Tawerna RPG numer 108

The Punisher

The Punisher

Nazywam się Frank Castle. Jestem by­łym żołnierzem Marines, elitarnej je­dnost­ki walczącej w Wietnamie. Mia­łem kochającą żonę i dwójkę dzieci. Do czasu. Tego feralnego dnia, jak co nie­dzie­lę, poszliśmy z rodziną do Central Parku na piknik. Usłyszeliśmy strzały. Gdy się ocknąłem, zobaczyłem ciała moich bliskich. Po krótkotrwałej de­pres­ji postanowiłem pomścić familię. Mając wojskowe przeszkolenie i naj­no­wo­cześ­niej­szą broń, mogłem zaczynać walkę z przestępczością. Stałem się Pu­ni­she­rem. Ostatnio pojawiłem się w filmie The Punisher z Johnem Travoltą, a jak to w dzisiejszych czasach bywa, obok filmu zawsze pojawia się gra.

W grze mam strzelać i wyciskać in­for­ma­cje z pokonanych łotrów. To drugie zazwyczaj robię to na cztery sposoby: duszeniem (tłumaczyć nie trzeba), biciem (kilka ciosów wystarczy), glebo-zgryzarką (czyli umożliwiam przesłuchiwanemu szybki i bardzo gwałtowny kontakt z ziemią) oraz straszeniem bronią, czyli przyłożeniem do głowy gnoja naładowanej giwery.

Jednak w kilkunastu wyznaczonych przez twórców gry miejscach mogę wykorzystać do tego celu otoczenie, czyli leżące nieopodal deski czy otwarte na oścież okno. Muszę jednak uważać, gdyż jeżeli użyję zbyt mocnych argumentów, delikwent może nie wytrzymać. W takich wypadkach tracę punkty, za które mogę się stawać jeszcze lepszy. Granatnik dołączony do broni czy druga warstwa kamizelki kuloodpornej zawsze się przydadzą.

The Punisher

Przeciwników jest tu dość dużo, ale na szczęście mam czym z nimi walczyć. Kilkanaście typów broni ciężkiej, mniej więcej tyle samo rodzajów pistoletów, plus oczywiście kije bejsbolowe, tasaki, a nawet telewizory. W czasie swojej specyficznej krucjaty natrafiam kilka razy na bossów – z tymi niestety nie tak łatwo wygrać, ale na każdego znajdzie się sposób. Na przykład, czemu by nie strzelić w stojące obok beczki z prochem, skoro boss, w tym wypadku Wielki Rusek, jest kuloodporny? A jeśli nie mogę poradzić sobie ze strzelającym do mnie helikopterem, muszę po prostu znaleźć naładowaną wyrzutnię rakiet i nauczyć porządku złoczyńców. Do tego, gdy naprawdę się zdenerwuję, mogę wpaść w szał, zwany Trybem Masakry. Jestem wtedy właściwie nieśmiertelny i dwa razy szybszy od zwykłego, przeciętnego człowieka (czego nie można powiedzieć o moich przeciwnikach). W tymże trybie chowam do kieszeni broń, a wyciągam bojowe noże. Po dwóch celnych rzutach nawet najodporniejszy gangster dostanie migotania serca ze skutkiem śmiertelnym. Szkoda, że trwa to tylko kilkanaście bardzo krótkich sekund.

Gra ta jest bardzo liniowa. Każdą misję trzeba przejść dokładnie według ustaleń twórców. Szkoda. Czy tak ciężko byłoby zrobić coś takiego jak w Hitmanie? Czyli dostaję broń i mam wykonać zadanie – nie ważne jak…

The Punisher

W prezencie od THQ dostałem również dobry graficzny engine, aczkolwiek w trakcie przerywników postaci w ogóle nie ruszają gębą. Najbardziej wkurza jednak ocenzurowanie wykonywanych przeze mnie egzekucji, ekran robi się wtedy monochromatyczny. Fakt ten wymusili obrońcy moralności, sam nie wiem po co. W czasie walki zdarza mi się czasem wbić nóż w podbródek strzelającego do mnie przeciwnika, a nie jest to ocenzurowane. Nie jest też ocenzurowane odstrzelenie głowy wrogowi za pomocą shotguna. Więc po co taka cenzura? Jak gra jest brutalna, to niech będzie. A skoro na opakowaniu widnieje znaczek z napisem 18+, to teoretycznie młody gracz tego nie kupi. Przynajmniej w USA, bo w naszym kraju to jest, jak jest, niestety.

Ups, rozpisałem się trochę. Pora na oprawę dźwiękową tejże gry. Ta jest znakomita! Smutna, mroczna muzyka, niekiedy opera, znakomicie kontrastuje z krwawym klimatem moich przygód. Gdy zrobię efektowne salto ze schodów, zanim plasnę o glebę, słychać stosowny dźwięk. Głosy postaci też trzymają poziom. Mówimy głosami aktorów, którzy wystąpili w filmowej wersji Punishera. A w czasie walki z szanownymi Rosjanami zdarzyło mi się usłyszeć soczyste, rosyjskie przekleństwa, których jednak nie zaprezentuję. Członkowie japońskiej Sekty Wiecznego Słońca mówią niestety po angielsku. Japońscy Amerykanie?

The Punisher

Jak już wspominałem, za zdobyte punkty mogę zrobić upgrade samego siebie, ale nie tylko. Po ukończeniu gry odblokowują się kody (mi najbardziej podobał się kod Podwójny Ogień, w którym po strzeleniu do wroga ten odlatuje, odrzucony impetem strzału). Można też zobaczyć okładki kilkudziesięciu pierwszych komiksów z moim udziałem.

Na szczęście CD Projekt, czyli dystrybutor gry The Punisher w Polsce, stanął na wysokości zadania. Postacie nadal mówią głosami aktorów, a na dole ekranu lecą napisane dialogi. Standardowa wersja kinowa. Co innego wymagania sprzętowe. Te są trochę za duże, jak na jakość grafiki w tej grze. Co prawda, u mnie chodzi jak złoto, ale dość mocnego mam kompa.

Znakomite menu, znajdujące się na tle mojego mieszkania, sprawia bardzo dobre wrażenie. Duża grywalność, wspaniały dźwięk i mnogość rodzajów broni czynią grę dobrą. I jeszcze za jedyne 19,90 zł…

Tytuł: The Punisher
Producent: THQ
Wydawca PL: CD Projekt
Rok wydania: 2005
Ocena: 4

Autor: Adam "Kubashenko" Kubaszewski

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.