Kiedy grudniowym wieczorem, tuż przed Nowym Rokiem, na ulicach Moskwy pojawia się srebrna kareta, a w jej pobliżu człowiek z kłem i bielmem na oku, mężczyzna ze staromodnym pince-nez na sznureczku, gadający czarny kot i – przede wszystkim – cudzoziemiec w berecie z laską wyposażoną w gałkę w kształcie psiego łba, czytelnik od razu może stwierdzić, że niedługo potem pojawi się powieść, po którą sięgnięcie będzie absolutnym obowiązkiem. Zwłaszcza gdy sam tytuł będzie sugerował związek z takim dziełem jak Mistrz i Małgorzata.
Powrót Wolanda to kontynuacja dzieła Bułhakowa, jednak poza głównymi bohaterami nie ma do niego zbyt wielu nawiązań. Mamy do czynienia z samodzielną powieścią satyryczną, jednak znajomość Mistrza i Małgorzaty może okazać się miejscami nieodzowna. Nie tyle ze względu na niezrozumiałą treść, ile na sam fakt, że bez pierwowzoru książka Ruczinskiego byłaby o wiele słabsza.
Fabuła skupia się na historii ZSRR z okresu ostatnich lat przed rozpadem i jest ironicznym spojrzeniem na ówczesną władzę. Mamy tutaj przedstawione środowiska literackie i elit rządzących – prezydenta, premiera, generałów i urzędników; jednak oprawa w jaką je przybrano, przywołuje tylko uśmiech na usta. Głównym bohaterem jest Jakuszkin – młody literat, który mimo napisania dobrego tekstu, boryka się z problemami niechęci czy opieszałości wszystkich, którzy mogliby pomóc w jego wydaniu. Przynajmniej do czasu spotkania z samym Wolandem.
Książkę czyta się łatwo, lecz za jej wadę uznałbym zbyt mały dystans narratora do treści. Jako pośredni uczestnik opisywanych wydarzeń, ma on jednak całkowite prawo komentować wydarzania i stosować wtrącenia w treść. Mimo to, język narracji, stylizowany na bułhakowski, jest inny – i to chyba największa bolączka tej powieści. Poza tym, pewne elementy zostają podane czytelnikowi zbyt bezpośrednio – narzuca mu się interpretację zarówno Powrotu Wolanda, jak i Mistrza i Małgorzaty.
Wydanie Książnicy jest przyzwoite. Co prawda wyłapałem kilka błędów interpunkcyjnych, ale poza tym żadnych uwag do korekty czy redakcji nie mam. Okładka jest sugestywna i ładna; z pewnością przyciąga uwagę i zachęca do czytania.
Ogólnie książka jest dobra – tylko dobra i aż dobra. Na pewno warta przeczytania dla każdego miłośnika Mistrza i Małgorzaty, ale z pewnością Mistrzem i Małgorzatą nie będąca. Warto przeczytać i samodzielnie wyrobić sobie o niej zdanie.
Tytuł: | Powrót Wolanda albo nowa diaboliada |
---|---|
Autor: | Witalij Ruczinski |
Wydawca: | Książnica |
Rok wydania: | 2006 |
Stron: | 372 |
Ocena: | 4 |
Autor: BAZYL