O końcu dnia nie powiem Ci zbyt wiele
Płótnem półcienia dusi płomyki
Aby ogniki legły omdlałe
Starannie stłumione u stóp
Pod nocy stromym stropem
O dnia końcu nic więcej nie powiem
Zbyt niedbale w niebyt odchodzi
W rzeczywistości rzadko się żegna
Częściej bez słowa beztrosko
Wychodzi
Rzuca nas i od niechcenia
Nie ocenia chęci
Ani uczynków
Lecz w nas tętniące pragnienia
Aby nigdy spełnienia
Na zbudzonych nie zesłać
O początku nocy opowiedzieć nie sposób
I nie sposób zapomnieć
Sposobu jej przyjścia
Z początku swobodnie snem oswaja
Uspokaja kołysanką kołysząc
Wnet cios, i trzask, i w snach uwięzi
...
Noc podgląda
W niemocy tętniące
Pragnienia zniewolonych
Aby nigdy spełnienia
Na zbudzonych nie zesłać
Autor: Narmo
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.