Witamy w Bibliotece Światów. To wydanie waszego ulubionego działu (kto tam kręci głową? Uciąć! :P) jest z pewnością wydaniem szczególnym na przestrzeni dłuuugiego czasu. Pierwszym powodem takiego stanu rzeczy jest chociażby powrót Janka w nasze szeregi, którego większość z Was zapewne pamięta jako GhanDa (o ile w ogóle pamięta, bo ostatni raz GhanD udzielił sie na łamach BŚ uuu... a może i dawniej ;P). I nie wiem jak Was, ale mnie jego powrót cholernie cieszy, choćby z tego względu, że to właśnie on jest człowiekiem, który mnie, swojego czasu, przyjął do Tawerny, a to (wiem, zabrzmi banalnie i górnolotnie, ale ciul z tym - ważne, że to prawda) na dobre odmieniło moje życie, i to zdecydowanie na plus.
Ale tak już poważniej, wracając do samej BŚ-ki - nie bez kozery napisałem, ze ten numer jest wyjatkowy. Nieczęsto zdarzają się bowiem w Tawernie recenzje najnowszej części Gwiezdnych Wojen, rzadko też mamy dla was arty o filmie tak wyjątkowym, jak Sin City
. Bo że jest to film wyjątkowy nie mamy przecież wątpliwości prawda?
-Equinoxe
Mości Państwo, wątpliwości nie mamy żadnych :)
Sin City
to film naprawdę specyficzny, ale i wymagający wobec widza. Żeby go dobrze odebrać, trzeba zgodzić się na jego konwencję, zaakceptować swoiste przerysowania, którymi operuje reżyser (to przecież ekranizacja komiksu!) i choćby takie wywołujące uśmiech motywy, jak facet biorący 30 kul na klatę, przyjmujący je z miną, jakby gryzła go mrówka. Tak czy owak jednak - Sin City
warto zobaczyć, choćby po to, by wyrobić sobie o nim zdanie. Co zaś się tyczy wspominanej przez Ciebie recenzji Zemsty Sithów
, Equi, to oczywiście zachęcam do przeczytania recenzji Jarlaxle'a, ale w tajemnicy wyjawię wam, że mam na temat tego filmu zdanie dalece odmienne i o wiele mniej entuzjastyczne...
-GhanD
Ze swojej strony, a w ramach kółeczka wzajemnej adoracji, proponuję jeszcze rzucić okiem na teksty GhanDa. Pierwszy jest co najmniej dziwny (i za takie Cię zawsze ceniłem, Janek), jest to bowiem spojrzenie na Sin City
oczyma... bohatera Sin City. Porąbane? Oczywiście. I dlatego warto przeczytać :) Drugi zaś to swoista recenzja starego już horroru Johna Carpentera pod tytułem Coś
, która otwiera cykl artykułów fantastyczna klasyka
, poświecony najważniejszym filmom spod znaku science-fiction, fantasy i horroru, które kiedykolwiek nakręcono. Za miesiąc - Nosferatu: wampir
Herzoga.
I to by było na tyle. Serdecznie zapraszam do lektury, bo IMHO jest co poczytać, a także już dziś zapraszamy do następnego numeru. Bo co będzie w następnym?
-Equinoxe
Ano nasze dywagacje dotyczące ni mniej, ni więcej, tylko ekranizacji... Silmarillionu
. Czyli, krótko mówiąc, dwaj najwięksi szaleńcy w historii Tawerny znowu pracują razem (że co, że uzurpatorzy? :P cicho tam, wielbiciele Falki i Ziezióra :P :) Żegnamy się pięknie i do zobaczenia za miesiąc!
-GhanD
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.