Tawerna RPG numer 81

Realms of Arkania

Realms of Arkania to cykl mało znany, aczkolwiek niezwykle popularny swego czasu w Niemczech. Być może wynika to z faktu, że grę robili Niemcy. Ów cykl składa się z trzech części: Blade of Destany, Star Trial oraz Shadows over Riva. Niestety, te gry nie zachwycają.

Pudełko

Blade of Destany oraz Star Trial to programy, których jakość można streścić jednym słowem: zgroza. Programy te pod każdym względem prezentują się tragicznie. Począwszy od grafiki, tak złej, że cykl Eye of the Beholder to istne mistrzostwo świata. Myślałem, że nie spotkam gry na widok której się skrzywię. A jednak! Na domiar złego dochodzą tragiczne dźwięki oraz system tworzenia i rozwoju postaci. Tak skomplikowany, że to co dostajemy w Arcanum wydaje się być dziecinną igraszką. Oprócz standardowych cech typu Siła, Zręczność, dochodzą do tego jakieś dziwactwa w rodzaju Nekrofobi, Aerofobii, itp., których przeznaczenia pies z kulawą nogą nie jest w stanie rozwikłać. W dodatku walka, wbrew temu co napisano na pudełku wcale nie jest emocjonująca. Nikt, ani bohaterowie gracza ani wrogowie, nie są w stanie się trafić, przez co walki trwają w nieskończoność. Fabuła także jest poplątana jak metr sznurka w kieszeni, nie wybranie właściwej opcji dialogowej może uniemożliwić (sic!) ukończenie gry! W dodatku wszystkie gry cyklu są liniowe do bólu, a znajdowanie przedmiotów to często główny cel.

Realms of Arkania

Trzecia część także nie zachwyca. Ale grafika jest już ciut lepsza, choć do Stonekeep dużo jej brakuje. Na szczęście sterowanie jest już prostsze, walki przyjemniejsze i fabuła całkiem ciekawa. Niestety, gra jest liniowa tak jak jej poprzedniczki, znów niedostosowanie się do odpowiedniej linii dialogowej uniemożliwia zakończenie gry (a gracz nic o tym nie wie). Miasta jak były puste, tak są puste niczym widma, do większości budynków nie można wejść, mają one tylko sprawiać wrażenie, że lokacje są duże. Tworzenie postaci wciąż jest trudne i niewygodne, można sobie na nim połamać zęby... Shadows over Riva to nie jest gra dla tych, którzy przygodę z cRPG dopiero zaczynają. To nie jest gra z prostym systemem walki, z szybkim tworzeniem drużyny, ładną grafiką i nieliniowością. Nie ma tu prostych reguł obowiązujących w dzisiejszych grach cRPG (tu nie wystarczy bohatera położyć do łóżka żeby wyzdrowiał). Shadows over Riva to gra bardzo trudna, na której nawet ja, weteran (c)RPG łamałem sobie głowę przez wiele godzin. Bo jest to gra tylko dla weteranów gatunku, tych którzy grali w Beholdery, Ishar czy trylogię Krynnu. Pozostali, którzy komputer mają maksymalnie sześć lat nie powinni tej gry (a już tym bardziej całego cyklu) dotykać. Odrzuci ich na samym początku chociażby tragiczną grafiką. Można nad nią spędzić miło dużo czasu, owszem, ale wymaga to dużej cierpliwości, tolerancji, samozaparcia, dobrej znajomości języka angielskiego i najlepiej, znużenia dzisiejszymi cRPG i chęcią powrotu do początku lat 90.

PS. Recenzja jest krótka, bo taka miała być:) Jej cel to raczej informacja, że taki cykl w ogóle jest, niż dokładne opisanie programu. Ja sam posiadam cykl w wersji oryginalnej, wy jednak dobrze się zastanówcie. Pamiętajcie, że w razie czego kupujecie grę na własną odpowiedzialność. Ta gra to naprawdę zabawa dla nielicznych rolplejowców.

Tytuł:Realms of Arkania
Gatunek:cRPG
Wydawca:Sir Tech
Dystrybutor:Bio Ware
Oceny:
Blade of Destiny:1+
Star Trial:1+
Shadows over Riva: 2+

Autor: Adam "Iselor" Wojciechowski

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.