Przed wami pierwszy po reaktywacji numer Karciankowego Kręgu. Gdy czytacie te słowa pewnie jest luty, jednak gdy powstają, czuć atmosferę zbliżających się świąt. Dopiero co zakończyły się Mistrzostwa Świata M:tG
w Paryżu, gdzie wspaniale zaprezentowali się nasi gracze.
Już od początku Przemysławowi Oberbekowi, Marcinowi Horeckiemu, Mateuszowi Kopeciowi i Przemysławowi Wołowcowi nie sprzyjało szczęście - ich lot do Francji został odwołany z powodu mgły. Wydawało się, że wszystko jest stracone, gdy Oberbek, Horecki i Kopeć zdecydowali się pojechać do Pragi, a dopiero stamtąd do Paryża. Całe szczęście dotarli na miejsce bez przeszkód. Natomiast Przemek Wołowiec wyruszył na turniej... samochodem. Koniec końców spóźnił się dwie rundy, cały dzień kończąc wynikiem 4-2 do przodu. Najlepiej z naszych reprezentantów spisał się Ober, pierwszego dnia przegrywając tylko ostatnią rundę.
Drugi dzień wyglądał już gorzej - Wołowiec ciągle parł do przodu (pokonując m.in. Raphaela Levy'ego, redaktora kolumny Ask the Pro
na stronie WotC i Craiga Jonesa - opisującego swoje gry na blogu mistrzostw), jednakże nasi pozostali gracze zanotowali znaczny spadek formy. Trzeciego dnia było podobnie, z tym że Kopeć rozłożył 2-0 legendarnego Kaia Budde, kończąc extended wynikiem 5-1.
Drużynowo mistrzowski tytuł zdobyła Holandia, pokonując w finale Japonię. Polska uplasowała się na 34. miejscu z 88 punktami. Natomiast indywidualnie zwyciężył, prowadzący Dragonstorma, Makihito Mihara, wygrywając w finale 3-0 z Ryo Ogurą.
Polacy wprawdzie nie zdobyli żadnego trofeum, ale grali na tyle dobrze, iż z pewnością zostaną zauważeni (na stronie Wizards of the Coast opublikowano spis talii Przemysława Oberbeka z pierwszego dnia oraz Mateusza Kopecia z trzeciego, a także relację z meczu Wołowiec-Jones). Korzystając z okazji chciałbym im serdecznie pogratulować wyników.
Z pozostałych ciekawostek: dwóch graczy z niemieckiego national teamu zostało zdyskwalifikowanych. Amiel Tenenbaum świadomie grał z niepełnym sideboardem, nie informując o tym sędziego. Foliowany Disenchant odnalazł się w stosie tokenów jego tureckiego przeciwnika (który również zarobił DQ za wprowadzanie judge'a w błąd - twierdził iż karta należy do niego). Natomiast Max Bracht podczas jednej z gier stallował (celowo ją przedłużał). Sytuacje smutne, gdyż nie powinny mieć miejsca na turnieju takiej klasy.
Wracając do bardziej wesołych tematów: trzeciego dnia (w formacie extended) prawdziwą furorę na Worldsach zrobiła autorska talia mistrza Francji Sylvaina Lauriola, zwana Sunny Side Up. Jest to combodeck opierający się na Eggach z dodatku Odyssey, Pyrite Spellbomb i Second Sunrise, choć wygrać można również przewijając przeciwnika. A oto i spis:
Sideboard:
Bardzo zachęcam do testowania, gdyż talia ma ogromny potencjał.
Cóż, na koniec pozostaje mi tylko apelować o pisanie tekstów do kącika i wysyłanie ich prosto do mnie, lub na adres redakcji.
Pozdrawiam!
Autor: Ra-V
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.