Tawerna RPG numer 92

Czas przemian

Czas przemian

Niniejsza książka jest autobiografią Kinnala Darivala, tytularnego księcia prowincji Salla na planecie Borthan. Tytularnego, bo z Salli musiał chyłkiem wiać, gdy na tron wstąpił jego starszy brat. Poznacie kolejne etapy jego życia i rodzącego się w nim zarzewia buntu.

W tym miejscu trzeba nadmienić, że na Borthanie istnieje dość specyficzne prawo zwane Przymierzem. Właściwie słowo prawo niezbyt tu pasuje, lepszy byłby obyczaj. Mianowicie w bardzo złym tonie jest mówienie o sobie w pierwszej osobie (rym niezamierzony). Nie wolno w żaden sposób podkreślać swojej indywidualności. Słowa ja, moje są odpowiednikiem waszych wulgaryzmów i ich używanie powoduje publiczne napiętnowanie człowieka. Zabronione jest również używanie czasowników w pierwszej osobie (zrobiłem, poszedłem, itp.). Najgorszą zbrodnią jest zaś otwieranie przed kimś swojej duszy, dzielenie się swoimi przeżyciami. Właśnie przeciw temu buntuje się Kinnal. Na początku jest to w miarę niewinne, ale gdy poznaje ziemianina, Schweiza, jego poglądy stają się coraz bardziej radykalne w stosunku do norm społecznych.

Poza tym drobiazgiem, świat Borthanu jest bardzo podobny do waszego. Jest to spowodowane faktem, że planeta ta została wiele lat wcześniej przez ziemian skolonizowana. Poziom techniki w tym świecie jest zbliżony do tego, co widzicie za oknem, są samochody, telefony. Wiele rzeczy jednak przypomina średniowiecze. Ot choćby system monarchii, zabudowania, sposób życia. Sprawia to dość zabawny efekt, bo czytając cały czas miało się wrażenie, że ma się przed sobą klasyczną powieść fantasy osadzoną dawno temu w czasie. Wrażenie to utrzymywało się aż do jakiejś wzmianki o dzwoniącym telefonie albo przelewania pieniędzy między kontami bankowymi. I piszący musi podkreślić, że nie było to przyjemne, bardzo wytrącało z rytmu.

Autor podejmując założenie napisania powieści o odmiennym systemie wyrażania się, niż wasz, podjął wielkie wyzwanie. I z przykrością trzeba stwierdzić, że mu nie podołał. On, albo tłumacz; piszący nie widział oryginału, więc nie może wyrokować. W każdym razie w rozmowach czasem padają słowa, które paść nie powinny. Czepia się tego, bo trzeba jednak być konsekwentnym. To kolejna rzecz, która nieco psuje klimat, ale sądzi się, że osoby o mniej analitycznym umyśle nie zwrócą na to nawet uwagi, porwani przez opowieść. Piszący jednak z kronikarskiego obowiązku nadmienić o tym musi.

Reszcie jednak nie można nic zarzucić. Historia jest interesująca, a świat stworzony przez autora spójny i logiczny. Przyznać trzeba, że zaskoczonym się było, iż na tak niewielu stronach można stworzyć tak dobrą opowieść. Nic dziwnego, że książka została w roku 1971 uhonorowana Nebulą. Bohaterowie są wiarygodni, zachodzą w nich przemiany, z którymi nie można się kłócić, bo oddane są należycie. Krótko mówiąc, wszystko jest tak, jak być powinno. A starano się znaleźć coś, do czego dałoby się przyczepić, bo właśnie grubość sugerowała, że coś tu na pewno nie będzie tak, jak powinno. Dobry przykład, żeby nie sądzić po wyglądzie. Nie jest to może pisarskie arcydzieło, ale naprawdę ciekawe czytadło. Nie zrozumiała pozostaje tylko intencja ilustratora do stworzenia okładki zupełnie bez związku z książką. Złożono to na karb zamiłowań piszącego do nauk ścisłych. Humanistą nigdy nie był, więc może nie dostrzega tu tego, co powinien. Jeśli komuś po przeczytaniu książki nasuną się jakieś interpretacje, to piszący byłby wdzięczny za uświadomienie go. Chwali się za to niemal bezbłędne zredagowanie książki. W trakcie czytania zauważono zaledwie dwie kłujące w oczy literówki. Nie podkreślałoby się tego tak, ale zetknięto się już z książką, w której prawie na każdej stronie były błędy (o dziwo ze znanego i szanowanego wydawnictwa; czyżby oszczędzono na korekcie?).

W podsumowaniu chyba nie da się nic więcej napisać. Warto po tę książkę sięgnąć, choćby dla zabicia czasu. Na początek taka motywacja wystarczy, później już tak trywialnych wymówek szukać nie będziecie. Niska ocena przy takiej rekomendacji spowodowana jest tylko niewielką grubością książki, bo po jej przeczytaniu czuło się pewien niedosyt. Na ciąg dalszy zaś nie ma co liczyć.

Tytuł:Czas przemian [A Time of Changes]
Autor: Robert Silverberg
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 1992
Stron: 224
Ocena: 4+

Autor: Paweł 'Oso' Czykwin

Spis Treści

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.