Kolejna dyskusja, na temat sesyjnego klimatu i elementów jego wprowadzenia oraz pochodnych... Miłej lektury i wielu wniosków...
Fragmenty z dyskusji w temacie Wasze sesje...
na forum internetowym Tawerny RPG
. Zachowano oryginalną pisownię.
Witam.
W jaki sposób wprowadzacie klimat na sesjach? Gdzie gracie najczęściej, w jakich miejscach? Gdzie gracie, np. w lecie, a gdzie w zimie? Czy używacie jakiegoś własnego sposobu aby utworzyć klimat? Jak przygotowujecie miejsce gdzie ma się odbyć sesja? Czyli wszystko o waszych sesjach...
Zapraszam do dyskusji...
Nie preferuję świeczek, zgaszonych świateł, bla bla bla, muzyki, wina, itp. Wytwarzam klimat jedynie dobrymi opisami i kontrolowanym tempem rozgrywki, nic więcej. Po prostu zwykła sesja, bez żadnych rekwizytów i w/w rzeczy. Może się to wydawać staromodne, ale wolę takie sesje. :)
Przygotowanie miejsca = odsunięcie stołu od ściany i przyniesienie paru krzeseł. :D
Gram na okrągło przez cały rok.
Klimat na sesjach wprowadzam tak samo jak BLACKSouL - rozkręcaniem rozrywki i stopniowaniem akcji. W sumie zwykle wszystko jest ok.
Czasami używam rekwizytów do pogłębienia klimatu - to skrobnę jakąś mapę, to przyniosę mieczyk na sesję. Często na sesje neuroshimy przynosimy gitary - dlaczego? Bo zwykle po/przed sesją jest próba. Dlatego jeśli gramy w sesję w kolorze rdzy gitar się używa - np. przy ognisku. (Potrafiliśmy na poczekaniu zaimprowizować piosenkę o Borgo, albo Molochu - niezła baja ^^) Dobrym pomysłem na rozluźnienie jest parę łyków złotego trunku radości - przy tym podkreślam słowo parę - lepiej nie przesadzać.
Miejsca moich sesji są naprawdę przeróżne, z jedną grupš gram w pubach, z drugą w domu u koleżanki. Za to z grupą 'stacjonarną' toczymy sesję w garażu (zima) lub u mnie na działeczce, ew. gdzieś na trawce (lato). Ostatnio mamy zamiar rozegrywać sesję jadąc autobusem do Opola (ok. 1/2h drogi), tam na dworcu w poczekalni grać dalej w oczekiwaniu na autobus powrotny, a potem w drodze z powrotem ^^ (W sumie w tym przejawia się mój charakter - nie znoszę stagnacji i lubię eksperymentować...)
Działkę przygotowuję w sposób czysto praktyczny - skopuję ją, coś wysiewam, plewię... :/ (Moi rodzice mnie zaciągnęli do tej robotki, za to mogę korzystać z altanki) Znowu w garażu grzejemy, żeby nie zamarznąć...
I to by było na tyle...
PS. Oczywiście nie zaprzestanę eksperymentować z miejscami prowadzenia sesji, choć z doświadczenia muszę przyznać, że szkoła to najgorsze z możliwych miejsc - zero klimatu, zero zabawy :/
Klimatu nie wprowadzam, przy świeczkach grałam raz. Muzyka zawsze jakaś leci w tle, ale nikt nie zwraca na nią uwagi (dopóki nie włączy się coś dziwnego, albo ja nie zacznę nieświadomie śpiewać pod nosem kawałka, który mi się podoba;))
Najczęściej rozwalamy się na łóżku, krzesłach, podłodze; zimą lubię sobie na kaloryferze siedzieć :D Dodatkowego klimatu dostarcza mój luby, który ma swoje karty postaci na laptopie i ostentacyjnie odmawia używania papierowych -_-"
Dodatkowo zawalamy środek łóżka czipsami, ciasteczkami, butelkami Pepsi, jakimiś przekąskami z kurczaka, pizzą... wszystko w myśl zasady: "sesja bez jedzenia to nie sesja" :>
Mam pewne pytanie: czy na waszych sesjach króluje realizm czy przede wszystkim rozrywka?
