Patrzę z góry na koniec świata
Żałosne zawodzenie przeradza się w krzyk
Matki tulą do piersi nie swoje dzieci
Przestają się przejmować, że czarna kobieta
Karmi białe niemowlę.
W tej ostatniej chwili widzę
Manifest miłości
Płynący jak miód po szorstkiej ulicy
I nikomu nie przeszkadza
Że kobieta może kochać kobietę.
Tylko dzieci - słomki
Pozują turystom do zdjęć
I wypinają jeszcze bardziej
Swoje puste - wydęte brzuchy.
My - spuścizna Boga
Co nas przepuszcza w drzwiach łamiąc obojczyki.
Autor: Etenanesa
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.