Kel od początku pragnął zostać bohaterem. Już jako dziecko walczył z rówieśnikami na drewniane miecze. Chciał chodzić w złotej zbroi, z wielkim runicznym mieczem i zabijać różne bestie na tym świecie. Od początku miał zamiar wyruszyć w nieznane i zdobyć sławę. Myślał, że pójdzie do najbliższego miasta, a wszyscy jego mieszkańcy będą go prosić o pomoc. W końcu gdy osiągnął pełnoletność wyruszył w daleką podróż myśląc, że wróci bogaty i sławny.
Teraz stał u podnóża gór Khaz Modan. Choć było tu chłodno to na śnieg trzeba było czekać do większych wysokości. Był w drodze do Inofronge, stolicy krasnoludów. W owym mieście bowiem pojawił się ostatnimi czasy czarny smok z rodu Skrzydeł Śmierci. Kel uznał, że pokonanie smoka przyniesie mu sławę. Zapomniał o niebezpieczeństwach czyhających w krasnoludzkiej krainie. Tu ukrywały się bowiem małe gromady orków, które przetrwały rozbicie fortecy Grim Batol, i które nie zgadzały się na sojusz z ludźmi. Teraz Kel nerwowo parzył na otaczających go trzech orków. Pierwszy z nich na głowie miał wielki irokez farbowanych na zielono włosów. Od jednego do drugiego ucha biegł złoty łańcuch opadający na skórzaną zbroje. Drugi ork miał nałożone na siebie różnego rodzaju szmaty, opaski i kawałki żelaza. Na głowie miał skórzaną czapkę z dwoma rogami po lewej i po prawej stronie. Tylko trzeci napastnik miał zbroje, zardzewiałą i brudną. Trzymał w rękach wielki dwuręczny miecz. Pierwszy ork wyjął drewnianą tarcze, krótki miecz i zaatakował. Kel swoim mieczem sparował uderzenie. Od mocnego ataku orka zabolało go prawe ramię. Teraz on zaatakował zmuszając swoje mięśnie do ruchu. Ork próbował uchronić się tarczą, lecz ta, kiepskiej jakości tylko trochę zmniejszyła siłę ataku. Miecz uderzył w klatkę piersiową przebijając przeciwnika na wylot i przecinając złoty łańcuch. Kel odwrócił się i w ostatniej chwili z krzykiem usunał się przed wielkim młotem drugiego napastnika. Ciężki młot uderzył o ziemię z hukiem. Kel zaatakował pechowo trafiając na wielki, przyszyty kawał żelaza. Ostrze miecza się po nim ześlizgnęło zostawiając ledwie bliznę. Ork podniósł młot trafiając w prawe ramię Kela. Człowiek jęknął z bólu. Młot z łatwością zdruzgotał mu kości. Lewą ręka ruszył mieczem. Poczuł ból w lewym ramieniu gdy ostrze przebijało lekkie fragmenty kolczugi. Nagle Kel poczuł dotkliwy ból w boku. Spojrzał do tyłu i jego oczom ukazał się szczerzący się do niego ork w zbroi wbijając swój miecz w bok człowieka. Kela ogarnęła wściekłość. Ostatkiem sił podniósł miecz. Zdziwienie na zawsze pozostało na twarzy orka, która potoczyła się w dół drogą.
Kel opadł na ziemię. Zawsze wiedział, że umrze, ale wyobrażał sobie siebie poświęcającego się dla życia innych, a nie umierającego w lesie, niedaleko Khaz Modan, zapomniany i nie znany. Myślał, że historie o nim będą opowiadali rodzice swoim dzieciom przez następne pokolenia, że będzie bohaterem. Przed oczami pojawiły się czarne, wciąż powiększające się plamki. Widział już coraz mniej. W końcu nic już nie widział. I wiedział, że już nic nie zobaczy...
Autor: undead
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.