Tawerna RPG numer 80

You spoony bard!

Ach. Kultowe słowa, kultowa gra. Final Fantasy IV chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. A jeżeli już to niech ten ktoś się wstydzi!

Final Fantasy IV

Wydany w 1990 roku był pierwszą częścią serii na szesnastobitowce. Swego czasu był już na Snesa, był na PSXa, a teraz z wynikiem pietnastu lat na karku posiadacze GBA mogą się nim cieszyć. Jednak czy warto pchać pieniądze w cart z tym, bądź, co bądź dinozaurem?

Final Fantasy IV

Bez przeciągania: warto. Final Fantasy IV jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych części sagi i na tę kontrowersyjność musiał zapracować. Pracował. Fabułą, pięcioma postaciami naraz w drużynie, poziomem trudności (wersja, na snesa w USA miała specjalnie obniżony poziom trudności, gdyż japoński okazał się zbyt hardcorowy), bohaterami.

A właśnie. Fabuła opowiadająca przemianę mrocznego rycerza Cecila w niosącego światłość paladyna i walki z oszalałym władcą, jest może lekko naciągana, lecz nadal może się podobać. Podobnie jak system walki (ATB wyjątkowo, aż na pięć postaci), muzyka i o dziwo grafika, które może nie jest majstersztykiem, ale w oczy nie kłuje. I oto chyba chodzi.

GBA nie dostał gołej konwersji. Square-enix dorzuciło kilka lochów, przywróciło umiejętności wycięte z anglojęzycznych wersji snesowego pierwowzoru (np. Dark u Cecila), oraz wpakowało garść nowego ekwipunku, potworów i bestiariusz zapełniany w trakcie gry i (niestety) obniżyło poziom trudności. Dzięki temu nawet weteran sagi nie będzie narzekał na nudę. I dobrze. Za to nowym w temacie powinna spodobać się jednoklasowość i wyspecjalizowanie każdej postaci, luzackie rozmowy Edga i Cida i klimat, któremu chyba najbliżej do czystego fantasy spośród wszystkich części Ostatniej Fantazji.

Konkluzja jest krótka: Jeżeli masz GBA, szukasz niezłego cRPGa, a nie chce ci się czekać na konwersję szóstej części Finala (została oficjalnie zapowiedziana, a jakże!) to śmiało atakuj.

Final Fantasy IV
Producent: Square-enix
Wydawca: Nintendo
Platforma: GBA
Gatunek: jRPG
Ocena: 3+

Autor: Pita

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.