Tawerna RPG numer 82

Kod da Vinci

Był wieczór dziewiętnastego maja, dzień premiery "najbardziej oczekiwanego filmu roku 2006", a przynajmniej najbardziej oczekiwanego przez autorów tej kłamliwej propagandy. Pewien młody człowiek właśnie znajdował się w Multikinie, w jego rodzinnej miejscowości zwanej Elblągiem. Ów człowiek od samego początku był pesymistycznie nastawiony do najnowszego filmu powstałego na podstawie książki Dana Browna, ponieważ wyznawał on pogląd, iż film jest zawsze gorszy niż książka, na której podstawie został nakręcony, a książka podobała mu się co najwyżej średnio. Dzieciaki z hałasem zbiegały po ruchomych schodach utrudniając tym samym młodzieńcowi wjazd na górę. Gdy wreszcie tam dotarł, też nie było różowo.

Kod da Vinci

Prawie pół godziny spędzone w kolejce do kasy. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, wszystkie dobre miejsca były zajęte i młodzieniec dostał bilet na drugi rząd od dołu. Usiadłszy na swym miejscu oczywiście zmuszony był przez 25 minut (dokładnie sprawdził na zegarku) oglądać kolejne zbędne reklamy. Krótko mówiąc, wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały totalną katastrofę.

Kod da Vinci

Na szczęście, "najbardziej oczekiwany film roku 2006", czyli Kod Da Vinci nie okazał się totalną katastrofą, lecz jedynie umiarkowanym trzęsieniem ziemi. Owszem, pan reżyser dobrze odwzorował fabułę, jednak ani trochę nie wyszedł mu klimat Kodu. W książce przynajmniej dało się czuć, że postacie zastanawiają się nad różnymi zagadkami, jednak nie w filmie, gdzie od razu wpadali na rozwiązania. Szczególnie zapadła mi w pamięć scena, gdy to główny bohater, Robert Langdon rozwiązuje zagadkę z krypteksem w dość dziwny sposób: nagle dostaje wizji i przed jego oczami staje grób sir Isaaca Newtona, jakby tego było mało, od razu zauważa czego w nim brakuje. Akcja filmu jest w iście hollywoodzkim stylu - zdecydowanie za szybka i ani trochę klimatyczna. Aktorzy grają nawet dobrze, oprócz Hanksa, którego grę aktorską w nagłym przypływie optymizmu można by nazwać przeciętną. Szczególnie dobrze prezentuje się postać Silasa, który wygląda jak mnich-zabójca chory na albinizm. Fabuła filmu jest z całą pewnością najbardziej realnym fałszem w dziejach, słowa przypadkowo usłyszane po projekcji utwierdziły mnie w przekonaniu, że niektórzy ludzie uwierzyli w to, że był to film na tzw. "faktach autentycznych". Dodatkowo fabuła jest pełna nieoczekiwanych (przez tych, którzy nie czytali książki) zwrotów akcji i przekrętów, jak na przykład cały wątek Nauczyciela. Ma ona również drugie dno, oczywiście mamy głównych bohaterów - Roberta Langdona (Tom Hanks) i Sophie Neveu (Audrey Tautou), lecz gdy wystarczy nam empatii by wczuć się w postacie takie jak Bezu Fache (Jean Reno), czy Silas (Paul Bettany), zobaczymy, że w rzeczywistości Langdon i Neveu nie są typowymi hollywoodzkimi superherosami, lecz dwójką zwyczajnych heretyków.

Kod da Vinci

A teraz zastanówmy się przez chwilę, co czyni ten film dobrym. Obsada aktorska, bądź efekty specjalne (a tych na całe szczęście prawie w ogóle nie ma), czy może też fabuła? Oczywiście że fabuła! Teraz czas na drugie pytanie - Czy warto wydawać 12 złotych na przeciętny film, czy może jednak za darmo wypożyczyć dosyć dobrą książkę? Na to odpowiedzcie sobie sami.

Tutuł: Kod da Vinci
Gatunek: Sensacyjny
Reżyseria: Ron Howard
Obsada: Tom Hanks, Audrey Tautou, Ian McKellen, Jean Reno, Paul Bettany
Produkcja: USA
Czas trwania: 144 minuty
Ocena: 4-

Autor: Adam "Iselor" Wojciechowski

Spis Treści

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.