Tawerna RPG numer 105

Ręka, noga, mózg na ścianie… czyli patoanatomia w świecie fantasy

Całkiem niedawno pisałem o przegięciach, jakie mają miejsce na sesjach RPG, jeśli chodzi o znane nam prawa fizyki. Ale to wcale nie koniec. Ba, to dopiero początek labiryntu niezbadanych* ścieżek, którymi podążają umysły Typowych Graczy i MG. Dlatego tym razem będzie o gwałcie, jaki dokonywany jest regularnie na znanych powszechnie regułach anatomii, fizjonomii i fizjologii.

* Do tej pory nie wiadomo, czy nie można ich zbadać, czy po prostu nie ma chętnych, by to opisać. Obie wersje wydają się równie prawdopodobne…

Rany

MG: Otrzymałeś paskudne cięcie w lewą łydkę

G: Szarżuję na tego gnoja!!

MG: Eee… to nie jest raczej możliwe

G: Niby dlaczego?

Wszyscy wiemy, że rany to bzdura. Prawdziwi Bohaterowie* nie mają w Słowniku Przydatnych Bohaterskich Pojęć™ takiego słowa jak „rany”. Wzorem Czarnego Rycerza z Monty Pythona mogą ewentualnie uznać coś takiego jak „powierzchowny uraz”. Jeśli tabelka trafień krytycznych nie uwzięła się na gracza, to będzie on w stanie przeżyć nawet trafienie z katapulty. Albo i dwa. Z drugiej strony, jeśli szczęście nie sprzyja, to byle rzut monetą skończy się tragicznym w skutkach trafieniem w krocze. A przy dobrym wietrze to i zęby wybije. Ta sama, powszechnie znana i lubiana tabelka trafień krytycznych pozwala też dokonać amputacji nawet drewnianą łyżką do zupy. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Gojenie się ran to także alternatywna rzeczywistość. Albo goją się błyskawicznie, tak, że rana po ciosie toporem zabliźnia się między jednym kuflem krasnoludzkiego piwa a drugim, albo z kolei goi się na tyle długo, by MG mógł jak najefektywniej pastwić się nad Graczami. W tym drugim przypadku najczęściej jest podobnie, jak ze złamaniami – niezależnie od tego, jak są poważne, najczęściej następuje „cudowne” ozdrowienie, gdy MG ma dość nieustających marudzeń poszkodowanego Gracza.

* Nie oszukujmy się, każdy Typowy Gracz jest Prawdziwym Bohaterem. Przynajmniej tak uważa.

Jedzenie (i picie zresztą też)

Co tu kryć – postaciom Typowych Graczy żołądki już dawno przyrosły do krę­go­słu­pów. Bohaterowie nie jedzą – oni ucztują, ale to tylko na cudzy koszt. Ale nawet przewlekła głodówka nie wpływa niekorzystnie na stan zdrowia. Co innego picie. To akurat Typowi Gracze robią bardzo ochoczo i bez żadnej zachęty. Oczywiście nie mówimy tu o wodzie i sokach owocowych. I nie mówimy też wcale o zaspokajaniu pragnienia. A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to zazwyczaj na drugi dzień okazuje się, że najlepszym środkiem na kaca jest awantura w karczmie... A do tego Gracze także nie potrzebują żadnej zachęty.

Potrzeby fizjologiczne

„Nie”. Tak w dużym skrócie można podsumować większość odpowiedzi na nie­koń­czą­ce się pytania zadawane przez ciekawskich graczy. To wstydliwe zagadnienie owiane jest mgłą tak gęstą, że szlag by trafił nawet mieszkańców Silent Hill. Tak, tych też. No bo jak to tak – Bohaterowie? To się przecież nie godzi... Widział ktoś kiedyś, żeby Frodo Baggins i Sam robili przerwę co parę godzin, by w wątpliwy sposób wzbogacić krajobraz Mordoru? Albo taki Gandalf... Z Graczami jest podobnie. Ich Bohaterowie mają żelazne pęcherze i jelita z marmuru. Mogliby stać na jednej nodze na stercie kamieni przez siedem dni i siedem nocy i nic, ale to naprawdę nic, nie zakłóci ich spokoju. O potrzebach, jakie mają ich postacie, przypominają sobie tylko w skrajnych przypadkach*

To samo jest z elementarną higieną. Postacie Typowych Graczy się nie myją. Nigdy. Po prostu. Hodują na sobie Bohaterski Brud, na zasadzie „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Jeśli jednak taki gracz, po długim czasie uchylania się od kąpieli chce wpisać swojej postaci dodatkowy punkt zbroi, to znak, że pora na niezwłoczną interwencję MG**

*Czytaj: Jak chcą zdenerwować MG Zbędnymi i Nieadekwatnymi W Danej Sytuacji Opisami. Albo gdy wyczuwają, że MG zdradza katastrofalne (zazwyczaj) w skutkach dążenia do osiągnięcia realizmu.

