Tawerna RPG numer 102

Tajemne Bractwo Pana Benedykta

Tajemne Bractwo Pana Benedykta

Wśród sporej ilości tytułów, jakie nadchodzą do Tawerny RPG w celu zrecenzowania, pewien od razu rzucił mi się w oczy. Było to Tajemne Bractwo Pana Benedykta, książka autorstwa Trentowa Lee Stewarta. Po bliższym przyj­rze­niu się okładce, która przedstawiała stary dom i kilkoro dzieci, wiedziałem już, z jakim ga­tun­kiem mam do czynienia. Podobnymi de­tek­ty­wis­tycz­nymi książkami raczyłem się jeszcze w pod­sta­wów­ce. Takie tytuły, jak Wakacje z Du­chami, seria o Panu Samochodziku, czy twórczość Joanny Chmielewskiej, zawsze były moimi ulubionymi dziełami. Jednocześnie z opisu zawartego na tyle powieści wiedziałem, że mam przed sobą przedstawiciela osadzonego głębiej w fantastyce niż to, do czego przywykłem. Chcąc sprawdzić, czy nie jestem już za stary na taką lekturę, zabrałem się do czytania.

Bohaterem Tajemnego Bractwa Pana Benedykta, jak łatwo się domyślić, jest grupa wyjątkowych dzieci. Należą do niej Reynie – chłopiec inteligentny i po­sia­da­jący niebywale analityczny umysł; cytujący z pamięci wszelakie encyklopedie Sticky; rezolutna akrobatka Kate i raczej nieznośna mała Constance. Ta ostatnia, wydawać by się mogło, trochę nie pasuje do grupy, co zauważają nawet pozostali jej członkowie.

Dzieci mają ze sobą coś wspólnego. Po pierwsze, wszystkie są samotne i nie mają rodziców, którzy albo zmarli, zaginęli, czy też porzucili swoje pociechy. Po drugie, wszystkie pomyślnie przeszły przez trudne sprawdziany przygotowane przez Pana Benedykta, który już od wielu lat poszukiwał szkrabów mających mu pomóc w rozwiązaniu niebezpiecznej tajemnicy, jakiej z pewnych względów dorośli rozwiązać nie mogą.

Pomimo iż do bractwa należy aż czwórka dzieci, prawdziwym bohaterem powieści jest Reynie Muldoon. Chłopiec staje się szybko nieformalnym przywódcą grupy. To zazwyczaj właśnie z jego perspektywy czytelnik przygląda się toczącym wydarzeniom i zapoznaje się głównie z jego przemyśleniami na ich temat. Pozostali bohaterowie, a szczególnie Constance, są w większości przypadków odsuwani na drugi plan książki.

Fabuła składa się z dwóch głównych części. Pierwsza z nich przedstawia głównego bohatera i tworzenie się bractwa oraz pozostałe postaci. Już tutaj Reynim i inne dzieci stawiane są przed zagadkami i zadaniami, które oczywiście wymagają rozwiązania. To, jak które z nich podchodzi do problemów i w jaki sposób je pokonuje, zarysowuje bardzo czytelnie, z jakimi typami postaci mamy do czynienia.

W pewnym momencie bohaterom przedstawiony zostaje główny problem, z jakim przyjdzie się im zmierzyć. Jak można się domyśleć, jest on bardzo dziwny, skomplikowany i oczywiście od jego rozwiązania zależą losy całego świata. Akcja toczy się dalej, zakręca, zawija, dzieci przeżywają przygody, pokonują przeciwności i, rzecz jasna, w końcu docierają do celu. Gdzie wspomniana przeze mnie fantastyka? Nie bójcie się, jest jej trochę, ale nie zdradzę gdzie, by nie psuć zabawy.

Cóż można powiedzieć o Tajemnym Bractwie Pana Benedykta? Na pewno jest to doskonała propozycja dla młodego czytelnika. Nie jest może czołowym przedstawicielem swojego gatunku – dziecięcych książek detektywistycznych – ale można ją z czystym sumieniem polecić każdemu dziecku z podstawówki i pierwszych lat gimnazjum. Jeśli chodzi o starszego czytelnika, to już kwestia gustu. Takie książki trzeba po prostu lubić. Osobiście należę do tej grupy i Bractwo... przeczytałem z prawdziwą przyjemnością, traktując je częściowo jako odpoczynek od cięższych lektur.

Tytuł: Tajemne Bractwo Pana Benedykta [The Mysterious Benedict Society]
Autor: Trentom Lee Stewart
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2007
Stron: 440
Ocena: 4

Dziękujemy Wydawnictwu Dolnośląskiemu za egzemplarz do recenzji.

Autor: Jakub 'borg' Rzepecki

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.