Przytułek dla sierot w Altdorfie nie był miłym miejscem, a dla kogoś takiego jak Lauredina, był koszmarem. Była elfim dzieckiem, odszczepieńcem innej rasy, kimś obcym, a dziecięce docinki bywają bardziej bolesne, niż ciecie najostrzejszego miecza. Lecz Laura, jak ją zwali wszyscy, wytrzymała wszystko i wierzyła, że jej życie się odmieni. Była bystra, mądra i od najmłodszych lat przejawiła wrażliwość na wiatry magii.
Niespodziewanie, może dzięki opaczności bogów, może za sprawą przypadku lub przeznaczenia, napotkała na swej drodze Alfreda Zainnehera, magistra złotego kolegium. Mag od razu poznał wielką moc płynącą w żyłach dziewczyny i zabrał z sierocińca, by pod swoimi skrzydłami kształtować jej zdolności. Lauredina szybko się rozwijała i z łatwością przyswajała wiedze przekazywana przez mistrza, lecz jej prawdziwym zamiłowaniem stała się alchemia. Gdy Alfred odkrył nową pasje swej uczennicy był bardzo dumny i zadowolony, że elfka podąża ścieżką jego kolegium.
Lata płynęły a Alfred zmarł ze starości, lecz zostawił po sobie wspaniałego czarodzieja i jeszcze lepszego alchemika. Po zdobyciu tytułu magistra Lauredina odłożyła nauki magiczne i poświęciła się kompletnie alchemii. Jej wspaniały talent i elfia krew z zamiłowaniem do sztuki pchnęła ją w określoną dziedzinę. Przepiękne zapachy oczarowały nie jednego mężczyznę i nie jedną kobietę i dzięki tej pasji, perfumy Lauredin stały się sławne.
Z biegiem czasu imię elfki rozpłynęło się falą po całym Imperium, a zaproszenia znamienitszych domów szlacheckich, by zaprezentowała swe cudowne wytwory na ich dworach, zalegały w jej komnacie w kolegium. Młoda, piękna kobieta i jej perfumy wzbudziły zachwyt, za które szlachcianki płaciły ogromne sumy by tylko mieć fiolkę. Podobno sam graf Todbringer był zachwycony czarodziejką. Jej sława dotarła na dwór samego Karla Frantza i od wizyty u niego jej życie zmieniło się jeszcze bardziej.
Przebiegły Imperator wiedział o potędze elfki i o tym, że miała wstęp na prawie każdy dwór szlachecki w jego państwie, a nawet poza granicami. Wiedząc, że kobieta jest bardzo mądra i sprytna, złożył ofertę by stała się jego oczami i uszami na dworach jego poddanych. Zaszczyty, bogactwa, władza nie miały dla niej znaczenia, ale na myśl o tym jak kiedyś była nikim, dzieckiem pomiatanym w sierocińcu, a teraz sam imperator pragnie by dla niego pracowała, zgodziła się.
Od tamtej pory jest jednym z najlepszych szpiegów Karla Frantza. Nie musi uwodzić mężczyzn, nie musi z nimi sypiać, wystarczy, że pojawi się na dworze wybranego szlachcica a jego żona sama wyśpiewa wszystko by tylko zdobyć sławne i piękne perfumy. Lauredin jeszcze nigdy nie musiała stosować otwartego szantażu jest charyzmatyczna i bystra i podczas zwykłej rozmowy potrafi uzyskać interesujące ją informacje.
Jest długowieczna i nie starzeje się, jest piękna i kusząca a dzięki swym magicznym specyfikom i magii potrafi być naprawdę zniewalająca. Najczęściej ubiera się w piękne szaty zdobne w złoto i runy symbolizujące jej kolegium, któremu również jest wierna. Również dzięki niej magistrowie złota mają większy posłuch u samego imperatora, choć elfka jest bardzo często w drodze.
Lecz nie podróżuje sama. Na jej orszak składa się jej wierny ochroniarz Waldemar, fenomenalny fechmistrz i obrońca. Kilka dwórek i również ważna osoba, która wzbudza zdziwienie, ponieważ jest nim krasnolud. Zwie się Thargrim i jest złotnikiem a jego wyroby zdobią elfką lub również za niebotyczne sumy są sprzedawane na dworach szlacheckich. Jeżeli wymaga tego chwila Thagrim potrafi chwycić za topór i zająć się przeciwnikami.
Lauredin jest wiecznie w drodze i drużyna ma okazje natknąć się na nią na niejednym szlaku imperium lub na niejednym dworze szlacheckim. Drużynę można bardzo łatwo wplatać w intrygi czarodziejki w końcu jest szpiegiem na usługach imperatora i pewnie ma pilne zadanie w realizacji, które bardzo przydatna może być drużyna.
Autor: Makk
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.