Tawerna RPG numer 123

Gone - Zniknęli. Faza pierwsza: Niepokój

Gone

Czego można spodziewać się po liczącej ponad pięćset stron cegle dla nastolatków, o karkołomnym tytule, gdy z okładki straszy cukierkowa para z cielęcym spojrzeniem skierowanym poza kadr, którą na dodatek trzeba szybko przeczytać? Wbrew pozorom bardzo dużo, ale do tego trzeba być wielkim optymistą.

Ja aż takim optymistą nie byłem, ale uspokoiłem się, gdy stwierdziłem że wcale ten rozmiar nie jest taki straszny – to grubość papieru i wielkość czcionki sprawiają, że optycznie książka prezentuje się grubo. Nie żebym miał coś przeciwko opasłym publikacjom, ale jeśli chodzi o powieść Michaela Granta, to uczucia miałem bardzo ambiwalentne.

Z jednej strony zapowiedzi Gone były bardzo obiecujące. Porównania do Władcy Much (jak najbardziej trafne) czy seriali Heroes i Lost (do tego drugiego może w mniejszym stopniu) działały na wyobraźnię. Z drugiej zaś okładka, zaadoptowana z amerykańskiego wy dania powieści, po prostu straszy i przywodzi na myśl fotostory rodem z Bravo z całym dobrodziejstwem inwentarza, jak określiłby to pewnie prawnik od prawa spadkowego. Taka jest jednak polityka wydawcy – może po prostu chciał on w ten sposób trafić w odpowiedni dla tej książki target. I choć z wiekiem się może nie pomylił (choć nie zawahałbym się przed poleceniem tej książki starszym, a nawet dużo starszym czytelnikom), to z pewnością złożoność fabuły i jej klasa biją na głowę najlepsze teksty ze wspomnianego pisemka.

Wszystkiego co najważniejsze w fabule – tak, aby nie zdradzić zbyt wiele, a obudzić ciekawość – można dowiedzieć się z zapowiedzi i, być może, okładki książki (trudno powiedzieć, gdyż otrzymałem egzemplarz przed korektą i z tymczasową okładką). Mamy niewielkie przyoceaniczne miasteczko, z którego nagle znikają wszyscy powyżej piętnastego roku życia. Obszar o promieniu piętnastu kilometrów zostaje odgrodzony tajemniczą barierą, zaś dzieciaki, które pozostały w jej środku, zyskują fantastyczne moce. I zaczynają urządzać życie na swój sposób.

Taka fabuła to furtka do wszelkiego rodzaju uproszczeń, jednak Grant wcale tych uproszczeń nie potrzebuje. Swoją historię snuje zawile i na wielu płaszczyznach, lecz rozwiązania jakie stosuje są zaskakujące, w pozytywnym znaczeniu. Nie ma pojawiających się znikąd bohaterów, którzy rozwiązują problemy swoimi mocami, nie ma fabuły snutej pod cel przyświecający autorowi, a na dodatek każda decyzja bohaterów niesie za sobą wiarygodne konsekwencje. Nie zawsze pozytywne.

Sami bohaterowie skonstruowani są bardzo dobrze. Nie jest to menażeria papierowych ludzików, różniących się od siebie wyłącznie nadprzyrodzonymi mocami – to postacie z krwi i kości, każda ze swoją historią, rozterkami i różnym stosunkiem do tego, co dzieje się wokół. Jest ich tak wielu, że bez problemu wystarczyłoby na jeszcze jedną powieść, ale nie owocuje to przesytem.

Historia opisana w Gone toczy się szybko (główny bohater ma ograniczony czas, bo wkrótce nadejdą jego piętnaste urodziny i zniknie), jest nieprzewidywalna i bardzo spójna. Osobiście byłem ciekaw jak autor wybrnie z problemu wystąpienia przemocy dzieci wobec dzieci, szczególnie w finałowej części powieści – i, jak się okazało, udało mu się to całkiem nieźle. Obawiałem się, że przyczyna zniknięcia dorosłych i otoczenia okolicy barierą okaże się wzięta z kosmosu, bo nic nie wskazywało na możliwość racjonalnego – nawet mieszczącego się w realiach fantastycznych – wytłumaczenia. Tu także zostałem pozytywnie rozczarowany, bo gdy już poznamy tę przyczynę, stwierdzamy, że rzeczywiście jest ona prawdopodobna i od początku wszystko na nią wskazywało. Jedyne, co może pozostawić nieco niedosytu to sam sposób, w jaki można wykpić się od zniknięcia – póki jest on jeszcze w fazie przypuszczalnych rozwiązań, nie ma problemu, lecz gdy trzeba go sprawdzić osobiście – bohaterom udaje się zbyt łatwo.

Przeczytanie Gone zajęło mi niecałe dwa dni. To wspaniała i wciągająca lektura, wobec której obojętnie nie powinien przechodzić żaden miłośnik fantastyki. Autor posiada ogromne wyczucie i nawet w kreowanym z takim rozmachem świecie potrafi doskonale poprowadzić akcję do zakończenia. Powieść się kończy, główne wątki zostają zamknięte w satysfakcjonujący czytelnika sposób, lecz to nie koniec historii. I z całą pewnością chce się sięgnąć po kolejny tom.

Tytuł: Gone - Zniknęli. Faza pierwsza: Niepokój [Gone]
Autor: Michael Grant
Wydawca: Jaguar
Rok: 2009
Stron: 528
Ocena: 5+

Kufelek

Książka ukazała się pod patronatem Tawerny RPG. Dziękujemy Wydawnictwu Jaguar za egzemplarz książki do recenzji.

Autor: BAZYL

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.