Gdy spółgłoska z samogłoską
ruszą w tan sylab -namiętnie-
na 3/4 - zataczając
szybkim dźwiękoskrętem
powabnym wciąż to nowe
metafor figury-
składając wciąż to inne
na ołtarzach z pióry
abecedariusze
homeryckiej kości
Wtedy nic nie mówiące
ślepe-głuche-nieme
za-samotnione w swej roli znaczonego
łączą się w piruecie stronicy
- pożółkłej - woli bytu
semiotycznego
nagle królują na tronach miedzi
wtulone w ściany mózgo-czaszki
oblekają języki Platonem i Bursą...
Autor: Alucard