Tawerna RPG numer 128

Siewca Wiatru

Siewca Wiatru

Bóg umarł — stwierdził filozof. A może odszedł? — zapytała Kossakowska. I postawiła bezpańskie anielskie zastępy w obliczu Armagedonu.

Siewca Wiatru to chronologiczny i ideowy następca zbioru opowiadań Obrońcy Królestwa, dostępnego obecnie w sprzedaży jako Żarna Niebios. Pierwszy rozdział to wręcz kopia opowiadania Beznogi Tancerz. Na szczęście po początkowym niesmaku wywołanym przez ten fakt jest już tylko lepiej.

Niebo pozostawione same sobie nie rozpadło się. Archaniołowie zdołali ukryć fakt zniknięcia Boga. Przynajmniej do tej pory. Ktoś poznał ich sekret, a księga zaklęć podarowana Razjelowi przez samego Pana została skradziona. Jakby tego było mało, Daimon odnalazł zaginionego Wielkiego Archonta Jaldabaota. Tyle że ten oszalał. Przyłączył się do sił Antykreatora — ponurej istoty będącej przeciwieństwem Światłości. Nadchodzi coś gorszego niż sam Armagedon. Tutaj nie pomoże awaryjny plan zakładający sfingowaną Apokalipsę. Po przejściu armii Antykreatora nie pozostaje nic, nawet ciemność jest obca. Daimon Frey, niszczyciel światów, nie jest w stanie przeciwstawić się jednemu szaleńcowi. Co się stanie gdy przyjdzie mu stawić czoła Siewcy?

Siewca Wiatru jest powieścią przepełnioną akcją. Nie ma nawet chwili wytchnienia. Kossakowska szybko buduje napięcie, które — ku mojemu rozczarowaniu — prysło tak szybko, jak się pojawiło. Autorka za szybko odsłoniła wszystkie karty i postawiła na czystą akcję. Po co buduje jakąś intrygę polityczną, konstruuje połączony z nią wątek miłosny, skoro w niemal dosłownym zderzeniu z rwącą akcją to wszystko znika lub zostaje zepchnięte na margines? Nie przeszkadza to co prawda w samym czytaniu książki, bo nadal jest ona wyśmienitym kawałkiem prozy, ale jednak gdzieś w głębi umysłu kołatało mi pragnienie czegoś więcej. Nie miało jednak okazji jakoś się rozwinąć, gdyż przed oczyma przewijały mi się coraz to nowe obrazy. Potyczki, intrygi (które ku mojemu rozczarowaniu były zbyt krótkie albo płytkie), zagadki i ogromna finałowa batalia, oddająca dokładnie chaos panujący na polu bitwy. A całość została okraszona charakterystycznym czarnym humorem.

Bohaterowie nabierają nowej głębi (co nie znaczy, że są oni wybitnie głębocy – mało który zaskakuje) w stosunku do opowiadań i wydaje się, że Kossakowska złapała wiatr w żagle. Już na pierwszy rzut oka autorka znacznie lepiej radzi sobie w kreowaniu postaci, opisów i fabuły w dłuższych formach literackich. Po przeczytaniu Żaren Niebios pozostawał pewien niedosyt. Tutaj tego nie ma. Książka tworzy spójną, zamkniętą całość. Zakończone zostają właściwie wszystkie wątki. Wrażenie spójności i logiczności świata przedstawionego w powieści nie jest bynajmniej iluzją, ponieważ, podobnie jak w poprzednich swoich dziełach tego kanonu, autorka sięgnęła po apokryfy, zarówno średniowieczne, biblijne, jak i starożytne.

Podsumowując, Siewca to powieść bardzo dobra. Nie genialna, ale wystarczająco dobra by przyciągnąć czytelnika i niemal przykuć go do siebie – tak długo aż skończy się epilog. Pytanie tylko, czy chętnie powróci się do tej lektury? Zapewne tak, ale głównie dlatego, że Siewcę Wiatru czyta sie lekko oraz dlatego, że jest on naładowany akcją aż po brzegi...

Tytuł: Siewca Wiatru
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2007
Stron: 628
Ocena: 5-

Autor: Piotr 'evilmg' Piasek

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.