Wstań, usłysz kruka krzyk. Niepokój wiatru, wznoszący ciepło nad bruk...
Wieże kryjące... ciemność dnia...
Kiedy sen się ziści, dni gdy księżyc krwią spłynie... i słońce czarne na niebie powstanie... dzień to potępionych, gdy dzieci Kaina powstaną raz jeszcze...W pieśni północ...
Przez koral... czasu...
Poprzez... bramy nieba...
...W ... moim umyśle...
Doprowadź do zmian tak szybko,
Doprowadź do nocy strachu,
Doprowadź do krwi kochanków,
Doprowadź do zapachu przerażenia.Widzę że patrzysz gdzie chadzam,
Poprzez oświetlone księżycem pole jaśminu,
Słuchaj uważnie kiedy mówię,
O gwiazdach i ich miłosnej przeszłości...Obok pól maku, palących
jasno...
W wieżach z Poczerniałych Kości
Podążaj za mną, Bękarcie Kaina
Chodź ze mną, nie mam domu.Kiedy osuszam krew życia twego słodko
Kiedy wzdychasz w dłonie me gorące
Kiedy prawie spijam twe szaleństwo
Płynące w dół jak karmazynowe pasmaTańczę taniec głupców
I modlę się byś znalazł mnie szalonym,
Bo jeśli dłonie położysz na korzeniu,
Poznasz mnie bez iluzji,
Przekonasz się że winny jestem prawdy.
Autor: Tombstone
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.