Jesteś kwiatem, który rozsiewa swą woń cudowności w eterycznie zarzucanych srebrnych sieciach księżycowej poświaty i łagodzi jedwabna dłonią zburzone myśli mojego wieczoru. Złocisty płyn przenika rozkoszą me lędźwie aż dociera do miejsc w myślach odległych i nienazwanych, których obrazy objawiają się tęczą kolorów nie z tego świata, lecz tęczą lśniących włókien świadomości broczących w blasku wchodzących cudów, nieznanych ludziom.
A ścieżki te, skąpane naturalnie w zroszonym złocistym deszczem zwykle kończą się tam, gdzie i ludzkie dusze sięgają po zapomnienie.
I płynąć w migoczącej toni fal rzeczywistości obejmują istnienia swymi ramionami, wskazują drogę gdzie każdy byt zmierza i gdzie kończy się wszystko, i ponownie zaczyna w cudowności wiecznego odradzania się.
W pierwiastkach strumieni, od jedynej pani, płynących tkwiła odwieczna cisza, cierpliwość niezmierzona, a i nieledwie skąpana w aurze swoistej niebiańskiej czystości.
Tam, w świetle barw niewidzianych ludzkimi oczami, przeistoczenie i cud życia budzi nowe byty do kolejnej wędrówki ścieżkami gwiazd, i ścieżkami ziemi. Pejzaż Tworzenia, Uniesienie. Szklista łza szczęścia opuszcza powiekę bezimiennego widza, któremu dane jest oglądać miejsce, gdzie pierwotny mrok miesza się ze świętą światłością jedynej pani.
W królewskich szatach, kroczące pośród najmniejszych cząstek astralnych pyłów, niezwykle spokojnie świadome swych przyszłych czasów, odbijając w lustrach gwiezdnych pokryć tak w próżni stałych i odważnych swe oblicza- nieskażone niczym co dla wszystkich boskich mniej lub bardziej gatunków tak bliskie - a i zarazem pamiętliwe własnego poczęcia pośród zagubionych w chaosie i mroku niesłonecznych szkieł.
Tak raz zapamiętane w odległej przestrzeni oblicza czystości, miłości i nieskalanego światła, trwają w próżni po wsze czasy jako prawdziwa cząstka tego, co pięknością swą przewyższa wszystko co z niej zostało narodzone. Pierwiastek owy jest pamiątką piękna spoza czasu, spoza granic myśli próbujących sięgnąć niezrozumiałego i niedoścignionego...
Dawne eony, spowite już mgłą zapomnienia, budzą się z wolna, by ponownie oświecić cudowne ogrody świata opartego na pierwiastkach równie prastarych, których jednakże dno sięga wspomnień ras żyjących w zatokach osiadłych na fundamentach złotego Drzewa. Owego Życia pokarm spożywały istoty jakże mistycznie obarczone ciężarem własnej wartości, wartości przyszłych wydarzeń- to one ku wiecznościom popłyną rzekami wyżłobionymi wolą przez Jedynego - tego, który swymi myślami kształtuje i te niezmierzone istnienia.
W twórczej mocy, wypływającej ze źródła nieskończonej mądrości, Pani od jedynego tchnienia rozproszy się wieczna mgła, ustąpią mętne wody odkrywając nowy świetlisty świat. Z zapomnianego bezkształtu promień nowego słońca pokryje łąki, polany i wiecznie zielone pola na wzgórzach, gdzie rzeczy dawne pozostaną jedynie wspomnieniem bólu i udręki, której żaden byt nie zazna w przestrzeni powstałej z dawnych odmętów ciemności.
W niezmierzonych zmysłami niczyimi przestrzeniach. W pokojach własnej potęgi. Spłodzili świat jakże jeszcze długo młody i niewyraźny, wydający dźwięki zagubione w gwiezdnych pięcioliniach. Pierwsze promienie pochłaniane przez ciała owej stworzycielki były bólem z goła nieokreślonym, niemogącym choćby stąpać najlżej po językach wszelakiej maści istot, niebędąca jednak już w mgnieniu oczu obserwatorów spoza czasu samą sobie zostawioną, odeszła ku astralnym duktom, by budować swe królestwo na siedmiu pniach wsparte, na siedmiu jeziorach rozpostarte, dłońmi swymi lecząc błąd każdej cząstki, wybaczając lęk pierwiastków bezcelowych - tak, by nie tknąć czystości i ciszy odwiecznie idealnej, tak najpiękniej idealnej.
Autor: Niltasarëion & Narmo
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.