Jakby w czeluść padła włos rozwiawszy przedtem,
Złocista Kaliope odcisnęła piętno.
Co wieczór sie zarzy chmurzasta pokrętność
Poetyckim światłem - ach, boskie ferentes.
Sub Iove frigido ogrzewam me palce,
Poeta, kij wędrowca, przy wzroku Poezji.
Biedne stepy wkoło, spać nie dam finezji
Łąkowych rusałek - ginę z śmiechem w walce!
Śmiech mój - tak, szaleńca! szydzi z zimnych ludzi,
Ten piecze zająca, ten ciągnie swó worek...
Widzisz, pani, wszystko? Tempora, o mores!
Czy to wszyscy dzisiaj żyją w tej ułudzie?
Siste, viator - wołam - nie zachodź mi jeszcze!
Stój Pani, zostańcie, topmy się w nowy mit,
Quod felix, faustum fortunatumque sit,
Obym ja na codzień Żył, wołam, wyję, wrzeszczę...
Sub Iove zostałem, sub Iove frigido,
I Jowisz pochmurny wśród braci-księżyców
Potrafi się odkryć, jak jeden z rodziców
Pan-Ojciec jawić się - idą cienie, idą...
15.05.06 21:41
Autor: Carchmage
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.