Tawerna RPG numer 125

Dragon Age: Utracony tron

Dragon Age: Utracony tron

Byłem przekonany, że Fabryka Słów po wydaniu książki Sacred nieprędko zdecyduje się na publikację powieści promującej grę. Nie wiem, czy to wyniki sprzedaży Sacred, czy namowy Electronic Arts Polska sprawiły, że lubelski wydawca zgodził się sygnować swoim logo powieść Dragon Age: Utracony tron. Niemniej dobrze, że tak się stało.

Do powieści napisanej przez głównego scenarzystę gry komputerowej Dragon Age: Początek, Davida Gaidera maczającego palce w takich tytułach jak Baldurs Gate 2 czy KotOR, podchodziłem ze sporą dawką ostrożności, ale i ciekawości. Wiadomo, że fabuła gry komputerowej to zupełnie co innego niż fabuła powieści, jednak burza promocyjna rozpętana nad najnowszym dziełem firmy BioWare pozwoliła już odczuć przedsmak klimatu tego fantastycznego świata. Nie pozostało więc nic innego, jak spróbować.

Utracony tron to typowy prequel; książka opisująca wydarzenia sprzed fabuły gry, na które gracz nie będzie i nie powinien mieć wpływu. Historia w niej opisana skupia się na losach Marica – księcia bez królestwa, który dorasta w obozie powstańców walczących pod sztandarem Królowej Rebeliantki z najeźdźcą, który bezprawnie zagarnął tron Fereldenu. Fabuła jednak rozpoczyna się w momencie śmierci królowej, gdy jej młody syn ścigany przez zdradzieckich możnych spotyka parę banitów, którzy zabierają go do obozu wyjętych spod prawa.

Ta ucieczka nie pozwoli jednak na dłużej uniknąć przeciwników – głowa następcy tronu jest zbyt ważna dla najeźdźców, aby Maric mógł cieszyć się spokojem. W tych okolicznościach młodzieniec musi bardzo szybko dorosnąć, bowiem na jego barkach spocznie los całej rebelii oraz królestwa, które czeka na powrót prawowitego władcy.

Powieść Dragon Age można śmiało nazwać epicką fantasy. Mamy tutaj wojnę o utracony tron, rebelię i starcia wojsk, ale także losy jednostek – śmierć najbliższych, miłość, zdradę i przygodę. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, ale nie to nawet stanowi siłę tej pozycji.

Powieść napisana jest całkiem zgrabnie i wiarygodnie, choć nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że autorowi umykają nieco szczegóły. Przede wszystkim jednak opowiada bardzo wciągającą historię. Czytelnik śledzi nie tylko losy rebelii ścierającej się z wrogiem, ale także drogę, jaką Maric przebywa od gołowąsa, z którego podśmiewują się żołnierze, poprzez nieco naiwnego księcia, do zdecydowanego i nieprzebierającego w środkach władcy, potrafiącego zrezygnować z pragnień na rzecz tego co konieczne.

Wydanie jest dobre, typowe do innych książek Fabryki Słów. Początki rozdziałów przyozdobione są – podobnie jak okładka – grafikami z gry, zaś w nagłówkach możemy zobaczyć ozdobną czcionkę z Dragon Age: Początek. Niestety korekta i redakcja nie mogą zostać pochwalone, ponieważ zbyt wiele wpadek – co prawda drobnych, ale zawsze – pojawiło się w tekście. Czasami nawet napotykałem zdania, które – choć poprawne – były dość toporne i wytrącały mnie z rytmu czytania.

Mimo wszystkich wad, głównie technicznych, zalety dominują, dlatego nie zawahałbym się polecić tej książki miłośnikom fantasy. Co więcej, jest to pozycja, która śmiało może być skierowana do osób niepasjonujących się grami komputerowymi – w tym przypadku może ona pchnąć do gry, bo nie jest tylko odcinaniem kuponów od sukcesu elektronicznej zabawy. To solidna powieść, która broni się sama.

Tytuł: Dragon Age: Utracony tron [Dragon Age: The Stolen Throne]
Autor: David Gaider
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Stron: 472
Ocena: 4+

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za egzemplarz do recenzji.

Autor: BAZYL

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.