Ubolewam nad faktem, że tak rzadko zdarza się wyprodukować świetny serial osadzony w klimatach fantasy. Mamy kilka epopei sci-fi, dużo seriali pseudohistorycznych, czy mieszanek gatunkowych, jak choćby Lost, ale klasycznej fantastyki prawie brak… Tym bardziej warto przyjrzeć się tym perełkom, które nam zostały.
Mini serial Merlin – jak nieciężko się domyślić – po raz kolejny prezentuje nam jedną z arturiańskich legend. Tym razem jednak z punktu widzenia czarodzieja Merlina. Od stworzenia Camelotu, przez jego upadek, od zdrady Lancelota, po zatracenie dawnych obyczajów. Historia jest ciekawa, mocna i wciągająca. Definitywnie uczynienie Merlina głównym bohaterem okazało się strzałem w dziesiątkę. Czarnoksiężnik jest dostojny, pokorny, mądry, lecz zarazem ludzki. Myli się, widzi swoje błędy, jednak jest w stanie wszystko spokojnie zrelacjonować. Przeżywa własne tragedie, jak i problemy całego kraju. Jego nemesis jest Królowa Mab – pogańska bogini, która za wszelką cenę pragnie, aby Wielka Brytania nie przyjęła chrześcijaństwa, pozostając wierna dawnym obyczajom. Mimo to bogini nie jest do końca negatywną postacią, a Merlin istotą bez skazy. To on sam doprowadza do wielu zdrad, aktów przemocy, czy wreszcie przemiany samej Morgany. Historia, mimo że pełna mistycyzmu i legendarnego posmaku, nie jest czarno-biała, a poprowadzono ją fenomenalnie. Wątki przeplatają się ze sobą, czuć klimat arturiański, a możliwość spojrzenia na wydarzenia z perspektywy Merlina jest czymś nowym i zarazem świetnym. Co więcej, nie ma tu dziur fabularnych, nieścisłości, czy wpadek. Kawał doskonałej historii.
Mimo zepchania na drugi plan takich postaci jak Król Artur, Ginewra, czy Lancelot, serial nie traci nic ze swojej mocy. Przedstawienie relacji między Królową Mab, Panią Jeziora, Morganą oraz Merlinem pozwala na nowo czerpać z tej klasycznej historii. Wszystko wydaje się bliskie, lecz zarazem nieznane. Bardzo dobry zabieg.
Aktorzy spisali się na szóstkę. Szczególną klasę zaprezentowali Sam Neill jako Merlin oraz Miranda Jane Richardson w podwójnej roli. Reszta aktorów nie odstaje, m.in. Lena Headey, Nicholas Anthony Phillip Clay, czy znana z Fight Club Helena Bonham Carter. Reżyseria stoi na wysokim poziomie, cały serial ogląda się bardzo przyjemnie. Wszystkiego dopełniają dobre zdjęcia oraz świetna scenografia, kostiumy oraz tło muzyczne. Bez wątpienia jest to czołówka seriali telewizyjnych. Ubrania, zachowanie ludzi, narracja, efekty specjalne – wszystko jest niesamowicie spójne i przemyślane. Dlatego, nawet mimo postępu technicznego, jaki dokonał się od premiery serii w roku 1998, praktycznie nic się nie zdezaktualizowało. Całość trwa 3 godziny i zapewniam, że nie będzie to czas stracony.
Szeroko pojętemu rynkowi fantastyki brakuje takich seriali jak Merlin. Mocnych, spokojnych, po prostu dobrych. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić to dzieło z całego serca. Kto jeszcze go nie oglądał, niech nadrobi to natychmiast. Teraz musimy już tylko czekać na serial na podstawie Pieśni Lodu i Ognia…
Tytuł: | Merlin |
---|---|
Reżyseria: | Steve Barron |
Obsada: | Sam Neill, Helena Bonham Carter, Isabella Rossellini, Rutger Hauer |
Rok wydania: | 1998 |
Czas: | 182 minuty |
Ocena: | 5 |
Autor: Pita