Nic więcej, jak w taniec się puścić wieczorem,
W radosny tan stepów, w mą czczą kołomyjkę*!
I ptaki imieniem wywołać pod borem,
I tchnąć w taflę wody...
Rozmazać ten księżyc, co srebrzy na stawie
Tatarak i żaby, żab chór perłodrżący,
A kluczem bocianów otworzyć tam, w trawie,
Wzorzyste drzwi nocy.
Tak zwykłe pragnienie, niech wśród czeremch spłynie,
Z różowych wieczorem niebiańskich przestrzeni.
Do rąk mi podadzą śródleśne boginie
Zroszone natchnienie.
I zboża zostaną, zostaną by szeptać,
By zasiać swe ziarno w zielonej poezji.
By więcej obutą ślepotą nie deptać
Wieczornej melodii.
4 VI 07
17:23
Autor: Carchmage
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.