Może trochę to uproszczę. Wykonujecie zawsze rzuty na infekcje, choroby, na ulicach średniowiecznych miast jest bród, smród tudzież inne niemiłe dla oka rzeczy, walka jest naprawdę niebezpieczna, a śmiertelność odpowiednio wysoka, czy może wychodzicie z założenia, że przychodzi się grać, nie męczyć - toteż można sobie darować wiele rzeczy, a skupić się na tym co właściwie jest przyjemne?
Nie mam określonego zdania na temat realizmu vs rozrywki, cały czas mam dylemat... Co Wy o tym myślicie?
Ja prowadzę w klimatach Neuroshimowych, więc nie cackam się z graczami, hehe. Rzuty oczywiście często wykonuję i stawiam na realizm, który jest u mnie główną osią napędową akcji. Już to wiele razy pisałem, ale wychodzę z założenia, że każdy BN, czy potwór jakiego spotkają też chce żyć i zrobi to za wszelką cenę (ale nie zawsze okarze się super zabójcą - może np. uciec od walki). Jednak żeby nie było zbyt strasznie, czasami idę graczom na korzyść (czego oni oczywiście nie wiedzą) i sprawiam, że BG wierzą w swoje szczęście (Które jest tylko iluzją tkaną przeze mnie)
Hmm... Dobre pytanie - Jeżeli o mnie chodzi to uwielbiam realizm i chyba nawet ciut za często rzucam. Problem pojawia się wtedy gdy gracze się wkurzają z tego powodu... Dlatego od pewnego czasu staram się ograniczać ten realizm, przez co rzucam coraz mniej, a staram się dynamiczniej prowadzić rozgrywkę.
Realizm i częstotliwość rzucania kostkami to trochę inne kwestie... Ja wolę dość realistyczne rozgrywki, tzn. takie w których można dostać biegunki, przy przedzieraniu się przez chruśniak (np malinowy ;o] ) niszczy się ubranie i można stracić trochę ekwipunku, a dziwki często-gęsto w pakiecie ze swymi usługami oferują szeroki zestaw chorób wenerycznych. I kto powiedział, że bohaterowie są uodpornieni na próchnicę? :D
Tyle, że moim zdaniem trzeba znać umiar. Nie ma sensu dokładne odgrywanie codziennego życia krok po kroku. Takie szczegóły powinny być urozmaiceniem, mają tylko uświadomić graczom jak skomplikowane i pełne niewygód jest życie "na drodze". Ale równie dobrze, można po prostu napisać "po dwóch tygodniach podróży z karawaną docieracie do Zakuprza. Oprócz przygodnej potyczki z bandą pijanych goblinów, przez całą podróż cieszyliście się od dawna wypatrywaną chwilą oddechu". Podobnie ma się rzecz z opisami walk. O ile w kluczowych potyczkach warto czasami opisywać np wyraz twarzy i efekt każdej rany, to często wystarczy np. "z pewnym wysiłkiem parując jego zaciekłe ataki w końcu, po kilku minutach, udaje ci się znaleźć lukę w obronie. Błyskawiczne pchnięcie sztyletem prześlizguje się pod jego łokciem i ostrze wbija się głeboko w jego nerkę. Słyszysz głośne westchnięcie i widzisz twój przeciwnik chwieje się na nogach. W mgnieniu oka jego członki wiotczejš i pada na ziemię w agonii."
Moim zdaniem właśnie zmienne tempo narracji umożliwia płynną acz realistyczną rozgrywkę. Zresztą ja zawsze prowadząc (i moi gracze grając) największą wagę przykładaliśmy do historii. W końcu RPGi to inaczej gry fabularne i u ich korzeni leży właśnie opowiadanie historii - czasem bohaterskich eposów, a czasem krótkich i z tragicznym finałem :D
W dyskusji udział wzięli: Falka, BAZYL, BLACKSoul, CoB, krucaFuks, Rodic, Uciekinier
Zebrał i złożył: Carchmage
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.