**Nie wiedzieć czemu, w Typowej Drużynie termin „niezwłoczna interwencja MG” oznacza nerwowe rozglądanie się za przedmiotami, które mogłyby spaść z nieba.

Zmęczenie

W kwestiach biologicznych Typowi Gracze nie robią wielu rzeczy. Zmęczenie jest kolejną z nich. Mogą wędrować bez odpoczynku przez całe tygodnie, mając przy sobie plecak, którego zawartość mogłaby zaopatrzyć średniej wielkości miasteczko. I do tego idąc w deszczu i błocie. Podczas huraganu. Bohaterowie Typowych Graczy ogólnie mają niesamowitą zdolność do regeneracji, której pozazdrościła by im jaszczurka. Nie muszę chyba wspominać, że gracz po takiej wędrówce, ewentualnie obudzony w środku nocy, będzie walczyć, jakby uczciwie przespał całą noc i zjadł solidne śniadanie.

Sen

Sen to chyba jedna z nielicznych rzeczy, które Typowi Gracze wykonują w miarę sumiennie*. Żeby nie było jednak zbyt różowo, to Gracze wcale nie śpią, żeby wypocząć. Chodzi zazwyczaj tylko o to, żeby ta cholerna noc wreszcie minęła:

NPC: Dobra, spotkam się z wami jutro w południe

G1: Zgoda…

G1: [do reszty] To co robimy? Nie ma jeszcze wieczoru…

G2: Chodźmy spać

MG: To co robicie?

G1: Idziemy do karczmy i śpimy do południa

A nocą… Noc to błogosławieństwo dla MG. Jest co najmniej osiemdziesiąt sześć sposobów, jak ze zwykłego noclegu uczynić piekło. Gracze oczywiście są już psychicznie nastawieni na zakusy MG:

MG: Jesteście już w wynajętym pokoju… Co robicie?

G: Śpię płytkim i czujnym snem, trzymając dłoń na rękojeści miecza

Oczywiście, nawet po takim czymś Gracz będzie utrzymywał, że jego postać jest wypoczęta i pełna sił. Na szczęście doświadczony** MG nie da się nabrać na takie tanie chwyty.

* W końcu cierpliwość i wyrozumiałość MG też ma pewne granice…

** Doświadczony == odpowiednio złośliwy i odporny na narzekania graczy

Chirurgia

„Operacja się udała, pacjent zmarł”

G: To ja może amputuję mu tę nogę?

I na deser – parę słów o wszelkiego rodzaju operacjach. Powszechnie wiadomo, że operacji może dokonać każdy, kto ma pod ręką ostre narzędzie i odpowiednią ilość spirytusu. Oczywiście do „dezynfekcji”. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Spirytus przydaje się także do upijania reszty Graczy, by potem z nienacka amputować im kończynę lub dwie, oczywiście dla dobra pacjenta.

Zresztą z leczeniem raz związana jest inna kwestia. Urazy mogą być leczone na dwa sposoby. Pierwszy – w stylu D&D, czyli łykamy jakiś podejrzanie wyglądający napój i od razu odrasta nam wątroba, a porozrzucane tu i ówdzie wnętrzności wracają na miejsce. Drugi – „na Warhammera”, czyli wszystkich napraw trzeba dokonać ręcznie. A to się zazwyczaj kończy zgonem. Dobry sposób na stworzenie „dark fantasy”, prawda? Ewentualnie można jeszcze poprosić o pomoc kapłana. Tylko że grając w WFRP trzeba pamiętać, że naszego cudotwórcę prędzej wciągnie Domena Chaosu niż on cokolwiek wyleczy. Ale nikt nie mówił, że życie będzie łatwe…


Jaki z tego wszystkiego wniosek? Odpowiednio twórcza drużyna potrafi dokonać destrukcji dosłownie Wszystkich* znanych nam praw rządzących światem. Nie­zależnie, czy jest to siła grawitacji, czy możliwości ludzkiego (elfiego, kras­no­ludz­kiego, dopiszcie co chcecie) ciała. Ale to ciągle nie wszystko. Być może wkrótce przyjdzie nam się zagłębić w kolejne mroczne tajemnice Typowej Drużyny... Tak więc do zobaczenia, czymkolwiek jesteś…

* W tym przypadku użycie wielkiej litery jest w pełni uzasadnione

Autor: Kamil „Ravandil” Gala

Spis Treści

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.