Zaczarowane gumiflce porwały mnie.
Poprzez oborę świata jak traktor mknę.
Wyżej niż silos, dalej niż pługiem rzut.
Forpocztą moją parsiuków smród.Wiatr zrywa koszuli moje i szarpie kufajkie.
Wyrywa ze szczęki ostatnią fajkie.
Drapię się po nieoogolonej brodzie.
Wtem krowa mnie rogiem bodzie.Skręcam nad Alpami.
Pogonili mnie psami.
Mknę niemiecką autostradą.
Filcy szybciej niż SLR jadą.Porywa mnie pęd.
Niczym dziki spęd.
Ponad chmury.
Ponad świat bury.Wyżej i dalej.
Odważniej. Ku chwale.
Nie boję nic.
Filcy zaś kic, kic.Jużem wrócił.
Się zawrócił.
Zwiedził żem ja świat.
Magiczne filcy dziadka sprzed lat...
Autor: Blantus
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.