Do napisania tego wstępniaka zainspirował mnie list, który znajdziecie w odpowiednim dziale niniejszego numeru Tawerny RPG. Nie jest to jednak odpowiedź, a bardziej refleksja.
Z wyliczaniem polskich erpegów na rynku nie jest tak źle. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że wydanie kolejnych systemów spowodowałoby przesyt. A jeśli dodamy do tego wszystkie gry opublikowane na zagranicznych licencjach, to co młodsi erpegowcy mogliby się zagubić w ich gąszczu. Zresztą – że po raz kolejny wrócę do tego o czym nieraz już pisałem – magazyn Magia i Miecz padł przytłoczony klęską urodzaju.
Można więc wysnuć pytanie na co jest jeszcze miejsce na rynku? Odpowiedź możemy otrzymać spoglądając w zapowiedzi (oficjalne i nie) naszych rodzimych wydawców. Wolsung wstrzeli się w niszę steampunku (bo Trójca to trochę za mało, żeby spowodować spadek zainteresowania projektem Garnka), Rzeczpospolita Odrodzona, o ile powstanie, zaspokoi nasze patriotyczne zapędy, Core – zbliżają się wakacje, a o systemie sza – uzupełni gatunek hard SF.
Nie ma już za to miejsca na klasyczne systemy fantasy. Od tego wszystko się zaczęło, więc w zalewie klonów świata znanego z Władcy Pierścieni, można utopić całkiem pokaźnego erpegowca. Niestety już dawno stało się jasne, że mechanika jako jedyny wyróżnik gry fabularnej się nie sprawdzi, bo trzy na cztery drużyny i tak tę mechanikę modyfikują pod siebie
. A systemów z elfami, krasnoludami i smokiem jest aż za dużo.
Nieuchronnie zbliża się więc czas, gdy jedynymi wydawanymi systemami będą podręczniki do grania w świecie wykreowanym przez znanego pisarza, lub hybrydy światów wnoszące do starych pomysłów całkiem nowe elementy.
Czy to oznacza, że światy fantasy nie będą już powstawały? Szczerze wątpię, bo przecież ich siła tkwi w mrowiu starych i nowych systemów autorskich. Ale grać w nie będą już tylko autorzy.
Autor: BAZYL