Wolverine - jeden z najpopularniejszych i z pewnością, najbardziej lubiany bohater wydawnictwa Marvel. Ta postać znana jest nie tylko czytelnikom komiksów. W 2000 i 2003 roku zaprezentowano go szerokiej widowni w filmach | ![]() |
Prawdziwa historia Wolverine'a nie była znana nawet największym miłośnikom jego przygód, dlatego przez długie lata Logan pozostawał najbardziej intrygującym bohaterem amerykańskiego komiksu. W 1991 roku Barry Windsor-Smith napisał i narysował opowieść o powstaniu adamantowego szkieletu Rosomaka - Weapon X
(komiks znany również polskiemu czytelnikowi). Prawdziwej odpowiedzi na pytanie o pochodzenie Logana nie doczekaliśmy się jednak aż do czasu wydania 6-albumowej mini-serii autorstwa Joea Quesady, Paula Jenkinsa, Billa Jemasa i rysownika Andy'ego Kuberta, zatytułowanej Origin
.
Gdy na przełomie lat 2001-2002 Marvel wydawał kolejne albumy tej mini-serii, wśród fanów Wolverine'a panowała prawdziwa euforia, bowiem opowieść zapowiadała się jako kultowa. Atmosferę podgrzewała jeszcze wspaniała kampania reklamowa i nazwiska słynnych autorów. Quesada - chwalony wielokrotnie za genialne rysunki i scenariusze - jest obecnie szefem Marvela, zaś nazwiska Kuberta i Jenkinsa znane są czytelnikom komiksów na całym świecie.
Historia Origin rozpoczyna się w posiadłości Howlett, w której trójka złączonych losem przyjaciół - chorowity dziedzic James, przygarnięta na służbę sierota Rose i biedny, gnębiony przez ojca Pies, wspólnie przeżywają młodzieńcze namiętności. Rose jest gwiazdą, w której podkochują się dwaj chłopcy. Obok rzeczywistości otaczającej dzieci rozgrywają się intrygi świata dorosłych. Pewnego dnia nad posiadłością Howlett zawisa cień straszliwej tragedii...
Pierwszy numer serii Origin
miał odpowiedzieć na pytanie - którą z przedstawionych postaci jest Wolverine? Jak to w komiksach bywa, rozwiązanie zagadki okazało się prawdziwą niespodzianką. Historia opisana w Origin
pozwala lepiej zrozumieć postać głównego bohatera. Niestety, chorobę mutacyjną Rosomaka potraktowano w komiksie dość pobieżnie.
Od samego początku w Origin
, oko przyciąga znakomity rysunek Andy'ego Kuberta, którego polski czytelnik zna z serii X-Men
i z kultowego albumu Batman vs Predator
. Szkic Kuberta bardzo oryginalnie wypełnił kolorem Richard Isanove. Dzięki pracy tych dwóch artystów, historia Wolverine'a przypomina owianą zasłoną czasu legendę. Warto też podkreślić, że Kubert nie traci impetu aż do ostatniej strony mini-serii. Tylko największym artystom udaje się utrzymać wysoki poziom rysunków przez cały czas, bez wykazywania typowego dla słabeuszy "zmęczenia materiału".
Kiedy dowiadujemy się, kim jest przyszły bohater X-Men
, fabuła serii rusza z kopyta, a napięcie utrzymuje się jeszcze przez długi czas. Niestety, w pewnym momencie odkrywamy, że Origin
to, po prostu, kolejna interesująca opowieść o przygodach Logana... Wtedy czar boleśnie pryska, a euforię zastępuje chłodne spojrzenie. Marvel, wywołując ogromny szum wokół jednej z największych tajemnic współczesnego komiksu, czyli prawdziwej historii Wolverine'a, postawił przed twórcami Origin
poprzeczkę oczekiwań fanów, która okazała się trudna do przeskoczenia. Wolverine z ostatnich albumów jest już tym samym facetem, którego znamy z kart komiksów o mutantach z X-Men
, co, paradoksalnie, stanowi pewną słabość mini-serii. Ostatecznie okazuje się, że jedyną różnicą między Origin
a, chociażby, serią Wolverine, jest specyficzne umiejscowienie akcji.
Fabularnie Origin
stoi wszakże na wysokim poziomie. Nadspodziewanie dobrze wypadł na przykład wątek miłosny pomiędzy Rosomakiem a Rose. Niestety i tutaj, po pewnym czasie, pojawia się zawód. Dla tych, którzy pamiętają romans Logana z Jean Grey, wybranką szefa X-Men, Cyclopsa, historia z Rose będzie jedynie namiastką dawnych emocji.
I tak jest, niestety, z całą serią Origin
. Cóż z tego, że komiksy te opowiadają prawdziwą, oryginalną, jedyną historię Wolverine'a, skoro powstało już wiele ciekawszych opowieści o tym bohaterze?
To pytanie nie jest zresztą generalną krytyką komiksu, a tylko rozliczeniem się z szumnymi zapowiedziami wydawnictwa Marvel.
Ostatecznie bowiem, sam komiks wypada naprawdę dobrze. Największą zaletą serii jest z pewnością strona graficzna albumów. Fabuła, choć początkowo zachwyca oryginalnością i zaskakuje nieoczekiwanymi zwrotami akcji, później stabilizuje się i traci swój impet. Być może sławom komiksowego światka zabrakło weny po początkowym wysiłku twórczym... Tak czy inaczej, choć wielu fanów zawiodło się na Origin
, znajdą się z pewnością i tacy, którzy historię Quesady i spółki uznają za arcydzieło. Bądź, co bądź, jest to zresztą mini-seria o Loganie, którego zalet nie trzeba przecież podkreślać.
Tytuł: | Origin 1-6 |
---|---|
Scenariusz: | Joe Quesada, Paul Jenkins, Bill Jemas |
Rysunek: | Andy Kubert |
Kolor: | Richard Isanove |
Wydawnictwo: | Mandragora |
Rok wydania: | 2002 |
Ocena: | 4 |
Autor: Jarlaxle
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.