| ![]() |
Na początku wita nas intro kiepskiej jakości w którym "jakiś pan" na środku miasta rzuca zaklęcie tworzące wielki kryształ i wchodzi do niego. Widzimy także skutki rzucenia owego zaklęcia - anomalia pogodowe w rodzaju trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów i powodzi.
Po krótkim, niewiele mówiącym filmie tworzymy postać. I tu niespodzianka. Tworzymy tylko jedną postać, a nie całą drużynę jak miało to miejsce w poprzednich częściach cyklu. Nie powiem żeby takie rozwiązanie mnie zachwyciło, no ale trudno. Zrezygnowano także z podziału na rasy i klasy. Można powiedzieć, że zostały połączone w jedno. Do wyboru mamy: Rycerza, Wampira, Trolla, Mrocznego Elfa, Minotaura, Kleryka i Nekromantę.
Później pozostaje rozdanie punktów na biegłości i wybór umiejętności. I tu kolejne rozczarowanie. Nie ma żadnych nowych umiejętności ani czarów! Niestety, żadnych zmian w stosunku do poprzednika! No dobra, zaczynamy grę. Wyspa na której znajduje się gracz, a jest to siedlisko jaszczuroludzi, nie tylko została odcięta od świata w wyniku trzęsienia ziemi które zniszczyło drogi łączące ją z innymi miastami, ale w dodatku została zaatakowana przez piratów. Gracz musi wydostać się z wyspy, dowiedzieć się co jest przyczyną katastrof naturalnych i powstrzymać Zło, które to spowodowało. Nie jest to fabularne mistrzostwo świata. Fabuła jest sztampowa do bólu, choć oczywiście ratuje ją mnóstwo zadań pobocznych. Na nasze szczęście już na wyspie jaszczuroludzi dołączy do nas Rycerz i Wampir. I tu pojawia się szkopuł. Postaci, które zechcą się do nas dołączyć jest kilkanaście, może troszkę więcej (nie pamiętam już), a miejsc w drużynie mamy cztery (nie licząc naszej postaci głównej). O żadnym zżyciu z towarzyszami niestety nie może być mowy! Czemu? Bo żadna z postaci nie pobędzie z nami zbyt długo. Kiedy gracz i jego towarzysze mają poziom 10 spotykają postać na poziomie 30 trzeba kogoś z drużyny, brzydko mówiąc, wywalić. Później spotykamy postać na 50 i wywalamy tych, których przyjęliśmy nie tak dawno temu w zastępstwie tych pierwszych... A jak jeszcze zechcą do nas dołączyć Smoki to... No cóż, jest zbyt łatwo. Jeden Smok w drużynie stanowi potężną siłę, kiedy mamy ich dwa lub więcej jesteśmy niemal niepokonani i nawet walki z innymi smokami są prościutkie.
Jaka jest największa wada programu? Nuda, przynajmniej pod koniec rozgrywki. Nie było o tym mowy w poprzednich częściach cyklu. Gdyby fabuła była lepsza może grałoby mi się do końca z czystą przyjemnością, a tak grałem tylko po to żeby skończyć. Możliwe, że tym powodem jest zbyt niski poziom trudności. Myślę, że gdybym grał w tę grę drugi raz (a póki co się na to nie zanosi) grałbym tylko z tymi postaciami które mają niski poziom (czyli tymi, które dołączają na początku gry) i nie rekrutował tych silnych. Wtedy walki sprawiałyby jakieś wyzwanie...
Niewiele dobrego można także powiedzieć o grafice. Praktycznie nie zmieniła się od części siódmej. To skandal, a w dzisiejszych czasach, zwłaszcza u młodszych graczy budzić będzie uśmiech politowania. Co prawda, jak zawsze ładnie wyglądają postacie gracza oraz przedmioty w plecaku, ale to nie ratuje obrazu całości.
Dźwięk mnie nie zachwycił. Efekty dźwiękowe są... normalne, takie jak w poprzedniej części cyklu. Niestety, muzykę spartaczyli niemal doszczętnie. Są dwa, może trzy dobre utwory i na tym koniec. Nie mówię, że reszta jest zła, ale równie dobrze mogłoby ich nie być. Po prostu nijakie.
Might & Magic VIII
nie powinno się ukazać. Ta znakomita seria została zniszczona właśnie przez część ósmą i dziewiątą. Choć kiedyś recenzując tę grę w Games Korner
wystawiłem cholernie wysoką ocenę, dziś wstydzę się tego co tam napisałem.
Coś może napiszę o zaletach, bo chyba nie myślicie, że ta gra ma same wady. Nie. Na uwagę zasługuje, jak w każdej części tego cyklu, system tworzenia i rozwoju postaci. Co prawda nie dodano nic nowego, żadnych nowych umiejętności itd., ale mimo wszystko wciąż sprawuje się świetnie. Także różnice pomiędzy poszczególnymi klasami/rasami są znaczące i należy się poważnie zastanowić nad składem drużyny (bo chociaż gra nie jest bardzo ciężka, niech nikt nie liczy że wygra pięcioma Minotaurami, które co prawda walczą świetnie, ale z czarami jest u nich licho).
Cykl Might & Magic
zawsze obfitował w wielkie ilości przedmiotów: od eliksirów, przez kilkanaście rodzajów broni i zbroi, przedmioty magiczne, artefakty, relikwie. Tak jest i tym razem. Gracz ma w czym wybierać. Na uwagę zasługuje także wielkość świata gry, co prawda wydaje mi się, że poprzednie części cyklu były większe, ale i w tym przypadku nie powinniśmy narzekać. Ilość zadań pobocznych jest naprawdę duża (cykl Might & Magic
przoduje pod tym względem, nie licząc tylko The Elder Scrolls
), zwłaszcza, że przyjdzie nam kilka razy stanąć po stronie jednej z dwóch zwalczających się nawzajem grup (tych "sprzeczek" jest kilka, coś około czterech, jeśli mnie pamięć nie myli, np. Smoki i Krzyżowcy, Kapłani Światła i Nekromanci, itd.) a ta po której stronie staniemy daje nam zadania przeciwstawne do tych jakie otrzymalibyśmy od drugiej strony sporu. No i jest jeszcze coś, coś najważniejszego, dzięki czemu nawet przeciętna gra wydaje się znakomita. Klimat. A klimat w tej grze jest. Zwiedzanie lasów, gór, wąwozów, jaskiń i zamków sprawia olbrzymią frajdę! I myślę, że ratuje on tą grę przed śmietnikiem zapomnienia.
Ta gra nie jest produktem złym. O nie! To produkt przeciętny, przy którym można spędzić miło czas. Problem w tym, że zarówno przed jak i po M&M VIII
wyszło wiele innych o wiele lepszych tytułów. Komu polecam ten tytuł? Największym fanom serii, którzy chcą mieć wszystkie części cyklu (oni i tak już dawno pewnie je mają) oraz tym, którzy z cRPG przygodę dopiero zaczynają. Ich zadowoli wielkość świata i ilość zadań, a samo przejście gry nie powinno sprawić większych trudności i równocześnie pozwoli oswoić się z grami cRPG, zwłaszcza z cyklem Might & Magic
.
Tytuł: | Might & Magic VIII: Day of the Destroyer |
---|---|
Gatunek: | cRPG |
Dystrybutor: | CD Projekt |
Producent: | 3DO/New World Computing |
Ocena: | 3+ |
Autor: Adam "Iselor" Wojciechowski
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.