Tawerna RPG numer 125

Świat finansjery

Większości ludzi wydaje się, że posada szefa mennicy lub banku centralnego to niezła fucha – w końcu siedzi się przecież (niemal dosłownie) na górze pieniędzy. Jednak takie stanowisko to wielka odpowiedzialność, a także jeszcze większe ryzyko – w tym takie, że pewnego dnia możesz zostać znaleziony przez Straż Miejską w rowie z rękojeścią noża sterczącą z pleców. Moist von Lipwig, były oszust i złodziej, miał się o tym przekonać na własnej skórze.

Świat finansjery to najnowsza książka Terry’ego Pratchetta, wydana niedawno, tak jak wszystkie poprzednie tomy cyklu Świat Dysku, nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. W ten sposób, przynajmniej do angielskiej premiery Unseen Academicals (w październiku), po raz pierwszy od ukazania się serii w naszym kraju, Polska była na bieżąco z tłumaczeniem.

Od wydarzeń przedstawionych w Piekle pocztowym minął rok. Urząd pocztowy Ankh-Morpork pod rządami Moista von Lipwiga stał się wzorcowo funkcjonującą instytucją. Jednak doskonałość jest mało fascynująca, co szybko daje się Moistowi we znaki… Akurat w momencie, gdy lord Vetinari przedstawia mu nową propozycję – a mianowicie, by nasz przedsiębiorczy bohater został prezesem Królewskiej Mennicy i sąsiedniego banku. Von Lipwig, motywowany nudą i siłą perswazji patrycjusza (zaiste, wizja powtórnego powieszenia jest naprawdę motywująca) podejmuje się tego zadania, ale wkrótce przekona się, że brudny świat finansjery nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony do porządków…

Jak łatwo się domyślić, tym razem Pratchett na celownik satyry wziął szeroko pojęty sektor bankowy i kwestie związane z pieniędzmi. Mamy więc przebieżkę po stereotypach – m.in. tabun księgowych w pocie czoła prowadzących rachunki i rozpaczających, gdy popełnią błąd, mamy dywagacje na temat pieniądza kruszcowego i papierowego (okazuje się, że w Ankh-Morpork wyprodukowanie pensa kosztuje ponad jednego pensa), ekonomistów dokonujących analiz w piwnicy oraz wiele innych subtelnych ekonomicznych dowcipów. Są one jednak na tyle przystępne, że nie trzeba być studentem ekonomii, żeby podczas lektury nie jeden raz uśmiechnąć się od ucha do ucha.

Co ciekawe, jeśli chodzi o ostatnie książki Pratchetta, to mniej więcej od premiery Prawdy mamy jakby sinusoidę – książki słabsze przeplatają się z tymi lepszymi. Po dobrym Piekle pocztowym i trochę słabszym oraz mało odkrywczym Łups! autor serwuje nam kolejną dobrą książkę. Mamy tu sporo niezłych dialogów (w czym duża zasługa Moista i Vetinariego), dzieje się dużo i przede wszystkim nie w jednym miejscu – akcja często przenosi się m.in. między Pocztą, pałacem Patrycjusza, bankiem i Niewidzialnym Uniwersytetem. Miłym urozmaiceniem jest też wątek z golemami i narzeczoną Moista, Adorą Belle Dearhart. Nie ukrywam, że parka ta przypadła mi do gustu i stanowi swego rodzaju siłę napędową podserii o przygodach von Lipwiga. Trzymam kciuki za niepotwierdzone oficjalnie Raising Taxes, dalszy ciąg tej serii.

Nie lubię pisać podsumowań w recenzjach książek ze Świata Dysku, bo do każdej w zasadzie można napisać to samo. W skrócie więc – jeśli komuś podobało się Piekło pocztowe, to Świat finansjery może kupić bez zastanowienia. Reszta pewnie i tak zdecyduje sama, w zależności od swojego nastawienia do twórczości Pratchetta. Ja tym razem jestem zadowolony i po cichu kibicuję autorowi, żeby nie dał się chorobie Alzheimera – bez jego książek fantastyka prawdopodobnie wiele by straciła.

Tytuł: Świat finansjery [Making Money]
Seria: Świat Dysku
Autor: Terry Pratchett
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
Stron: 352
Ocena: 5-

Autor: Ravandill

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.