, ale po splądrowaniu wsi obie będą wyrażały swoją niechęć do czynów jakie gracz popełnił niszcząc osadę, przez co obniżą moralne całej armii, a w najgorszym przypadku opuszczą oddział.
Miast, wsi czy zamków jest w grze bez wątpienia niemało. Odległości między nimi pokonujemy zminiaturyzowanym wojakiem na koniu. Jeżeli dotrzemy do wybranej lokacji lub staniemy do bitwy, przechodzimy w tryb TPP, czyli widok zza pleców. Ogromną zaletą jest fakt, iż każde z zabudowań jest inne, np. Rhodokowie budują jak Europejczycy, a Khergici posiadają proste, kwadratowe, pustynne domki. Interesujące są miasta, bo choć małe to żadne z nich nie jest takie samo. Ponadto, każda z lokacji umożliwia nam coś innego – we wsi możemy zwerbować wieśniaków i uzupełnić zapasy, w zamku otrzymamy misje (nie warto zawracać sobie nimi głowy, wszystkie polegają na dostarczeniu wiadomości lub zabiciu kogoś), a w mieście spróbujemy sił w turnieju, pohandlujemy, czy też odwiedzimy karczmę. Jeżeli przyjmiemy wasalstwo, to zgodnie z prawem otrzymamy własne lenno, którym możemy swobodnie gospodarować i pobierać podatki.
W grze znajdziemy zarówno oręż (szable, miecze, topory, kusze itp.), uzbrojenie (rękawice, zbroje, hełmy) oraz konie, a wszystko to możemy uzyskać jako łup wojenny, bądź nabyć drogą kupna. Niestety, fani RPG-ów mogą kręcić nosem, gdyż ilość przedmiotów nie powala, ale wystarczy, aby kilka razy w trakcie gry zmienić ekwipunek.
Jednak prawdziwą kwintesencją Mount & Blade są bitwy. Nieodwołalnie i niezaprzeczalnie. Nie ma lepszych. Po prostu. Musicie to zrozumieć. Widok dwóch pędzących na siebie armii, aby wzajemnie skoczyć sobie do gardeł. Odgłos ginących żołnierzy, szczęk stali o stal. Twoja wściekła szarża na przeciwnika i widok, jak cały we krwi pada martwy na ziemię. Huk towarzyszący wbiciu się strzały w tarcze. Wykrzykiwanie komend do swoich żołnierzy, którzy posłusznie wykonują polecone im rozkazy. Widok, jak koń wraz z jeźdźcem, w chmurze kurzu, przewala się bezwładnie raniony toporem. Człowiek wczuwa się w rolę dowódcy, ma wrażenie, że naprawdę uczestniczy w tych wydarzeniach i walczy o życie. Dba o swoich ludzi. Boli go strata każdego wojownika, który ginie na naszych oczach. To niezwykłe, jak ta gra wyzwala emocje.
Niestety Mount & Blade posiada sporo błędów i niedociągnięć. W trakcie walk korzystamy tylko z trzech ciosów: znad głowy, z lewej i z prawej. Oprócz tego, jako wadę można uznać to, że wszystkie dialogi zmuszeni jesteśmy czytać, a wrogom często zdarza się biegać bez sensu. Jakby tego było mało, upadek z bardzo wysokiej wieży zabiera trzykrotnie mniej obrażeń niż wbicie się strzały w nasze ciało. W trakcie rozgrywki znajdziemy też kilka absurdów, np. koń wchodzi pod tak stromą górę, że człowiek musiałby się na nią wspinać, a grupa siedmiu bandytów żąda, aby 80-osobowy oddział się poddał, bo inaczej go zabiją. Mimo wszystko, zapewniam, warto przymknąć oko na owe niedoróbki, gdyż za wszystko nadrobia grywalność.
Na oklaski z pewnością nie zasługuje grafika – jest brzydka i mocno już niedzisiejsza. Miecze, domy, konie czy uzbrojenie są wyraźnie kwadratowe. Z kolei pola bitew czyli lasy, polany, wyżyny, stepy, a nawet śniegowe krainy, są puste i mało szczegółowe. Zupełnie inna sprawa tyczy się nieba. Jego zdjęcie przerobione na teksturę i wklejone do gry wygląda niezmiernie realistycznie.
Produkt firmy TalesWorld pod względem grywalnosci może śmiało konkurować z największymi hitami. Zapewnia znakomitą zabawę na 20 do 30 godzin, lecz niestety później (z powodu braku opcji multiplayer) zaczyna się nudzić. Dzięki fascynującej muzyce i efektom dźwiękowym można poczuć ten niepowtarzalny klimat średniowiecznych realiów. Grę jestem w stanie polecić każdemu, bowiem Mount & Blade jest znakomitym połączeniem strategii, akcji oraz RPG, a nie powinno być problemów z uruchomieniem jej na starszych komputerach. Co do jednego nie mam wątpliwości: nawet za kilka lat znajdą się ludzie skłonni włączyć tę produkcję tylko i wyłącznie dla stoczenia jednej bitwy, gdyż tak znakomitych nie będzie jeszcze długo w żadnej innej grze.
Tytuł: | Mount & Blade |
---|---|
Producent: | TaleWorlds |
Wydawca PL: | CD Projekt |
Platforma: | PC |
Rok wydania: | 2008 |
Ocena: | 4- |
Autor: Kamax