Tawerna RPG numer 88

Record of Lodoss War: Szara Wiedźma

Record of Lodoss War: Szara Wiedźma

Nad wyspą Lodoss zawisł cień wojny. Mroczne wojska Marmo dokonały inwazji i stopniowo zdobywają coraz większe terytorium. Na tle tych wydarzeń znajduje się typowa RPGowa drużyna: Ghim - krasnolud poszukujący zaginionej córki znajomej kapłanki, Parn - wojownik pragnący dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu, Etoh - świeżo wyświęcony kapłan, Slayn - mag szukający swojej gwiazdy, Deedlit - elfka nie widząca dla siebie miejsca w nieśmiertelnej społeczności, Woodchuck - złodziej zwolniony z więzienia i chcący odzyskać pozycję. W drogę ruszają początkowo bez większego celu, ale szybko zostają wplątani w losy konfliktu. I właściwie komiks bardziej skupia się na ich przygodach, niż na samej wojnie. Nie jest to bynajmniej wada. Po prostu ludzie, którzy po początkowym opisie spodziewali się wielkich scen batalistycznych nie mają tu czego szukać. Tom pierwszy to przedstawienie sytuacji, zawiązanie akcji i zapoznanie z bohaterami. Drugi i trzeci to zmagania z czarodziejką Karlą. Autor scenariusza twierdzi, że fabuła jest dość naiwna, mnie się jednak podobała. Zwroty akcji nie są przewidywalne a końcówka pozytywnie zaskakuje (w tym sensie, że na taki kompletny happy end nie ma co liczyć). Wspomnieć też trzeba o bohaterach negatywnych, którzy także mają swoje racje. Tak poza tym jest to jednak stereotypowe fantasy. Krasnolud i elfka nie przepadają za sobą, magowie są o wiele potężniejsi od wojowników, ale i ci drudzy mają swoją rację bytu. Występują tu jak już wspomniałem krasnoludy, elfy, do tego jeszcze mroczna odmiana tych drugich, gobliny, orki, nawet smoki się znajdą.

Tłumacz spisał się na medal. Sposób mówienia każdej postaci znacznie podnosi jej wiarygodność. Najlepiej pod tym względem wypada dla mnie Ghim. Posługuje się prostym, czasem wręcz grubiańskim językiem (Ej, młody, przecież ty ledwo leziesz!). Słownictwo ma typowe dla chłopa i taka stylizacja jest chyba najtrafniejsza dla jego rasy. Woodchuck z kolei to taki cwaniaczek z ulicy, który nawija współczesnym młodzieżowym slangiem (ale bez przesady, żadnego kumania czy czajenia nie używa). Reszta to typowi, dobrze urodzeni i odpowiednio wysławiający się ludzie. Aby jeszcze dopełnić obraz całości wypada zauważyć, że w całym tekście znalazłem tylko jedną literówkę, ale może niedokładnie szukałem. W każdym razie znaczących błędów nie ma.

Pochwaliłem scenarzystę i tłumacza, pora na grafika. Jego jednak chwalił nie będę, bo rysunki do mnie nie przemawiają. Owszem, nie są takie złe, ale jest w nich coś, co mi nie do końca odpowiada. Nie wiem, może to te twarze, bo są dość dziwne. Malujące się na nich uczucia nie zawsze wyglądają przekonująco. Do tego pan Ochi słabo radzi sobie z przedstawianiem ruchu i ma dziwną manierę do deformowania stóp. Szczególnie to drugie razi na początku, później nieco się poprawia. Tła są dość proste i czasami aż chciałoby się, by było w nich więcej życia. Całość nie wywołuje grymasu obrzydzenia, ale nie jest to coś, co lubię. Przypomnieć trzeba, że jest to manga, więc jako taka jest czarno-biała. Niektórym może to przeszkadzać, ale według mnie barwy wcale nie są potrzebne do szczęścia.

Wydanie jest bez zarzutu. Bielutki, kredowy papier, dobre klejenie, obwoluta. Jakość obrazków jest doskonała. Wyśmienicie popisał się człowiek odpowiedzialny za wstawianie onomatopei. Wygląda to tak, jakby komiks od początku był tworzony na polski rynek. Tak jednak nie jest, ponieważ czyta się, jak w oryginale, od końca, co na początku może ludziom nieobytym z tego rodzaju komiksem przysporzyć problemów, ale łatwo się przestawić.

Cóż, mimo początkowych zastrzeżeń uważam, że mogę polecić tę serię wielbicielom fantastyki. Zapoznanie się z nią nie zabiera dużo czasu ani pieniędzy. Trzeba jednak podkreślić, że nie wszyscy lubią stereotypy, a tu jest ich cała masa, przynajmniej na początku.

Tytuł:Record of Lodoss War: Szara Wiedźma
Scenariusz: Ryo Mizuno
Ilustracje: Yoshihiko Ochi
Wydawca: J.P.Fantastica
Stron: 3 tomy po 215
Ocena: 3+

Autor: Paweł 'Oso' Czykwin

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.