Enka i Gil ponownie wkraczają do akcji. Tym razem zostają wezwani do przypadku studenta polonistyki, który został dosłownie rozchlapany na ścianach przez nieznaną siłę. To tylko jeden z podobnych wypadków, jakie zostały zanotowane ostatnio na terenie naszego kraju. Podobnych i niepodobnych, bowiem podobne są ofiary – poloniści, studenci filologii polskiej, specjaliści od języka polskiego. Wszyscy zdawali się tańczyć przed śmiercią, zaś po wypadku, zanim na miejsce przybywała policja, ktoś odwiedzał miejsca zgonu i najprawdopodobniej czegoś szukał. Niepodobne są zwykle sposoby w jakich odeszli z tego świata – każda śmierć czymś się różni i nie zawsze jest widowiskowa, jak ta opisana wyżej.
Podczas wizji lokalnej klecha odnajduje dziwną kartkę, na której znajdują się zagadkowe symbole. Ni to pismo, ni rysunki, wszystko jednak wskazuje, że może mieć to związek z tajemniczymi zgonami. Jak wykazuje dalsze śledztwo, jest to opis rytuału – połączenie słów i tańca, który przed śmiercią wykonywały ofiary.
Tajemniczy rytuał jest jednak czymś więcej niż tylko gusłem i klechdą. To oryginalny rękopis Adama Mickiewicza, który jest fragmentem największego i niedokończonego dzieła wieszcza – piątej części Dziadów. Był to boski rytuał, przedyktowany Mickiewiczowi przez demoniczną kochankę, który ma czynić z człowieka potężną, bliską Bogu istotę. Jednak odprawiony w niewłaściwy sposób makabrycznie zabijał odprawiającą go osobę.
Jak widać z powyższego opisu pomysł jest niebanalny. Osobiście uważam, że połączenie osoby wieszcza (który znany jest z tego, że był sekciarzem), romantycznych zabobonów i jednego z największych dzieł tego autora, to idea bardzo udana i świetnie nadająca się na powieść, w której pierwiastki fantastyczne będą przenikały się z mniej lub bardziej znanymi faktami z życia autentycznych postaci. Szkoda tylko, że wykonanie, początkowo bardzo dobre, z czasem traci swój urok. Im więcej akcji (szczególnie po wyjeździe bohaterów do Paryża), im więcej opisów fantastycznych rytuałów i przeplatania się świata realnego i duchowego (mam tu na myśli głównie wydarzenia w domu śmierci mistrza), tym mniej podobała mi się sama opowieść.
Mimo tego nie uważam jej wcale za złą. Napisana jest nieźle, choć dość specyficznym językiem, z poczuciem humoru i ironią, wydana na wysokim poziomie, z sugestywnymi i dynamicznymi ilustracjami Grzegorza Domaradzkiego. Wydaje się więc być naprawdę solidną lekturą. Jest to powieść, którą z całą pewnością można polecić, choć obawiam się, że nie każdy odbiorca będzie potrafił docenić pracę, jaką Łukasz Orbitowski i Jarosław Urbaniuk włożyli w jej przygotowanie. Zaś wszyscy, którzy przysypiali na języku polskim podczas omawiania dzieł Mickiewicza, mogą nie przebrnąć przez te liczące 400 stron tomisko. Mimo niedoskonałości, o których wspomniałem, nie żałuję żadnej chwili spędzonej nad tą książką. Warto było choćby dla poznania samego pomysłu.
Tytuł: | Tancerz |
---|---|
Seria: | Pies i klecha, tom 2 |
Autorzy: | Łukasz Orbitowski, Jarosław Urbaniuk |
Wydawca: | Fabryka Słów |
Rok wydania: | 2008 |
Stron: | 400 |
Ocena: | 4 |
Autor: BAZYL