300: March to Glory
to produkcja mierna, nastawiona typowo na zrobienie pieniędzy na popularności filmu.
Co szokujące jest to gra ekskluzywna na przenośne PSP. Ja spodziewałem się ostrej jatki na PS3 i Xboxa 360, w najgorszym przypadku kolejnego RTSa na PC a tu taka niespodzianka. Dodam, że niemiła.
Gra jest zwykłym slasherem o poziomie wykonania jak w grach na wczesnego PSone. Biegamy naszym Leonidasem, uderzamy tarczą, włócznią i mieczykiem, bijemy Persów, a towarzyszy nam aż jeden człowiek. Dokładnie - jeden. Jedyne momenty, kiedy idziemy grupą to wykonana tragicznie falanga. Musimy wówczas rytmicznie uderzać w klawisz, a jeśli zabijamy wrogów zbyt wolno umieramy bez powodu.
Ogólnie jest to gra prosta, dość trudna, lecz niezbyt przyjemna. Klepiemy Persów, zbieramy dopaki, uchylamy się przed spadającymi strzałami, klepiemy Persów itd. Bossowie nie maja jakiegokolwiek polotu, sama akcja niczym nie zaskakuje. Gra nie posiada głosów aktorów, przerywniki zaś wykonano w formie komiksu - i tu akurat trzeba przyznać, że autorzy ogólnie rzecz biorąc postarali się, bo wygląda to doprawdy nieźle.
Graficznie jest jednak ogólnie słabo, nawet jak na pozycję z PSP, sterowanie jest dość nieprecyzyjne, kompletnie brakuje rozmachu tej pozycji. Obiekty przenikają przez siebie (tragedia to walka ze słoniami, szkoda słów), tekstury są słabe. Oprawa audio niespecjalna. Nasz bohater potrafi kilka combosów, kilka ciosów, może spowalniać na chwilę czas, bronić się, ulepszać swój ekwipunek, ale nie dorównuje swojemu filmowemu odpowiednikowi w niczym. Niestety klapa. Spragnionym koniecznie wyrzynki w klimacie Sparty, polecam raczej obie części God of War i Spartan: Total Warrior
na PS2. W 300
pograć można, ale po co skoro wokół tyle dobrych gier?
Produkt ogólnie jest słabowity, brakuje feelingu filmu i komiksu. Widać, że był robiony jedynie dla kasy. Szkoda bowiem historia Leonidasa zasługuje na cos więcej.
Tytuł: | 300: March to Glory |
---|---|
Producent: | Collision Studios |
Wydawca: | Warner Bross |
Platforma: | PSP |
Ocena: | 3= |
Autor: Pita
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.